2
Kiedy Ellie wreszcie wróciła do domu, była już prawie trzecia w nocy. Dziewczyna bez większego zastanowienia, wzięła szybki prysznic i rzuciła się na łóżko, zakopując w multum futrzastych poduszek. Jak od dotknięcia magicznej różdżki Ellie natychmiast zasnęła.
Nocą śniła o mężczyźnie, który dziś zawładnął jej ciałem i duszą. Chcąc, nie chcąc, wiedziała, że jego podryw był najgorszy z możliwych, a jednak ją złapał. Ją! Dziewczynę, która na taki typ jest wyczulona i ma grube doświadczenie w tej sprawie. Sen nagle zmienił się z pięknego, w istny koszmar. Ellie znowu pojawia się w nim w wielkim mieszkaniu byłego chłopaka. Znów zdarza się ta sama sytuacja co wtedy.
- Nie! Nie chcę tego już słyszeć! - krzyczała Ellie do mężczyzny.
Wysoki blondyn stał przed nią, a na twarzy gościło mu zdenerwowanie. Patrzył na dziewczynę ze złością. Oczy mu pociemniały, a na czole pojawiły się zmarszczki.
- Gdybyś nie była taka to by się to nie wydarzyło! - warknął mężczyzna. - Ale musisz być taką egoistką!
- Ja egoistką?! Popatrz na siebie i swoją koleżankę! - krzyczała Ellie przez łzy.
W środku czuła jak wszystko się w niej pali. Jakby serce jej się gotowało. Ciężko złapała oddech, który z trudem docierał do jej płuc. Dziewczyna gorzko przełknęła ślinę.
- Z nami koniec. Nie chcę Cię znać, widzieć ani słyszeć o Tobie. - stwierdziła. - Idź do niej! W końcu tam latasz od dwóch miesięcy!
- Tylko spróbuj! - mężczyzna robi krok w jej stronę, a jego ręka wędruje na jej przedramię. Ściska je i szarpie ją za rękę. - Nigdzie nie idziesz.
- Puszczaj! - krzyczy dziewczyna.
- Na pewno nie. Zobacz na siebie jaka Ty jesteś, a potem mów o mnie! To była tylko koleżanka! - warknął mężczyzna i jeszcze bardziej pociągnął ją za ramię.
Ellie zaczęła się z nim szarpać. Mężczyzna coraz bardziej ściskał ją za ramię, a ona silniej się odpychała. W jednej sekundzie dziewczyna odpycha go od siebie, uderzając ręką w jego ramię, co wyprowadza go z równowagi. Cofnął się o krok w tył, tym samym puszczając ramię Ellie. Dziewczyna zachwiała się, a prawą nogą próbowała złapać równowagę, dając ją do tyłu, lecz nie poczuła podłogi. Jedyne co poczuła jak jej ciało bezwładnie opada do tyłu, a potem panuje ciemność..
Ellie zrywa się ze snu, a z jej oczu płyną łzy. Kolejna noc, kolejny raz ten sam sen. Minęły już 3 lata, a koszmary dalej ją nękają. Po jej byłym nie ma już śladu w jej życiu, jedynie pozostał po nim w jej snach. Dziewczyna spojrzała na zegarek. 4:38. Głęboko westchnęła. Zamknęła oczy i spróbowała znowu zasnąć, tym razem mając nadzieję, że ten koszmar był tylko jednorazowy i więcej się nie powtórzy. Jak bardzo się myliła.
***
Kiedy nastał ranek, Ellie była nie wyspana, a płacz przez sen dał się we znaki ukazując jej ciemne cienie pod oczami. Dziewczyna obróciła się na drugą stronę łóżka, bo światło słoneczne padające przez źle zasłonięte zasłony raziła ją po oczach. Sięgnęła po telefon i kiedy go odblokowała, zerwała się na równe nogi. Doznała szoku po przeczytaniu jednego smsa.
