Gaara x Naruto

Polecam go 👆 ma git piosenki, a wykonania "z dachu" podobają mi się nawet bardziej 🤌
.

FioletowaTkaczka gdybym nie miała rp'owego chłopaka aka dziewczynę i nie była wiernym chłopakiem, zapytałabym ciebie niczym naruto gaarę, czy księżyc nie wygląda dziś pięknie

No ale nie mogę, zdrada rzecz zła, więc powiem jedynie, że jeśli zignę, daję ci prawo do zabicia mnie
... :D
.
OKAY, SORY XDDDD ZAPOMNIAŁAM OZNACZYĆ CZYJE TK ZAMÓWIENIE, SOOO
-CzapkaWpierdolka-
ENJOY

No więc
Ten shot miał być zajebisty
Iiiii myślę, że nie jest źle, ale to tobie jest ocenić

I dodam tylko, wiem, że Gaary pełna "nazwa" to 'Sabaku no Gaara' czyli 'Gaara z pustyni, pustynny Gaara', jednak ja trochę sobie w tym ff ułatwiłam i potraktowałam 'Sabaku' jako nazwisko

Mam nadzieję, że nikt mnie za to nie zabije :>


.
..
...
....
Bo nikt tego nie zrobi, nie?

________________

- Ile jeszcze? - wydyszał już któryś raz kolei Naruto, teatralnie wzdychając.

Idący obok Shikamaru oraz Temari byli zbyt pochłonięci jakąś kłótnią, by przejmować się jego narzekaniami, więc to Kankuro przypadła rola bycia podporą Uzumakiego, który to ledwo ruszał nogami.

- Dałeś radę pokonać Kaguyę i ujarzmić wszystkie ogoniaste bestie, jakim cudem więc nie jesteś w stanie przejść tych cholernych kilku kilometrów? - Pokręcił zrezygnowany głową, gdy Naruto wydął wargi.

- Bo wtedy nie byłem zmuszony do kilkudniowej podróży z nimi. - Blondyn oskarżycielsko wskazał na spierającą się parę. - Słyszałem od nich po nocach wiele różnych słów, których znaczenia wolałbym nie znać. - Wybełkotał. Przymknął oczy i aż przeszedł go dreszcz na wspomnienie co chwila kłócących i godzących się przyjaciół oraz tych odległych czasach, kiedy mógł wyspać się, bez ciągłych sprzeczek nad uchem. - A teraz, kiedy wreszcie dotarliśmy na miejsce, wy gdzieś mnie taszczycie.

Kankuro się zaśmiał, patrząc kątem oka na siostrę.

- Możesz być pewny, że nie pożałujesz.

- Oby. - Burknął Naruto.

Był głodny i śpiący, co nigdy nie wpływało dobrze na jego samopoczucie. Zamierzał rzucić się od razu po dotarciu na łóżku, ale rodzeństwo piasku od razu zniweczyło jego plan. Kilka razy spytał się, gdzie jest Gaara, jednak ani razu nie udzielili mu żadnej konkretnej odpowiedzi.

Popatrzył na księżyc, a jego umysł samoistnie wyobraził sobie jak jasną powierzchnię zalewa czerwień krwi. Jak kilka miesięcy temu, jak za czasów wielkiej wojny. Z kwaśną miną szybko odwrócił wzrok. 

Wspominał tamten czas zdecydowanie za dużo, i choć na początku jego umysł przyćmiewało tak bardzo upragnione i cieszące odzyskanie Sasuke, z czasem zaczął miarowo widzieć oraz odczuwać i te złe skutki wojny. Było ich wiele więcej niż by tego oczekiwał. I to go gryzło, pogłębiając jego chęć pomocy wszystkim naokoło. Ale nie mógł im pomóc, więc przygnębienie nie opuszczało go ani na krok. 

A on przecież powinien być ostatnią osobą, która czułaby się w ten sposób.

Dlatego mimo zmęczenia się uśmiechnął, tak, jak przez większość swojego życia. Wieczorny wietrzyk powiał przyjemnym chłodem, gdy jego uszu doszło kolejne warknięcie Temari.

- Dokończymy tę rozmowę potem i kropka. - Pokiwała śmiesznie palcem, a Shikamaru westchnął ciężko. Zdawało się, że oboje kłócili się już tak po prostu, dla zasady.

- Mhm… - Nara tylko wymamrotał coś pod nosem, czym niewątpliwie jeszcze bardziej nadszarpnął swojej dziewczynie nerwy.

- Kiedy tylko przytaszczymy Naruto do Gaary to… - Nie dokończyła, pozwalając wyobraźni Shikamaru samej wymyślić to, co się wtedy stanie.

