11. Upragniona chwila
Co działo się później?
Akata nie pamiętała nic do momentu utraty przytomności. Obudziła się w swojej komnacie, koło jej łóżka siedziała Wiki, Cassandra chodziła nerwowo po pokoju a Rubinka wtulała się w jej bok.
- Obudziła się! - Wiktoria nachyliła się nad przyjaciółką.
- Jak się czujesz, Akata? - zapytała Cass.
- Co się stało? Gdzie jest Varian? - spytała natychmiast.
Zanim otrzymała jakąkolwiek odpowiedź do komnaty wszedł medyk i badał ją przez następne dwie godziny. Kiedy w końcu wyszedł wraz z czarnowłosą, Akata zwróciła się do Wiki:
- Co się tam wydarzyło? - zapytała dobitnie.
Wiktoria milczała. Akata ponowiła pytanie, i dopiero trzecia próba wydobycia z przyjaciółki jakichkolwiek informacji przyniosła jakiś skutek.
- Nie mogę Ci powiedzieć - powiedziała Wiki łamiącym się głosem.
- Czemu?!
- Nie mogę. Oni tak chcieli. Cass i cała reszta.
- Co tam się wydarzyło?! Wiki, proszę, powiedz mi! Gdzie jest Varian?
- No dobra... - blondynka nerwowo przełknęła ślinę i zwilżyła usta - Posłuchaj... Po tym jak Cię znaleźliśmy to...
《 5 lat później 》
24 grudnia. Wieczór.
Miasto rozświetlały bajeczne kolorowe lampki, słychać było śmiech dzieci i rozmowy w domach. Świętowano. Padał śnieg, od czasu do czasu wiał silniejszy wiatr.
Smukła sylwetka żeńskiej postaci zmierzała w kierunku mostu.
- Akata! - usłyszała za sobą.
Wiktoria. Wbiegła na most w rozpiętym płaszczu, z niedbale zawiązanym szalikiem. Na sobie miała odświętną suknię. Akata pomyślała, że najpewniej wybiegła z pałacu i w ostatniej chwili ją dogoniła.
- Hej. Coś się stało? - uśmiechnęła się na powitanie.
- Akata, dlaczego znikasz z zamku w każde Święta? Nie spędzałyśmy razem Wigilii od czasu, gdy... - Szczerbiecka umilkła - W każdym razie... gdybyś oczywiście chciała... bramy są zawsze otwarte.
- Dziękuję - przyjaciółki przytuliły się mocno - Powinnam już iść.
- Wesołych Świąt, kochana - Wiki posłała jej na pożegnanie szeroki uśmiech.
****
Akata wróciła do drewnianej chatki w lesie. Gdy tylko znalazła się w środku Rubinka przestała udawać szalik i zeskoczyła na podłogę.
Dziewczyna podeszła do okna. Duże płatki śniegu gęsto opadały z nieba na ziemię. Akata lekko dotknęła dłonią szyby, zostawiając na niej odcisk dłoni. Już od pięciu lat spędzała Wigilię Bożego Narodzenia tak samo; w samotności w oczekiwaniu na pierwszą gwiazdę. Dopiero drugiego dnia wracała do miasta i świętowała.
Przypomniała sobie to, co opowiedziała jej Wiki odnośnie tamtego pamiętnego Święta Serc.
****
Udało się. Quirin był wolny. Ona i Varian leżeli w komnacie nieprzytomni a gdy zjawiła się Cassandra wraz z Wiktorią i kilkoma innymi strażnikami ojciec próbował obudzić syna. Po zapoznaniu się z wszystkim wydarzeniami, które go ominęły, Quirin po długich negocjacjach uprosił króla, by ten nie wtrącał Varian'a do lochu po raz kolejny tylko pozwolił im obojgu na emigrację z Korony. Mimo, że zarówno dziewczyna jak i Varian nie odzyskali przytomności, Quirin wyjechał z synem jeszcze tego samego dnia. Akata przebudziła się dzień później.
****
Zegar nad kominkiem wybił dziewiątą wieczorem i wybudził Akatę z rozmyślań. Dziewczyna zamrugała sennie i przetarła oczy.
Rubinka z ciekawością wymalowaną na pyszczku wskoczyła na parapet. Podniosła uszka do góry i stanęła na dwóch łapkach a trzecią oparła się o szybę. Nasłuchiwała. Sekundę później zaskoczyła na dół i podbiegła do drzwi, po czym zaczęła uparcie w nie drapać.
