✩ eighteen ✩



⸺ ☾ELIZA ☽ ⸺


 Nigdy nie miałam słabej głowy. Zawsze potrafiłam wypić więcej niż inni i dalej utrzymać choćby resztki trzeźwego umysłu. Ja nigdy nie była tą jedną osobą, która robi jakieś krzywe akcje po łyku czegoś mocniejszego niż piwo. Nawet nie mogłabym wyobrazić sobie tego, jak wpadam na jakiś wyjątkowo głupi pomysł, ponieważ naprawdę praktycznie nigdy mi się to nie zdarzało. 

 Kiedy przyszłam do tego klubu już było późno i znaczna większość ludzi w nim była już pod silnym wpływem alkoholu, dlatego z każdą godziną robiło się tylko coraz to gorzej. Była już pierwsza, gdy wychodziłam z Mattym z łazienki, po tym jak jakaś laska do niej weszła, ostrzegając nas, że zaraz będzie rzygać. Żaden z nas nie chciał tego oglądać. 

  Moją sytuację w tej chwili mogłabym określić bez wątpienią przymiotnikiem tragicznej. Z jednej strony miałam ochotę teraz dać nogę i odnaleźć gdzieś Grace, i to zdecydowanie mówił mi rozsądek, a z drugiej strony chciałam spędzić te kolejne parę godzin w towarzystwie jego i nawet tego upartego Nico. Chyba nie muszę wspominać o tym, że każdy z tych wyborów kończy się dla mnie źle, ponieważ nieważne, który wybiorę, będę mieć wyrzuty sumienia. 

 Za każdym razem kiedy Matty znajdował się blisko mnie zachowywałam się zupełnie irracjonalnie. Chyba naprawdę nie potrafię już sobie wmawiać dłużej, że go nie lubię. To nie działało. On traktował mnie lepiej niż mój własny przyjaciel ostatni czasy i jak na początku był to żart, teraz już do końca nie był. 

 Nawet jeśli to była jego wina, że wypadł mi telefon, to było 1:1, ponieważ to ja przywaliłam mu w twarz.

 Nawet jeśli to przez niego moja morda była na Pudelku, to dzięki niemu nie musiałam iść z tym obrzydliwym kolegą Tommy'ego. 

 Można powiedzieć, że byliśmy na zero. 

— Myślisz, że Nico dalej siedzi w barze?  — schylił się na moment, żeby mi to wyszeptać prosto do ucha. — Musimy go znaleźć, to jego pierwszy raz w Anglii. —  odsunął się na chwilę, po czym po chwili namysłu jeszcze dodał: — Jego matka mnie naprawdę zapierdoli, jak nie wróci w jednym kawałku. 

 Pokiwałam głową na jego słowa i łapiąc go za rękę, żeby się nie zgubić  w tłumie, ruszyliśmy do baru w poszukiwaniu jego przyjaciela. Kompletnie zapomniałam o tym, że przecież powinnam iść szukać Grace. Sprawa wydawała mi się poważna skoro groziła mu śmierć z rąk matki jego przyjaciela. 

 Nigdy jeszcze nikt nie stanął w mojej obronie, jak on to zrobił. Dotychczas za każdym razem w takich sytuacjach, których może było niewiele, ponieważ rzadko bywałam w klubach, zawsze nie mogłam na nikogo liczyć. Nigdy nie zapomnę tego, co zrobiła mi moja przyjaciółka dobre parę lat temu, kiedy jeszcze mieszkałam w Polsce. Gdyby nie moje szczęście, miałabym traumę do końca swojego życia i to naprawdę nie jest żart. Nie rozmawiam z Olą już od lat, ale wtedy byłyśmy naprawdę nierozłączne, a ona dosłownie zostawiła mnie najebaną w klubie, gdy byłam tam pierwszy raz. Gdybym nie trafiła przypadkowo na mojego brata, może byłabym kolejną Iwoną Wieczorek. To wszystko powodowało, że naprawdę doceniałam w środku, to co on zrobił. 

