~11~
Bakugo również poczęstował się żelkami i ustawił świeczki na podłodze poza naszym kartonowym domkiem, aby on nie spłonął.
-Chcesz coś pooglądać?-zapytał, a ja popatrzyłem na niego zdziwiony bo żaden z nas nie miał laptopa, przynajmniej tak myślałem- Jak odstawiałem twoją siostrę do domu, ona pobiegła na górę i wróciła do mnie z twoim laptopem, mówiąc że musiałeś o nim zapomnieć przy 'pakowaniu'-powiedział widząc moją zdziwioną twarz.
-Pewnie!-krzyknąłem, na co on wygramolił się z pod kocyka i poszedł po moją własność. Wrócił po chwili trzymając w rękach moje 'dziecko'. Zacząłem przypominać sobie seriale które możemy obejrzeć - Może obejrzymy 'i'm not okay with this'? (nie polecam wrażliwym).
-Okej-odpowiedział na moją propozycję. Oddał mi laptopa dzięki czemu mogłem włączyć Netflix'a, i wyszukać serial. Włączyłem pierwszy odcinek i zaczęliśmy oglądać. Po trzech odcinkach usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Wstałem aby sprawdzić kto to, okazało się że była to MIna Ashido oraz Toru Hagakure.
-Hej!-krzyknęła Ashido, i ucichła patrząc w głąb pokoju- Co robicie? Możemy dołączyć? Chcecie iść z nami do Ikei?-zalała nas pytaniami.
-Odpowiadając po kolei to; Hej, Nic istotnego, Nie oraz Nie.-powiedziałem zgrabnie, patrząc przy tym na Bakugo wychylającego się z okna domku.
-Oh, Okej. A możemy wejść?-zapytała rozpromieniona a ja posłałem Katsuki'emu błagalne spojrzenie. Ten tylko wygramolił się z kartonu i przytulił mnie od tyłu.
-Nie!-wrzasnął zatrzaskując drzwi, gdy to zrobił wziął mnie na pannę młodą i zabrał z powrotem do domku. Nie powiem, podobał mi się ten rodzaj transportu. Wczołgaliśmy się do środka i kończyliśmy oglądać. Gdy obejrzeliśmy siódmy odcinek (najgorsze jest to że nie ma kontynuacji a urwało się w ciekawym momencie) zaczęliśmy zastanawiać się co teraz możemy porobić.
-Bakuu..-zacząłem, na co on mruknął - pójdziemy na spacer?-zapytałem najbardziej przekonującym tonem głosu na jaki mogłem się zdobyć.
-Ehh.. Niech ci będzie-odparł na mój pomysł. Zgasiłem lampki oraz zdmuchnąłem świeczki, wdychając ich piękne zapachy. Byłem zadowolony z obrotu spraw, ponieważ nie musieliśmy spędzać czasu z resztą klasy a mogliśmy wyjść. Gdy tylko się ubraliśmy i wyszliśmy z akademika była godzina 21.36 a to jak dla mnie idealna pora na spacer po ciemnym lesie. Tak więc tam się udaliśmy, na początku drogę oświetlały nam latarnie z ulicy. Później jednak było tylko ciemniej i ciemniej, aż w końcu ni widzieliśmy siebie nawzajem. Ani ja ani czerwonooki blondyn obok mnie nie mieliśmy ochoty na zawracanie, więc zostało nam tylko iść przed siebie. Czułem się trochę nie komfortowo nie wiedząc dokąd zmierzam, a robiło się coraz później. Gdy znaleźliśmy się na dużej polanie postanowiłem w końcu się odezwać do Katsuki'ego.
-Może już wracajmy..?-powiedziałem a właściwie zadałem pytanie. Mój współtowarzysz w ciemności pokiwał głową i pociągnął mnie za rękę w stronę z której tu przyszliśmy. W drugą stronę również szliśmy w ciszy. Gdy tylko znaleźliśmy się w miejscu do którego docierały światła z ulicy, poczułem że ktoś łapie mnie za nadgarstki i zatyka mi usta. Spróbowałem się wyrwać ale to poskutkowało tylko mocniejszym zaciśnięciem się uścisku na nadgarstka. Zauważyłem sylwetkę Bakugo idącego dalej jakby nigdy nic. Próbowałem się wyrywać i krzyczeć, ale można było usłyszeć tylko niezrozumiałe, zagłuszone słowa. Na całe moje szczęście podziałały i się odwrócił, gdy spróbował zaatakować odezwał się mój 'oprawca'.