- Pragnę przypomnieć, że wy również powinniście być tam obecni - wtrącił się Kankuro, przerywając dzikie groźby swojej siostry. Och, jak bardzo się cieszył, że to teraz Shikamaru będzie się musiał z nią męczyć. - I Gaara pewnie wam tego nie odpuści.

Dwójka shinobi rzuciła sobie zrezygnowane ale i porozumiewawcze spojrzenia. W tym samym czasie Naruto uznał za dziwną nagle rozlegającą się ciszę. Jakby po czasie usłyszał wymawiane przez nich słowa, po czym raptownie się zatrzymał.

- Zaraz, Gaara? Prowadzicie mnie do Gaary? - Uśmiechnął się szeroko. Z prędkością światła dogonił przyjaciół, którzy ze zdziwieniem zaobserwowali powrót jego energii. - Trzeba było tak od razu! Gdzie mam iść?

Temari z rozbawieniem pokręciła głową, lecz po chwili odwróciła się z morderczym wzrokiem w stronę Shikamaru oraz Kankuro i przyłożyła sobie palec do ust. Jej spojrzenie ociekało jadem, jakby naprawdę zdolne było zabić ich za zdradzenie blondynowi ich destynacji. A potem ten palec powędrował do jej szyi, robiąc gest ścinanej głowy.

- Ha ha, Naruto. - Dziewczyna zarzuciła mu rękę na ramię i szyję.  - Musiałeś się coś przesłyszeć. - Zaśmiała się nerwowo.

- Nie, raczej nie - zaprzeczył od razu blondyn, na co przyszła pani Nara wytrzeszczył oczy na swojego partnera. Ten wzruszył ramionami. - Strasznie dawno się z nim nie widziałem. Chyba ostatni raz to było trochę po wielkiej wojnie… - Przełknął ślinę. - Strasznie się za nim stęskniłem. - Uśmiechnął się i wyprzedził swoich towarzyszy, twarzą do nich zaczynając iść tyłem. - Znaczy… za wami też - szybko zapewnił. - Ale wiecie…. Gaara to Gaara - Podrapał się nieśmiało po nosie.

- Taa, wiemy - Kankuro wszechwiedząco uśmiechnął się pod nosem, a za nim podążyła jego siostra.

- Huh? 

- Nic nic. - Młodszy Sabaku cicho się zaśmiał, gdy Naruto spojrzał na niego zdezorientowany.

Shikamaru natomiast wbił swój wzrok w blondyna i wsadził dłonie do kieszeni.

- Jakie to kłopotliwe… - Jego westchnienie krótko rozniosło się po otwartej przestrzeni piaskowego królestwa. Wiatr zawiał mocniej, rozrzucając na boki nieco piasku, jednak chłód był odczuwalny może tylko przez kilka chwil.

Szli dalej, a Naruto nic nie mówił, tak samo jak żadne z pozostałych obecnych osób, dlatego to szumy oraz odgłosy wieczoru zawładnęły otoczeniem. Było to dla Uzumakiego przyjemne, prawie tak samo jak myśl, że kieruje się właśnie do swojego przyjaciela. Zazwyczaj nie lubił ciszy i w jego towarzystwie ciężko o nią było, ale teraz w myślach uznał, że da im wszystkim swoją łaskę. Oczywiście tylko do czasu, aż w końcu dotrą do celu.

Choć tak naprawdę nie miał bladego pojęcia, co tu właściwie robił. 

Z tego co wiedział, w Sunie odbywał się właśnie egzamin na Chunnina, co przywołało w nim pewną dozę nostalgii. Shikamaru miał być jednym z egzaminatorów, a jako że Temari przebywała wtedy w Wiosce Liścia, postanowiła zabrać się z nim.

A wraz ze sobą przytargać także z niewiadomych przyczyn Naruto. I tak oto był na nich skazany przez naprawdę długi, długi, długi czas, który był dla niego bardziej wyczerpujący niż najokrutniejsza kara mistrza Kakashiego, kiedy ten dowiedział się, że Naruto zmoczył jedną z jego zboczonych książek. 

Gęsia skórka pozostała mu do teraz, czy to z powodu przyjaciół,m zachowujących się jak stare małżeństwo, czy też może przerażającego oblicza szóstego Hokage.

- Jesteśmy! - Ucieszony Kankuro przebił się przez jego myśli. Prawdopodobnie czuł ulgę, że ich podróż częściowo się kończy. Sabaku złapał blondyna za nadgarstek i pociągnął w stronę drzwi jakiejś drewnianej tawerny. Z wnętrza dochodziły przytłumione odgłosy. - Proszę bardzo, oto twoja nagroda za niebywałą niecierpliwość. - Teatralnie się ukłonił, jakby Naruto był panem feudalnym, któremu oddaje się pokłony. 

