5
Od dwóch dni po wydarzeniu z czarnowłosym typem z ulicy, szukam informacji na temat Sugi. Jest to Min Yoongi, pochodzący z "Sugar Gang'u". Ma wiele opinii, każde są różne. Niektórzy mówią, że to zwykły, bezduszny tchórz, a inni, że to ciepły, troskliwy chłopak. Bardziej już wierzę w to, że jest tym pierwszym niż tym drugim.
Przemyślałam wiele od tamtego wydarzenia. To jest w sumie jak zemsta na moim ex. Pokaże mu, że już mi na nim nie zależy, gdy ten już trzydzieści trzy razy do mnie zadzwonił i siedem razy przyszedł pod dom. Jest nie mądry myśląc, że jest dla nas kolejna szansa. Uwielbiam sprawiać mu nadzieję na rzeczy niemożliwe.
Zadzwoniłam do JHope'a, który od tych dwóch dni chodził mi po głowie jak po muzeum. Zastanawiałam się jak to jest być takim pozytywnym jak on. Nagle usłyszałam ten szczęśliwy głos.
- Co słychać SH!
- Hej, chciałbyś się spotkać? Możemy zrobić duet jak chcesz.. - powiedziałam to ostatnie miejąc mniej entuzjazmu, ponieważ byłam zmęczona po swoich nocnych zmianach w pracy.
- Idealnie! Przyjedziesz po mnie czy mam sam przyjechać? - myślałam nad jego wypowiedzią.
- Przyjadę. - powiedziałam lekko się wahając. - Gdzie jesteś?
- Jestem pod Starbucks'em. - od razu pomyślałam o kupnie mrożonej kawy, która zrobiłaby mi dobrze.
- Będę tam za chwilę.. Nigdzie nie odchodź, bo cię nie znajdę! - zażartowałam po czym usłyszałam głośny śmiech mężczyzny.
- Tak jest proszę pani! - odpowiedział i się rozłączyłam.
Tak jak powiedziałam to tak zrobię. Pobiegłam do garderoby i wzięłam swoją kurtkę skórzaną od Sour Gang'u. Mam zamiar ją nosić, aby pokazać ludziom z kim zadzierają.
Wybiegłam z domu do garażu. Wskoczyłam na swój motor po czym ruszyłam z pod domu i wyjechałam.
Znajdując się pod kawiarnią zauważyłam JHope'a, który stał wpatrzony w komórkę. Zeszłam z maszyny, wyłączając ją. Podeszłam do wysokiego i uśmiechniętego na mój widok mężczyzny.
- Witam. Możesz poczekać parę minutek? Chcę zamówić sobie kawę. - powiedziałam do chłopaka z uśmiechem na twarzy.
- Jasne, poczekam tu. - odpowiedział a ja ruszyłam do kawiarni po upragnioną kawę.
Po chwili odebrałam wcześniej zamówiony napój i wyszłam z kawiarni. Podeszłam do chłopaka, a ten domyślając się poszedł za mną do motoru.
- Zakładaj kask, mi jest niepotrzebny. - powiedziałam dając mu kask.
Założył kask i wsiadliśmy na maszynę. Wzięłam złapałam go za ręce i objęłam nimi siebie na co Jhope się we mnie wtulił i odjechaliśmy spod Starbucksa.
Podczas jazdy, z pięć razy Jhope przycisnął mnie do siebie mocniej. Słodziak. Podjechaliśmy pod dom i się zatrzymałam przy garażu.
- To tu? - zapytał zsiadając z motoru. - Spodziewałem się dłuższej jazdy.
- Czyli podobało cie się? - zapytałam śmiejąc się nie oczekując odpowiedzi.
Po chwili znaleźliśmy się w przedpokoju, gdzie ściągnęliśmy z siebie kurtki i powiesiliśmy na wieszaku w szafie. Zaprowadziłam chłopaka do salonu.
- Siadaj, zrobię nam coś do jedzenia. Nawet nie próbuj odmówić. - odeszłam do kuchni, gdzie zaczęłam robić swoje słynne przysmaki.