  Nicola faktycznie siedział dalej w barze, prowadząc najwyraźniej jakąś rozmowę z barmanem. Było to dla mnie co najmniej dziwne, ponieważ byłam przekonana o tym, że nie było mnie z Mattym na pewno z godzinę. W tej łazience spędziliśmy zdecydowanie zbyt dużo czasu, a jego przyjaciel zdawał się kompletnie nie ruszyć z miejsca przez ten cały czas. 

— Czaisz, Matty, że ten tutaj jest fanem Romy? — zwrócił się do swojego przyjaciela ochrypniętym głosem, który jasno sugerował, że zdecydowanie wypił parę kolejek sam. — O Eliza, myślałem, że ten frajer spierdoli i już cię nie zobaczę dzisiaj. — dodał w moją stronę po polsku, przez co myślałam naprawdę przez długi moment, że się przesłyszałam. — Matty, przyłącz się do nas, pijemy za wygraną Romy w Lidze Mistrzów. 

  Nie wiedziałam, że jest z Polski, przysięgam na wszystko. 

  Marszcząc czoło, wymieniłam spojrzenia z Mattym, który wziął głęboki oddech, mamrocząc coś do siebie pod nosem. Najwyraźniej dochodził do podobnych wniosków, co ja. 

— Chodź, stary. —  podszedł do niego, łapiąc go za ramię. —  Pora trochę wytrzeźwieć, Roma nawet nie kwalifikuje się do Ligi Mistrzów. 

—  Ale to nie znaczy, że nie będzie. — ledwo rozumiałam, to co mówi. — A tak poza tym ja nawet wstawiony nie jestem. —  wyraźnie zaprotestował, wyrywając mu się. —  Jeszcze cała noc przede mną, raz byś odpuścił. 

 Najwyraźniej Nicola nie chciał opuszczać swojego cennego towarzysza barmana, co było już pierwszym objawem tego, że na pewno pięć czystej kieliszków to już dawno ma za sobą. 

 Matty najwyraźniej nie chciał ponownie zostawiać swojego przyjaciela, więc postanowiłam jakoś spróbować mu pomóc. Była to zdecydowanie jedna  z tych bardziej spontanicznych decyzji.

— A może pójdziemy na szluga? —  rzuciłam głośno, tak żeby oboje mnie usłyszeli, podczas swojej bardziej prywatnej wymianie słów, której nawet nie starałam się podsłuchać. —  Mam całą paczkę w torebce, a nawet zajebistą różową zapalniczkę do tego. 

  Już sekundę później Zalewski wygramolił się z krzesła. Zrobił to z niezaskakującą mnie zupełnie trudnością. Naprawdę myślałam przez chwilę, że zaraz będę musiała go pomagać zbierać z tej brudnej podłogi, a okazało się, że jednak jakoś sobie chłopak poradził, lepiej niż bym kiedykolwiek sądziła. 

  Naprawdę zdziwiło mnie to, że Matty wiedział, gdzie iść, żeby znaleźć otwarcie na przeogromny taras, na którym można palić papierosy do woli, co było oznaczone neonowym czerwonym znaczkiem z wiadomo czym. Wyglądało to miejsca aż za bardzo profesjonalnie jak na ten klub, który sam w sobie nie był zły, ale wydawało mi się, że bywałam w lepszych w tym mieście. To też nie tak, że wiele zaliczyłam, bo wcale tak nie było, lecz jakiś tam ranking w głowie uformowany miałam. 

 Stanęliśmy przy samej barierce i na widok Matty'ego stojącego do mnie przodem, podobnie opartego o balustradę jak ja, aż poczułam to przerażające deja vu. Przez moment widziałam ponownie srebrną barierkę balkonu Andrew i jego w tej głupiej granatowej koszuli z jakimś chujowym wzorem, kiedy upomniał mnie, że mam nie palić, jakbym była jakąś piętnastoletnią gówniarą. 
 
