13 Martwię się
Yori dołączył do rozmowy.
Bakyura: Yori! Jak dawno cię tu nie widziałem!
Saika: Witaj.
Yori: Hejka! Ostatnio byłam trochę zajęta i nie miałam czasu.
Saika: Rozumiem.
Bakyura: Jakby o tym pomyśleć od paru dni nie ma też Kanry. Nie żebym za nim tęsknił!
Yori: Kanra... On też jest był zajęty, a teraz... Nie ma możliwości pisania.
Saika: Coś się stało?
Yori: Tak jakby.
Saika: Przepraszam ale mam coś do załatwienia.
Saika: Pa.
Bakyura: Cześć!
Yori: Na razie!
Saika opuścił rozmowę.
Prywatna rozmowa.
Bakyura: Nie wiem kiedy m jesteś ale znasz Izayę w realu. Więc czemu napisałaś że nie ma możliwości pisania?!
Yori: Jejku. Uspokuj się Kida.
Bakyura: Skąd wiesz kim jestem?!
Yori: Nie poznajesz swojego ulubionego senpai'a? To okrutne!
Bakyura: Mari? To ty?!
Yori: Nareszcie się domyśliłeś! Jeśli chodzi o to co napisałam to Izaya aktualnie znajduje się w szpitalu.
Bakyura: W szpitalu? On?
Yori: Tak, dla mnie to też było zaskoczenie. Uprzedzając twoje pytanie to został dźgnięty.
Bakyura: Należy mu się.
Yori: Nie mam prawa mieszać się do twoich relacji z Izayą. Ale nie ważne jak jest okrutny dalej jest człowiekiem i... Nieważne.
Bakyura: Może i jest człowiekiem. Mari proszę nie przywiązuj się do niego, przecież już ci to mówiłem. Gdy już mu się znudzisz po prostu wyrzuci cię jak śmiecia.
Yori: Dzięki że o mnie tak się martwisz. Ale wiesz... Niestety jest już dla mnie za późno (◡ ω ◡)
Yori opuścił rozmowę.
~Time skip~
Mari siedziała na kanapie oglądając jakąś kreskówkę. Dziewczyna czekała aż Izaya wróci z szpitala, sama nie wiedziała dlaczego tak bardzo martwiła się o informatora. Podczas czekania Mari wypiła już 5 kubków kakao, nie przejmowała się że wypiła tak dużo, tego pysznego napoju, jego właścicielowi ponieważ on nigdy go nie pił. Było ono w jego domu tylko ze względu na dziewczynę. Telewizor był bardzo cichy przez co bez problemu usłyszała otwieranie drzwi wejściowych. Wraz z otwieraniem drzwi Mari wstała z kanapy i "rzuciła" się do drzwi.
- Mari-chan!! Stęskniłem się! - zawołał z progu drzwi Izaya, i rozłożył ręce czekając na przytulenie. Które oczywiście szybko nastąpiło, przez ciężar ciała dziewczyny Izaya cofnął się trochę do tyłu.
- Jejku! Nie spodziewałem się tak ciepłego przywitania, oczywiście nie narzekam - mężczyzna szczęśliwie oddał uścisk, tak jak zrobił to rano.
- Cieszę się, że wróciłeś - dziewczyna schowała twarz w obojczyku informatora.
- Będziemy tak się przytulać, w progu drzwi? - powiedział to i spojrzał ciekawskim wzrokiem na dziewczynę.
- Tak - mruknęła prosto w szyję Izayi.
- Co ja z tobą mam... - przytrzymał dziewczynę w pasie następnie podniósł ją i wszedł do mieszkania. Zamknął drzwi na klucz, dalej przytulając Mari.
- Dobra, daj mi ściągnąć buty i płaszcz - poklepał ją po głowie z zaczął delikatnie odsuwać. Mari odsunęła się od Izayi i pozwoliła mu się rozebrać. Gdy skończył te dwie czynności dziewczyna ponownie się przytuliła.
- Ile tak zamierzasz się do mnie przytulać? - powiedział rozbawiony informator.
- Długo.
- Rozumiem - mężczyzna próbował dojść chociaż do kanapy, po chwili był prawie przy kanapie. Izaya zauważył na stoliku 6 kubków z tego w jednym dalej było trochę ciemnego płynu.
