Rozdział 3
No więc tak, finally
Im sorry, że jakoś tak... dość długo nie było tu rozdziału, ale zajęłam się robieniem One Shotami (btw, zapraszam tam serdecznie~) I tak trochę mi się zapomniało
Tak samo jak o tym, że rozdziały tego ff mają więcej niż tysiąc słów przez co trochę więcej zajmuje mi przetłumaczenie ich ;-;
Niestety rozdział tak niezbyt powtórnie sprawdzany bo jestem padnięta, a chcę koniecznie wrzucić to jeszcze dzisiaj, ale to już taka jakby tradycja w moich tlumaczeniach, więc chyba nikogo to nie zdziiw
Postaram się wstawiać już częściej~
____________
Około tydzień po rozmowie Shinso i Izuku wszystko szło świetnie. Izuku nie był już tak lekkomyślny w swoich codziennych walkach i częściej spieszył do domu, aby móc ponownie zobaczyć Shinso.
Ten natomiast ciągle powtarzał, że powinien w czymś pomóc, jednak w rzeczywistości nie był w stanie nawet gotować, więc nie mógł robić nic innego niż dalej odzyskiwać swoje siły.
Nie oznacza to jednak, że się poddawał…
- No dalej, Izu, mogę ci pomóc. - Chłopak znowu się uparł.
Midoriya rzucił mu przelotne spojrzenie.
- Hito, nie znasz nawet najważniejszych podstaw walki. Ja zwyczajnie nie chcę, żebyś został zraniony, ani nic w tym rodzaju - powiedział cicho, gotując ostatnią puszkę fasoli.
Dziś wieczorem będzie musiał znaleźć więcej jedzenia.
- Ja także nie chcę, żebyś to ty został ranny. I to mnie boli za każdym razem, gdy wychodzisz, ponieważ nie wiem nawet, czy naprawdę już wracasz, a ja nie mogę nic zrobić, aby pomóc, ponieważ tego nie wiem! - parsknął sfrustrowany Shinso.
Ta kłótnia trwała już tydzień i za każdym razem, gdy ta kwestia była poruszana, Izuku prosił Shinso, by ten już odpuścił. Jednak nawet jeśli zielonowłosy był bardziej ostrożny, wciąż często wracał do domu z mocno krwawiącymi ranami i opowieściami o tym, co wydarzyło się tej nocy. Jeśli Izuku dalej trzymałby się tego, z pewnością zginąłby przed osiągnięciem przez siebie pełnoletności.
- A co powiesz na to, jesteś przecież najlepszy z najlepszych, dlaczego nie nauczysz mnie, jak się bronić? Sam zdołałeś się przeszkolić w tym przez rok, dzięki czemu stałeś się najlepszym zabójcą na świe...
- Samozwańczym stróżem prawa.
- ... Więc dlaczego mnie nie nauczysz? - zapytał Shinso.
- Ja po prostu... - Izuku zwrócił się w stronę małego ognia, który wcześniej rozpalił. - Nie wiem, Hitoshi. Nadal dochodzisz do siebie i musisz odzyskać swoją siłę, a nie marnować ją na coś takiego.
Było jasne, że Izuku wciąż się wahał, natomiast Shinso nie wiedział kompletnie dlaczego.
- A jeśli powiem ci, że chcę być bohaterem? Że chcę ubiegać się o przyjęcie do UA za rok? Możesz mnie nauczyć, jak walczyć bez używania mojego daru! Więc mógłbym się dostać! - negocjował się Hitoshi.
Jasne, tak naprawdę próbował jedynie przekonać Izuku, żeby go uczył, lecz UA było jego wymarzoną szkołą od zawsze, a z pomocą Izuku mógłby mieć szansę się tam dostać.
