4. Plan

Niestety, Wiki wiedziała niewiele więcej od Akaty. Obiecała jednak, że przy byle okazji wypyta Julka o resztę szczegółów.

****

- Ej, braciak, sprawę mam! - zagadnęła rano Julka blondynka, napotykając go na korytarzu. Była pora śniadania i rodzeństwo szło na taras, by zjeść posiłek z Roszpunką oraz królem i królową.

- No słucham.

- Co się właściwie stało z tym chłopakiem?

- Którym? - zapytał Szczerbiec - Tylko nie mów, że kogoś poznałaś, bo Ci nie uwierzę.

- Poczekaj trochę i zobaczysz, że kogoś sobie znajdę!

- A kto by z Tobą wytrzymał?

- Ty jakoś musisz. Wracając! Chodzi mi o tego z pasemkiem we włosach i wystającymi jedynkami.

- Varian'a?

- O! Właśnie o niego mi się rozchodzi! Co takiego zrobił, że zamknęli go w więzieniu?

- Po pierwsze to powinnaś się pytać o więźniów a po drugie to skąd o nim wiesz? Pewny jestem, że nie dopuszczam Cię do zachodniego skrzydła.

- Ty mnie chyba, braciszku, nie doceniasz.

- I to pewnie błąd.

- Pewnie, że błąd. Ale weź tematu nie zmieniaj i gadaj.

- "Mów" - Julek poprawił wypowiedź siostry - I to nie jest teamt dla ciebie.

- No ej, Julek!

- Żadne "No ej, Julek!", tylko leć na śniadanie i nawet nie waż mi się zaczynać tej rozmowy przy królu, jasne?

Wiki zmarszczła brwi i złożyła usta w wąską kreskę w grymasie złości.

- Juluś, no weź!

- Nie. Szoruj na taras.

- Ale!...

- Wika - brat spojrzał na nią takim wzrokiem, który jasno mówił, by nie drążyła tematu.

****

- Nie dało się? - zdziwiła się Akata. Była niemal pewna, że Wiki czegoś się dowiedziała.

- No nie dało. Julek nie chciał nic powiedzieć a króla czy Roszpunki wolę nie pytać, bo on najpewniej wybuchnie złością a ona zacznie nawijać o tym, że mogła pomóc Varian'owi, kiedy najbardziej jej potrzebowałem i być lepszą przyjaciółką.

- To może królowa Ariana? - podsunęła brunetka. Wszak królowa była wyrozumiałą i wrażliwą kobietą o empatycznym usposobieniu. Może nawet w swoim niedoszłym porywaczu zdołałaby dotrzec coś więcej?

- Nie sądzę, by ciocia Ari cokolwiek powiedziała - westchnęła Wiki - Źle znosi trudne tematy.

- No dobrze, więc mam inny pomysł. Zapytaj kogoś, czy wie gdzie znajduje się jego ojciec. Lepsze będzie to niż nic. Tylko postaraj się tego dowiedzieć dzisiaj, proszę.

- Okej, nie wiem po co Ci taka informacja, ale dobra, postaram się.

- I wiedz, że twoja osobowość lunatyka znów mi się przyda.

- Nie ma sprawy. Nigdy nie byłam we wschodniej części zamku. W każdym razie nieświadomie.

- Dlatego kładziesz się spać w butach?

****

- Ma na imię Quirin i gdy urodziła się Roszpunka ostrzegł króla, że zrywając Złoty Kwiat, obudzi mroczne moce - sprostowała Wiktoria wieczorem, gdy Akata przyszła do jej komnaty.

- Gdzie się znajduje?

- W krysztale a kryształ jest w tej samej komnacie co Dziennik Hardersoon'a i strzegą go przez całą dobę. Jeśli chcesz to dam Ci plan zamku.

- Masz plan zamku?

- Julek raz mi go dał, na wszelki wypadek, gdyby była konieczna ewakuacja czy coś w tym stylu - Wiki podała przyjaciółce niedużą kartkę.

- Ewakuować? To też może się przydać. Super, wielkie dzięki - uśmiechnęła się Akata w podziękowaniu - Będziesz mi potrzebna za około trzy godziny.

- Spoko, dobranoc! - Wiktora nakryła się kołdrą.

