5
Kolejny dzień miał minąć Ellie bardzo spokojnie. Koniec weekendu sprawił, że dziewczyna mogła się zrelaksować, lecz zamiast tego zajęła się gruntownym sprzątaniem mieszkania. Miała do tego dużą motywację, bo tylko to sprawiało, że mogła na chwilę zapomnieć o przystojnym brunecie i Jego błękitnych oczach. Kiedy wszystko lśniło już czystością, kobieta porządnie zgłodniała. Niestety, w lodówce oprócz światełka był tylko banan, serek oraz resztki soki. A w szafkach pustki, nawet brak makaronu ją zdziwił.
- Niezła ze mnie Pani domu. - westchnęła Ellie.
Na zewnątrz była piękna pogoda. Wiosenny Nowy Jork bardzo podobał się kobiecie. Wszystkie drzewa w parku były zielone, a trawa błyszczała się w słońcu. Ellie nie wahając się ani chwili postanowiła, że na obiadokolację wyjdzie do jakiejś fajnej restauracji. Spacer dobrze jej zrobi. Ubrała się w ulubione jeansy, sneakersy, biały top i marynarkę, tym razem w kolorze cytrynowym, który uwielbiała. Wzięła tez swoją ukochaną torebkę. Podobały jej się takie połączenia. Zamknęła drzwi i spacerkiem ruszyła w stronę restauracji. Miała do przejścia nieco ponad kilometr, ale przy tej pogodzie było to jak spacer w chmurach.
Nowy Jork to piękne miasto. Urocze budynki, małe uliczki i drzewka, które na nowo kwitły, a ich listki wychylały się w stronę słońca. Wiosna była piękną porą roku. Przechodząc obok niektórych budynków czuła zapach kwiatów, które ludzie poustawiali na swoich oknach.
Ellie czuła jak jej delikatnie pofalowane włosy powiewały na wietrze, a słońce muskało po twarzy. Spacer nie trwał długo i nim się kobieta obejrzała, była już pod drzwiami jednej z nowojorskiej restauracji. Nie była ona tą z tańszych, ale w związku z tym co dziewczyna teraz przeżyła postanowiła zrobić coś dla siebie i zjeść coś w tak ekskluzywnym miejscu. Weszła do środka i zajęła wolne miejsce przy oknie, bokiem do wszystkich innych gości restauracji. Potrzebowała prywatności, by zebrać myśli. Zajrzała do karty dań, by wybrać coś na co miałaby ochotę.
- Co mogę podać? - koło niej od razu znalazła się młoda kelnerka.
- Poproszę spaghetti bolognese i lemoniadę. - powiedziała Ellie.
- Za niedługo podam. - uśmiechnęła się kelnerka i po chwili przyniosła kobiecie jej lemoniadę.
Ellie zagłębiła się w swój ulubiony napój, czekając na danie główne. Zerkała przez okno restauracji na zatłoczoną ulicę Nowego Jorku. Przez chwilę, przez jej myśli przeszła zazdrość, widząc spacerujące, szczęśliwe rodziny z dziećmi. Kobieta uśmiechnęła się. Jej największym marzeniem było właśnie założyć swoją własną rodzinę. Mieć wspaniałego, kochającego męża i gromadkę dzieci. Często w głowie układała scenariusze jakby to było gdyby właśnie miała tą swoją rodzinę, jak spędzali by wspólnie czas.
- Wiesz, że to moglibyśmy być My? - usłyszała głos za plecami.
Obróciła się, a tam ujrzała stojącego obok niej mężczyznę. Od razu zmienił jej się humor, a oczy zaszły mgłą.
- Co Ty tu robisz?! - warknęła kobieta.
Victor uśmiechnął się.
- Przechodziłem obok i stwierdziłem, że dobrze byłoby coś zjeść. - tłumaczył mężczyzna. - Ale widzę, że komuś tu przyda się też towarzystwo. - uśmiechnął się jakby nigdy nic.
- No to powodzenia w szukaniu takiej osoby. - Ellie obróciła się i wzięła łyk lemoniady.
Mężczyzna bez pytania zajął miejsce obok niej.
- Co Ty robisz?! - warknęła Ellie, ściszając trochę głos.
Kilka osób z restauracji obróciło się i popatrzyło na nich. Kelnerka, która właśnie przyniosła Ellie jej zamówienie, szybko się ulotniła. Bała się, że zaraz zrobi się afera.
- Wiesz, mimo wszystko chciałbym naprawić to co było między nami lub uzyskać od Ciebie chociaż jakieś słowa przeprosin. - odpowiedziała mężczyzna całkiem zrelaksowanym głosem.
Na jego twarzy zagościł cwaniacki uśmieszek. Widać było, że czerpał z tej sytuacji niemałą satysfakcję.
- Proszę Cię, odejdź! - ponownie warknęła kobieta. - Nie mam zamiaru z Tobą rozmawiać.
