𝚂𝚞𝚐𝚊𝚛
┏━━━━•❃°•°❀°•°❃•━━━━┓
Śnieg tego dnia wyjątkowo połyskiwał, walając się pod nogami wiedeńskich przechodniów. Skrzypieniom i przyklepywaniom zbitej masy końca nie było, a turyści mieli okazję oglądać zabrudzoną wodę z stałym stanie skupienia, tonącą gdzieś na asfaltowych dolinach.
Europejską stolicę wyjątkowo przeciął również krok dwóch zgoła nieprzyzwyczajonych do podobnych klimatów wysepek wprost znad tropikalnego raju. Oboje zafascynowani, w ramach wieczornego spaceru z siatkami zakupów, wleczonych aby wypiec całą blachę kruchych ciasteczek, konkretnie budzących w nas skojarzanie ze świętami – znaleźli sobie zajęcie jakim było rozkopywanie niewielkich kupek białego puchu.
Pewny swej racji uśmieszek zabłysnął wśród migających latarenek, a śnieżna kulka poszybowała wprost na plecy wysokiego bruneta rozbryzgując się na wszelkie strony wszego świata.
Oczywiście w takiej sytuacji niezwykle obrażona druga strona musiała wszcząć vendettę, sklepiając znacznie mniej zasobną w puszek artylerię. Jego towarzyszka okazała się jednak sprytniejsza, skutecznie przekraczając granicę wysokiego budynku, tak – aby Simon nie zdążył chociażby wycelować.
Dobitne westchnięcie i przymuszone wywieszenie białego sztandaru to zdecydowanie aspekty z powodu istnienia których Francuz nie mógł cieszyć się wygraną.
Jednak dla tego śmiechu był w stanie ścierpieć swą dolę.
☆゜·。。·゜゜·。。·゜★
Beztroska panna swawolnie tańcowała pomiędzy kolejnymi szafkami w których odnajdowała potrzebne do przygotowania słodkich pyszności naczynia oraz narzędzia. Chcąc nieznacznie dopomóc Kelly, Majotta wyciągnął w jej stronę szpatułkę o której to kryjówce Saint-Kitts nieustannie mruczała pod nosem.
Niefortunny zbieg okoliczności wywołał jednak kolizję dwóch ciał, bezpośrednio spowodowaną rozlanym, kurzym żółtkiem na podłodze.
Na podłodze, dwa szybkie oddechy wmieszały się w jedną całość, a dziwne przyciąganie spowodowało nieoczekiwaną bliskość. Zafascynowana metalicznym połyskiem bijącym z oczu przyjaciela, złotooka zamiast się odsunąć, powoli, niczym za ariadzką nitką zbliżała się do zawstydzonego Francuza z chwili na chwilę coraz bardziej.
Rumień maznął śnieżne lica parki, a świat zdawał się na chwilkę zatrzymać swój czasoprzestrzenny bieg.
Ledwie parę milimetrów dzieliło słodkie usta przed upragnionym pocałunkiem.
Tak blisko..
Klamka do kuchni gwałtownie okręciła swą oś, burząc tym samym piękną symfonię dwóch ciał.
Połyskujący bursztyn smagnął niechętnie stojącą we framudze postać, a wykrzywione w przesłodzony uśmiech poduszeczki, skroplone pszczelim nektarem wypowiedziały jedno, proste imię.
- Noel?
┗━━━━•❃°•°❀°•°❃•━━━━┛
375 słów.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top