****

Kiedy strażnicy po raz kolejny pobiegli za księżniczką, Akata mogła spokojnie wejść lochów. Mogła, ale tym razem los postanowił zapędzić ją w kozi róg. A tym, co w ten kozi róg miało zapędzić nastolatkę była patrolująca korytarze Cassandra. Córka Kapitana pojawiła się przed Akatą niczym upiór z najstraszniejszych koszmarów.

- Co ty tutaj robisz? - zapytała.

- Yyy... No to wpadłam! Myśl Akata, myśl! Ja... lunatykuję. I luna-gadam do Ciebie.

- Niezła wymówka, ale jakoś Ci nie wierzę - odparła Cassandra, krzyżując ręce na piersi - Co tutaj robisz o tak późnej porze? Powinnaś już od dawna spać. Dlaczego chodzisz w nocy po zachodnim skrzydle z... koszykiem? Co w nim masz?

- Nic! - Akata schowała przedmiot za plecy - Nic a nic!

- Pokaż - nakazała czarnowłosa.

Akata ze spuszczaną głową podała jej wiklinowe pudełko. Przecież w koszyku miała plan zamku i niespodziankę!

Cass uchyliła jedną z osłonek i... zobaczyła Rubinę, chrupiącą w najlepsze ciastko z kawałkami czekolady.

- Nie odpowiedziałaś mi na pytanie. Gdzie się wybierasz? Mów.

- Ja... Przecież nie mogę powiedzieć prawdy! Ja...

- Ty co?

- Ja... mam kryjówkę w lesie.

- No i?

- To taki domek, w którym mieszkałam z rodzicami w okresie każdego lata. Dzisiaj mamy rocznicę dnia, w którym go znaleźliśmy. Przecież najszybciej do wyjścia dla służby idzie się przez lochy.

To był fakt, którego Cassandra nie mogła podważyć. Uśmiechnęła się lekko i oddała koszyk właścicielce.

- Idź, ale wróć jutro rano, masz sporo pracy - przypominała.

- Dziękuję - bąknęła Akata i złapała za klamkę od drzwi.

- Pamiętaj: nie patrz nikomu w oczy.

- Pamiętam.

****

- Przepraszam za spóźnienie, Cassandra na mnie naszła - brunetka pojawiła się przy celi chłopaka.

- Poszła za Tobą? - zapytał Varian a Akata wyraźnie wyczuła w jego głosie niepokój.

- Nie, spokojnie. Z początku mnie męczyła, ale udało mi się ją zbyć.

- Dobra jesteś.

- Dzięki - dziewczyna otworzyła koszyk - To Rubina.

Gdy tylko wypowiedziała to imię, zwierzątko wyszło z koszyka i usadowiło się na jej ramieniu.

- Mogę ją pogłaskać?

- Pewnie.

Akata podała mu łasicę. Kiedy tylko Rubina znalazła się w rękach Varian'a, gwałtownie się wyrwała i owinęła się wokół jego szyji. Przypominała puchaty biały szalik.

Varian zamarł na chwilę w bezruchu.

- Ona zawsze tak robi - zaśmiała się Akata.

- Miła jest. Ja mam Rudiger'a. No chodź tutaj.

Akata wzięła szopa i położyła sobie na kolanach. Zaczęła drapać go pod brodą.

- Słodziak - powiedziała a słysząc fuknięcie Rubiny, dodała - Ty też, zazdrośnioco, ty też. Mam coś dla Ciebie.

- Wiesz co z moim ojcem?

- Zobacz - dziewczyna rozłożył przed Varian'em pergamin i wskazała na jedną z komnat - Twój ojciec znajduje się w tej samej komnacie co Dziennik ze Święta Serc.

- Tam go przenieśli?

- Wiki mówiła mi, że król chce poruszyć niebo i ziemię, by uwolnić go z kryształu.

- Zwykli ludzie nie dadzą sobie rady.

- Właśnie dlatego mamy mój dom letniskowy - powiedziała Akata z chytrym uśmiechem.

- Co?

- Chyba nie zamierzasz czekać tutaj na cud, prawda? Uciekniemy przejściem ewakuacyjnym do domku moich rodziców w głębi lasu.

- Jak? Przecież nie masz klucza do celi.

Uśmiechnięta Akata wyjęła z głębi koszyka mosiężny przedmiot służący do otwierania kłódek i zamków.

- Wiktoria już dawno temu zrobiła z Rubiny najlepszego kieszonkowca na zamku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top