Był przekonany, że po wojnie dużo osób go tak traktowało i zapewne nawet do teraz nie odpędzi się od zgrai fanów. Wątpliwym było, by miało stać się to nawet za kilka lat. Wszak jego czyny zasługiwały na każde jedno zachwycone spojrzenie czy pokłon.

Shikamaru i Temari, którzy wcześniej zostali w tyle, stanęli po obu stronach blondyna wyglądającego na nieco zdezorientowanego. Kankuro spojrzał na niego ponaglająco.

- Dajecie mi… pub? - Odezwał się wreszcie, a Shikamaru ledwo powstrzymał się przed uderzeniem ręką o czoło.

- Nie, idioto. - Wepchnął się przed niego, otwierając mu przed nosem drzwi. - To jest dla ciebie. - Westchnął i ruchem ręki nakazał mu wkroczyć do środka.

W przeciwieństwie do oczekiwań Naruto, w barze nie było zbyt wiele osób, czego nie można było powiedzieć o jedzeniu, gdyż było go tony. Ze świecącymi oczami i cieknącą ślinką upajał się najcudowniejszym na świecie widokiem wielu potraw oraz ich zapachem. Na samym krańcu stołu znajdował się czerwonowłosy Kazekage, ubrany w nieczęsto u niego widziane, zwykłe, codzienne ubrania.

- Gaara! - Uzumaki w sekundę znalazł się przy przyjacielu, okazując jak bardzo się za nim stęsknił. Rzucił się na niego, ten natomiast, choć z początku omamiony jego mocnym uściskiem, po chwili go odwzajemnił.

- Witaj, Naruto. - Delikatnie się uśmiechnął, gdy wreszcie się od siebie oderwali. - Mam nadzieję, że nie zniszczyłem jakichś twoich planów. Oraz wybacz, że nie pozwoliłem ci na dłuższy odpoczynek, ale bardzo mi zależało, byśmy spotkali się jeszcze dzisiaj.

Blondyn podsumował to serdecznym śmiechem. Dostrzegł też, że nieliczni w pubie się im przyglądają, jednakże nie robią nic, by do nich podejść.

- Może i jestem trochę zmęczony, ale dla żarełka zawsze jestem w stanie się poświęcić. - Wziął leżący na stole ramen i dobrał sobie do niego więcej wieprzowiny, bez wahania zaczynając go pałaszować. - No i dla ciebie. - Szturchnął go ramieniem. - Ale wciąż nie wiem czemu tak w ogóle to jestem - dodał z pełnymi ustami.

Stojące za nim starsze rodzeństwo Sabaku oraz Shikamaru, o których blondyn zadziwiająco szybko zapomniał, uniosło w jednej chwili brwi. Obserwowali jak Gaara patrzy gdzieś w bok, nie odpowiadając, więc to Naruto znów przemówił. Pierw jednak przeżuł to, co miał w buzi, i rozejrzał się po barze. Udał, że odpowiedź nie ma dla niego znaczenia, lub też naprawdę tak było, ale dłużej już się jej nie domagał.

- Nigdy tu nie byłem - powiedział, gdy jego oczy biegały na wszystkie strony pubu. - I chyba w ogóle w żadnej knajpce u was. - Nagle odwrócił się do Gaary i rzucił mu zdeterminowane spojrzenie. - Chciałbym częściej tu przychodzić by lepiej cię poznać i two… znaczy waszą wioskę. - Zaśmiał się, drapiąc się po karku. - Głupio się czuje z wiedzą, że jesteśmy przyjaciółmi, a nie wiem o was zbyt wiele. Ani o Sunie.

- Nie powinno - odparł Gaara, patrząc na niego z nieodgadnionym wzrokiem. - Ale wiedz, że u nas zawsze jesteś mile widziany i możesz tu zostać ile tylko chcesz. Nie potrzebujesz żadnych większych powodów by nas odwiedzać. - dodał, w głębi duszy na to licząc. Że Naruto zostanie tu na dłużej, że będzie mógł widzieć go o chociaż kilka godzin więcej.

- Poważnie?! - Oczy blondyna zamigotały w ekscytacji, natomiast Gaara nie był w stanie powstrzymać formującego mu się na ustach uśmiechu, gdy zobaczył jak ten był zdziwiony taką oczywistością, którą pewnie już nawet wszyscy mieszkańcy wioski piasku znali. Naruto najwidoczniej na zawsze musiał pozostać tym ślepym idiotą. 

A mimo to, Sabaku wciąż….

- Tak, tak. Poważnie - wtrącił się swoim zmęczonym głosem Shikamaru, gdy wreszcie razem z Temari usiedli obok Uzumakiego, a Kankuro koło swojego brata. - W obecnej sytuacji nie byłoby prawdopodobnie miejsca, gdzie ludzie nie powitaliby cię z otwartymi ramionami. Wciąż jesteś ich bohaterem. - Ziewnął. - Mam nadzieję, że nie będzie trwać to na tyle długo, by stać się jeszcze bardziej kłopotliwym, niż jest aktualnie.

