*☆ Come back home, My Prince ☆* #1

The first meeting

⊱ ────── {⋅. ✯ .⋅} ────── ⊰

- YUNOOOO! - pewien jasnowłosy chłopak wykrzykiwał imię swego przyjaciela, tym samym szukając go. Nie wiedział, gdzie jego przyrodni brat mógł być, a przecież mieli razem potrenować. Jak to w zwyczaju robili.

Mały Asta ruszył biegiem przez ścieżkę koło lasu. Nie oddalili się bardzo od kościoła, więc jeżeli by się odwrócił, nadal mógłby ujrzeć swój dom.
Pogoda dzisiaj dopisywała, więc Asta wyciągnął Yuno na pole. Wiatr wiał delikatnie, jakby bawił się włosami chłopaka. Ptaki śpiewały radośnie, nawet jeżeli za niedługo wybijała godzina południa. Zazwyczaj te trochę denerwujące stworzenia (jak czasami twierdził Asta) były aktywniejsze rankiem, przez co go dosyć często budziły. 

Ludzie z Hage już dawno byli na nogach. Mnóstwo osób pracowało już na polu, zaczęło sprzątać własne ganki przy domach, szło na polowanie lub do innej wioski. Wszystko to sprawiło, że Asta coś poczuł w swoim sercu pewne uczucie - chęć zrobienia czegoś lepszego dla Hage oraz reszty. Przede wszystkim chciałby poprawić życie w kościele oraz jego rodziny. Drugi cel, tuż po zostaniu Cesarzem.

Szybko zbiegł z małego pagórka. Wróble oraz sikory odleciały w szybkim tempie, gdy tylko krzyknął na nie. Asta roześmiał się głośno i zatrzymał na chwilę. Oparł ręce na biodrach, biorąc wdech, aż nagle zauważył... Wronę. Zmarszczył brwi, wbijając wzrok w zwierzę. Miał dziwne przeczucie, że ta wpatrywała się w niego, oceniała wręcz.

"Ale... To tylko ptak!" przemknęło mu przez głowę, jednakże i tak niepewnie przełknął ślinę. Miał dziwne uczucie, że ta wrona...

- Hej, idź! Stąd! - zaczął energicznie machać rękami, jednak ptak ani drgnął. Dopiero wtedy, gdy podszedł bliżej, ta od razu wręcz wzniosła się w powietrze. Chłopak zatrzymał się i obserwował ptaka, dopóki nie zniknął z pola widzenia. Asta wzruszył ramionami i pomyślał, że najwyraźniej tylko mu się to zdawało.

Jak gdyby nigdy nic ruszył dalej, biegnąc przez małą łąkę. Nie wiedział, ale czasu minęło, ale po jego przyszywanym bracie nie było ani śladu. Odwrócił głowę, gdy wiatr się zerwał a piach skierował się na jego twarz. Zaczął kaszleć, aż w końcu się trochę uspokoił. Zmrużył oczy, znowu przeczesując wzrokiem otoczenie. Nie słyszał nic, oprócz ptaków oraz może bardzo odległych głosów pracujących mieszkańców. Dodatkowo nawet nie widział jakichś innych ruchów wiatru lub czegokolwiek podobnego.

- YUNO, GDZIE TY ZAŚ JESTEŚ?! - wydarł się zielonooki, wspinając się na pewien głaz. Zamrugał powiekami, gdy promienie słońca na chwilę go oślepiły. Dostrzegł mu znane twarze mężczyzn, daleko pracujących na polu, używając magii. Tego najbardziej Asta zazdrościł każdemu: posiadania magii. Był jedynym mieszkańcem wioski, u którego nie wyczuwano żadnej siły magicznej. 

Chłopak zacisnął pięści.

"Nie powstrzyma mnie to jednak do zostania Cesarzem Magii! I znajdę w końcu Yuno, abyśmy mogli razem potrenować!" pomyślał, uśmiechając się dumnie oraz zeskakując z kamienia. Wziął wdech i zaczął znów nawoływać brata.