Numer nieznany:
Witaj Ellie, jeśli mnie wciąż pamiętasz, to zapraszam na kawę i śniadanie lub po prostu kawę. Będę czekał w kawiarni New Café o godzinie 10:30.
Lucas
Ellie z prędkością światła zerknęła na zegarek. Wskazywał na 9:03. Dziewczyna pisnęła i szybko pobiegła pod prysznic. Po nim zrobiła szybki makijaż, oczywiście jak zwykle wybrudziła się tuszem do rzęs, a brwi nie chciały być równe. I tak w jednej sekundzie się zaśmiała. Co ona wyprawia? 'Tani', co prawda przystojny podrywacz, próbuje ją złapać na te same teksty. Ellie śmiejąc się ruszyła do łazienki się ubrać. Stwierdziła, że nie będzie się stroić, wystarczy, że założy swoje ulubione jeansy, czarny top i białą zwykła marynarkę oraz w takim samym kolorze sneakersy. Wyszła z domu i wsiadła do swojego samochodu. Patrząc na godzinę, stwierdziła, że nigdzie nie będzie się śpieszyć i pojedzie jeszcze na stację zatankować.
Kiedy wysiadła z samochodu zauważyła mężczyznę, którego od razu poznała. Przez kilka sekund stała jak sparaliżowana. Blondyn, którego nie chciała nigdy więcej zobaczyć. Zaklęła pod nosem, schyliła się, chowając za innymi samochodami, przeszła do swojego i w pośpiechu odjechała.
'Co on tu robi?!' - szeptała z przerażenia pod nosem przez całą drogę do kawiarni.
Z roztrzęsienia długo szukała wolnego miejsca parkingowego, blisko kafejki, aby w razie czego szybko zwiać. Gdy w końcu już zaparkowała, wysiadła z samochodu i podeszła do drzwi kawiarni. Przez szybę widziała już postać Lucasa. Siedział do niej bokiem, jego twarz wyglądała o wiele lepiej niż wczorajszego wieczoru. Ellie poczuła dreszcz przebiegający po plecach. Wydawało się, że jest płytką osobą, ale nie mogła zatrzymać tego jak reaguje na jego wygląd. Próbowała zatrzymać to co się dzieje, ale Lucas wywierał na niej niesamowite wrażenie i pobudzał wszystkie jej zmysły.
Po chwili zdecydowała się wejść do kawiarni. Gdy podchodziła do stolika, On ją zauważył. Wstał i uśmiechnął się do niej. Wydawał się jeszcze wyższy niż ostatnio, a uśmiech miał piękny i perlisty. Jego oczy zdawały się przenikać ją do samego dna. Ubrany był w garnitur, bardzo elegancki, w kolorze ciemno niebieskim, a pierwsze dwa guziczki w koszuli miał rozpięte. Ellie próbowała tego nie okazywać, ale mówiąc wprost, szczęka jej opadła.
- Witaj, miło Cię widzieć. - powiedziała mężczyzna i podał jej dłoń.
- Witaj. - odpowiedziała Ellie drżącym głosem i podała mu swoją rękę.
Mężczyzna chwycił jej dłoń i uniósł do swoich ust, delikatnie nimi muskając ją. Ellie czuła jakby serce miało jej zaraz wyskoczyć z piersi. Rozum podpowiadał jej co innego, a ciało mówiło swoje. Dziewczyna zabrała swoją rękę i zajęła wolne miejsce przy stoliku. Lucas onieśmielał ją jak nigdy.
- Mam nadzieję, że jednak dał Pan radę usunąć tą okropna plamę z koszuli. - zaczęła rozmowę kobieta. - Jeśli nie to chciałabym za nią Panu zapłacić.
- Cóż, kłamać nie będę, koszula aktualnie znajduje się w śmieciach. Nigdy jej nie lubiłem. Akurat ta sytuacja była idealnym powodem by się jej pozbyć. - zaśmiał się mężczyzna i puścił do niej oczko. - I proszę, mów mi po imieniu.