- Noo. - Blondyn pokiwał głową. Nie było to raczej potwierdzenie, bo Naruto niezbyt wsłuchał się w jego słowa. Zapatrzył się na kilka sekund zamyślonym spojrzeniem w Gaarę, przez co Nara westchnął, kręcąc przy tym głową. Bez słowa podał swojej dziewczynie talerz z prażonymi kasztanami, na co ona lekko się zarumieniła, przyjmując naczynie. Nagle uznała, że na razie może odpuścić Shikamaru kłótni, wkładając jeden kasztan do ust.

Naruto w tym czasie otrząsnął się z transu i bezceremonialnie zabrał z talerza Gaary Yokan - słodką galaretkę zrobioną z czerwonej fasoli i cukru. A następnie jeszcze kilka małych plasterków, nie zwracając uwagi na karcący wzrok Shikamaru.

- Naruto… Miejże trochę szacunku do Kazekage. - Czarnowłosy przyłożył sobie rękę do czoła, nie mając już energii nawet na wzdychanie. - To, że Gaara jest twoim przyjacielem nie oznacza, iż możesz kompletnie zapomnieć o jakichkolwiek zasadach dobrego wychowania.

- Hmm? O czym teraz mówisz? - Blondyn zerknął na niego kątem oka, wpychając sobie do ust jeszcze kilka kawałków galaretki.

A jednak, Shikamaru znalazł w sobie siłę by w jedno westchnienie włożyć całe swe zmęczenie, dezaprobatę oraz opinię, jak bardzo Naruto był kłopotliwy. Wszystko w kilku sekundowym odgłosie, podczas którego bezcelowo przekonywał się, że wciąż da się choć w najmniejszy sposób okiełznać Uzumakiego.

- O tym, żebyś nie zabierał jedzenia z cudzych talerzy, szczególnie, gdy tym kimś jest władca wioski.

- Aa, o to chodzi - Naruto machnął lekceważąco ręką. Przełknął kolejny słodki plaster i popatrzył na Shikamaru. - Nie martw się, Gaara nie lubi słodyczy. I tak by tego nie zjadł. - Głośno przeżuł jedzenie. - Więc czemu miałoby się marnować?

To sprawiło, że Nara postanowił już nie upominać więcej blondyna, wiedząc, że jednak nic to nie da. Niech Gaara się z nim męczy.

Młody Sabaku popatrzył kątem oka na Uzumakiego, który kontynuował zapychanie się jedzeniem, i poczuł ciepło na sercu. Nie miał pojęcia, że Naruto wiedział o nim taką błahostkę. Zagapił się na swój talerz, do którego zaraz sięgnęła ręka jego przyjaciela. Nie protestował ani nie czuł potrzeby tego robić.

Po prostu uśmiechnął się do siebie i mentalnie zganił przyjaciela za jedzenie takiego świństwa, jakim był Yokan.

Trójka shinobi kontynuowała jedzenie, gdy Naruto zaczął paplać swojemu czerwonowłosemu przyjacielowi o wszystkim, co się u niego ostatnio działo. 

Powiedział mu o Sasuke, który mimo tak skandalicznego powrotu do wioski rzadko kiedy okazywał skruchę, a jego gderanie stało się jeszcze bardziej nieznośne. O Sakurze, która o dziwo zaczęła od niedawna częściej karcić tego właśnie Uchihę zamiast blondyna. O chmarach fanów i fanek, nie chcących odstępować go na krok i szczycących się, że mieszkają z nim w jednej wiosce, którzy jednak często sprawiali, że czuł się dziwne przez ich uwielbienie. 

O trudach posiadania sztucznej ręki oraz o jego bitwach na spojrzenia z Tsunade (zazwyczaj to ona wygrywała, uderzając go w twarz), która co najmniej raz na dwa tygodnie musiała tworzyć mu nową rękę, bo wcześniejszą zniszczył podczas treningów z Sasuke. O nowym Hokage - Kakashim - który ubzdurał sobie, że skoro Naruto chce być jego następcą, to musi przyzwyczajać się do swojej roli, więc zaczął zawalać go papierami.

O tak, nad narzekaniem na swojego byłego mistrza spędził najwięcej czasu. Aż w końcu temat przeszedł z powrotem na tematy złego wychowania blondyna.

- Pójdę po coś do picia. - Zaproponował w pewnej chwili Naruto, kierując się prędko w stronę barku.