 Gdy ledwo trzymający się na nogach Nicola do nas doszedł, wyciągnęłam z torebki, która była cały ten czas przewieszona przez moje ramię, paczkę papierosów zgodnie ze złożoną obietnicą. 

 — Nie rozumiem fenomenu tego. — zaczął swoją gadkę największy zrzęda na świecie, przeczesując palcami swoje włosy do tyłu. — Śmierdzą i jeszcze niszczą zdrowie, więc po chuj. 
 
 Przewróciłam oczami na jego słowa, zapalając sobie jednego. 

 Jakoś tak nie uważał, kiedy zatrzymał się losowo na ulicach Birmingham, prosząc mnie o jednego. 

—  Ale ty masz kija w dupie, stary. —  rzucił Nicola swoim zniekształconym angielskim, co było spowodowane jego stanem. — Daj mi się raz zaciągnąć...

 Spojrzałam z powątpieniem na Matty'ego, ale on po prostu wzruszył obojętnie ramionami, więc po chwili wahania spełniłam jego prośbę. 

— Ale śmierdzi. —  powiedział, krzywiąc się, po czym najzwyczajniej w świecie opuścił go na ziemię i żeby było jeszcze mało, od razu zdeptał, uśmiechając się do mnie szeroko. —  Po co palić jak można iść dalej pić?

 Moje usta otworzyły się w kształt litery o

 Jak on mógł? 

 — Pojebało cię! — popatrzyłam na niego w totalnym szoku, ponieważ właśnie zmarnował mojego cennego papierosa. — Kurwa Nicola. — powstrzymałam się od przejechania dłonią po twarzy, ponieważ nie mogłam zapomnieć o tym, że wciąż mam na sobie makijaż. — Ty masz świadomość tego, co właśnie teraz zrobiłeś? 

Matty zmarszczył brwi, przyglądając się mojej reakcji. 

— Ty naprawdę jesteś uzależniona. —  nie zgadzałam się z tym, było mi wyłącznie szkoda pieniędzy. — Masz takich jeszcze z dziesięć. 

 Boże miałam znowu naprawdę zabić ich oboje, ponieważ najwyraźniej marnowanie dla nich czegokolwiek nie miało żadnego znaczenia. 

 Czasem zapominam o tym, że zapewne obydwoje zarabiają tygodniowo tyle, ile ja przez rok nigdy nie zarobię. 

 Ale nic nie upoważnia ich do takiego marnowania. 

— Kolejne dziesięć do zdeptania, jeśli nie zgodzicie się na kolejną kolejkę. —  Nicola naprawdę chyba prosił się o uderzenie. —  Błagam was, chcę poświętować moje urodziny.
 
   Jeśli miałabym być szczera, to naprawdę nie obchodziły mnie szczególnie jego urodziny. Dzisiaj widziałam go drugi raz na oczy, a fakt, że mnie zaprosił do Rzymu dalej wydawał się mi być równie idiotyczny co zakończenie losów Caroline i Klausa w Pamiętnikach Wampirów

— Ty chyba zapomniałeś o tym, że wracasz do treningów za trzy dni. —  Matty przerwał moje przemyślenia, patrząc na swojego przyjaciela ze zrezygnowaniem. —  Przysięgam ci, że najebiemy się we Włoszech tak, że skończymy gorzej niż po barmańskiej Glika, ale teraz odpuść już lepiej. 

— Ale ja nawet nie jestem najebany. — powiedział to z taką powagą, że aż się prawie zakrztusiłam własną śliną. — Gdybyś mnie teraz wpuścił na boisko zagrałbym mecz życia.

— Chyba śmierci. — wymamrotał w odpowiedzi Cash. 

  Nico naprawdę nie chciał początkowo odpuścić, ale wystarczyło parę kolejnych deklaracji Casha, żeby ten w końcu uwierzył mu na słowo i zdecydował się być abstynentem do końca swojego dzisiejszego pobytu w tym klubie. 