Zaczynała tracić cierpliwość. Nie sądziła, że zwykły spacer i obiad sprawi, że znowu wrócą do niej demony przeszłości. Victor nie dawał za wygraną.
- Ale na nikogo nie czekasz, to może dotrzymam Ci towarzystwa? - zapytał mężczyzna dalej się uśmiechając.
'Gdyby nie ludzie wokół nas, to zmazałabym Ci ten uśmiech z twarzy moją pięścią' - pomyślała Ellie.
- Twoje milczenie wskazuje na to, że na nikogo nie czekasz, więc zajmę Ci chwilę czasu. - odparł głośno Victor, by zwrócić na siebie uwagę innych gapiów.
Kobieta już miała wstawać i odchodzić, kiedy usłyszała głos innego mężczyzny.
- Czeka na mnie, Victorze.
Ellie skądś pamiętała ten głos, a kiedy się obróciła, jej oczy rozświetliły się z zaskoczenia.
- Witaj Lucasie. - powiedział beznamiętnie Victor. - Znasz się z Ellie?
Lucas podszedł i stanął za plecami siedzącej na krześle Ellie. Położył rękę na oparciu.
- Tak, dość dobrze się znamy. - odparł Lucas uśmiechając się. - Witaj Ellie. - zwrócił się do dziewczyny, pocałował ją w policzek i usiadł obok niej.
Kobieta była w takim szoku, że ciężko było jej wydusić jakieś słowo. Cały czas myślała tylko o Lucasie i tym, że ją pocałował! Pocałował ją! Jej serce zrobiło fikołka w środku, a motyle które znowu zaczęli latać, wariowały ze szczęścia. Zapomniała o Victorze, który siedział obok niej, tylko patrzyła zapewne maślanymi oczami na Lucasa.
Dobre kilka sekund zajęło kobiecie otrzeźwienie. Czuła się jak pijana. Wręcz upojona widokiem mężczyzny.
- Hej... - odpowiedziała Lucasowi.
Tylko tyle była w stanie wydusić z siebie. Przypomniała sobie o Victorze. Całe jej ciało nagle było jak sparaliżowane. Bała się wykonać jakikolwiek ruch. Z jednej strony Victor, a z drugiej Lucas. Teraz nawet siedzieli na przeciwko siebie, a ona była pomiędzy nimi. Powietrze jakby stało się gęstsze, a oddychanie trudniejsze.
- Co Ty tu robisz? - zapytał Lucas Victora.
- Spotkałem się z moją dawną kobietą. - odparł Victor uśmiechając się do niego.
- Co?! Ty jesteś dla mnie nikim! - warknęła Ellie.
- No nie pochwalisz się swojemu znajomemu ile pięknych rzeczy nas łączyło i dalej może połączyć. - zapytał Victor, uśmiechając się i dotykając dłoni Ellie.
Kobieta natychmiast ją zabrała i przesunęła się na krześle o kilka centymetrów w stronę Lucasa.
- A tak w ogóle skąd Wy się znacie? - zapytała kobieta zmieniając temat.
Mężczyźni popatrzyli na nią. Ich spojrzenie było całkiem inne. Lucas patrzył na nią spokojnie, wręcz opiekuńczo, a głębia w Jego oczach przenikała ją aż do dna. Za to Victora oczy były ciemne, oczy przybrały prawie czarny kolor i delikatnie je mrużył. Wciąż wykrzywiał się do Ellie swym cwaniackim uśmiechem.
- Łączy nas praca. - zaczął Victor.
- Do czasu. - powiedział Lucas patrząc na niego wrogo.
- Póki nie wykupię Twoich trzydziestu procent akcji, a Ty nie uciekniesz w podskokach. - zadrwił Victor.
- Dobrze, że za marzenia nie karają. - powiedział Lucas.
'O tak! Dobrze mu powiedziałeś!' - pomyślała Ellie.
- Lepiej już pójdę, do zobaczenia w biurze, Lucasie. - pożegnał się z mężczyzną.
- Do zobaczenia. - powiedział Lucas bez żadnych uczuć, a swój wzrok skierował w stronę kobiety.
- Do szybkiego zobaczenia Ellie. - zwrócił się do dziewczyny Victor.
Ellie mimowolnie się odsunęła, co Lucas zdążył zauważyć. Złapał jej rękę swoją i ścisnął.
- Mam nadzieję, że nie zobaczymy się już wcale. - warknęła Ellie.
Victor tylko znów się uśmiechnął i wyszedł z restauracji. Kobieta ukryła twarz w dłoniach głośno wzdychając. Na chwilę świat się zatrzymał, a przed oczami Ellie znowu pojawiły się sceny tych traumatycznych przeżyć.
- Nie wiem co między Wami zaszło, ale uważaj na niego. - powiedział Lucas.
