Fem! Deku x Toga

Im a devil in your heart~
Czejnsoł men czejnsoł men chejnsoł chejnsoł chejnsoł men

Juhi_chan *wink wink*

Więc chodź pomaluj mój świat, na żółto i fioletowooo
FioletowaTkaczka

*Krew krew flaki*

Shigaraki westchnął, ogarniając zirytowanym spojrzeniem wszystkich obecnych w bazie. Wszyscy wyglądali na zatrwożonych, jedyna Toga zdawała się mieć jego słowa gdzieś. Swobodnie siedziała na blacie baru, machając przy tym nogami, a końcówką noża wygrzebywała sobie brud spod paznokci - zaschniętą krew pomieszaną z resztkami gruzu rozniesionego przez nich budynku. Nuciła coś pod nosem, zmuszając wszystkich wokół do słuchania, choć po jakimś czasie członkowie Ligii Złoczyńców samoistnie przestali słyszeć ten dźwięk.

- Potrzebujemy lepszego, bardziej śmiercionośnego i dokładniejszego planu - oświadczył Shiagarki, a odgłos szaleńczo rozdrapywanej do krwi skóry nadawał jego słowom jeszcze posępniejszy wydźwięk. - Takiego, który doprowadzi tę grę do n a s z e g o zwycięstwa, jasne? - Złoczyńcy skinęli głowami, pomijając oczywiście Togę oraz Dabiego, który zniknął gdzieś w odmętach bazy kilkanaście minut temu. Nie bardzo się tym przejęli.

- Ale czy przypadkiem wszystkie nasze wyjścia nie zostały już wykorzystane? - Jeden z mało znanych przestępców odważnie wyszedł na przód. - Przecież mówiłeś, że ten plan jest ostatnim jaki nam pozostał. - Dodał, w głowie mając obraz dzisiejszej akcji, w której przegraną i wygraną stronę ciężko było zdefiniować. 

Złoczyńcy zdołali zniszczyć co najmniej połowę atakowanego przez nich centrum handlowego, jednak w ostateczności to bohaterom udało się uchronić wszystkich ludzi i obejść się bez ofiar. Oni też nie ponieśli żadnych strat i przecież zdołali pookradać kilka sklepów, ale… dla Shigarakiego wygrana bez trofeum w postaci głowy jakiegoś bohatera nie była wygraną.

A więc w jego mniemaniu przegrali. Po raz kolejny.

- Może to dlatego, że zostały one wymyślone przez mistrza? - Głos Tomury był wprost przesiąknięty sarkazmem, gdy w ostatniej chwili powstrzymał się przed uderzeniem się ręką w czoło. - A jeśli nie wiesz, przypomnę ci, że został on złapany. Złapany przez tych cholernych bohaterów, a teraz naszym zadaniem jest radzenie sobie samym, dopóki go nie odzyskamy - warknął, patrząc prosto w oczy śmiałka, a jego paznokcie jeszcze mocniej zagłębiły się w zakrwawionej skórze. - Więc się postarajcie. No, chyba, że pragniecie zobaczyć co się dzieje z tymi, co stając się dla nas uciążliwi, huh? - Uniósł brwi. 

Jego mrożące krew w żyłach, szkarłatne oczy ogarnęły złoczyńców. Shigaraki może i był świrem i często robił głupie rzeczy, lecz w takich chwilach uświadczał ich wszystkich w przekonaniu, że nie bez powodu All For One chciał go na swojego następcę. Nie miał żadnych wielkich talentów, ale jego umiejętność wprawiania kogoś w przerażenie samą swoją osobą nie raz okazywał się niebywale przydatna.

- N-nie - wymamrotał speszony złoczyńca, który zdążył już odejść w jak najdalszy kąt ich kryjówki. - Dam… Damy z siebie wszystko.

Pozostali potwierdzili ruchami głowy. Po pomieszczeniu rozbrzmiał czyiś niezadowolonu jęk oraz odgłos uderzania drewna o stal.