- Pewnie jest ciekawa, bo śpiew kolędników i ludzi w domach niesie się aż za most - pomyślała Akata - Chcesz pobawić się na dworze?
Dziewczyna zarzuciła sobie narzytkę na ramiona. Gdy tylko otworzyła drzwi zrozumiała co zwróciło uwagę łasiczki. Dźwięk. Dźwięk dzwoneczków. Zdumiona Akata wyszła na dróżkę przed domem.
- Przecież takie same dzwonki miał tata przy swoim wozie...
Rubinka zaczęła radośnie machać krótkim ogonkiem.
Akata dostrzegła między drzewami drewniany wóz. Niewielka latarnia zawieszona na małym haku dawała jedyne źródło światła a woźnica nosił ciemny płaszcz z obszernym kapturem.
- Pewnie to kupiec. Może wraca do miasta do rodziny?
Głowa woźnicy zwróciła się centralnie w stronę dziewczyny. Akata zrobiła niewielki krok do tyłu.
- Dostrzegł mnie z takiej odległości? W taką pogodę i przy takiej widoczności? - zdziwiła się.
****
Wóz niebawem znalazł się przed Akatą. Był zaprzągnięty w dwa gniade konie. Dopiero wtedy Akata dostrzegła, że na jego ramieniu siedzi szop pracz. Ale przecież wiele ludzi może sobie oswoić szopa, prawda?
Szop zeskoczył na drogę. Rubinka zamachała ogonkiem i zaczęła ganiać i dokazywać z szopem. Wyglądało to tak, jakby po kilku latach spotkała starego znajomego.
- Tęskniłem za Tobą - powiedział woźnica.
Akata na moment wstrzymała oddech. Czy ona przypadkiem się nie przesłyszała? Nie, na pewno nie! To naprawdę musiał być...
- Varian...?
Woźnica zeskoczył na ośnieżoną drogę i odrzucił kaptur do tyłu.
- Wesołych świąt! - Varian uśmiechnął się i przychylił lekko głowę na lewą stronę.
Akata poczuła się tak, jakby u jej pleców wyrosła para skrzydeł, dzięki którym znalazła się tuż przed niebieskookim i rzuciła mu się na szyję. Varian zaśmiał się głośno i dwa okręcił się wokół własnej osi.
- Jesteś! Naprawdę tu jesteś! - mówiła Akata przez łzy. Popatrzyła się na chłopakowi prosto w oczy - Proszę Cię, powiedz, że zostaniesz...
- Obiecuję - Varian przytulił ją jeszcze mocniej.
- Wiki powiedziała mi, że razem z ojcem wyjechaliście. Co się z Wami działo przez ten czas?
- To prawda, ale nie masz się czym martwić. Pamiętasz opowieść o Złotym Kwiecie?
- Tak, kropla słonecznego blasku spadła na ziemię, ale dlaczego o tym wspominasz?
- Posłuchaj, tamta kometa nie była spadającą gwiazdą tylko kroplą KSIĘŻYCOWEGO blasku. Przez te pięć lat udało mi się odkryć na czym to polega. Czy to nie fascynujące?
Słysząc te słowa po twarzy Akaty poleciały łzy szczęścia. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i znów mocno przytuliła chłopaka.
- Co teraz? - zapytała nagle.
- Nie wiem. Wydaje mi się, że co ma być to będzie.
- Chyba masz rację. Ale jak na razie wiedz, że nie mam zamiaru niczego zmieniać.
- To jak jak ja.
Rudiger i Rubinka przerwali pląsy na śniegu i popatrzyli z ciekawością na właścicieli. Nagle łasiczka wspięła się na pobliskie drzewo.
- Akata? - Varian pogładził delikatnie dłonią policzek dziewczyny.
- T-tak? - brunetka zamrugała parokrotnie.
Niespodziewanie oboje usłyszeli, że coś wskoczyło na latarnię nad ich głowami. Rubinka. Łasiczka trzymała w puszczku gałązkę jemioły. Na policzkach Akaty pojawił się rumienic, ale już nie od zimna. Varian krótko parsknął śmiechem.
××××××××
Hejka kochani! 💖🎁❄
Postanowiłam, że nie tylko Wy dostaniecie ode mnie świąteczny prezent, bo naszym bohaterom również coś miłego się na Gwiazdkę/od życia należy 💘💞💕
Życzę wam wszystkim Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku! 🎉🍾🌠
Dlaczego mam cover Kiri i Avlönskt'a w Mediach? Odpowiedź jest prosta: CZYSTA INSPIRA!!! 🎶💕🌟
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top