Najmłodszy Sabaku patrzył jak jego sylwetka się oddala i staje w końcu przy mężczyźnie w dość wymyślnym stroju, pokrytym wieloma fałdami i zdobieniami. Zobaczył też jak podchodzi do niego kilka osób, które wcześniej tylko obserwowały go z daleka. Uzumaki powitał ich wszystkich szerokim uśmiechem i rozmawiał z nimi o czymś aż do zrobienia przez barmana napoi, które wkrótce wziął na tacę i zaniósł do stolika.

- Proszę bardzo - oznajmił zadowolony, jako pierwszy biorąc swój napój. - Tak w ogóle to czemu wszyscy ludzie ciągle się na nas gapią? - Pociągnął łyk przez słomkę, głową wskazując na tak naprawdę wszystkich pozostałych ludzi w barze. Gaara niezauważalnie zacisnął zęby, patrząc gdzieś w bok. - Wyglądają, jakby chcieli podejść, ale się bali.

- To dlatego, że poprosiłem ich, by nie zawracali nam głowy, gdy przybędziesz. - Odpowiedział mu niby od niechcenia Gaara.

- Chyba raczej rozkazałeś - poprawił go pod nosem Kakuro, jednak nikt go nie usłyszał.

Zapadła cisza, a przynajmniej pomiędzy nimi, gdyż wokoło dalej rozbrzmiewały wszelaki rozmowy, szmery czy też odgłosy obijanych o siebie naczyń. Naruto pokiwał w zrozumieniu głową i nawet nie wspomniał nic o tym, jak było to nieuprzejme. Najwyraźniej już zdążył znużyć się swoimi wielbicielami - tym bardziej, że teraz był niewyobrażalnie zmęczony po podróży - ale jego serdeczna natura nigdy nie pozwala mu na zbycie ich. 

Gaara wyświadczył mu ogromną przysługę, dając im ten rozkaz.

Przez kilka następnych chwil nic nie mówili, a Kazekage zaczął zbierać się w sobie, by w końcu zwrócić się do Naruto. Wydawało mu się to cięższe, niż myślał, lecz w końcu gdy otworzył usta, nie było już odwrotu. Musiał coś powiedzieć.

- Dzisiaj był pierwszy dzień egzaminu na Chunnina. - Wyrzucił z siebie niewyraźnie.

- Hę?

- Dzisiaj był pierwszy dzień egzaminu na Chunnina - powtórzył już nieco zrozumialej, jak gdyby drugi tego nie wiedział. - To dlatego chciałem, byś się tu zjawił. Chciałem… Uczcić dawne czasy. - Spojrzał na Naruto. Ten nic nie mówił, więc kontynuował: - Po prostu… kojarzy mi się to z momentem, kiedy kilka lat temu pierwszy raz się poznaliśmy. Kiedy uznałem cię za słabeusza i gdy przekonałem się, jak bardzo się myliłem. - Uśmiechnął się lekko na to wspomnienie. Żałował, że przez to, iż uparcie wgapiał się w swój talerz, nie mógł zobaczyć reakcji Naruto. - Wtedy pierwszy raz pomyślałem, że więzi z kimś nie muszą być wykorzystywane jedynie do własnych zachcianek i celów. Tym… chciałem ci podziękować. - Pokazał na całą salę i umiejscowionego na stole jedzenie, które bardzo przypadło Uzumakiemu do gustu. - Że uratowałeś mnie przed staniem się potworem.

Tak stresował się wymówieniem tych słów na głos, że nie usłyszał, gdy Naruto zaczął chichotać. Popatrzył n niego przestraszony, ale blondyn szybko zaczął machać rękami i tłumaczyć się, że to nie z niego się śmieje.

- Wybacz. - Uśmiechnął się lekko, posyłając mu znaczące spojrzenie. - Po prostu pomyślałem o tym, jak bardzo nasze wspomnienia z wtedy się różnią. - Popatrzył gdzieś w dal z nostalgią, odkładając swój widelec. - Widzisz mnie jako ktoś, kto cię uratował. Szczerze mówiąc, jedyne co ja z tamtych czasów pamiętam to moment, gdy zrozumiałem, jacy jesteśmy podobni, choć nie miałem wtedy pojęcia, że oboje mamy w sobie Bijuu. - Westchnął, odwracając się do Gaary z błąkającym się na twarzy małym uśmiechem. - No i też ten czas po naszej walce. Zastanawiam się, czy naprawdę wtedy zapomniałem powiedzieć tego na głos, skoro o tym nie wspomniałeś…

- Co powiedzieć?

Naruto znów zachichotał.

- Że już w chwili kiedy zobaczyłem jak chronisz Temę i Kankuro, uznałem cię za swojego przyjaciela. - Szybko pokazał na Gaarę palcem, powstrzymując go przed odpowiedzią. - I nie waż się zrzędzić jak Sasuke, że nie miałem do tego kompletnie żadnego powodu, bo to wiem. Wtedy zwyczajnie poczułem do ciebie więź, bo oboje byliśmy wtedy znienawidzeni przez większość. 

