|Kawiarnia|

Śmierć ZSRR uwolniła od komunizmu wszystkie kraje bloku wschodniego. Znów mogli wreszcie żyć, wolni i bez żadnych obaw. Choć duchy i demony przeszłości dalej ciągnęły się za nimi, to chwytali życie jak tylko się dało. Każdy krok był ku lepszemu jutru.

Czarne oczy jak węgiel przeglądały papiery, które były ułożone w stosy na biurku. Było ich pełno, przepełniały gabinet niczym fala tsunami. Niemcy przewrócił oczami i dalej podpisywał dokumenty, które dał mu Unia Europejska. Było już grubo po północy, nigdy nie myślał sobie, że tak skończy. Życie po zachodniej stronie w czasie komunizmu, było piękne, nie można było się bać, że ktoś cię spałuje, po prostu wolność. Ale jego siostra nie miała tyle szczęścia, została przydzielona do wpływów ZSRR, który nie bawił się w żadne demokratyczne sprawy.

Emma, bo tak nazywała się NRD, była w całkowitej rozpaczy po rozłące z bratem, ale mimo tego, wysłała listy, chodź rzadkie i ocenzurowane, były jej jedynym łącznikiem z innym światem. Po latach, gdy mur berliński wreszcie upadł, to NRD była cieniem samej siebie, zachorowała na sepsę, jej dni życia były policzone, po paru dniach, zmarła. Zostawiając brata, nie nacieszając się wolnością, którą zdobyła po latach męki, nie udało jej się. Nikt nie przejmował się jej stanem zdrowia, który był opłakany, po tym jak upadła uciekając przed strażnikami, nieszczęśliwie uderzyła się ręką, rozrywając ją lekko. Nikt się nie przyjął. Nikt. Żyła w bólu, jej ręka bez zszycia po prostu zaczęła gnić, i tak właśnie zachorowała na zakażenie całego organizmu. Niemcy trzymał jej dłoń w ostatnich chwilach. Jej śmierć była bolesnym przypomnieniem, że wolność czasem przychodzi za późno. Niemcy postanowił uczcić jej pamięć, robiąc wszystko, aby nigdy się to nie powtórzyło. Ale w głębi duszy wiedział, że NRD, jego ukochana siostra, została odebrana mu na zawsze.

Do biura weszła Francja, jak zawsze z pełną gracją. Kobieta ubrana była w granatową do kolan sukienkę, a jej włosy lekko rozkloszowane opadały na ramiona.

― Allemagne, dziecko. Co ty tu jeszcze robisz? ― powiedziała zmartwiona, przyglądając się czarnowłosemu chłopakowi. Choć Niemcy miał już 18 lat to nadal widziała w nim małego brzdąca, który w strachu przyglądał się jej i Wielkiej Brytanii, gdy oni mieli obrać władze wraz z USA w RFN. Dokładnie pamiętała jego rozpacz, gdy musiała rozdzielić go od siostry bliźniaczki. Mała słodka NRD, tak pamiątała ją Francja. Chloé w milczeniu obserwowała młodego Niemca, który z uporem podpisywał kolejne dokumenty, próbując znaleźć w nich ukojenie. Biuro przesiąknięte było zapachem kawy i papieru, emanowało ciężką atmosferą. Po chwili Francja podeszła bliżej, jej kroki były niemal niesłyszalne na grubym dywanie. 

― Posłuchaj mnie. ― jej głos był łagodny, ale stanowczy. ― Wymeczając siebie, nie przywrócisz NRD.

Niemcy odłożył piòro i podniósł wzrok.

― Proszę pani, proszę po dać mi robić to co do mnie należy.

― Po pierwsze mój drogi, żadna pani tylko Francja, ewentualnie Chloé. Nie jestem asz taka stara. Po drugie, chłopcze, twoje cierpienie będzie dalej nad tobą ciążyć, powinieneś brać z życia wszystko, a nie przesiadywać w tym stęchłym gabinecie. ― wytłumaczyła. Po chwili z westchnieniem usiadła na krawędzi biurka, delikatnie odsuwając stos papierów na bok. Cisza wypełniała gabinet, przerywana jednym cichym tykaniem zegara. Splotła dłonie na kolanach i spojrzał z troską.

― Nie rozumiesz. ― odpowiedział po chwili, nie spoglądając na Francję.

― Ależ, oczywiście, że rozumiem. Wojna, ten cholerny komunizm. Wszystko nas zniszczyło, ale trzeba się podnieść. Jesteś jeszcze młody, wszystko przed tobą. A Emma będzie szczęśliwa, jeśli znów się uśmiechniesz. ― Wzięła do ręki jeden z papierów. ― A po za tym, masz bardzo ładne pismo. Chodź ze mną na wino. Jeśli, nic innego, to przynajmniej udowodnisz, że nie jesteś taki beznadziejny. ― rzuciła, uśmiechając się łobuzersko.