Ellie spłonęła rumieńcem. Jego uśmiech był zniewalający. Mimo, że całym swoim ciałem próbowała się bronić od paskudnych zalotów mężczyzny, to i tak przepadała coraz bardziej. W życiu nie spotkała nikogo takiego jak On.
- Dobrze, może coś zamówimy Lucasie? - zapytała śmiało Ellie.
Mężczyzna kiwnął głową do kelnera. Ten szybko do nich podszedł.
- Co podać panie Wilson? - zapytał kelner.
'Oho, stały bywalec.' - zaśmiała się Ellie w myślach.
- Na co masz ochotę, Ellie? - uśmiechnął się Lucas do kobiety, tym samym puszczając jej znów oczko.
Dziewczyna ponownie się zarumieniła, a całe jej ciało zdawało się wprost gotować.
- Jeśli macie lemoniadę to poproszę. - wydukała dziewczyna.
- Oczywiście. - odpowiedział kelner.
Lucas się tylko uśmiechnął.
- Kawę, bez cukru i mleka. - odpowiedział mężczyzna, cały czas wpatrując się w dziewczynę.
Ellie nie wiedziała gdzie ma skupić swój wzrok: na jego pięknych oczach, niesamowitym uśmiechu, czy dołeczku w policzku, za każdym razem gdy się uśmiechał.
- Kawa bez cukru? Twoje serce musi być z kamienia. - zaśmiała się dziewczyna, chcąc rozładować atmosferę, która tak naprawdę napięta była tylko w jej głowie i ciele.
- Rzadko piję kawę, a jeśli już to musi być to tylko sama kawa. - zaśmiał się mężczyzna, przekraczając głowę na bok, wciąż wpatrując się w kobietę. - A czemu wybrałaś akurat lemoniadę?
- Bo jest słodko-kwaśna, tak samo jak moje wspaniałe życie. - zaśmiała się Ellie. - A tak naprawdę to w dzieciństwie mój ojciec zawsze w weekend serwował pyszną lemoniadę, ale zmarł gdy miałam 9 lat, dlatego jest to mój ulubiony napój. Przypomina mi o nim, a bardzo za nim tęsknię.
Lucas uśmiechnął się znów.
'Co on ma z tym uśmiechem?' - stwierdziła Ellie w myślach. - 'Chyba nie pomalowałam się krzywo? Za każdym razem wybrudzę się tym tuszem!'
Co ciekawe każda przechodząca obok kobieta zawieszała wzrok na Lucasie, a dwie młode dziewczyny siedzące dwa stoliki dalej uśmiechały się i patrzyły w jego kierunku, chcąc zwrócić uwagę przystojniaka swoim chichotaniem.
Nagle zadzwonił telefon mężczyzny. Ten, zerkając na wyświetlacz przewrócił oczami, ale odebrał.
- Słucham? - warknął do telefonu.
Jego to głosu, wyraz twarzy i postawa ciała zmieniły się diametralnie. Ramiona miał spięte, a ręką uderzał delikatnie w stół. Podczas rozmowy przez telefon na twarzy pojawiał mu się grymas.
- Nie, jestem zajęty... Nie... To już nie to samo. - mówił mężczyzna do telefonu. - Nie dzwoń już. - nie czekając na odpowiedź, rozłączył się. Uśmiechnął się, a jego twarz i ciało wróciło do poprzedniego momentu. - Na czym skończyliśmy? - zwrócił się do Ellie.
- Chyba na rozmowie o koszuli. - odpowiedziała dziewczyna.
Ellie czuła, że ich rozmowa się coś nie klei, więc nie miała za dużych nadziei. Przypadkowo poznany mężczyzna w klubie, szybka kawa i koniec znajomości. Kobieta znała to już za dobrze. Lecz było coś w nim co ją do niego ciągnęło. To jak jej ciało na niego reagowało było doznaniem, którego dziewczyna nigdy nie doświadczyła.
- A więc skoro temat koszuli zamknięty, powiedz mi coś o sobie. - powiedział mężczyzna. - Zaproszenie na kawę nie wiązało się tylko z wynagrodzeniem straty tej ohydnej koszuli. - mrugnął do niej Lucas i przesunął swoje krzesełko bliżej jej.