Robiłam zwykłe pancake'i z bitą śmietaną i owocami. Podczas dekorowania przyszedł do kuchni Jhope, który błagał wzrokiem o pozwolenie na pomoc. Kiwnęłam głową i pokazałam mu gdzie co jest. Razem udekorowaliśmy naleśniki i poszliśmy je zjeść do jadalni.
- Daj mi przepis na te pancake'i, ładniutko proszę! - zrobił oczka szczeniaka i zaczął prosić.
- No niech Ci będzie! - machnęłam ręka i kończyliśmy jeść posiłek.
Po zjedzonym posiłku poszliśmy na salę gimnastyczną. Rozgrzaliśmy się i przez dwie godziny planowaliśmy swoje ruchy. Już mieliśmy cały układ. Postanowiliśmy zatańczyć go cały zamiast tylko kilku ruchów oddzielnie.
~~~~~~
~~~~~~~~
Udało nam się zatańczyć całość! W końcu! Byłam zmęczona już na maxa, więc położyłam się na podłodze. Ahhh jakie supee uczucie.. Zimna podłoga to coś idealnego po dwóch godzinach tańca. Zaraz Hobi położył się obok. Przeszedł mnie taki dziwny, lecz przyjemny dreszczyk. Lubię tego chłopaka.
- Brawo nam, świetnie zatańczyliśmy! - odwróciłam się w jego stronę.
- No właśnie. Świetnie. - uśmiechnął się do mnie.
Zobaczyłam ten jego blask w oczach. Cudowny. Nie ma bardziej pozytywnego człowieka od niego na świecie. On jest po prostu jedyny w swoim rodzaju, wyjątkowy... Po chwili rozmyślań chłopak odwrócił się w moją stronę i tak leżeliśmy patrząc sobie w oczy.. Zaczynałam się zastanawiać czy się w nim nie zauroczyłam... Możliwe, mówi się 'Serce nie sługa'. Zbliżył się swoją twarzą do mnie, chyba wiedziałam co się stanie... Już mieliśmy się pocałować aż tu zaczął czyiś telefon dzwonić. Speszona od razu usiadłam.
- Ktoś do ciebie dzwoni Hobi. - powiedziałam wskazując na jego telefon leżący przy lustrze.
Mężczyzna podszedł i odebrał.
- Nie, jestem u kogoś. - z kim rozmawiał? - Nie musisz po mnie przyjeżdżać, ta osoba mnie odwiezie.
Czyli ktoś się o niego martwił. I ja bez wyjścia będę zmuszona go odwieźć. No trudno, nie zaszkodzi mi trochę świeżego powietrza po intensywnym wysiłku. Tylko kto to był? Od zamyślenia uratował mnie Jhope, który właśnie pomagał mi wstać.
Wyszliśmy z sali kierując się do wyjścia. W przedpokoju założyliśmy kurtki i wyszliśmy z domu. Po paru minutach zorientowałam się, że chłopak nadal nie podał mi adresu.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam.
- Pod budynek Big Hit. Muszę się tam dostać jak najszybciej. - powiedział na co ja lekko zdziwiona jechałam szybciej.
Jhope co chwilę wtulał się mocniej jakby bał się o to, że w każdej chwili może spaść. Byliśmy pod budynkiem.. Chłopak zszedł z motoru oddawając mi kask.
- Miło było mi spędzić razem z tobą czas. - powiedział z smutnym uśmiechem na twarzy, zeszłam z maszyny i podeszłam do niego.
Zostawiłam na jego ustach skromny pocałunek. Lekko był zdziwiony ale oddał mi go po chwili.
- Dobranoc. - powiedziałam i wsiadłam na motor.
Odjechałam stamtąd widząc jak szczęśliwy Jhope wchodzi do budynku. Zachwycający widok...
~~~~~
Odziwo ten rozdział wyszedł mi długi i najdłużej go pisałam. Z góry przepraszam jeśli będą jakieś błędy ortograficzne, gdyż pisałam to od 22 do 4 rano, więc proszę o zrozumienie. :(
Purple you 💜✨
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top