🎉🎄31."martwię się o ciebie"
JeongGuk POV
Co mnie podkusiło żeby to mówić?! Uh barwo JeongGuk, znowu jesteś pizdą... weź się w garść! Zapomniałem... mięknę przy Yerin zawsze, czemu. Co ja w końcu czuję, bo sam nie wiem.
Zajęcia jakoś minęły, moja mama dalej spała. Siedzieliśmy u mnie w pokoju.
-Chcesz zostać dziś u mnie?-spytałem.
-Może lepiej, żebyś ty został u mnie. Musimy pogadać, a nie chcę krzyczeć w cudzym domu.
-Krzyczeć? A-ale za co...
-Żartuję, jednak proszę, chodź ze mną.
-Uh dobra tylko powiem mamie, obudzę ją.
-Ojej, musisz ją budzić prawda?
-Taak, nie chcę żeby się martwiła.
-ty tak kochasz twoją mamę, a pomyślałeś kiedyś że musiała znosić te schadzki obcych bab?
-Ou... No tak, dobra nie mówmy o tym teraz.
Poszedłem do sypialni mojej mamy, drzwi zostały otwarte. Kucnąłem przy łóżku, delikatnie potrząsnąłem ramieniem Eommy i czekałem aż się obudzi.
-Eommani... ja dzisiaj śpię gdzie indziej dobrze? Zobaczymy się jutro po szkole.
-Oczywiście synku-mówiła w pół-śnie- uważaj na siebie, chyba że idziesz z Yerin, ona się tobą zaopiekuje, tak jak jej młodszą siostrą...
Młodsza siostra? Co do kurwy?! O co chodzi?
-idziemy?-spytała.
-jasne tylko się spakuję.
Wziąłem potrzebne rzeczy i jakieś książki do szkoły. Założyliśmy kurtki i buty i wyszliśmy z domu. Zamknąłem drzwi na klucz i poszliśmy w stronę domu Yerin.
-Co to miał być za tekst?!-pytała gestykulując gdy szliśmy po chodniku.
-Ale jaki?-musicie przyznać, rżnę głupa jak zawodowiec.
-Ten o samobójstwie, możesz mi to wyjaśnić.
-No mam depresję i chuj.
-Co masz?!
-depresję, taką chorobę we łbie.
-Czemu mi nie powiedziałeś?!
-bo uznałem że to nie jest ważne, jest nieważne jak ja.
-Jungkook!-zatrzymała się i złapała mnie za ramię.
-No co? Nie jest tak?
-Nie! Jesteś najważniejszy...
-Co?...
-Jesteś dla mnie strasznie ważny, zrozum. Nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez ciebie.
-Jak to?
-tak bardzo dziwi cię fakt że znaczysz dla mnie tak dużo? Jesteś moim przyjacielem!
-nie wierzę że w końcu to przyznałaś.
-Martwię się o ciebie. -powiedziała do mnie po czym przyciągnęła mnie do siebie i delikatnie musnęła swoimi ustami moje.
-Jezu... przepraszam, nie powinnam tego robić.-odsunęła się ode mnie. Chwyciłem ją za nadgarstek i znów pocałowałem.
Reszta drogi minęła w niezręcznej ciszy.
5/5
Mamy twista Hahhaha
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top