W głębi duszy Asta był trochę zaskoczony - rzadko kiedy jego najlepszy przyjaciel oraz rywal numer jeden, z którym konkuruje o tytuł Cesarza, tak znikał. To było do niego niepodobne.

- Niemożliwe, że się zgubił... Chociaż mógłby... Ale na pewno nikt go nie porwał! Nie jest słaby, wręcz przeciwnie... - mruczał pod nosem, gdy biegł dobrze znaną mu ścieżką. Lepiej mu się myślało na głos. Zagryzł wnętrze policzka, szukając wzrokiem dobrze znanej mu osoby. 

Postanowił ruszyć do pomniejszego gaju, gdzie dalej w jego głębi było dużo wolnego terenu do treningu. Znajdował się on niedaleko czaszki demona, który pokonał pierwszy z Cesarzów. Jedno z ich ulubionych miejsc. Bardziej w sumie Asty.

Nie zaprzestając biegu, przeskakiwał różne małe skały, korzenie oraz inne przeszkody z niesamowitą zwinnością. Jeżeli Yuno nie będzie w ich miejscówce, nie będzie miał żadnego innego pomysłu, gdzie on mógłby się znajdować. Przeszukał większość miejsc i miał nadzieję, że tutaj znajdzie swojego przyjaciela.

Już trochę się nabiegał, a musiało mu starczyć siły na wspólny trening.

༻✧༺

Cairel opadła ciężko na ziemię. Oparła głowę o drzewo i przymknęła oko, napawając się chwilą ciszy oraz delikatnego zimna dzięki cieniu. Położyła dłoń na torbie, tym samym upewniając się, czy rzecz jest blisko niej. Ścisnęła na niej palce, tym samym wyczuwając troszkę swój dziennik.

Miała za zadanie... Cóż, od blisku dziesięciu lat znaleźć Yuno. Księcia Królestwa Spyde. Sytuacja w jej rodzinnym kraju pogarszała się, a tylko on, jako ostatni z rodu Grinberryall mógłby objąć tron, tym samym uspokajając całe królestwo. Niestety miała mały problem: wiedziała tylko, jak nazywa się Książę oraz gdzie prawdopodobnie powinien być w tych okolicach. Miała ochotę zdobyć paru informacji, jakichkolwiek, jednak pod postacią wrony musiała zachowywać się jak to zwierzę. Dlatego tym samym musiała jak najszybciej odfrunąć, gdy tamten zielonooki z przepaską na czole starał się ją odgonić.

Zacisnęła delikatnie wargi i uniosła powiekę. Poprawiła kosmyki białych włosów, kiedy te opadły na jej twarz. Będzie musiała zawrócić. Nie mogła tak bezczynnie siedzieć jak, prawdopodobnie, jest blisko Księcia. 

Coś weszło na jej dłoń. Spojrzała w dół, a w stronę jej ciemno karmelowych palców szedł powoli czarny, średniej wielkości pająk. Przechyliła delikatnie głowę, a następnie, drugą ręką, wzięła zwierzę i odłożyła na kamień po jej prawej. Nie miała zamiaru go zabijać - lubiła te istoty.

Niespodziewanie do jej uszu dotarł pewien krzyk... Jakiegoś chłopaka. Zmarszczyła brwi i wstała szybko, po drodze biorąc torbę. Zdawało jej się, że gdzieś słyszała ten głos. Nie poprawiając po drodze swojej ciemnoniebieskiej tuniki spiętej w pasie skórzano-brązowymi paskami, która ta troszkę się zgniotła, szybkim krokiem ruszyła w stronę hałasu.

"Może potrzebuje pomocy... Albo to jakaś pułapka, a dziecko jest po prostu wabikiem. Chociaż... Nie, pułapka nie ma sensu. Może tak naprawdę mi się wydaje i jestem przewrażliwiona? Może ono się po prostu bawić, jak to dzieci" zawsze analizowała i używała dedukcji w najmniej lub bardziej oczekiwanych momentach. Wolała nie popełnić żadnych błędów, aby nie ponieść zbędnych konsekwencji, które mogłyby odsunąć ją od znalezienia Yuno. Każdy mały błąd mógł mieć poważny skutek na przyszłość. 