Zielonowłosy westchnął z napięciem
- Hitoshi, ja tylko... Egzamin wstępny. Obserwuję go od lat. Ludzie często zostają ranni. Ciężko ranni. Nie chcę, żebyś i ty był jedną z osób, które próbują dostać się tam, a potem przez obrażenia zmieniają się nie do poznania. - Izuku zabrał fasolę z ognia i zwrócił się znów do Shinso. - Dziewczyna, 3 lata temu, pękł jej kręgosłup. Żaden lekarz nie mógł jej pomóc. Chłopak, 5 lat temu, prawie zmarł z powodu utraty krwi, kiedy kawałek metalu wbił mu się w żołądek. Nawet Recovery Girl nie mogła go w pełni wyleczyć. Chłopak w zeszłym roku został zmiażdżony przez stopę robota. Nadepnął na niego, a każda kość w jego ciele została zmiażdżona. Miał szczęście, że jego czaszka wciąż była cała. Nie chcę, by z tobą stało się to samo, Hito... - głos Izuku się załamał, nie będąc w stanie kontynuować.
Shinso spojrzał na niego zdziwiony, ale równie szybko przyciągnął go do uścisku.
- Oh, Izu. Przepraszam. Tak bardzo przepraszam... Ale musisz mi zaufać, możesz mi pomóc... Możesz pomóc mi się bronić... - wyszeptał.
- Bronić... się?
- Tak, izu - odparł chłopak, głaszcząc drugiego po plecach. - Bronić się przed skrzywdzeniem.
Izuku usiadł, przez chwilę był cicho, potem jednak skinął głową, nie uwalniając się z uścisku Shinso.
- Dziękuję, Izu...
___
- Okej, Hitoshi. Pamiętaj, uważaj na siebie i bądź czujny. Oni nie dadzą się łatwo, więc musisz dać z siebie wszystko - wyszeptał Izuku.
Trenowali przez ostatnie 2 miesiące. Midoriya zabrał go ze sobą do obserwowania egzaminów wstępnych i kilka razy także na ulice, lecz Shinso I tak często musiał zostawać z tyłu i się od niego uczyć.
To była pierwsza noc, kiedy Hitoshi naprawdę mógł coś zrobić w razie potrzeby. Choć Izuku zazwyczaj tak czy siak miał wszystko pod kontrolą.
I oczywiście, tej właśnie nocy znaleźli okradzany mały sklep na stacji benzynowej.
Jak się dowiedzieli? Być może - lub też I nie - chcieli wypróbowywać fałszywe dokumenty, aby zobaczyć, jak smakuje piwo. Zgodnie uznali, że już nigdy go nie spróbują; smakowało paskudnie.
Więc teraz właśnie kucali za półką, powoli przemieszczając się w przód.
- Dawaj nam te cholerne pieniądze! -wrzasnął jeden z mężczyzn, leniwie trzymając pistolet.
Izuku miał ochotę się roześmiać.
- O mój Boże… - wyszeptał, chichocząc do siebie.
- Z czego się śmiejesz? - zapytał cicho Shinso, nie spuszczając oka z mężczyzn.
- Bro... - Izuku przerwał sobie, śmiejąc się. - Broń nie jest naładowana. Blefują na całej linii!
- Skąd, do diabła, o tym wiesz? - Dopytywał Shinso, skrycie rozmyślając, czy dar Izuku nie polega na jakiejś analizie, lub czymś podobnym.
Owszem, zielonowłosy nie powiedział mu jeszcze, że nie posiada indywidualności. A przynajmniej na razie.
- Sposób, w jaki się powstrzymują, zmuszając się do spokoju, ale jednocześnie i oschłości. Lekkie drżenie rąk, praktycznie wstrzymują oddech w oczekiwaniu, mając nadzieję, że ujdzie im to na sucho. Poza tym, nie sądzisz, że już dawno by ich użyli? - wymienił Izuku, mówiąc teraz trochę głośniej.
- A co, jeśli się mylisz? - syknął Shinso.
W sklepie byli ludzie. Cóż, tak naprawdę to tylko oni oraz kasjerka, ale mimo to, jeśli Izuku się mylił, wciąż narażał czyjeś życie.
Zielonowłosy wzruszył ramionami.
- Wtedy by mnie chyba zastrzelili.
Shinso rzucił mu niedowierzające spojrzenie.
