Pierwsze spotkanie [1]
🌊Percy Jackson
Leżałaś na kocu rozkoszując się ciepłymi promieniami słońca które ogrzewały twoje plecy. Nagle jednak poczułaś jak zalewa cię ogromna fala wody, która wzięła się dosłownie znikąd. Jezioro było dzisiaj spokojne dlatego nagły przypływ nie mógł zrobić się od tak. Było Ci tak strasznie zimno że nie mogłaś nawet się ruszyć. Momentalnie zaczęłaś się trząść.
- Nic Ci nie jest?! Przepraszam, ćwiczyłem kontrolę nad wodą, nie wiedziałem że ktoś tu jest! - podniosłaś głowę i ujrzałaś czarnowłosego chłopaka z oczami w kolorze morza, którego kojarzyłaś z obozu.
- N-nic się nie stało - powiedziałaś szczękając zębami.
- Jestem Percy. Poczekaj chwilę, zaraz cię osuszę - mówiąc to przyłożył rękę do twojej głowy. Poczułaś jak "wysysa" całą wodę z twojego ubrania. Po kilku sekundach byłaś już całkowicie sucha. Percy podał Ci rękę i pomógł wstać. Potem zaproponował, że odprowadzi Cię do obozu, na co przystałaś.
⚡Jason Grace
Wyskoczyłaś z samolotu czując znajomy przypływ adrenaliny. Jako heros posiadałaś ADHD i jedynym sposobem na okiełznanie twoich niedokończonych zasobów energii były skoki ze spadochronem. Leciałaś swobodnie a w odpowiedniej chwili pociągnęłaś za linkę odpalającą spadochron który od razu się otworzył. Nagle jedna z linek puściła a ty zaczęłaś spadać gwałtownie w dół zamiast szybować. Szykowałaś się na bardzo bolesną śmierć, modląc się do bogów o jakiś cud i krzycząc. Zamknęłaś oczy będąc około czterdziestu metrów nad ziemią.
~Będzie boleć ~ pomyślałaś, i właśnie wtedy nagle poczułaś że przestałaś spadać. Uchyliłaś powieki a widząc że wisisz w ramionach jakiegoś chłopaka, nadal nad ziemią wybałuszyłaś oczy, patrząc na niego.
- Nic Ci nie jest? - spytał tak jakby to że latacie nie robiło mu żadnej różnicy.
- C-co?! Gdzie?! Jak?! Kiedy?! Co?! - zaczęłaś krzyczeć. Chłopak zmieszał się.
- A no tak. Przepraszam, zapomniałem - powiedział po czym opuścił was na ziemię. Przedstawił się i wyjaśnił Ci że on także jest herosem.
- Dziękuję za ratunek - powiedziałaś gdy już się uspokoiłaś.
- Nie ma za co. Może dasz się zaprosić na kawę? - uśmiechnął się.
- Tak, jasne - zgodziłaś się bez zastanowienia.
🐼Frank Zhang
Szłaś szeroką drogą pomiędzy klatkami z przeróżnymi zwierzętami. W końcu dotarłaś do twojej ulubionej - z pandami. Tak się zapatrzyłaś że jakimś cudem (nawet nie pytaj jakim) potknęłaś się o własne nogi i już szykowałaś się na brutalne spotkanie twarzy z chodnikiem gdy poczułaś uścisk na swojej talii który uratował Cię od diabelskiej podłogi.
- Nic Ci nie jest?- spytał wysoki, umięśniony chłopak.
- Nie, dziękuję - powiedziałaś stając o własnych siłach. - [Imię][Nazwisko] - przestawiłaś się.
-Frank Zhang - chłopak uścisnął lekko twoją dłoń którą wyciągnęłaś w jego stronę. - Widzę, że bardzo lubisz pandy?
- Tak, kocham. One są takie słodkieeee - odpowiedziałaś.
- To dobrze się składa, bo ja też - uśmiechnął się. Tak zaczęła się wasza dłuuga rozmowa, głównie o różnych zwierzątkach.
🔥Leo Valdez
Szłaś lasem... no dobra, błądziłaś. Tylko ty byłaś w stanie zgubić się w miejscu gdzie od trzech lat bierzesz udział w bitwach o sztandar. Zażenowana swoim upośledzeniem przemierzałaś gęste krzaki. W końcu dotarłaś do wielkiej skały, jedynego miejsca które udało Ci się skojarzyć. Weszłaś do jaskini do której wejście otworzyło się na twoich oczach. Stał tam niski Latynos przypominający elfa, pracujący przy głowie mechanicznego smoka. W momencie twojego wejścia spojrzał w twoją stronę a na jego twarz wstąpił uśmieszek.
- Hola chica, zgubiłaś się?- spytał przerywając pracę.
- J-ja nie! Skądże!- odpowiedziałaś w pośpiechu.
- Oo, czyli przyszłaś do mnie? To jeszcze lepiej - powiedział, nie spuszczając z Ciebie wzroku. Spaliłaś buraka.
- No dobra, może trochę zabłądziłam - przyznałaś. - Mógłbyś pomóc mi wrócić do obozu? - poprosiłaś.
- Hmm... A co ja z tego będę miał? - spytał.
- A czego chcesz?
- Umówisz się ze mną - odparł. Spojrzałaś na niego wzrokiem w stylu "Ty się dobrze czujesz dziecino?" ale widząc, że nie żartuje westchnęłaś.
- No niech będzie - zgodziłaś się.
- Zatem chodźmy do obozu - uśmiechnął się, ciągnąć cię do wyjścia z Bunkra.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top