Niemcy spojrzał na nią z wyraźnym zaskoczeniem, nigdy nie pomyślałby, że kobieta zaprosiła by go na wspólne wypicie wina, choć z tyłu głowy miał pewne obawy to zgodził się kiwając głową. Francją uśmiechnęła się szeroko, gdy zobaczyła, że Niemcy zgodził się na jej propozycję.

― To świetnie ― Powiedziała z uśmiechem.

Kiedy opuścili biuro, zimne powietrze na zewnątrz wydało się ożywcze, miasto żyło własnym życiem mimo późnej godziny. Bruksela była bardzo pięknym i przytulnym miastem. Belgia z dużym uśmiechem na twarzy odpowiadała historię swojej stolicy. Dziewczyna była niezwykle urodziwa i pełna życia. Tego Niemcy jej zazdrościł, tego brania życia garściami. Nie potrafił tego. I z każdym dniem nadzieja malała, że kiedyś się uda.

Francja prowadziła go przez wąskie uliczki, aż dotarli do niewielkiej kawiarni.

― To tutaj. ― wskazała na stół przy oknie, który był prawie pusty. Siadając zamówiła dwa kieliszki czerwonego wina, a potem usiadła naprzeciwko niego. ― Podoba ci się Bruksela? ― zapytała biorąc kieliszek do ręki.

― Tak, bardzo ładne miasto. ― odpowiedział od razu, nie zastanawiając się nad niczym. Patrzył na kieliszek, nie wiedząc co ze sobą zrobić.

Francja od razu zobaczyła niepewność chłopaka, westchnęła cicho i wypiła trochę czerwonokrwistego trunku.

― Jutro znów, powiatamy nowych członków Uni.

― Co takiego? ― odpowiedział zdziwiony, nie dostał o tym żadnej informacji....a może dostał. Sam już nie widział. Miał po prostu mętlik w głowie.

― Nie wiedziałeś? ah, a George miał ci o tym powiedzieć, a on jak zwykle mnie nie słucha! Cholerny dziadyga ― zdenerwowana podniosła głos i opróżniła jednym łukiem cały kieliszek. Niemcy spoglądał na nią z niezłym szokiem, czy taka naprawdę była Francja? ― Naprawdę cię przepraszam, za ten wybuch...ale mam czasami dosyć. Nie dość, że mam czwórkę dzieci do wychowania to jeszcze mój mąż.

― Nic się nie stało. ― odparł, po prostu, nie wiedząc co dalej na to powiedzieć, szczerze mówiąc nie miał żadnych tematów do rozmów z Francją.

Chloé odłożyła pusty kieliszek na stół i spojrzał na niego z lekkim przygaszonym uśmiechem.

― A jak tam u Austrii? Zauważyłam, że dobrze się dogadujecie. ― spytała, aby polepszyć i tak już gęstą atmosferę.

― Austrii? Dobrze, chyba. Znaczy czuję, że ona nie za bardzo przepada za mną. ― odpowiedział po chwili.

― Naprawdę? Nie możliwe. Niemcy ty jak zawsze doszukujesz się dziury, dosłownie we wszystkim. ― Pokręciła głową z niedowierzaniem. ― Chodźmy już chłopcze, bo zaraz osądzą mnie, że upijam dzieci.

― Nie jestem dzieckiem.

― Napewno? ― uśmiechnęła się. ― Po za tym przypomniało mi się coś.

Bruno patrzył na nią, chcąc aby dokończyła swoją myśl.

― Pologne....będzie jednym z członków Unii. Niezwykle się zdziwiłam, nie wiedziałam go od śmierci Siergieja.

Niemcy uniósł brew, nie do końca znał Polskę, można by nawet powiedzieć, że nigdy go nie wiedział. Słyszał tylko plotki od innych kraji. Ale w głębi serca, nie mógł się doczekać, aby go poznać.

~~~~

Witam, witam to Suzanne. Ogólnie ten gerpol był wymyslany na lekcji niemieckiego z moją ukochaną przyjaciółką. Nasze pokręcone au będą połączone, jestem ciekawa co z tego wyjdzie. Nawet jeszcze nie mam opisu bo muszę z nią podyskutować o co tu w ogóle będzie chodzić. Wszelkie błędy proszę mi zgłaszać. Więc zapraszam do tej niesamowitej lektury.

😈

#swag 🤪🤪🤪

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top