- A co jeśli to ją zastrzelą?! - krzyknął szeptem.
- Nie mieliby szansy - odparł niedbale Izuku, wstając.
Hitoshi niemal nie podniósł głosu, jednak i tak nie poszedł jego śladami. Wiedział, że tylko stanąłby mu na drodze. Prawdopodobnie i tak byłoby to jak walka uliczna, w której może mógłby później pomóc.
- No hej - powiedział niby od niechcenia Izuku, podchodząc i odpychając dwóch złodziei ze swojej drogi. Rzucił kilka paczek chipsów na ladę. - Mógłbym je prosić?
Kasjerka spojrzała na niego, jakby był szalony.
Kto wie, może i był.
Spojrzał na dwóch, wydających gardłowe odgłosy mężczyzn. - Oh, przepraszam, staliście w kolejce?
- Czyżbyś skrycie marzył o śmierci?
Czasami.
- A więc nie? Świetnie. Trzy paczki chipsów poproszę. I czy mógłbym dostać jakiegoś energetyka? Jakikolwiek wybierzesz - powiedział, wyciągając w stronę kobiety banknot.
- Jesteś chory! - Jeden z mężczyzn przyłożył Izuku pistolet do skroni.
Tem wywrócił oczami.
- Ta, już to kiedyś słyszałem.
Izuku praktycznie słyszał, jak Hitoshi go beszta, nawet jeśli nie padły żadne słowa. Po kilku sekundach znów się odezwał.
- Więc zamierzacie mnie zastrzelić? - zapytał.
Dwójka złodziei równocześnie na niego spojrzała.
- Och, a więc jesteś nastolatkiem, który przechodzi okres depresyjnego buntu, kiedy to wszyscy myślą, że chcą umrzeć, co? - zapytał jeden z nich, najwyraźniej starając się być bezczelnym.
Och, a ty więc jesteś starym facetem, który prawdopodobnie niedawno się rozwiódł i nie mógł sobie pozwolić nawet na najtańsze naboje, co? - Izuku wyszydził w myślach.
Zaśmiał się.
- Nie, jestem nastolatkiem, który został postrzelony wiele razy, a mimo to jest w pełni zdrów. Jasne, gdybyś postrzelił mnie w głowę, zginąłbym na miejscy, ale ty nie zamierzasz tego robić. Te pistolety nawet nie są załadowane, czyż nie tak? - Chłopak z rozkoszą patrzył, jak obaj rozszerzyli oczy, cofając się powoli. - Więc ładnie poproszę, poniważ nie wyglądacie, jakbyście chcieli kogoś skrzywdzić. Proszę, odejdźcie. - Umilkł na chwilę. - Szybki fakt o mnie, tylko dlatego, że nie chcecie nikogo skrzywdzić, nie oznacza, że ja zrobię krzywdy wam i nie oddam w ręce glin, zanim zdążycie przynajmniej zamrugać. Więc, znowu. Proszę odejdźcie. I nigdy więcej nie wracajcie.
Mężczyźni zaczęli panicznie się rozglądać, zostawiając swoją broń i wybiegając że stacji. Shinso wyszedł ze swojej kryjówki.
- Dlaczego pozwoliłeś im uciec? - zapytał. Prawie dodał 'Izu' na końcu zdania, ale w porę się zamknął.
- Ponieważ policja powinna tu być za kilka sekund, a ci ludzie są ledwo za drzwiami.
Jakby na zawołanie nadjechały radiowozy, chwytając mężczyzn w kajdanki i odprowadzając ich na tył auta. Nawet nie próbowali ich przesłuchać.
Wewnętrznie z nich zakpił. Izuku byłby w stanie zniknąć, zanim ci postawiliby choć jeden krok w głąb sklepu.
- Proszę o trzy torebki z chipsami, och i zmieniłem zdanie, poproszę Bang, niebieski - powiedział uprzejmie Izuku, wręczając kasjerce pieniądze.
Tak. Izuku kupował wszystkie napoje energetyzujące według nazwy i koloru puszki i nikt nie był w stanie go przed tym powstrzymać.