- Czyżby? - Gaara uniósł brew, a Naruto uwiesił się na oparciu swojego krzesła i wychylił się w jego stronę.

- Tak. To było jakbym spojrzał w lustro - powiedział ciszej, tak, że ich towarzysze prawdopodobnie go nie usłyszeli. - Bałem się wtedy do tego przyznać. Teraz tym bardziej bym tego nie zrobił, jeszcze ludzie by uznali, że coś jest ze mną nie tak. - Dodał zaczepnie.

Sabaku nie odpowiedział. Odliczał sekundy ich patrzenia się sobie w oczy i po omacku zaczął ręką szukać swojego napoju. Wziął łyka kiedy Naruto się do niego uśmiechnął, znów zaczynając chichotać.

Po chwili sam nie wytrzymał i do niego dołączył, zasłaniając sobie dłonią usta.

- Czci...Czcigodny Kazekage? - Usłyszał, przez co jak najszybciej mógł na powrót wrócił do swojej kamiennej twarzy, unosząc wzrok by spojrzeć na fikuśnie ubranego barmana.

- Tak? - Wyprostował się na krześle, jak to przystało na władcę wioski.

- Ja… jak wiesz rozpoczął się egzamin i mistrzowie ze swoimi uczniami chcą spędzić ten ostatni dzień luzu wspólnie i… - Zaczął się motać. Niby większość mieszkańców nie bała się go już, jednak często i tak stresowali się mówiąc mu cokolwiek, czy prosząc o radę czy pomóc w czymś. A wszakże taka była jego praca, dbać o swoich poddanych. 

Albo może to Naruto tak działał na mężczyznę, i to wcale nie w stronę Gaary zerkał z niepokojem?

- Nie ma sprawy, zaraz się zbierzemy - odparł czerwonowłosy, by barman już się nie produkował. Martwił się, że stos jedzenia się zmarnuje, lecz gdy zerknął na stół spostrzegł, iż Naruto zdążył zjeść już większość potraw.  

Wyszli, a raczej zostali miło wygonieni z baru, zabierając ze sobą jeszcze jakieś resztki jedzenia. Drużyny przyszłych Chunninów prędko wpakowały się do środka, od razu wywołując harmider. 

- A było już tak cudownie i cicho… - Kankuro stanął obok swojego brata, przez ramię patrząc jak pub chwieje się w posadach. Pokręcił głową, a potem jakby coś sobie uświadomił. - Ej, gdzie są Shikamaru i Temari? - Zaczął rozglądać się na wszystkie strony, aż w końcu dostrzegł ich już kilkanaście metrów dalej, idących w stronę mieszkania dziewczyny. Jego siostra o dziwo nie krzyczała na Narę, a ten drugi nie trzymał już rąk w kieszeniach. Ponieważ ta dwójka trzymała się za ręce, będąc przy tym nieśmiałym niczym płochliwi nastolatkowie, mający zaraz być skarceni za zbytnie obnoszenie się swoim związkiem. - No pięknie… - Westchnął, krzywiąc się. - Zmieniamy miejsce czy…

Momentalnie ucichł, gdy zobaczył pozostałą dwójkę swoich już nie towarzyszy, idących w przeciwną stronę. Ręce opadły mu z bezsilności, gdy stał pomiędzy odchodzącymi przyjaciółmi.

- Oczywiście - burknął do siebie, kopiąc w piasek. - Bo po co przejmować się swoim kochanym braciszkiem. - Spojrzał na niebo i wzdrygnął się na oślepiający blask księżyca. Znów westchnął, samemu odchodząc w jedną ze stron.

W to samo niebo wgapiał się też od dobrych kilkunastu chwil Naruto, idąc ramię w ramię z Gaarą. Bez słów postanowili, że pójdą się przejść, a teraz jakoś nie chciało im się zaczynać rozmowy. Bo cisza wydawała się taka odpowiednia.

Wiatr mierzwił ich włosy, a dzięki Kazekage piasek nie wpadał im przez to do oczu. Powoli szli po czymś przypominającym piaskowy park, obok którego robiła się nienaturalna linia, odgradzająca go od drzew i kwitnącej trawy - raczej rzadkie zjawisko w pustynnej wiosce.

Będący na przodzie blondyn ziewnął w pewnej chwili i zachwiał się na nogach, na co Sabaku szybko do niego podbiegł, by w razie czego użyczyć mu swojego ramienia. Naruto jednak szybko się wyprostował, odmawiając jego pomocy i udając, że wcale nie jest padnięty. Gaara dopiero z bliska był w stanie dostrzec jego worki pod oczami oraz zmęczenie wypisane na twarzy.

