14 Problemy
Mari po powrocie do domu musiała się zmierzyć z Shinobu i jej karcącym wzrokiem. Pisała jej że nie będzie jej przez dwa dni, bardziej rozchodzi się o to że starsza nie wie gdzie nocowała. Zaskakująco szybko jej przeszło najwyraźniej miała dobry humor, czarnowłosa była szczęśliwa z takiego obrotu spraw nie lubiła gdy jej siostra była zła. Kilka dni po wypadku Izayi, Mari postanowiła że pójdzie sobie na Dango*, ponieważ dawno go nie jadła. Spacerując mniej uczęszczanymi ulicami, dziewczyna zauważyła mężczyzna w stroju barmana. Na jej twarzy od razu pojawił się wielki uśmiech i przyspieszyła kroku.
- Shizuo-san!! - mężczyzna spojrzał w na Mari, wtedy zauważyła że jest z nim jeszcze dwójka osób.
- Mari! Hej, co tu robisz? - jak zawsze palił papierosa, i jak prawie nie zawsze był spokojny.
- Idę na Dan.... Czy to Yuuhei Hanejima?! - czarnowłosa staneła kilka metrów przed Shizuo i jego dwoma towarzyszami.
- Tak... Tylko nikomu nie mów. Lepiej żeby inni nie wiedzieli że jesteśmy rodzeństwem - Mari tylko spojrzała na niego jak na głupka i zaczęła przetwarzać te informacje.
- Co...
- Nie wiedziałaś? Myślałem że ta pchła ci powiedziała - lekko wzruszył ramionami.
- Ten... Idiota... Dobrze wiedział co robi... - z żąda mordu spojrzała w przestrzeń.
- Co robi? - blond włosy mężczyzna spojrzał na nią zmieszany.
- Dobrze wiedział że jestem dużą fanka Yuuhei-san! I specjalnie mi tego nie powiedział! - zdenerwowana popatrzyła wpierw na Shizuo a następnie na jego brata.
- Och... Nikomu nie powiesz że jesteśmy rodziną, co nie? - zdziwiona spojrzała ponownie na najsilniejszego człowieka w Ikebukuro i już z lekkim uśmiechem powiedziała.
- Jeśli dostanę autograf, to będę milczeć jak grub! - młodszy brat Shizuo wyciągnął jakąś kartkę i długopis a następnie podpisał ją.
- Proszę - podał Mari już podpisaną kartkę, dziewczyna z radością ją zabrała.
- Dzięki! To ja będę spadać! - gdy chciała się odwrócić , poczuła ciężar na ramieniu, była to ręka Shizuo.
- Poczekaj - oboje spojrzeli na siebie - Wiesz coś o Dolarach?
- Niestety nie. Nigdy tym się nie interesowała, a co? - w jej oku można było zauważyć iskierkę ciekawości.
- Ktoś z Dolarów prześladuje Ruri Hijiribe - mówiąc to spojrzał na towarzyszącą mu kobietę.
- Och... Mam nadzieję że szybko znajdziecie osobę za tym stającą! - uśmiechała się i zanim zdążyli podziękować dziewczyna już poszła.
~Time skip~
Po zjedzeniu Dango Mari, postanowiła spotka się z Mikado. Wyszła z knajpki następnie stanęła obok automatu z przekąskami. Wyciągał telefon i w kontaktach znalazła numer do chłopaka. Przez kilka sekund czekała aż Mikado odbierze.
- Mari-senpai? Coś się stało? - z drugiej strony telefonu usłyszała zmartwiony głos czarnowłosego.
- Nic się nie stało, Mikado-kun! Gdzie jesteś, chciałabym się spotkać - powiedziała z lekkim uśmiechem.
- Może jutro, zadzwonię jeszcze po Sono-
- Nie. Chcę się spotkać tylko z tobą i to dzisiaj - jej ton głosy był zimny.
- Czemu tak ci na tym zależy, senpai? - chłopak nie wiedział co powiedzieć.
- Wiesz dobrze że wolę "walić z mostu". Anri-chan martwi się o ciebie, chciała żebym z tobą porozmawiała - oparła się o bok automatu.
- Rozumiem... Sonohara-san nie musi się martwić, wszystko jest w jak najlepszym porządku - po tym dało usłyszeć jakieś szumy.