Pokiwała lekko głową, chcąc odsunąć od siebie pewne myśli. Podniosła gałęzie, aby mogła bezpiecznie przejść. Skierowała wzrok w dół, ostrożnie idąc dalej. Po piętnastu latach szkolenia, jeszcze zanim Książę przyszedł na świat, zostało jej dużo z bycia jak najbardziej ostrożnym szpiegiem.

Zmieniła ustawienie swojej torby, aby bardziej leżała na plecach białowłosej. Zmrużyła oko, tym samym sprawnie schodząc z niezbyt stromego zjazdu w dół. Zaczęła się rozglądać, a głos tego dzieciaka nagle ucichł.

"Czyżby naprawdę mu coś się stało?" spytała siebie samej w myślach, jednakże coś po prawej stronie kobiety zaszeleściło. Wyprostowała się, kładąc dłoń na rękojeści miecza. Coś ruszało między małymi krzakami jeżyn. Cairel podeszła trochę bliżej, jednak nadal utrzymując odpowiednią odległość. Jakież było jej małe zdziwienie, gdy nagle zza roślin ukazał się ten zielonooki chłopak z przepaską.

- Oya, tutaj możemy już ćwi- KYAAAAA! - jasnowłosy potknął się o wystający korzeń, tym samym upadając prosto na twarz. Stęknął, mając przez chwilę nos w trawie, aż delikatnie uniósł głowę. - Auć... - otworzył usta, aby coś jeszcze dodać, lecz nagle jego wzrok przeniósł się na Cairel, zaś na policzki weszły dosyć spore rumieńce. 

"Na Świętego Cesarza, jaka ona... CHWILA, JA PRZECIEŻ KOCHAM SIOTRĘ LILY!" Asta szybko podniósł się z ziemi i otrzepał swoje ubranie. Wziął wdech, aby się przedstawić ładnej kobiecie, jednakże oczywiście jego kochany przyjaciel musiał się wtrącić.

- B-Bracie...? Kto to jest? I czemu jesteś taki brudny... - pewien niepewny głos dotarł do szpiczastych uszu białowłosej. Zadrgały one delikatnie, a następnie pochyliła głowę w bok.

- HEJ! Znowu mi przeszkodziłeś! Chciałem się przedstawić! - Asta wbił wkurzony wzrok w brata, kiedy ten w końcu pokazał się w całej swej okazałości. Yuno zmarszczył lekko brwi, a następnie popatrzył prosto w ciemno błękitne oko starszej od nich kobiety.

- Nie powinieneś... Co, jeżeli mogłaby nam coś zrobić? Jej miecz... - ciemnowłosy uniósł lekko dłoń, chcąc już przywołać małe tornado, jednak Cairel podniosła troszkę ręce w górę, tym samym dając młodym znak, że nic im nie zrobi.

- Spokojnie. Jestem tylko podróżniczką, a miecz mam tylko do obrony własnej. - powiedziała spokojnie. - Zboczyłam z drogi i teraz nie wiem, jak znaleźć drogę powrotną do Hage. - skłamała, opuszczając ręce.

Zaczęła dokładnie przyglądać się chłopcom - nie byli jedną rodziną, różnili się oraz ten szczegół rzucał się w oczy. U jasnowłosego nie można było wyczuć żadnej magii, co było dosyć dziwnym przypadkiem i pierwszy raz ta spotykała się z takim zjawiskiem. U drugiego czuła dosyć silną manę, pomimo na młody wiek, a jego imię... Yuno... Nie mogła wysuwać tak szybkich wniosków. Mógł to być jej Książę, lecz jak i nie - mogło być wiele utalentowanych chłopców z tym imieniem. Oprócz tego, uwagę ciemnoskórej przyciągnął jego medalion.

Najwyraźniej chłopak wyczuł to, przez co zakrył naszyjnik dłonią oraz troszkę schował się za swoim przyjacielem. Nie miał jeszcze aż takiej pewności siebie, jaką miał jego towarzysz, przez co nadal trochę się krępował przy niektórych osobach.