 To nie tak, że Matty nie był jebanym hipokrytą, pouczając swojego przyjaciela na temat picia, ponieważ on zdecydowanie nie był lepszy. Naprawdę nigdy bym nie powiedziała, że piłkarze mogą sobie na tyle pozwolić. Dzisiaj wypiłam może więcej niż on, ale kompletnie nie czułam się nawet odrobinę pod wpływem, ponieważ to były tylko trzy kieliszki. Z tego, co się ze mną podzielił w łazience, on miał za sobą tylko jakiegoś drinka. Pił znaczniej odpowiedzialnie niż wcześniej, ale spotykanie piłkarza w klubie nie powinno być czymś oczywistym i tak.  

 Naprawdę nie zdziwiłabym się, gdyby nagle okazało się, że Matty ma jutro trening rano. 

 Za każdym razem, kiedy zgadzałam się na jakąkolwiek jego propozycję, miałam przed oczami rozczarowaną twarz Andrew. Czułam się jakbym go zdradzała. Byłby mną rozczarowany, gdyby zobaczył mnie tutaj z nim. Może Matty czuł wobec niego neutralność, ale nie działało to w obie strony. Andrew zdawał się być zły na mojego obecnego towarzysza. Nie użyłabym słowa nienawiść, lecz zdecydowanie obecnie nigdy nie wyciągnąłby do niego pomocnej dłoni w żadnym wypadku, ponieważ zdawał się nawet czasem mieć chęci zemsty w stosunku do niego. Nasza rozmowa coś zmieniła w postrzeganiu się nawzajem, lecz wszystko, co było związane z moich przyjacielem, było wciąż takie samo; żaden postęp nie nastąpił. 

 Nawet kiedy poszłam do głupiego kibla, żeby skorzystać ze swoich potrzeb, oni zdecydowali się mi towarzyszyć bez żadnego słowa. Znaczy się wyłącznie teoretycznie bez żadnego słowa, ponieważ Nicola ciągle pierdolił o czymś, ale było to nigdy cokolwiek związanego z faktycznie czymkolwiek, co się dzieje. 

 Aktualnie słuchałam tego jakie problemy miał po tym, jak jego jakiś kolega odpalił live'a na instagramie  z nim w tle, mówiąc coś o piciu alkoholu, paleniu i takich tam. Po tej sytuacji jego trener był na niego wkurwiony przez połowę sezonu i najwyraźniej do dziś ma chłopak traumę, ponieważ zaczął histeryzować  zdecydowanie przesadnie na temat tego, czy ktoś przypadkiem go nie nagrał i już nie wysłał do tego Mourinho czy jakoś tak. 

  Rozmowa urwała się w momencie, w którym poszłam do kabiny, zostawiając ich samych przy umywalkach. 

 — Wolę w sumie ją niż tą Kady. — usłyszałam przez drzwi kolejną paplaninę Nico. — Obie są tak samo wredne, ale Kady to była taka szmata. 

 — Zamknij mordę gówniarzu. — rzucił Matty znacznie przyciszonym głosem, ale i tak to było na nic, ponieważ echo było naprawdę wielkie w tym zamkniętym pomieszczeniu i wydawało mi się, że nie do końca zdawali sobie z tego sprawę. — Jeszcze cię usłyszy. 

 — To niech usłyszy. — wyraźnie prychnął lekceważąco. — Może jestem najebany, ale i tak lepiej myślę niż ty. 

 Na te słowa Matty też coś odpowiedział, ale niestety zawartość tych słów pozostanie mi nieznana, ponieważ ktoś wyszedł z kabiny obok mnie i odkręcił kran. Woda skutecznie uniemożliwiła dalsze podsłuchiwanie ich rozmowy. 

 Kim była Kady?

 Starałam się za wszelką cenę wyprzeć to pytanie z głowy, ponieważ nie powinno mnie to obchodzić. Może doszłam z Mattym do jakiś wniosków dotyczących naszej znajomości, ale nie chciałam, żeby nigdy doszło do czegoś dalszego. Mógł być moim kolegą. Może jednak Andrew nie urwałby mi głowy za to, że czasem na siebie wpadamy i wymieniamy ze sobą parę słów, to przecież nie jest nic aż tak okropnego. 