-Jeżeli będziesz próbował nas zaatakować, twój chłopak zmieni się w garstkę popiołu-zagroził chropowatym głosem. Lekko się przestraszyłem słysząc ten głos, a co dopiero słysząc w jego wypowiedzi słowo 'nas'. Od tego momentu nie pamiętam kompletnie nic, to było tak jakbym zapadł w drzemkę. Obudziłem się w jakimś budynku w lesie, z tego co się orientuję był opuszczony. Przez wybite okna do pomieszczenia wpadały pierwsze promienie słońca, dzięki temu dowiedziałem się że 'przespałem' całą noc. Po chwili dezorientacji zacząłem zastanawiać się co z Bakugo, lekko przestraszyłem się przypominając sobie sytuacje z przed paru godzin (uznajmy że u nich jest 5 a 'porwanie' było około 23). Po paru minutach namysłu usłyszałem kroki stawiane na szkle z szyb, odwróciłem się w tamtym kierunku, a tam szedł w moją stronę niebiesko-włosy chłopak z rękoma* na ciele. Lekko się przestraszyłem ale spróbowałem zachować swoją jak zwykle spokojną mimikę twarzy. Podszedł do mnie i dotknął mojego ramiona/ramienia czterema palcami, średnio rozumiałem dlaczego ale starałem się zachowywać naturalnie. Uśmiechnął się do mnie przerażająco i ścisnął moje ramie.
-Widzę że księżniczka się obudziła- uśmiechnąłem się lekko i pokiwałem głową -Chodź
Rozkazał i pociągnął go za rękę. Wstałem i zostałem pociągnięty za rękę w głąb budynku, przeszliśmy po gruzie i zatrzymaliśmy się w takiej jakby piwnicy. Wyglądała o wiele lepiej niż pozostała część budynku, a w środku była blondynka w kokach oraz czarno-włosy chłopak o oczach w kolorze mojego lewego oka. Zdziwiło mnie to trochę ale to nie jest dobry moment na przemyślenia, zostałem pociągnięty przed ich 'twarze'.
-Jestem Dabi, a ta blondynka obok mnie to Toga-powiedział niebieskooki chłopak. Popatrzyłem na dziewczynę, która bardzo się zarumieniła -Jesteśmy Ligą Złoczyńców, chcielibyśmy abyś z nami współpracował.
Powiedział to i nieźle mnie zaskoczył, nie spodziewałem się że moje 'porwanie' jest spowodowane ich propozycją dotyczącą mojego dołączenia do ich grupy przestępczej. Nie zdążyłem się namyślić, ponieważ usłyszałem szybkie kroki na schodach za mną, zbiegł z nich jakiś bardzo dziwnie zbudowany mężczyzna. (wstawcie tu sobie kogoś kto pasuje)
-Bohaterowie tu są!-krzyknął, a wszyscy zaczęli w popłochu zbierać swoje rzeczy. Nie koniecznie rozumiałem o co chodzi, a że nikt już mnie nie trzymał, to odsunąłem się pod ścianę. Nie chciałem być staranowany przez biegających złoczyńców, zostałem na chwilkę zatrzymany przez blondynkę.
-Spotkajmy się tu jutro o 4 rano- szepnęła i uciekła z wszystkimi tunelem który się za nimi zasunął. Stałem jeszcze chwilę w totalnym bezruchu, aż znaleźli mnie pro-bohaterowie.
-SHOOTOOOOO-wydarł się mój ojciec stojąc na schodach ze trzy metry ode mnie. Odwróciłem się w jego stronę, jednak nadal na niego nie patrzyłem, przeszedłem obok niego starając się dokładnie zapamiętać każdy zakamarek budynku aby jutro się nie zgubić. Wyszedłem na polanę wokół której rozciągał się las i dostałem takiego jakby zastrzyku radości. Niewiele myśląc rzuciłem się przed siebie w las, okiem bohaterów musiało to wyglądać jakby ktoś mnie podmienił. Biegłem przed siebie przez las aż natknąłem się na nie wielką polanę, na której znajdowało płytka turkusowa sadzawka wokół której rosły piękne grzyby.
------------------------------------------------
Przepraszam że nie było rozdziału w czwartek ale brak weny i moje lenistwo się odezwały, dzisiaj usiadłam po lekcjach i napisałam pół rozdziału bo pierwsze pół już miałam napisane. Jeszcze raz przepraszam.
*-chodzi o Shiggiego hyh
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top