Ellie dopiero teraz sobie o nim przypomniała, a jej serce znowu podskoczyło. Przez tego człowieka zapomniała o tym, kto siedzi właśnie obok niej. Znowu straciła głowę i nie wiedziała co ma powiedzieć.
- Tak, wiem. - wydukała. - Niespodziewane to było, że Ciebie też tu spotkałam. - zwróciła się do mężczyzny, by zmienić temat.
- Lubię przychodzić tu, bo podają świetny makaron. - stwierdził mężczyzna. - Prawie taki jak we Włoszech.
Lucas uśmiechnął się do niej pokrzepiająco, widząc w jakim dziewczyna jest stanie.
- Może skoro już jesteśmy tu razem, to może wspólnie coś zjemy? - zaproponował Lucas. - Twoje spaghetti chyba już dawno wystygło. Pozwól, że zamówię Ci nowe.
- Tak, poproszę. - szepnęła dziewczyna.
Zawsze z mężczyznami radziła sobie dobrze, nie pozwalała na zaloty, chyba, że były one bardzo oryginalne. Ale tutaj, przy Nim, Ellie nie mogła nawet trzeźwo myśleć. Nie potrafiła w tamtym momencie określić tego co czuje, tak mężczyzna ją onieśmielał. Zapomniała o Victorze. O całym świecie, tylko patrzyła się na twarz mężczyzny. Jego oczy, ah te oczy, przez które Ellie traciła zmysły. Z transu wyciągnął ją dźwięk zegara wybijający równą godzinę. Kobieta zerknęła na niego, aby po chwili zerwać się na równe nogi. 18:00. Na 18:30 zaczyna pracę w klubie!
'Cholera!' - klnie w myślach Ellie.
- Przepraszam Cię, ale muszę już iść. Za trzydzieści minut zaczynam pracę w klubie, a muszę zdążyć tam jeszcze dojechać. - z żalem w sercu kobieta zwraca się do Lucasa.
- Oh, nic nie szkodzi. - odpowiada mężczyzna. - Następnym razem coś zjemy.
Ellie o mało nie podskoczyła ze szczęścia na propozycję mężczyzny. Tylko przytaknęła głową.
- Pozwól się chociaż odwieźć. O tej godzinie w weekend szybko taksówki nie złapiesz. - zaproponował Lucas.
Ellie serce wywinęło kilka fikołków w środku samą myśl o wspólnej jeździe samochodem z Lucasem. Może przez przypadek musnąłby jej kolano swoją ręką podczas zmiany biegów i...
'Nie! Stop!' - karci się w głowie. - 'Przestań w ten sposób o nim myśleć!'
- Oczywiście, jeśli nie byłby to dla Ciebie problem. - odpowiada kobieta.
- Żaden problem, sama przyjemność. - odpowiedział.
Lucas uśmiecha się i przywołuje kelnera.
- Dodaj posiłek tej Pani do mojego rachunku jutro. - mówi i wstaje.
- Nie, nie, ja zapłacę. - protestuje kobieta.
- Cii... - ucisza ją Lucas. - Po prostu chodź. - podaje je rękę i dziewczyna wstaje.
Wciąż trzymając ją za rękę wychodzą z restauracji. Mężczyzn prowadzi ją do swojego samochodu, który zaparkowany jest pięć metrów dalej. Otwiera jej drzwi jak prawdziwy gentleman.
'Czyżbyś nie chciał bym trzasnęła drzwiami Twojej błyszczącej furki?' - śmieje się w myślach Ellie.
Ale tak naprawdę oba te gesty Lucasa sprawiły, że jej rozum odszedł na dalszy tor. W brzuchu latało jej miliony motyli, które aż zapierały jej dech. Pierwszy raz czuła się tak przy mężczyźnie i nie wiedziała jak to pokonać w porę, by nie zawładnęło nią całkowicie. Bo wtedy kobieta przepadnie na zawsze. I jeszcze pomyśli o nim słowo na 'K'!!
Lucas wsiadł do samochodu i ruszył. Niestety podczas drogi ani razu nie dotknął kolana Ellie, ale dziewczyna tego nawet nie zauważyła. Jej myśli zaprzątały Jego oczy. Co chwilę spoglądał w jej kierunku i delikatnie się uśmiechał. Jego długie palce wystukiwały na kierownicy rytm muzyki lecącej z radia. Kiedy dojechali pod klub była godzina 18:27. Mężczyzna prędko wysiadł z samochodu i otworzył drzwi Ellie, tym samym podając jej rękę. Dziewczyna skorzystała z pomocy i ujęła jego dłoń wysiadając.
- Dziękuję za podwózkę. - powiedziała i uśmiechnęła się do niego.
- Polecam się na przyszłość. - odpowiedział Lucas.
- Muszę iść. Do zobaczenia. - pożegnała się Ellie.
- Do zobaczenia, Ellie.
Kobieta weszła do klubu z wielkim uśmiechem na ustach. Była pewna, że tego wieczoru nic jej już nie zepsuje!
☆
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top