- Skończyłeś juuuż? - Dopytywała Toga, pochylając się w przód na blacie. Shigaraki jakby dopiero przypominając sobie o jej istnieniu, lekko się wzdrygnął. - Nudzę się. - Oparła się brodą o dłoń.

- Nie. - Mężczyzna mlasnął językiem. - I ciebie też się to dotyczy. - Wskazał na nastolatkę palcem, która zaraz powtórzyła jego gest, jak gdyby było zaskoczona że także coś musi robić. Długo jednak nie wytrzymała, zaraz cicho chichocząc i kiwając na niego głową, by kontynuował. - Ty też masz wymyślić jakiś plan. Ale - Popatrzył na nią ostro, a potem znów zwrócił się do pozostałych. - Najpierw chcę, żebyście wysłuchali informacji zgromadzonych ostatnio przez Deku. Może wysłuchanie kogoś mądrego choć minimalnie zniweluje wasz idiotyzm.

Na imię ochszczonej złą sławą dziewczyny złoczńcy nadstawili uszu. Jej istnienie nie było wielkim sekretem, jednak przez jej profesję - głównie skrytobójstwo, szpiegowanie oraz zbieranie informacji - rzadko kiedy była widywana w głównej bazie, choć w teorii niemal zawsze tam była. Część Ligii Złoczyńców nie miała nawet okazji spotkać się z nią osobiście, gdyż zazwyczaj po prostu dostawali pod drzwi swoich lokum papiery zawierające jakiekolwiek potrzebne im informacje. Nawet jeśli była ona dziewczyną - co upokarzało męską część Ligii, która nie miała nawet szans stać się równym jej - przez jej umiejętności i tak chcieli ją poznać. Chyba jak większość Japonii, może nawet i bohaterzy.

Ich przywódca nie spuszczał wzroku z Togi, aż ta w końcu zrozumiała, co miał na myśli. Uśmiechnęła się szeroko i z prędkością godną zielonowłosej piękności, schowała swój nóż. Zeskakując z barku, usłyszała jak Kurogiri natychmiast przeciera ścierką miejsce, gdzie chwile temu siedziała.

- Jasne, Shiga, powiadomię ją, że ma przyjść! - Wymruczała z cwaniackim uśmieszkiem, będąc już w progu drzwi. W końcu mogła wyjść z tego nudnego spotkania i to na rzecz zobaczenia swojej ulubionej osoby z Ligii. Czy mogło być jeszcze lepiej?

- Tylko się pospiesz - usłyszała jeszcze przytłumiony głos Tomury, zanim drzwi za nią się zatrzasnęły. - Ostateczny boss nie będzie długo czekać, a każda wykorzystana sekunda może dać, lub odebrać nam przewagę.

Nie usłyszał tego, ale dziewczyna ponownie zachichotała, uśmiechając się przy tym słodko. Była pewna, że ich dowódca nie kazał iść jej zawołać Deku, bo uznał Togę za najlepszą do tego, nie. Po prostu była ona jedyną osobą, która wiedziała gdzie dziewczyna w ogóle mogła się znajdować i która nie dostałaby palpitacji serca na jej widok. Cóż… a przynajmniej nie w taki sposób, jaki mogliby inni złoczyńcy.

Blondynka szybko wspięła się po chwiejącej się, małej drabince po boku wysokiego budynku. Metal nieprzyjemnie skrzypiał i każda normalna osoba bałaby się, że zaraz odpadnie, a ona razem z nią. Jednak Himiko w żadnym wypadku nie była normalna, toteż bez grama zawahania skakała po kolejnych szczeblach, gdy wiatr przyjemnie rozwiewał kosmyki jej włosów. 

Obok siebie mogła dostrzec niedawno utworzoną klatkę schodową, która prowadziła dokładnie tam, gdzie zmierzała - na dach. Nawet jeśli Toga nie chciała jej używać, za bardzo polubiła adrenalinę towarzyszącą wspinaniu się po drżącej drabince. 