- Nie mów, że się boisz tak pięknej pani! - roześmiał się chłopak z przepaską, a następnie z iskierkami w oczach spojrzał na krótkowłosą. - Nazywam się Asta, a to mój najlepszy przyjaciel, Yuno! Zaprowadzimy cię do wioski, to niedaleko!

- Asta! Mieliśmy się nie przedstawiać... - skarcił cicho ciemnowłosy swojego brata za jego lekkomyślność.

- Możecie mi zaufać. - dodała ciepło niebieskooka, a na jej twarz wszedł ledwo widoczny uśmiech. Asta od razu podbiegł do kobiety i ujął ją za dłoń, by po chwili zacząć ciągnąć Cairel w pewnym kierunku.

- Miło nam! - zielonooki wyszczerzył ząbki. Puścił dłoń białowłosej, tym samym odbiegając na przód. Odwrócił się przodem do nich oraz włożył ręce do kieszeni, cały czas nie przestając się uśmiechać. - Jak długo masz ten miecz? Pokażesz nam swój grimmoire? Jaka jest twoja ma-.

- Asta, nie zadawaj tej pani tak wiele pytań! - Yuno niepewnie podszedł bliżej białowłosej i zaczął iść po jej prawej stronie. Pomimo, iż ta się im przedstawiła oraz podała powód, jak to się stało, że tutaj jest, wolał być ostrożny. - Wybacz za niego... Zawsze tak robi. - dodał cicho, uśmiechają się lekko.

- Nic się nie stało. Mogę... Trochę wam poopowiadać co nieco o sobie, dopóki nie dojdziemy bliżej wioski. - odparła, na co Asta krzyknął z radości i znowu zaczął dopytywać się o magię. W końcu miał okazję dowiedzieć się więcej rzeczy. Może nawet ta miła pani doradzi mu, jak lepiej trenować?

Yuno przez większość czasu tylko słuchał. Jego oczy lśniły, kiedy kobieta opowiadała, co jest dalej, za wioską Hage, o jej technikach w walce... Był bardzo zaintrygowany, przez co sam zaczął zadawać parę pytań, jednak nie tak ciągle jak jego najlepszy przyjaciel.

Cairel pierwszy raz w życiu trochę poczuła się doceniona i że ktoś się nią zainteresował. Sama zazwyczaj swoją podróż spędziła w samotności albo od czasu do czasu miała jakichś kompanów, lecz na krótko, przez co nie mówiła zbyt wiele o sobie. Dlatego powoli, ostrożnie, jednak i przyjaźnie zaczęła odpowiadać na ich pytania, jednakże celowo omijała dane tematy lub najzwyczajniej w świecie kłamała. Trwali w takiej rozmowie, dopóki nie dotarli do wioski.

Bracia nalegali, aby ruszyła do ich kościoła, jednak ta odmówiła im; za to obiecała, że ich na sto procent odwiedzi w inny dzień, gdyż trochę pobędzie w Hage. Ich radości na pewno nie zapomni oraz zapisze w swym dzienniku.

Długowieczna sama dowiedziała się czegoś o tej niezwykle sympatycznej dwójce, parę dni później.

Zdobyła dosyć informacji, aby stwierdzić, iż jej zaginiony władca był tuż przy niej.

Dlatego postanowiła czekać; obserwować, jak staje się silniejszy, aby kiedyś sprowadzić Księcia do domu. Nie mogła go od razu zabrać z powrotem: nie był gotowy a poza tym, był jeszcze dzieckiem. Niech ma to, czego ona kiedykolwiek nigdy nie miała. Dlatego postanowiła, że dopóki nie dołączy do Zakonu, tak jak jej zdradził już przy ich pierwszym spotkaniu, nie zrobi kolejnego kroku.

Również ważnym punktem było zaufanie.

Czekało ją nie lada trudne wyzwanie, lecz to nie był jej pierwszy raz. I chyba nie ostatni.

⊱ ────── {⋅. ✯ .⋅} ────── ⊰

Ilość słów: 1924

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top