'O nie, o nie.' - myślała kobieta. - 'Zaczyna się, wiem co dalej będzie, to co robi jest zdradliwe, nie daj się w to wciągnąć!'
Ellie uśmiechnęła się tylko i wzięła duży łyk lemoniady.
'Tak, zimny napój, to mnie troszkę otrzeźwi!' - myślała dziewczyna.
- Nie ma co o mnie dużo mówić, znasz prawie całość, bo całe moje życie zajmuje mi praca w klubie, choć niedawno byłam na rozmowie w firmie marketingowej jako asystentka. Czekam na informacje czy się dostałam. - powiedziała Ellie.
- Jaka to firma? - spytał Lucas.
- D&W Company.
Lucas uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- No to powodzenia życzę. Bardzo dobra firma. - powiedział. - I ponoć szefa mają dobrego.
- No tak, opinie słyszałam, że są dobre. - uśmiechnęła się kobieta.
'Moja najlepsza przyjaciółka to wspólnik to znam ją od podszewki.' - pomyślała Ellie.
Dźwięk dzwonka znów przerwał im rozmowę. Lucas zerknął na wyświetlacz i odebrał.
- Lucas Wilson, słucham? - warknął do telefonu. - Nie możecie się tym zająć?... Jasne... Zaraz będę... - syknął i się rozłączył.
Popatrzył na Ellie i delikatnie się uśmiechnął. Położył swoją dłoń na jej.
- Przepraszam Cię najmocniej, ale awaria w firmie, muszę jechać. Cały projekt jest do poprawki, a kolejny raz nie pozwolę im czegoś spieprzyć. - powiedział mężczyzna, widać, że zdenerwowany.
- Oczywiście, nie ma problemu. - powiedziała Ellie i wstała od stolika. - Dziękuję za zaproszenie i powodzenia.
- To ja dziękuję. - podał jej rękę, a kiedy ona wyciągnęła swoją, delikatnie musnął ustami jej wierzch dłoni. - Mam nadzieję, że niedługo znów się zobaczymy.
- Ja też. - odparła Ellie uśmiechając się.
Zabrała swoją torebkę i wyszła z kawiarni. Kiedy minęła jej próg i wsiadła do swojego samochodu odetchnęła z taką ulgą, jak nigdy wcześniej. Jej serce biło tak szybko, jak po maratonie. Na myśl o uśmiechu Lucasa znów poczuła motyle w brzuch. Nie wiedziała co się z nią dzieje, ale jednego była pewna. Jeśli to ich ostatnie spotkanie, dziewczyna była szczęśliwa, że mogła poczuć tak wielkie pożądanie, jakiego jeszcze w życiu nie doznała.
Wyciągnęła telefon, a tam zobaczyła trzy nieodebrane połączenia od Scarlett i dwa smsy od niej.
Scarlett:
Laska! Słuchaj, jesteś już prawie przyjęta. Victor chce jeszcze z Tobą porozmawiać. Umówiłam nam spotkanie na 12:00 dziś w naszej restauracji! Tylko bądź!
Scarlett:
Halo! Dziewczyno! Odbierz telefon! Będziesz czy nie?! My już jedziemy tam!!!
Dziewczyna prędko zerknęła na godzinę. 11:47.
- Cholera! - zaklęła i szybko odpaliła silnik i ruszyła.
Przez komputer w samochodzie wybrała numer do przyjaciółki. Po kilku sekundach ta odebrała.
- Hej, kochana, przepraszam, już jadę, za niedługo będę! - powiedziała.
- Nic się nie dzieje, czekamy przy naszym stoliku. Razem z moim wspólnikiem mamy Ci do przekazania wspaniałą rzecz. - odpowiedziała Scarlett.
- Do zobaczenia. - pożegnała się Ellie.
Po kilku minutach była już pod restauracją. Lecz tego widoku nigdy by się nie spodziewała...
☆
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top