- Nie tylko ona się martwi, Mikado-kun. Chcę się tylko o coś zapytać - westchnęła i zaczęła przyglądać się przechodzącym ludziom.
- O co? - znowu te szumy.
- Czy Izaya-san ci w czymś pomogał, czy sprzedawał jakieś informację? - dziewczyna dobrze wiedziała że informator z jakiegoś powodu bardzo "polubił" przyjaciela Kidy.
- Tak, czy jest jakiś problem? - z ciekawością spytał się dziewczyny z opaską na oku.
- Nie, oczywiście że nie... Narka - ponownie westchnęła.
- Cześć Mari-senpai - powiedział po czym szybko się rozłączył, schowała telefon do kieszeni. A po chwili ruszyła w stronę domu, wiedząc że musi odbyć poważną rozmowę.
~Time skip~
Gdy weszłam do swojego pokoju wyciągałam z kieszeni telefon. A następnie wybrałam numer do informatora. Po kilku sygnałach, mężczyzna odebrał.
- Mari-chan! Już za mną się stęskniłaś? - powiedział z szczęściem.
- Tak jakby...
- Co to za humor? Coś się stało? - zaskakująco powiedział bardzo zmartwiony.
- Coś się stało? Chyba ja o to powinnam spytać! - lekko podniosła głos.
- Jeju... Zrobiłem coś nie tak?
- Ty się jeszcze pytasz?! Coś ty nagadał Mikado?! - zdenerwowania usiadła na krześle.
- Mari-chan nie musisz o nic się martwić. Będzie dobrze! - już wrucił do starego siebie.
- Izaya-san... Co ty planujesz? - spytała już trochę spokojniej.
- Nic czym musisz się martwić, zresztą od kiedy tam bardzo martwisz się o te dzieciaki? - usłyszała szuranie po drugiej stronie telefonu.
- Nie martwię się o nich! Tylko o ciebie! Pewnego dnia karma** przyjdzie do ciebie i nie będziesz już taki szczęśliwy - ponownie się zdenerwowała.
- Mari-chan... Idź spać, znając ciebie to pewnie mało spałaś. Obiecuję ci że będzie dobrze, pa pa!
- Ty! Ech... Pa - po tym Izaya szybko się rozłączył. Mari weschneła odłożyła telefon na biurko i poszła się umyć oraz wykonać swój "wieczorny rytuał".
Gdy już wszystko skończyła, położyła się do łóżka i ogarnęła ją wielka fala zmęczenia. Po chwili dziewczyna już spała, jeszcze nie wiedziała że nawiedzą ją straszne wspomnienia w formie koszmaru.
~Sen~
- Senpai! Proszę przyjmij moje bentō! - przed czarnowłosą dziewczyna pojawił się wysoki chłopiec.
- Ach! Dziękuję bardzo kōhai! - z uśmiechem odpowiedziała, nagle sceneria się zmieniła.
- Senpai! Jesteś przepiękna, chciałbym zawsze mieć kawałek ciebie przy sobie! - powiedział bardzo szczęśliwy, po czym przybliżył się do dziewczyny która była związana w jakimś opuszczonym budynku.
- Katashi*** proszę uspokuje się! Możemy załatwić to na spokojnie, prawda?! - zdesperowana zaczęła krzyczeć.
- Nie sądzę, Mari-senpai!
*Dango – tradycyjne japońskie kluski robione z mochiko, czyli mąki ryżowej, zbliżone do mochi. Często podaje się je do zielonej herbaty. Dango są jadane przez cały rok, na różne sposoby, zależnie od pory roku. Zazwyczaj podaje się po trzy-cztery sztuki nabite na szpadkę.
**Karma - Filozoficzne wyjaśnienie karmy różni się pomiędzy tradycjami, jednak główna idea głosi, że czyny tworzą przyszłe doświadczenia i przez to każdy jest odpowiedzialny za własne życie, cierpienie i szczęście, jakie sprowadza na siebie i innych.
***Katashi - Twardość
Rozdział był robiony dość długo ponieważ jestem aktualnie u siostry i nie mam czasu. Mam nadzieję że to rozumiecie. Nareszcie znamy chociaż trochę z przeszłości Mari!
Napisany: 4.07-8.07
Ilość słów: 865
Sayōnara~~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top