4 Misja odzyskania portfela
W małym pomieszczeniu było słychać tylko lekkie chrapanie młodej dziewczyny. Owa dziewczyna leżała na łóżku, a obok na panelach leżała kołdra którą prawdopodobnie parę godzin temu dziewczyna była przykryta. W jednej chwili w całym pokoju rozniósł się dźwięk piosenki, która służyła jako budzik. Był to utwór "AMERICAN TRASH" był to jeden z ulubionych piosenek Mari, chociaż większości ludzi po jakimś czasie nienawidzi piosenki jaką ustawili sobię na budzik jednak Mari taka niebyła.
Czarno włosa nagle zaczęła ruszać się i coś mamrotać, prawdopodobnie właśnie się budziła. Gdy otworzyła oczy, dobrze wiedziała że musi wstać i pójść na drugą stronę pokoju by wyłączyć budzik. Więc usiadła na łóżku i popatrzyła się w stronę telefony mając nadzieję że magicznie sam się wyłączy. Kiedy to się nie stało, wstała dotykając zimnych paneli przez co przebiegł ją dreszcz. By nie tracić czasu szybko ruszyła by wyłączyć budzik.
Po wyłączeniu budzika rozciągła się i pomaszerowała do szafy by wyciągnąć mundurek. Wisiał on na wieszaku, w głowie podziękowała sobie że go powiesiła bo byłby cały pomięty. Jednym szybkim ruchem ręki zabrała wieszak na którym wisiał mundurek szkolny. I poszła do łazienki aby się przebrać i doprowadzić do porządku.
Gdy już była gotowa zabrała z pokoju plecak i telefon, po czym zbiegła po schodach. Zostawiła plecak obok szafy na buty i udała się do kuchni. Zobaczyła tam Shinobu która właśnie miała zamiar wyjść z kuchni razem z jedzenie które trzymała.
- Dzień dobry kochanie! Jak się spało? - mówiąc to kobieta wyminęła Mari i kierowała się w stronę salonu.
- Dzień dobry... Dobrze - widać było że była czymś zestresowana. Jednak starała się to ukryć, więc uśmiechała się i ruszyła zaraz za starszą siostrą.
- Co się stało? Tylko nie mów że nic, bo to jedno wielkie kłamstwo- dziewczyna w odpowiedzi tylko westchnęła.
- Nie martw się tym, poprostu muszę się z kimś spotkać, ale nie mam na to ochoty .
- Rozumiem - Shinobu zaczęła ustawiać talerze na stole - Pójdziesz po Haru-Chan?
- Spoko.
...
Razem z dźwiękiem dzwonka wszyscy w klasie 3 B zaczęli się pakować. Mari której ławka stała z samego tyłu także się pakowała jednak robiła to wolniej mając nadzieję że w ten sposób nie będzie musiała się spotykać z Izaya. Lecz jak mówi przysłowie "Nadzieja matką głupich" dziewczyna wiedziała że to się nie stanie.
Wkładając ostatni zeszyt do plecaka, usłyszała głos.
- Mari idziesz z nami na karaoke? - był to głos Touki która była jedną z tych "popularnynch dziewczyn", sama Mari nieprzepadała za nimi, jednak wiele osób wie że nasza bohaterka należy do tych niebezpiecznych osób. Dlatego każdy chce się z nią przyjaźnić wiedząc że wtedy będą bezpieczni. Bo kto będzie podskakiwał przyjacielom Mari?
- Przepraszam dziewczyny. Ale muszę się z kimś spotkać zaraz, może innym razem - powiedziała to i delikatnie się uśmiechała do rówieśniczek.
- Szkoda... To do jutra - Touka także się uśmiechała i poszła w stronę drzwi a za nią parę dziewczyn z klasy. Mari tylko przewróciła oczami i zamknęła swoją torbę.
Szła spokojnie korytarzem nieprzejmując się innymi uczniami. Stanęła przed swoją szafką, otwierając szafeczke a następnie zabierając buty. Położyła je obok swoich nóg i wyciągając nogi z szkolnych butów włożyła je do swoich. Podniosła je i włożyła je do szafki oraz zamknęła drzwiczki. I ruszyła w stronę drzwi szkoły.
Będąc już na zewnątrz wzięła głęboki wdech tego zatrutego spalinami powietrza. Popatrzyła się w niebo i powiedziała sobię w myślach będzie dobrze, poradzisz sobie. I poszła do bramy. Szybko obrzuciła spojrzeniem bramę i okolicę jednak nigdzie nie widziała Orihary. Stanęła na chodniku obok bramy i chciała wyciągnąć telefon lecz zanim zdążyłam to zrobić coś ją powstrzymało. Był to ramiona które oplotły się w okół jej brzucha, i głową która została położona na jej głowie.
- Cześć Mari-chan~! Stęskniłaś się za mną? Bo ja za tobą bardzo! - usłyszała melodyjny głos informatora.
- Nie, ale za to bardzo stęskniłam się za moim portfelem - odpowiedziała kwaśnym tonem i próbowała uwolnić się z uścisku jednak na próżno.
- Ehh!! Jesteś okrutna Mari-chan! - powiedział to dziecinnym tonem i trochę jakby smutnym ale ostatniego dziewczyna nie była pewna.
- Po pierwsze, proszę puść mnie. Po drugie, oddaj mój portfel Orihara-san - widać było że chciałam mieć to jak najszybciej za sobą. Jednak jak wiadomo nasz kochany Izaya tak łatwo jej nie zostawi.
- Ale ja tak cię lubię przytulasz. Jesteś taka niska i tak się fajnie do ciebie przytula! - Mari była bardzo ciekawa czy mówi prawdę - Niech Ci będzie...
Izaya odsunął się od dziewczyny, Mari odwróciła się w jego stronę żeby zobaczyć że wkłada rękę do kieszeni płaszcza. I wyciągnął upragniony przez Mari portfel, i już miała go w rękach jednak w ostatniej chwili Izaya przyciągnął rękę z portfelem do siebie.
- Orihara-san co pan robi? - powiedziała bardzo zmieszana dziewczyna.
- Oddam Ci portfel jeśli pójdziesz ze mną do kawiarni.
- .... Ale nic więcej?! - niestety dziewczyna musiała się zgodzić.
- Nic więc tylko kawiarnia! - Izaya powiedział bardzo szczęśliwie.
- To chodźmy.
- Jej! Niech rozpocznie się nasza randka!
Ilość słów: 800
Napisany: 7.06-11.06
Bay~~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top