- Naruto, powinieneś iść odpocząć. Nie musisz tu ze mną chodzić. - Powiedział, gdy ten znów zaczął iść przodem.

- Nie wygaduj bzdur. - Naruto lekceważąco machnął na niego ręką, nie przestając człapać w stronę gdzie tylko ścieżka miała go poprowadzić. Szczerze nie wyglądał źle, lecz rzeczywistość zawsze przecież mogła być inna.

Natomiast Gaara powinien się spierać. Powinien upierać się, by blondyn poszedł, odsapnął w swoim lokum w wiosce, lecz tego nie zrobił. Milczał, obserwując jego delikatny uśmiech z myślą, że ten będzie jutro tego żałował, prawdopodobnie kompletnie obolały. 

Jednak Sabaku nie chciał jeszcze by ich drogi się rozeszły. Tylko dlatego nie złapał go jeszcze za ramię i nie zaczął ciągnąć do mieszkania, mimo niewątpliwej masie sprzeciwów. Uznał, że skoro zmusił go do tej podróży, a następnie odebrał mu jego odpoczynek, to przecież nie zrobi to różnicy, jeśli jeszcze raz będzie samolubny i go przy sobie zatrzyma. Choć na kilka minut. W szczególności gdy sam Uzumaki nie wykazywał chęci powrotu.

Tak więc ich wędrówka bez celu się wydłużyła, jednak Sabaku dla bezpieczeństwa szedł bliżej drugiego. Dalej nic nie mówili, a Gaara zaczął się martwić o to niecodzienne zachowanie swojego przyjaciela. Gdy go o to spytał, ten prędko zaprzeczył, gwałtownie otrząsając się z zamyślenia. Czerwonowłosy zaśmiał się do siebie na to, jak śmiesznie pokręcił wtedy nosem. Zauważył jak przyjaciel powoli jeszcze bardziej odpływa, więc zechciał go jakoś ożywić. Problem był taki, że nie do końca wiedział jak.

- Naruto, zamknij na chwilę oczy. - Powiedział zanim zdążył się powstrzymać.

- Huh?

Kazekage westchnął i swoim piaskiem sam zasłonił widok niebieskim tęczówkom.

- Ej, co ty robisz?! - Naruto zaczął się miotać, ale to tylko pogorszyło sprawę bo ziarenka piasku dostały mu się do oczu. Szybko je otarł, oskarżycielsko patrząc na Gaarę, który raczył opuścić swój piasek.

Ten przez jeden krótki moment uznał jego spojrzenie za urzekające. Skinął głową, wskazując coś obok blondyna, który natychmiast się obrócił. Na kilka chwil znieruchomial, rozdziawiając w zdziwieniu usta, lecz już po sekundzie na jego twarzy zawitał szeroki uśmiech. Powoli przekręcił w głowę w stronę przyjaciela.

- Tak chciałbym widzieć cię na następnym zgromadzeniu Kage. - Powiedział Gaara.

Blondyn jeszcze raz obejrzał się w tył. Na swoją piaskową wersję, wyglądającą niczym prawdziwy pomnik z najmniejszymi szczegółami. Różnica pomiędzy nim a nią polegała na tym, że ta miała na sobie czapkę noszoną przez Hokage oraz powiewającą za sobą pelerynę z napisem “siódmy”.

Gaara nie spodziewał się tak gwałtownej i zachwyconej reakcji, ale nie mógł ukryć tego, że go ucieszyła. Z zadziwiającą dbałością sprawił, by peleryna płynnie poruszała się w powietrzu, a podobieństwo do Naruto było zachowane. Nieskromnie musiał przyznać że jak na tak krótki czas, piaskowa rzeźba wyszła mu całkiem nieźle.

- Ha! Zobaczysz mnie w tym stroju jeszcze wiele przed tym głupim spotkaniem!- wykrzyknął pewnie Uzumaki. Przybrał pozę podobną do swojej kopii i stanął obok niej, rzucając Gaarze zdeterminowane spojrzenie. - Możesz być tego pewny, że w końcu cię dogonię!

- Taką mam nadzieję. - Sabaku uśmiechnął się tajemniczo. Jego oczy się zwęziły, co nieco zdezorientowało blondyna, który chciał podążyć za jego wzrokiem, lecz zamiast się odwrócić, znieruchomiał, czując na nodze delikatne muśnięcie.

Piaskowy ogon, przytwierdzony do jego ciała, wydłużał się i wydłużał, owijając się wzdłuż jego uda i łydki. To było dziwne uczucie, które lekko łaskotało, przez co Naruto zaczął niekontrolowanie chichotać.