Wciąż było jasno ze względu na lśniący zachód słońca, ale ku jej szczęściu żaden ciekawski przechodzień nie zechciał odwiedzić tej nie uczęszczanej, ślepej uliczki. Brak totalnej, nocnej ciemności był jej na rękę.

Podciągnęła się rękami w końcu na sam dach, płynnie na niego wskakując. Deku często, zdecydowanie za często na nim przebywała, szczególnie zważywszy na jej… przypadłość. Himiko zaczęła wzrokiem szukać dziewczyny, swobodnie skacząc między dachem budynku obok.

Deku spędzała na nim czas niemal podczas każdej misji, na której nie była w stanie być. Siedziała co najmniej metr od krawędzi, choć to i tak wprawiało ją w lekkie drgawki. Miała każdego dnia siadać coraz bliżej, ale skończyło się na tym, że nie była w stanie stanąć na dachu prosto na nogach bez ataku paniki.

Ludzie uważali ją za jedną z najlepszych złoczyńców. To ją irytowało. Uważała, że było wiele ludzi lepszych od niej. A fakt, że nie mogła dać z siebie wszystkiego wywoływał w niej odruchy przywalenia głupcowi gadającemu te bzdury. 

Bo w końcu jak ktoś z taką opinią wciąż nie mógł poradzić sobie z dawną traumą? Jak ktoś uważany za bezwzględnego zabójcę, nie mógł poradzić sobie z durnym wspomnieniem durnej próby samobójczej? A co najważniejsze… Jak ktoś taki jak ona mógł wciąż nosić jej piętno i wciąż panicznie bać się jakiejkolwiek wysokości?

Z pewnością spytałaby się tego każdej osoby, która nazwałaby ją silną. Wykrzyczałaby to, pokazując wszystkie swoje słabe strony. Gdyby tylko nie to jedno, jedyne dobre wspomnienie chwili, gdy miała zeskoczyć z budynku szkoły, już dawno przestałaby mieć powody, by zgrywać tę potężną. A Toga doskonale to wiedziała.

Więc może to dlatego serce stanęło jej w piersi, gdy zobaczyła jak zielonowłosa siedząc po turecku na krawędzi, tak po prostu wychyla się w przód.

- Deku?! - Toga potrząsnęła głową, szybko znajdując się przy jej boku. Wbiła palce w ramiona dziewczyny, zmuszając ją do popatrzenia sobie w oczy. Przeraziła się, widząc w zielonych tęczówkach pustkę.

- To… to nic - wykrztusiła Deku. Zamrugała kilkakrotnie, jakby budziła się ze snu. Mimo to, gdy uścisk dłoni Togi zmalał, z powrotem wróciła do siadu, jakby miała doskonałą świadomość swoich czynów. Odsunęła się tym razem trochę od krawędzi, ramionami otulając swoje nogi.

Himiko nie odpowiedziała. Zamiast tego usiadła obok dziewczyny, wtulając się w nią. Wciąż była zbyt zszokowana widokiem, który wcześniej zastała, nie rozumiała, czemu zielonowłosa miałaby zrobić… to.

Tym bardziej nie chciała dopuścić do głosu tej jednej mrocznej myśli mówiącej jej, że Deku ponowi coś, co niegdyś jej się nie udało. Bo przeszkodziła jej w tym Toga. 

Dopiero po kilkunastu sekundach ciszy Deku niespokojnie się poruszyła.

- Ja… - znów zamrugała, jak gdyby zapomniała, co chciała powiedzieć. Zieleń jej oczu z każdą chwilą stawała się coraz żywsza, ale głos wciąż wydawał się oszołomiony. - Zastanawiałam się, co by było, gdybym podjęła wtedy inną decyzję.

- Chyba nie tracisz czasu na myślenie o tych parodiach bohaterów? Lub idiotach z UA? - Skrzywiła się na myśl o tej "dobrej" części społeczeństwa.

