25
Uderzyłam z całą siłą o twardy chodnik. Trzy sekundy po tym rozbolała mnie głowa i obraz się uciął. Widziałam ciemność przed oczami... Nic nie słyszałam oprócz szumu. Czułam się jakbym umierała. Byłam bezsilna, nie potrafiłam nawet wstać...
~~~
Obudziłam się w szpitalu. Złapałam się za głowę i poczułam bandaż na niej. Powoli zerwałam się do siadu. Rozejrzałam się po pokoju. Był on nieco inny od tych typowych szpitali. Jego ściany były w ciepłym brzoskwiniowym kolorze, a podłoga z płytek była w odcieniach brązowych i kremowych. Zasłony na oknach miały kolor ciemnego kremu. Wszystko dobrze komponowało się z szarymi meblami.
Zauważyłam, że na stoliczku obok siedział miś. Do niego była przyczepiona różowa karteczka.
"Przepraszam, że tak mocno uderzyłaś przeze mnie o chodnik. Szybko wracaj do zdrowia :3
Suga"
Wiedziałam, że to on za tym stoi. Tylko czy mu nic nie jest? Nie, że się przejmuję czy coś...
Spojrzałam na szary fotel w rogu szpitalnego pokoju. Siedział na nim śpiący Hoseok. Uśmiechnęłam się do siebie widząc go wtulonego w kocyk. Przy stoliku stał mój plecak, sięgnęłam po niego. Wyciągnęłam z plecaka telefon i zobaczyłam na nim dwanaście SMS'ów. Większość była od Ann. Oddzwoniłam do Ann.
- Hej... - powiedziałam to zachrypniętym głosem.
- Matko Boska! Ty żyjesz! Mam przyjechać?! - krzyczała przez słuchawkę.
- Możesz przyjechać. - uśmiechałam się do siebie.
- Będę za pięć minut! - rozłączyła się a ja odłożyłam telefon.
Szukałam w torbie pamiętnika. Nie mogłam go znaleźć choć wiem, że go ze sobą brałam. Powoli wstałam z łóżka. Podeszłam do śpiącego Hobiego i odkryłam mu ręce w których był otworzony pamiętnik.
Powoli zabrałam z jego rąk pamiętnik. Był on otworzony na dwóch ostatnich stronach. Czy to oznacza, że przeczytał go całego? — zaczęłam się zastanawiać.
W zeszycie nie zapisuje tajemnic. Zapisuję tam czasami swoje odczucia. Szczerze, tylko głupi zapisze swój sekret na kartce.
Przykryłam go z powrotem tym kocykiem i wróciłam do leżenia na łóżku szpitalnym.
Sama zaczęłam czytać co zapisywałam w tym zeszycie.
“Poznałam dzisiaj miłego chłopaka. Szczerze, chciałabym go lepiej poznać..”
“Miłość jest okrutna. Szczególnie ta jednostronna... A mój chłopak to dupek. :)”
“Zadanie proste jak blacha. To i owo zrobię, kasę zabiorę.”
“Nie potrafię już ukrywać uczuć... Jednak potrafię. :*”
“Głupek czekał na mnie aż wrócę do domu... Nie chcę aby ktoś się tak o mnie troszczył!”
“Boli, gdy słyszę, że się przejmuje mną, a czemu boli? A to dlatego, że jestem fałszywa, dlatego że to wszystko to przekręt.”
Zamknęłam zeszyt i schowałam go do plecaka. Położyłam się na boku obserwując śpiącego Hobisia.
Po chwili się zaczął budzić, więc spanikowana sama udawałam, że śpię.
Usłyszałam kroki w moją stronę.
— Ah.. Czyli nadal śpisz? — kroki ucichły, usiadł na stołku obok łóżka. — Nawet nie wiesz jak Yoongi się o ciebie bał... Zależy mu na tobie. Śmieszne jest to, że sam zrobił sobie krzywdę próbując ochronić ciebie.
Po tym co powiedział otworzyłam oczy.
— Co mu się stało?... — Hobi się przestraszył i o mało nie spadł ze stołka.
— Ty nie śpisz?! — zaczęłam się śmiać z wystraszonego Hobiego.
— Niestety nie śpię. Obudziłam się jakieś dziesięć minut temu. — usiadłam po turecku.
— Nie strasz ludzi! — chyba się na mnie obraził.
— Dobra.. Ale co jest Sudze? — zmartwiona siedziałam.
— Nic poważnego, tylko zwichnął rękę od szarpnięcia cię. — uspokoiłam się trochę, bo myślałam, że wpadł pod ten samochód.
— To dobrze, że to nic poważnego... Bałam się, że przeze mnie coś mu się stało. — westchnęłam głośno. — W końcu to przeze mnie tu jesteśmy.
— Przestań... To nie twoja wina, że tamten kierowca cię nie zauważył. — podszedł do mnie i mnie przytulił.
— Hoseok... Jesteś super przyjacielem. — oddałam mu uścisk.
— Nie wszyscy tak twierdzą, więc dziękuję za komplement. — usiadł z powrotem na stołku z wielkim uśmiechem na jego twarzyczce.
— Wiesz może czy Namjoon przyjedzie do szpitala? Muszę z nim pilnie pogadać. — odezwałam się po krótkiej ciszy.
— Musiała byś do niego zadzwonić czy napisać, ponieważ ja nie mam z nim kontaktu od dwóch dni. — wzruszył smutnie ramionami.
— Jeśli mówisz, że tak trzeba to tak zrobię. — lekko kiwałam głową. — Czekaj... Dam ci pieniądze.
— Po co? — wstał.
— Kupisz mi gorącą czekoladę. — uśmiechnęłam się ciepło do wysokiego mężczyzny.
— No dobrze.
Podałam mu pieniądze z plecaka i wyszedł z pokoju. Siedziałam i czekałam na Ann.
Po paru minutach Hobi wrócił z gorącą przyjemnością. Piłam swój upragniony napój.
Do pokoju weszła przyjaciółka z torebką. Podeszła do mnie.
— Jakim cudem ty się tutaj znalazłaś?! — wykrzyczała to siadając po drugiej stronie materaca.
— Mały wypadek. — powiedziałam to spokojnie popijając czekoladą.
— No dobra.. Nie będę pytać o szczegóły. — położyła torebkę obok łóżka, po chwili zauważyła misia na stoliku. — Kto ci go dał? — sięgnęła po misia i otworzyła karteczkę. — Mrr, masz wielbiciela.
— To nie wielbiciel... Zwykłe przeprosiny i tyle. — obojętnie wzruszyłam ramionami.
— Wcale nie. Specjalnie kupił ci tego misia, w dodatku miał ci go dać wcześniej ale nie wiedział jak. — śmiał się Hobi.
— Mrrrr, czyli jednak wielbiciel. — Ann robiła pedofilską minę.
— Wypad zanim cię uduszę. — zagroziłam choć śmiesznie było słuchać o Sudze w ten sposób.
— Dobra dobra! Nie pozwalaj sobie. — przewróciła oczami nadal z tym uśmiechem na twarzy.
Wszyscy skierowaliśmy spojrzenia na drzwi, które się otworzyły. W nich stanął...
~~
Ostatnio spóźniam się z rozdziałami przez braki motywacji ale mniejsza z tym.
Wena nadal pozostała na miejscu 😌💅
사랑해, I purple you 💜
Miłego dnia/wieczorku.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top