♛ 004.


— Wybacz, że cię w to wciągneliśmy. Na pewno miałabyś jakieś lepsze i ciekawsze rzeczy do roboty, niż tylko pomaganie nam. Cała sytuacja jest trochę dziwna i poplątana, ale w imieniu całej drużyny dziękuję za dobre chęci i pomoc — powiedział, a może jednak wykrzyczał w stronę Yuuko, teraz już były kapitan drużyny siatkarskiej, kiedy tylko czarnowłosa przekroczyła próg sali gimnastycznej. Daichi wyglądał, jakby miał zaraz zasalutować, a za nim w szeregu ustawiona była reszta drużyny.

Wszyscy z nich ochoczo kiwali głowami, potwierdzając słowa Sawamury. Czarnowłosa z lekkim wzruszeniem spojrzała na tę uroczą gromadkę, myśląc sobie, że to miłe, iż ktoś docenił fakt, że musi mierzyć się z nieswoim balkonem, by potem i tak nie osiągnąć zamierzonego efektu.

Jej wzrok automatycznie spoczął na Kageyamie, jakby doszukując się odrobiny uznania i wdzięczności w jej kierunku, jednak się tego nie doczekała. Rozgrywający na ułamek sekundy zaszczycił ją swoim spojrzeniem, by następnie przenieść je gdzie indziej, bez zamiaru powrotu.

Yuuko westchnęła cicho, po czym podziękowała chłopakom za.. no cóż, za ich podziękowania.

Kiedy już każdy zdążył każdemu podziękować, niebieskooka spojrzała na zegarek, który miała na ręce. Była już dziewiąta czterdzieści. Powstała już mała tradycja polegająca na tym, że równo o dziesiątej ktoś jest pod domem okularnika. Dziewczyna postanowiła ten zwyczaj kontynuować, oznaczało to, że musiała już wychodzić i podążać w tym kierunku.

Mimo wszystko była w dość dobrym humorze, przemierzając liczne uliczki. Nie umiała dokładnie określić powodu takiego samopoczucia, lecz wolała narazie się na tym nie skupiać.

Kiedy Yuuko dotarła do celu swej podróży, ponownie nie zamierzała nawet spojrzeć na drzwi domu. Od razu skierowała się w stronę balkonu, pocierając dłońmi o siebie. Rozejrzała się jeszcze po okolicy, i widząc dziewczynę mniej więcej w jej wieku, która przejeżdżała rowerem, postanowiła chwilę odczekać ze swoją balkonową gimnastyką.

Gdy potencjalne zagrożenie się oddaliło, czarnowłosa westchnęła i wyciągnęła ręce do góry. Błyskawicznie znalazła się już na górze, ze zdziwieniem stwierdzając, że za drugim razem jest to jeszcze łatwiejsze.

Tsukishima siedział przy biurku, a jego wzrok skierowany był w stronę balkonu, jakby czekał, aż dziewczyna się tam pojawi. Ciekawe.

Kiedy już usiadła na jego łóżku i uśmiechnęła się sarkastycznie, blondyn westchnął głęboko.

— Znowu tu przylazłaś.

— No chyba nie spodziewałeś się, że będzie inaczej.

— Miałem jednak nadzieję, że cię tu znowu nie zobaczę — odpowiedział chłodno, patrząc Yuuko prosto w oczy.

— Nie wydaje mi się — na twarzy niebieskookiej ponownie pojawil się złośliwy uśmiech — niby tak bardzo mnie tu nie chcesz, a mimo to nie zamkniesz drzwi od balkonu, co?

Powiedziała tonem przepełnionym pewnością siebie. Słysząc jej słowa Tsukishima nieco się speszył, i odwrocił od niej wzrok. Ten fakt już doszczętnie zszokował czarnowłosą.

W tamtym momencie cała jej duma i pewność nagle gdzieś wyparowała powodując, że nie do końca wiedziała, co teraz zrobić.

— Tak ogólnie to.. co tam robisz? — spytała w tak nietypowy dla siebie sposób, pytając w dodatku o najgłupszą rzecz, jaką tylko mogła wymyślić. Mentalnie przybiła sobie piątkę z czołem.

— To co zwykle — znowu ten chłodny ton, tym razem wzmocniony dodatkowo niedbałym wzruszeniem ramion.

— To znaczy, że.. zawsze tak siedzisz za zamkniętymi drzwiami, nie kontaktując się praktycznie z nikim? — zapytała z powątpiewaniem.

— Jak widać.

Yuuko poczuła lekkie ukłucie w sercu, mimo, iż doskonale wiedziała, że wcale nie powinna. Blondynowi najwyraźniej pasował taki tryb życia, z dala od innych ludzi, a mimo to, robiąc na przykład jej samej na złość. A może to nie jego zrobiło jej się szkoda, a reszty drużyny. W końcu widziała ich ekscytację, za każdym razem, gdy podczas treningów któryś z nich zdobył punkt. Idealne skoki Hinaty. Perfekcyjne wystawy Kageyamy. Błysk w oku Nishinoyi, gdy mówił o swoim rolling thunder. A dla Tsukishimy był to "tylko klub, więc nie warto się angażować".

Yuuko zorientowała się, że pogrążyła się w myślach, na zbyt długą chwilę. Postanowiła, że czas już się zbierać. Okularnik niby nie powiedział nic szczególnego, ale po tej krótkiej wymianie zdań z nim stwierdzila, że narazie nie ma ochoty dalej przebywać w jego towarzystwie. Tylko narazie, bo wiedziała, że w następny piątek i tak wróci.

Kiedy powolnym krokiem podążała w stronę drzwi balkonowych, zatrzymał ją głos chłopaka.

— Już więcej tu nie przychodź — powiedział, jednak w jego głosie łatwo było wyłapać niepewność co do wypowiadanych słów. Wydało się to niebieskookiej tak niespodziewane, że aż zmusiło ją do chwilowego zatrzymania się.

Po chwili zaśmiała się krótko.

— Kiedyś ty sam do mnie przyjdziesz. Sam do mnie przyjdziesz, a ja.. nie będę cię wyganiać. Takie mam wrażenie. — uśmiechnęła się, i nie dając blondynowi czasu na odpowiedź, zeskoczyła z balkonu, lądując bezpiecznie na trawie.

Podczas gdy Yuuko wracała na salę gimnastyczną, Tsukishima ze zmarszczonymi brwiami wpatrywał się w miejsce, w którym do niedawna stała ciemnowłosa. W tej samej chwili uświadomili sobie jedną rzecz.

Yuuko ani słowem nie próbowała namówić go, by poszedł razem z nią.

no, to ⅓ ff za nami:))

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top