 Ale nic więcej. 

 Tak więc do tego doszło, że spędziłam z nimi kolejne godziny. Czas w tym klubie zdecydowanie leciał zbyt szybko. Dałabym sobie rękę uciąć, że jestem tu dopiero z dwie godziny nie więcej, a zegar pokazywał już trzecią w nocy, więc trzeba było się zbierać. Naprawdę ciężko było przekonać Nicolę o zejściu z parkietu, który absolutnie zakochał się w remixie Dark Horse od Katty Perry, ale nie ma rzeczy niemożliwych i w końcu nawet, i on zgodził się na zakończenie dzisiejszych przygód. 

 — Zabiję się. — rzucił Matty, biorąc głęboki oddech. — Przełożyli mi trening, jestem w dupie. 

 — Powiedz, że jesteś chory lub coś innego. — byłam już naprawdę bezmyślna. — Karteczkę sobie podrób. 

   Nicola zaśmiał się na moje słowa, na co Cash zgromił go wzrokiem. 

  Czekałam właśnie z nimi na upragnioną taksówkę, którą miałam też wracać, ponieważ Grace i Tommy zmyli się z tego klubu bez żadnego informowania mnie o tym. Kiedy poszłam do loży po swoje rzeczy, nie zastałam żadnego śladu ich obecności. Tak po prostu zostawili mnie w klubie, nawet nie wiedząc o tym, że kogokolwiek tutaj znam. Zrobili coś zupełnie przeciwnego od Matty'ego stojącego parę metrów ode mnie w swojej kurtce Louis Vuitton. 

— To tak nie działa. 

  I tak samo jak proste mi się wydawało to, że może najzwyczajniej w świecie nie iść na ten trening, tak samo trudne wydawało mi się stwierdzenie, czy ja w tej chwili postępuje dobrze. 

 Chyba nie postępowałam. 

 Nienawidziłam tego, że nie przeszkadzało mi jego towarzystwo, ale i tak najgorsza była świadomość, że mu to też odpowiada. 

 A teraz stałam z nimi w swojej kurtce ledwo żywa, marząc o czymś ciepłym. Nie spodziewałam się, że będzie aż tak zimno. 

— Ej, ale skoro ze sobą teraz tak wspaniale rozmawiacie. — zmienił kompletnie temat Nico, rzucając mi znaczne spojrzenie. — To może jednak zmienisz zdanie?
 
 Doskonale wiedziałam do jakiej sprawy wrócił tymi słowami przyjaciel Matty'ego i zupełnie mi się to nie podobało. 

 Mogło mi czasem nie przeszkadzać towarzystwo Casha, ale wciąż znałam go nawet nie miesiąc. Andrew by mnie zapierdolił chyba, gdybym mu powiedziała o tym, a na dodatek straciłabym pracę. Branie bezpłatnego urlopu tylko po to, żeby poświętować jego urodziny, nawet nie brałam pod uwagę. 

 Wszystko było na nie. 

— Nie. — pokręciłam głową, na co Matty rzucił nam niezrozumiałe spojrzenie, ale nie spytał o nic. — Zdecydowanie nie. 

  I naprawdę nawet w tej chwili marznąc w zdecydowanie za cienkiej na tę pogodę kurtce, nie żałowałam ani jednej sekundy. 

 A śmiech Nicoli, w momencie gdy dopiero zauważył ślady uderzenia na twarzy swojego przyjaciela, będzie mi się chyba śnił po nocach. 


____________________________________

   No coz tydzien minal i wypadalo cos wstawic, wiec jest

mam nadzieje ze wam sie spodobalo, liczylabym bardzo na jakikolwiek komentarz z waszej strony na temat tego rozdzialu, zawsze motywacja kochani

 do nastepnego, kocham was <33
    


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top