Jej uszu doszło ciche parsknięcie.

- Nie. - Deku spojrzała na blondynkę jakby nie mogąc uwierzyć, że ta wpadła na tak głupi pomysł. Jednak Toga ucieszyła się z jej reakcji, w końcu udało się jej choć na chwilę odwrócić uwagę dziewczyny. - Miałam bardziej na myśli ogółem to, co się wtedy działo.- Głośno odetchnęła. - Co by było, gdyby Katsuki mnie nie gnębił? A co gdyby All Might okazał się takim bohaterem, za jakiego go miałam? - Wymieniała dalej retoryczne pytania. Wyglądało, jakby to pomagało jej w uspokojeniu się, więc Toga się nie wtrącała. - Lub gdzie byłabym teraz, gdybym zdecydowała się nie skoczyć, ale nie z twojego powodu? Może… może nigdy bym cię nie poznała, a wtedy...

- Wykluczone.

- Co, czemu? - Deku w końcu odwróciła swoją głowę w stronę blondynki. Ta zabrała z jej twarzy kilka pasemek zielonych włosów, zakładając je za ucho.

- Bo prędzej czy później i tak skończyłoby się to tym samym. - Westchnęła i zerknęła na dziewczynę zadziornie. - Że poznałabyś prawdziwą naturę bohaterów, a wtedy ja z pewnością i tak polubiłabym cię od pierwszego wejrzenia. - Puściła jej oczko, psotnie się uśmiechając. - A ode mnie nie da się tak łatwo uciec.

Dziewczyna na sekundę się uśmiechnęła. Znów parsknęła, lecz gdy jej wzrok odwrócił się od Himiko, ponownie zmarkotniała.

- Ale czy… nie irytujesz się tą całą moją nieudolnością? - Wbiła wzrok w dłonie, jak gdyby z góry oczekiwała twierdzącej odpowiedzi. Blondynka zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc dziewczyny - Bo ja tak. Nienawidzę być słaba. Jeszcze bardziej, gdy ludzie uważają mnie za silną. - Powiedziała głosem będącym na granicypłaczu, jednak jej oczy pozostawały suche. Zacisnęła usta w cienką linię, gdy Himiko popatrzyła na nią nieodgadnionym wzrokiem.

- Co nazywasz nieudolnością? Beznadziejną, prawdziwą stronę All Mighta, która popchnęła cię na naszą stronę, czy może głupotę tego bachora Katsukiego, którego samo istnienie jest jednym, wielkim teatrzykiem amatorstwa? 

Słowa Togi miały na celu rozchmurzenie Deku, może i nawet rozbawienie lub też po prostu zachęcenia jej do wspólnego narzekania na tę dwójkę i całe społeczeństwo, jednak nie bardzo jej to wyszło. Zielonowłosa zachowała się jakby nie słyszała jej słów,

- Moim zdanie-

- Dobra, to i tak nieważne - wcięła jej się w słowo Deku, uciszając ją lekceważącym ruchem ręki. Nieporadnie przybrała maskę rozluźnienia. - Jak wam poszła misja? Tomura mówił, że będzie chciał bym się wstawiła później u niego.

- Ach, ta, mam cię jak najszybciej przyprowadzić do reszty byś powiedziała im jakieś tam informacje… czy coś. - Wymamrotała Toga od niechcenia. - Ale to same nudy. - Skrzywiła się i potrząsnęła głową. - To przed chwilą… zrobiłaś, by pozbyć się swojego strachu, nie? Jak mogłaś zrobić coś tak ryzykownego.

Zielonowłosa przygryzła policzek od wewnątrz.

- Ponoć terapia szokowa pomaga…

Toga nieświadomie pokiwała głową, ale nagle coś jej zaświtało.