Odczuł także smyrnięcie na skroniach i gdy spróbował spojrzeć w górę, dostrzegł kawałek piaskowych lisich uszu. Dotknął je, ale te od razu się rozsypały, zaraz wracając do swojej pierwotnej postaci. Jeszcze bardziej zaczął się śmiać, gdy ogon odchylił mu koszulkę i zaczął łaskotać po brzuchu. Załzawionymi oczami zerknął zaczepnie na Gaarę, wkrótce instynktownie się kuląc.

- Przestań! - Wydyszał pomiędzy salwami śmiechu.

Nagle momentalnie cały piasek opadł, dając mu w końcu okazję by odetchnąć. Otworzył zaciśnięte oczy, a jego serce przestało na chwilę bić, gdy nie zobaczył przy sobie Sabaku.  

Dopiero słysząc przytłumiony chichot, pomyślał, by spojrzeć za siebie. Gaara siedział na jakimś niskim klifie, zasłaniając swoją twarz dłonią, jak gdyby wstydził się swojego śmiechu. 

Naruto rozejrzał się. Nawet nie zorientował się, gdy dotarli do takiego miejsca.

Bez słowa dołączył do przyjaciela, jednak gdy już usiadł, nie powstrzymał się przed szturchnięciem czerwonowłosego ramieniem. Rozległo się nieco głośniejsze parsknięcie, a Naruto poczuł się dziwnie, słysząc je. Gdzieś na niebie przeleciał ptak, swoim skrzekiem zagłuszając Sabaku. Zaraz za nim nadleciało kilkanaście kolejnych, rozmazując swoje postacie przez zatrważającą prędkość lotu. 

Razem z ucichnięciem odgłosów przyrody, Gaara cały się spiął. Poczuł jakby już nie było tej bariery, która chroniła go przed rozmową z Naruto. Potem zaczął się zastanawiać, dlaczego niby miałby nie chcieć z nim rozmawiać, marszcząc przy tym brwi.

Blondyn nic nie mówił, więc czyżby chciał żeby to on zaczął? Zganił się za tą myśl. Naruto raczej nie czekałby, aż ktoś pierwszy przemówi, zawsze to on chciał być tym słyszanym najlepiej. Chyba, że… chciał się czegoś od kogoś dowiedzieć lub wysłuchać jego win.

Gaara przełknął głośno ślinę. Jego wzrok błądził w tę i wewtę. Głęboko żałować, że nie był w stanie teraz zachować kamiennej twarzy niczym Naruto, patrzący się bez ustanku w niebo. Zaczął się wiercić, kto wie z jakiego powodu.

- Narut…

- Księżyc wygląda pięknie dzisiejszego wieczoru. - Uzumaki popatrzył na niego przez ramię, eksponując swoją zarysowaną szczękę. Tęsknym wzrokiem przeleciał od odległych drzew do twarzy przyjaciela. - Czyż nie? - Uniósł brew.

Wiatr głośno zawiał, a drzewa zaszumiały.

- Tak - odpowiedział Gaara jak w transie. Blondyn uśmiechnął się do siebie, a swoją twarz znów zwrócił w stronę nieba. Natomiast Sabaku nie mógł oderwać wzroku od jego powiewających na wietrze włosów, odbijających gwiazdy oczu oraz delikatnego uśmieszku. - Tak… - Powtórzył, przykładając sobie dłoń do piersi, wyczuwając o wiele za szybki puls. Wbił sobie paznokcie w dłonie, chcąc przywrócić serce do normalnego rytmu.

Nie widział jak blondyn patrzy na jego reakcję, a sztuczna dłoń spoczywa niebezpiecznie blisko tej jego. Ani jak ten ukrywa drżenie drugiej, tej prawdziwej ręki.

I nagle księżyc nie był czerwony i nie miał na sobie czarnych znaków. Nie przypominał sharingana ani wspominał wojny. Zamiast tego Naruto wyobraził sobie, że ten jest stworzony z piasku, a gwiazdy to małe, rozsypane przez Gaarę na wszystkie boki ziarnka. 

Księżyc w rzeczy samej lśnił tego wieczoru nadzwyczaj pięknie.

__________________

Plz, niech ktoś powie, że rozumie ostatnią wypowiedź Naruto

Dobrze, że napisałam tego shota jeszcze przed czytaniem Boruto bo pewnie popadłabym w depresję, hui wie czemu

Btw, w swoim zapasie mam 7 mang

Jestem właśnie na tej siódmej

Czyli i tak czeka mnie głeboka depreszyn, co pewnie źle się skończy z moim pragnieniem smierci, chociaż... powiedzmy, że jestem teraz trochę mniej depressed, mimo wielu zaległych rzeczy

Im sorry, choruję na leniwiectwo

I chyba przydałoby się w końcu zająć się tłumaczeniem.... echh

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top