21
Właśnie patrząc na ekran telefonu spojrzałam w górę, bo poczułam jak coś kapie na moją klatkę piersiową. To co zobaczyłam nie zdziwiło mnie. Wręcz przeciwnie. Zaimponowało mi.
Był to Namjoon w morkych włosach. Wisiał nade mną bez koszulki prawdopodobnie z ręcznikiem na sobie...
Patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Nagle straciliśmy kontakt wzrokowy, jego oczy powędrowały na moje usta. Po chwili wrócił nimi na moje oczy jakby prosząc mnie o zgodę.
Serce biło mi tak szybko. Czy przy każdym mężczyźnie teraz będę tak miała? A przynajmniej przy tych w przybliżonym wieku..?
Sama zdecydowałam, że odłożę telefon i pozwolę wydarzeniom się rozwijać. Moje życie jest pełne dziwnych przeżyć. Na przykład teraz kolejne zaliczę do nich.
Bez dalszego przedłużania położyłam ręce na jego twarzy i przybliżyłam go do siebie wpijając się w jego delikatnie czerwone usta.
Oderwałam się od niego by zobaczyć jego minę. Była zadziwiająco spokojna.
Czy ja właśnie zgubiłam rozum? Złamię mu serce jeśli dowie się o moich zamiarach... Tylko czy ja go kocham? Przez tyle lat go nie widziałam i od razu inaczej na niego patrzę. Przypomnę, że wtedy byliśmy jeszcze dziećmi. Wsumie to jak wyjeżdżał z rodzinnego miasta miał już prawie ukończone osiemnaście lat, ja w tym czasie miałam czterynaście.
Wytrąciłam się z myśli i wróciłam do rzeczywistości gdzie Namjoon wisiał nade mną z usatysfakcjonowanym uśmieszkiem. Pomyśleć, że wydawał się być taki niewinny...
— Joon, zanim do czego kolwiek dojdzie wiedz jedno. — rozmierzwiłam mu lekko włosy. — Nikt nie może się o tym dowiedzieć...
— Ja już wszystko wiem noona. — zaśmiał się. — To ja z Taehyung'iem się założyłem o to, że Suga nie potrafi się zakochać.
— Czyli to wy się założyliście o to. — zachichotałam cicho. — Jeśli Ty we mnie się zakochasz to i Suga to zrobi. Przygotuj się na przegraną z Tae.
— Może tak, a może nie. — jego kacik ust podniósł się do góry. Przejechałam ręką po jego klatce, a po tem po umięśnionym brzuchu.
Zrobiłam taki myk, że odwróciłam Joon'a na plecy i to teraz on był pode mną....
~~~
Wstałam rano później niż zwykle. Ledwo otworzyłam oczy aby usłyszeć kłótnie w salonie. Zerwałam się z łóżka i ubrałam na siebie spodenki oraz koszulę, którą miałam na sobie wczoraj.
Wchodząc do salonu krzyki ustały. Rozległ się cichy śmiech po chwili.
— Kocham cię. — weszłam do salonu aby zobaczyć jak Ann całuję się z moim kuzynem.
— Głupek... — powiedziałam pod nosem wchodząc do salonu. — Dzień dobry Annie.
— Dobry. — odwróciła się w moją stronę. — To jest- — przerwałam jej.
— Lee Seokmin. Tak wiem. — wyprzedziłam ją.
— Seohyun? — spojrzał na mnie zdziwiony Dokyeom.
— Co tam słychać u rodziców? — zapytałam ciekawa jak tam u nich.
— Wszystko dobrze. Przynajmniej tak mówią. — zaśmiał się głośno.
— Ann, wiesz gdzie jest Joon? — zapytałam idąc w stronę kuchni.
— Wyszedł rano, mówił, że nie mam cię budzić póki sama nie wstaniesz. — parsknęła pod nosem.
— No dobrze. Ja muszę dzisiaj jechać do pracy, znowu. Tym razem zmiana wieczorna. — robiłam sobie kawę.
~~~
W pracy nie miałam takiego zapierdzielu jak wczoraj. Było wsumie dobrze. Mój szef wreszcie dał mi wypłatę. Ciekawe na ile dni mi wystarczy... Pewnie nie na długo.
Po pracy pojechałam prosto do domu. Tam przebrałam ciuchy jak najszybciej w coś ciemnego i luźnego. Zdecydowałam się na te same czarne ciuchy, które miałam ostatnim razem na sobie.
Wyjechałam z garażu motorem na który oczywiście założyłam fałszywą tablicę rejestracyjną.
Pojechałam gdzieś w ciemną uliczkę. Znalazłam idealną ścianę by pobazgrać trochę. Musiałam wylać z siebie emocje na mur. Tego właśnie potrzebuje.
Zaczęłam od prostego szkicu. Kobieta z bronią w prawej ręce a w ustach z różą. Tak właśnie się czuje. Jak niebezpieczna romantyczka. Czuję się jakbym była w jakiejś K-dramie. Nagle obsypuje mnie uwagą siedmiu mężczyzn.
To przypadek mam rozumieć?
Po zeszkicowaniu przeszłam do lineart'u, a następnie do kolorów. Kolory zrobiłam ciemniejsze lecz nadal wyraziste. Oczy zrobiłam demonicznie czerwone, włosy były takie jak moje. Podpisałam swój mural, spakowałam swoje spray'e do plecaka i odeszłam stamtąd jak najprędzej.
W krótkim dystansie byłam przy motorze. Nagle usłyszałam głos za sobą.
— Znów się spotykamy. — już wiedziałam, że facet, który to mówi to Jungkook. — Kim jesteś?
— Twoim koszmarem króliczku. — Odwróciłam się w jego stronę powolnym ruchem.
— A dokładniej? — skrzyżował ręce.
Zdjęłam z głowy kaptur przez co moje włosy się ułożyły niechlujnie na moich plecach i ramionach. Zdjęłam również maskę, którą noszę. Jest to maska w stylu “anon”. Opuściłam ręce wraz z maską.
— Cześć Kook. — powiedziałam bez emocji.
— SH?... — ciężko było mu przyjąć tę wiadomość. — Ty i wandalizm?
— Wiele o mnie nie wiesz. — przewróciłam oczami zakładając maskę oraz kaptur na siebie ponownie. — I się nigdy nie dowiesz króliczku.
— Czekaj co? — powoli wsiadałam na motor. — Co to ma znaczyć SH?.. — odpaliłam motor.
— To znaczy, że każdy ma tajemnice. Wandalizm to pikuś przy innych tajemnicach, które kryje. — powoli odjeżdżałam a ten zaczął za mną biec.
— CO TO MA ZNACZYĆ?! — krzyknął zanim jeszcze przyspieszyłam.
— To co słyszysz. — odezwałam się i odjechałam przyspieszając momentalnie.
W końcu powiedziałam komuś o wandalizmie. Póki co wiedziała o tym tylko Ann.
W domu zastałam chaos. Ann w kuchni robiącą kolację i dwóch mężczyzn przy stole. Jeden z nich to był DK, a ten drugi to...
~~~
KOLEJNY ROZDZIAŁ WOW.
Dzisiaj wstawiłam trzy rozdziały uwu
A to przez to, że nudzi mi się i jak najszybciej chcę rozwinąć akcje.
Nie dosłownie szybko ale chcę dojść do ważnego punktu książki.
Miłego poranku/dnia/wieczoru/nocy ♡
사랑해요
I purple you 💜✨
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top