- Co z tego, jeśli możesz inaczej rozwiązać swój problem? - Blondynka uniosła brew, lekko się uśmiechając. - Po co masz narażać swoje zdrowie, skoro najprostszym sposobem jest zniszczenie tego, co go zapoczątkowało? - Przygryzła wargę, patrząc prowokująco na Deku. - To przecież bohaterzy są winni tego, że uważasz się teraz za słabą. Nie uważasz, że to oni powinni zostać za to ukarani, żebyś to ty nie musiała się teraz męczyć?

- Nie bądź niemądra - Zielone włosy zostały rozwiane, gdy Deku potrząsnęła głową, jednak na jej ustach błąkał się uśmieszek. - Jasne, że tak. Ale to nie pora na twoje ani moje sadystyczne zapędy..

Tak, w ich duecie to ona była zazwyczaj głosem rozsądku.

- Oj no weź - Toga wyczuwając swoją szansę uwiesiła się na jej ramieniu. Deku choć trochę się rozchmurzyła, musiała to wykorzystać nim znów zacznie myśleć o niedorzecznych rzeczach. - Przecież ty też pewnie nie masz nic przeciwko małemu spotkaniu z jakimś nędznym bohaterem na patrolu. - Powiedziała słodko, a jej oczom nie umknął ten krótki błysk zaintrygowania w zielonych oczach. Brnęła dalej. - Może i nie będzie to All Might, ale… myślę, że uświadczenie go w przekonaniu, że nie jest w stanie wszystkich uratować, jest wystarczające. Na niego i tak przyjdzie jeszcze czas.

- Przecież sama powiedziałaś, że mam przekazać Lidze informacje - prędko odpowiedziała Deku, choć wyglądało to bardziej, jakby chciała przekonać samą siebie. - Są one dość ważne, pewnie Tomura już ci je w skrócie przekazał, więc powinnaś to wiedzieć. -  Skarciła blondynkę, która na moment zmrużyła oczy.

- No coś tam nam gadał, ale jak sama mówisz, on już wie, co masz do przekazania - powiedziała z przekonaniem. - Jaka różnica, czy powiesz je ty, czy on? Chodź się trochę zabawić, przecież od dawna nie byłyśmy wspólnie na jakiejś misji! - Spojrzała na nią błagalnie, ale nie mogła powstrzymać słodkiej żądzy mordu odbijającej się w jej oczach. Zerwała się na równe nogi i ciągnąc drugą za rękę, zaczęła zachęcać ją do zrobienia tego samego. 

Deku oblizała wargi.

- Bohaterzy ostatnio chcieli polepszyć ochronę cywili, to też powinnaś wiedzieć.

Blondynka nie bardzo wiedziała czemu w tej chwili nie spieszyło jej się dowiedzieć. Deku zawsze wolała wszystko zaplanować i przewidzieć każdy możliwy i zarazem najgorszy scenariusz. Dopiero gdy się rozkręcała, przestawała się tak wszystkim martwić, dając się ponieść żądzy krwi dorównującej tej Togi.

- No to będziemy uważać! Przecież jakiś nędzny bohater i tak nie ma z nami szans. - Toga nie odpuszczała. Znały się z Deku od kilku lat, zawsze uszczęśliwiały ją wspólne misję. A teraz właśnie chciała ją uszczęśliwić, oderwać od myśli wywołanych przez bohaterów. Wyeliminowanie jednego z nich przecież było naprawdę kuszące dla zielonowłosej i ona to wiedziała. Trzeba było tylko przekonać ją, że nie pożałuje. - Przestań choć na chwilę wyręczać we wszystkim Shigę i chodź się zabawić. Wywołamy po prostu jeden, malutki, maciupeńki i niefortunny wypadek, co ty na to?

- To… - Deku zamyśliła się, marszcząc brwi. Himiko już wiedziała, że się zgodzi, zawsze się zgadzała, gdy odpowiednio się nalegało. Kiedy to ona nalegała. I oczywiście gdy zielonowłosa sama tak naprawdę tego chciała. - Niech będzie. - Westchnęła, ukrywając poprawę swojego humoru, jakby było to coś, czego powinno się wstydzić. - Ale będziemy musiały być naprawdę uważne. - Przestrzegła. - Jasne?