- Urządziłaś sobie kakao party, czy co? - z zmieszaniem spojrzał na dziewczynę która dalej uparcie się go trzymała.
- Można tak powiedzieć... - jak tylko to usłyszał to westchnął ciężko i usiadł na kanapie a obok Mari która dalej przytulała go. Izaya z uśmiechem poczochrał włosy, małej istoty z opaską na oku.
- Dobra, zrobię sobie herbatę, a ty tu poczekaj - zaskakująco łatwo wyrwał się z objęć Mari i powędrował do kuchni.
Po kilku minutach Izaya wszedł do salonu z kubkiem w ręku, żeby zobaczyć śpiącą dziewczyne. Uśmiechnął się pod nosem, po czym położył herbatę na stoliku.
~Time skip~
Mari delikatnie podniosła swoje ciężkie powieki. Obudziły ją promienie słońca, które świeciło prosto w oczy dziewczyny. Po paru sekundach, przypomniała sobie wydarzenia z wczorajszej nocy. Rozglądała się po pomieszczeniu aby zrozumieć że nie znajdowała się na kanapie w salonie. Pierwsze co przyszło jej do głowy to że Izaya ją tu przyniósł. Prawdopodobnie znajdywała się w sypialni Orihary i spała w jego łóżku. Gdy to zrozumiała popatrzyła się pustym wzrokiem na sufit po czym szybko wstała, poprawiła pościel i wyszła z pomieszczenia. Staneła przed schodami a następnie po nich zeszła, w połowie schodów zauważyła informatora który siedział przy komputerze.
- Ranek Mari-chan! - z firmowym uśmiechem spojrzał na dziewczynę która właśnie z chodziła z ostatniego schodka.
- Ranek Izaya-san... - wymamrotała po czym ziewneła.
- Nie wyspana? Jeju Mari-chan spałaś prawie 10 godzin!
- Naprawdę? A chciałabym sobie jeszcze pospać... - przetarła oko i pokierowała się w stronę kuchni aby się napić.
- Jesteś niesamowita, że potrafisz tak długo spać. Też bym tak chciał - jednocześnie rozmawiał z Mari i pisał coś na komputerze.
- Nie moja wina że za dużo pracujesz, przez co nie masz czasu na sen - wyszła z królestwa jedzenia a w ręce miała szklankę wody.
- Znowu zaczynasz narzekać... - Izaya zaczął się dąsać.
- Ktoś musi - podeszła do obrotowego krzesła na którym siedział jej rozmówca.
- Czyżbyś pełniła rolę mojej mamy? - rozbawiony spojrzał w stronę czarnowłosej.
- Dopiero co mogę pełnić rolę twojej mamy! Jeszcze nieprzyczepiłam się do tego co jesz, jak długo spędzasz czas przed ekranem komputera czy telefonu i że jednym z twoich hobby jest niszczenie życia ludzia. A i zapomniałam jesz-
- Dobra dobra! Poddaję się, więc skończ łaskawie - zirytowany wstał z krzesła.
- Nie będzie tak łatwo, mój drogi! - zanim dziewczyna zaczęła następna część wypowiedzi Izaya szybko przytuliła się do niej.
- Dziękuję, Mari - przycisnął nos do włosów Mari aby móc poczuć ten piernikowy zapach, który powodował jej szampon. Zaskoczona nie przytulaniem bo robił to często a dwoma słowami które wypowiedział. To był drugi raz gdy powiedział "dziękuję" całkowicie szczerze oraz dobrze wiedziała że jak mówił jej imię bez "-chan" to był poważny w danym momencie. Uśmiechnęła się i wtuliła się w mężczyznę mówiąc.
- Nie ma za co, Izaya-san...
Niby taki nudny rozdział a ma bardzo duży wpływ na relację naszych bohaterów. Szczerze mówiąc nie mogę doczekać się zakończenia tej książki, oczywiście bardzo ją lubię i jestem z niej zadowolona. Ale mam plan na następną książkę tym razem z Bnha.
Napisany: 1.07-3.07
Ilość słów: 927
Sayōnara~~♥️♥️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top