O dziwo, nastolatkowie wyszli ze sklepu z nieco ponad 6 torbami każdy.
- Nie sądziłem, że ta kobieta da nam połowę tego cholernego sklepu - mruknął Izuku, walcząc z kilkoma swoimi torbami.
- Awe~ - zagruchał Shinso. - Czyżby potężny, zły i przerażający vigilante miał jakieś problemy z torbami? - zapytał dziecięcym głosem, nie zdając sobie sprawy, jak blisko był Izuku.
Kiedy w końcu otworzył oczy na tyle, by widzieć, zdał sobie sprawę, że stoi twarzą w twarz z zielonowłosym, a ich czoła prawie się stykają.
- Jeszcze jeden fakt o mnie - szepnął Izuku. - Jeszcze nigdy nie miałem swojego pierwszego pocałunku.
Uśmiechnął się, delikatnie cmokając Shinso w policzek, po czym znowu ruszył, zostawiając za sobą chłopaka w postaci potykającego się bałaganu.
----
Tsukauchi wszedł do swojego gabinetu, gdzie odnalazł Aizawę, siedzącego na krześle naprzeciw jego biurka.
- Witaj Aizawa, coś mogę dziś dla ciebie zrobić? - zapytał sztywno Tsukauchi, siadając na swoim krześle.
- Dwóch mężczyzn, których dziś przyprowadziłeś, co wiesz o ich sprawie?
Dziwne. Zwykle taki wysokopoziomowy bohater w ukryciu, jak on, nie martwiłby się jakimś tam drobnym rabunkiem. Niemniej jednak Tsukauchi zaczął mówić.
- Zostałem wezwany przez jakiegoś chłopaka poprzez numer alarmowy. Podano nam lokalizację, gdzie znaleźliśmy dwóch mężczyzn w średnim wieku, Yuto Koki i Yuto Sota, nieuzbrojonych i uciekających. Są braćmi i niedawno zostali wyrzuceni z pracy. Wygląda na to, że próbowali szybko coś zarobić, a potem zwiać - powiedział, wzruszając ramionami.
Aizawa spojrzał na niego intensywnie.
- Przesłuchiwałeś kasjera?
Tsukauchi zerknął gdzieś w bok i nerwowo podrapał się po szyi. Uśmiechnął się delikatnie z zamkniętymi oczami.
- Moi ludzie po prostu wzięli winowajców i odeszli - odparł, a Aizawa wydał długie, gniewne westchnienie. - Dlaczego o to pytasz, Aizawa? Coś cię niepokoi?
Tsukauchi zwrócił do papierkowej roboty, podczas gdy Aizawa odpowiedział.
- Discord. Jak dużo o nim wiesz? - zapytał.
To było przeczucie. Bardzo, bardzo małe przeczucie. Aizawa widział go tylko w nocy, a nawet wtedy nie mógł dobrze przyjrzeć się chłopakowi, ponieważ maska zakrywała całą jego twarz. Jednak był w miejscu napadu.
Dzieciak, zielonowłosy chłopak. Wydawał się taki spokojny, tak obojętny na sytuację. Wiedział po prostu, co robić i jak wykonać swój plan. Ale wydawał się taki młody. Zbyt młody. Z pewnością nie był samozwańcem niszczącym złych typów na lewo i prawo. Z pewnością...
- Jest bezwzględnym i nieprzewidywalnym człowiekiem, który pokonuje każdego, kogo zobaczy. Jeszcze nie nazwany samozwańczym stróżem prawa, ale jest do tego blisko. Ludzie przewidują, że ma 17 lub 18 lat ze względu na jego szybki sposób radzenia sobie ze sprawami. Oczywiście mężczyzna. Nie wiemy o nim nic więcej. Umykał prasie i naszym funkcjonariuszom przez długi, długi czas - poinformował Tsukauchi, nie podnosząc wzroku.
17? 18? Chłopak, którego widział, nie mógł mieć więcej niż 13 lat.
- Och - odpowiedział Aizawa.
Oh.
Jestem głodna, dej mi ktoś jedzenie
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top