Blondynka szeroko się uśmiechnęła, przejeżdżając językiem po zębach. Nie wiadomo kiedy chwyciła w swoją rękę nóż i zakręciła nim wokół palca.

- Świetnie. - Podsumowała krótko i znów pociągnęła Deku za rękę. Lecz ta tym razem się nie spierała, dając poprowadzić się po dachu. Toga zwolniła, by nie stresować dziewczyny, a na drogę w dół wybrała schody, choć dość niechętnie. Nie mogła jednak powiedzieć, że po prostu nie chce puszczać jej dłoni.

Znalazły się na ulicy i spostrzegły, że zrobiło się już naprawdę ciemno. Lepiej dla nich, bo nie musiały martwić się o łatwe wykrycie. Gorzej natomiast dla herosów, którzy nie często byli wyszkoleni w walce w ciemności. Zazwyczaj przecież mieli tylko stać i dobrze wyglądać, gdy byli chwaleni za swoją szlachetność.

Toga wesoło machała rękami, przechadzają się zaułkami. W jej żyłach już zaczęła krążyć adrenalina, a podniecenie migotało w jej oczach na myśl o zabiciu jakiejś bohaterskiej duszyczki. Rozglądała się na wszystkie strony, kiedy Deku zajęła się wsłuchiwaniem w otoczenie i obserwacją.

Himiko lekko się wzdrygnęła, widząc jak jej wzrok znów przesłania mgła. 

Było głośno, a jednocześnie cicho. Niby o tej porze powinno być na ulicach wiele ludzi, jednak ku ich nieszczęściu, żaden z nich nie raczył być bohaterem, którego najchętniej rozszarpałaby na strzępy, rozkoszując się jego krzykami. A na końcu zabrałaby trochę jego krwi, lub też może więcej, kto wie, i zabrała ją do Ligii. Dopiero po czasie by sobie o niej przypomniała i w chwili nudy wypiłaby ją, zamieniając się w tego człowieka.

Widok rosnącej w ludziach nadziei na widok niby zaginionego bohatera byłby bezcenny! I gdyby tak nagle odciąć tę nadzieję tępym nożem, tak, żeby bolało najbardziej…

Toga od zawsze uważała, że ginąca nadzieja ma smak krwi. A ona przecież zawsze lubiła krew.

- Wyczuwasz kogoś? - Przebił się przez jej myśli głos Deku, która stanęła przed nią i złapała, gdy się potknęła i omal na nią nie wpadła. 

Pokręciła głową i gdy uniosła wzrok momentalnie poczuła się źle. Zielonowłosa zdawała się znów pogrążyć w przygnębieniu. A to nie tak przecież miało pójść! Zacisnęła w złości pięści, czując, że najchętniej by w coś lub w kogoś przywaliła.

- Cholerni bohaterowie pojawiają się kiedy nie trzeba, a gdy by się przydali, to już ich nie ma - warknęła pod nosem, ale zielonowłosa i tak ją usłyszała, unosząc brew. Teraz to przeklęła siebie, ale w myślach. Przywołała na twarz swój sadystyczne uśmiech i zmrużyła oczy. - Dobra, nie ma co bawić się z nimi w kotka i myszkę. - Mruknęła, przystawiając palec do brody.

- Hm? Co masz na myśli? - Deku spojrzała na nią znudzona, jednocześnie jakby kompletnie bała się tej bezczynności, bo wtedy miała czas na myślenie. A to nie oznaczało nic dobrego.

Blondynka mocno złapała ją za nadgarstek.

- Nie będziemy ich szukać. - Toga zachichotała, chowając swój nóż. - Niech sami nas znajdą. - Pociągnęła zielonowłosą w przeciwną stronę do której szły.

- Ej, czekaj! Co ty się tak spieszysz? - Deku uniosła brew. - Przecie…

- No tak, tak - Blondynka przyśpieszyła kroku, ciągnąc za sobą zielonowłosą. Nie bardzo słyszała słowa Deku, gdy myśl triumfu przysłoniła jej zmysły. - No chodźże! - Fuknęła, kiedy ta nie chciała zacząć biec. Dziewczyna z wahaniem zrobiła krok w przód, a następnie kilka następnych i coraz szybszych. Lekko się zaniepokoiła, widząc zacięty uśmiech Togi i wargę, którą ta przygryzła niemal do krwi. - Poczekaj chwilę. - Powiedziała, kiedy znalazły się zdecydowanie dalej niż miały zamiar pójść. 

Deku zmieszanym wzrokiem podążyła do znikającą za rogiem blondynką. 

Pomyślała, że to nie tak, że chce być taka smętna. Że chce rozmyślać nad przeszłością, zdecydowanie za dużo niż powinna. Po prostu… ten dzień był dla niej ciężki a fakt że zasmucała tym Togę, sprawiał go jeszcze gorszym. Nie chciała mieć tych myśli, ale nie mogła się powstrzymać. 

Gdy Himiko zostawiła ją samą, nawet na te kilka krótkich chwil, poczuła ogarniającą ją ze wszystkich stron ciemność, szpecącą jej, że nikogo przy niej nie ma. Natomiast te krótkie chwile zdawały się być wiecznością, gdy próbowała ustać na prostych nogach.

W panice rozejrzała się dookoła i przyłożyła dłoń do piersi.

Nic. Jej serce nie chciało zwolnić.

Zaczęła więc liczyć cegły w murze, co nie okazało się ciekawym zajęciem, jednak skutecznym. Po uciszenia z grubsza swojego wnętrza, zacisnęła mocno oczy. Chciała odliczyć do trzech na głos, jednak słowa rozbrzmiały tylko w jej głowie. Odetchnęła ciężko i wzniosła swoje spojrzenie ku górze.

A potem zwyzywała się za bycie tak słabą.

- Chodź, pokażę ci, czemu się ze mną nie zadziera. - Usłyszała wściekły głos Togi, który wyrwał ją z zamyślenia. Rozbrzmiał w jej głowie jak kotwica, która miała ją uratować. Mimo swojego aktualnego stanu, normalnym byłoby dla niej zignorować jej krzyk, w końcu dziewczyna często się wkurzała, ale… ciężko byłoby zignorować przerażonego mężczyznę, który patrzył na nią przekrwionymi oczami i był przez nią brutalnie zmuszony do wejścia w głąb zaułka.

- Przepraszam, przepraszam! - Powtarzał żałośnie mężczyzna, zupełnie nie podobnie do swojego wizerunku. Deku dostrzegła czerwone plamy na jego ubraniach, a w ręce blondynki nóż.

- Miałam znaleźć jakiegoś bohatera, ale… perfidny zboczeniec nie jest taki zły, co myślisz? - Zwróciła się w stronę zielonowłosej, która nie odpowiedziała. Obserwowała jak na twarz blondynki gniew miesza się ze słodkim pragnieniem krwi.

Jej oddech wciąż się nie unormował, ale myślała na tyle trzeźwo, by nie zapomnieć o swoim zaniepokojeniu.

Choć z drugiej strony… Zacisnęła wargi. Naprawdę dawno już nie miała okazji z kimś sobie powalczyć, czy też zwyczajnie zamordować, gdy ofiara wiedziała o jej obecności. A wszystko przez tę całą jej słabość.

Wszystkie jej myśli i spostrzeżenia sprowadzały się do tego samego.

Toga natomiast zaczęła uśmiechać się, z każdą chwilą coraz upiorniej.

- No, słodziutki. - Przejechała mężczyźnie nożem po gardle. Gdy ten głośno przełknął ślinę, a grdyka na jego szyi się poruszyła, powstało pierwsze nacięcie.

Gdy śmiech Togi rozbrzmiał po uliczce, szybko został zagłuszony przez historyczny płacz. Natomiast kiedy Deku wzięła swój własny nóż i się nim zamachnęłą, dołączył do tego także odgłos tryskającej krwi. Zerknęły na siebie w tym samym czasie i chytrze się uśmiechnęły. Krew się polała, a następnych krzyków już nikt poza nimi nie był w stanie usłyszeć.

*krew krew flaki*

Kiedy dwie dziewczyny wyszły z uliczki, było na tyle ciemno, że nikt nie byłby w stanie dojrzeć czerwieni zdobiącej ich ubrania. Cóż, a nawet gdyby zobaczył, były one teraz w takiej euforii, że długo by się nie zastanawiały nim wyeliminowałyby potencjalnego świadka.

Toga się szczerzyła, wesoło podskakując, a idąca obok niej nieco spokojnej Deku przygryzała skórki swoich paznokci, na których pozostało trochę krwi. W mroku wyglądały jak normalne nastolatki, które wcale nie wyszły na miasto by zabić kogoś dla rozluźnienia.

Toga odwróciła się w stronę zielonowłosej, wieszając się jej na ramieniu. Cicho zamruczała, chowając twarz w zagłębieniu jej szyi, a gdy poczuła jak dziewczyna parska, lekko ją szturchnęła. Mimo to, ucieszyła się, widząc, że ta jest równie zadowolona, co ona.

Przylgnęła bardziej do ciepłego ciała Deku.

- Wyobraź sobie, że tamtym facetem był All Might - szepnęła jej do ucha, chichocząc. - Albo ten bachor Bakugo. Niedługo oni też tak skończą. - Obiecała, a Deku niewiele zajęło, by sobie to wyobrazić i ta wizja niewyobrażalnie jej się spodobała. - A za nimi podąży cała społeczność bohaterów. W końcu są niczym bez swojego Symbolu Pokoju.

Zielonowłosa zawinęła sobie kosmyk blond włosów wokół palca.

- Oczywiście, że tak. - Przygryzła swoją wargę, przygarniając do siebie Togę ramieniem. - Od samego początku zadarli z niewłaściwymi osobami. Widok ich klęski będzie cudowny. - Zaśmiała się.

- Mhmm. - Wymruczała Himiko w jej szyję, powolnie składając na niej pocałunki. Umiejscowiła rękę Deku na swoim biodrze, gdy sama przyciągnęła ją do siebie jeszcze bliżej. Zachichotała prosto w jej skórę, owiewając ją gorącym oddechem. - Mali herosi wkrótce poznają swoje miejsce.

Szły powoli, ani myśląc o oderwaniu się od siebie, aż ich sylwetki zaczęły być widoczne, oświetlane delikatnymi promieniami wschodzącego słońca. To było dla nich znakiem, że to czas, by się zmyć.

Toga ze śmiechem pociągnęła Deku za nadgarstek, zaczynając biec w stronę bazy. Odwróciła twarz w jej stronę, nawet jeśli tej ciężko było to dostrzec przez rażące jej w oczy słońce. Zielonowłosa dała się poprowadzić, splatając ich palce razem.  Szybko wskoczyły w zaułek niedaleko baru, chwilę przed tym jak pierwsze auto wyjechało zza rogu. 

Dwie czarne sylwetki zniknęły za rogiem, rozświetlone przez wschodzące słońce.

____________

Napisałabym tu swoje jakieś iście ciekawe myśli, ale w tej chwili takowych nie posiadam

Albo posiadam

Łeb mnie boli od rana
Jestem pewna, że to wina dark reunion, if you know what i mean

Jeśli ktoś chciałby zrobić za mnie zadanie z histy, polaka, fizyki matmy i informatyki to śmiało można mi powiedzieć

W zamian zaoferuję swoją dozgonną wdzięczność

to będzie iście sprawiedliwa wymiana

I pamiętajcie dzieci, Tatary są dobre
Pierwsze pocałunki o smaku rzygów także

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top