SADNESS IN MY BED
dla ksiazkoholizm
FINN WOLFHARD POSIADAŁ czasami nagłe depresyjne epizody, kiedy wszystko dookoła za bardzo go przytłaczało. miał wtedy dość sławy, dość pracy i dość samego siebie, bo miał pełno rzeczy na głowie i czuł, że powoli już nie daje sobie ze sobą rady.
cały jego nastrój dobiło zachowanie jego dobrej przyjaciółki — elsie ritcher, która w ramach żartu poczęła udawać, że ona i finn są parą w mediach. ani trochę go to nie bawiło, wręcz przeciwnie, przysporzyło mu to wiele problemów, a nawet jego przyjaciółka z planu, millie, postanowiła zareagować i spytać o co chodzi. dla jego dalszych przyjaciół to było dziwne, zwłaszcza, że finn miał już dziewczynę.
høpe bailey pochodziła z europy i była chowana przed światem w dyskrecji, aby nie musiała mierzyć się z hejtem i niedojrzałymi fankami, a cały internet doszukiwał by się jej wad i błędów. finn kochał ją tak bardzo, że nie mógł jej zrobić czegoś takiego, była dla niego najważniejszym skarbem.
aktualnie chłopak był zbyt przemęczony by myśleć o czymkolwiek. leżał w swoim łóżku szczelnie zakryty kołdrą, tak że wystawała tylko jego ciemnobrązowa burza loków i kawałek twarzy ułożonej na białej poduszce. leżał na brzuchu i myślał o tym jak bardzo jest głodny i jak bardzo nie chciało mu się wstać z łóżka. westchnął cicho i wsłuchiwał się w bardzo cichą muzykę płynącą z jego playlisty na spotify'u.
usłyszał kroki i głosy na dole, wiedząc, że ktoś przyszedł, ale ani trochę nie obchodziło go kto. był zły na cały świat, zamykając się w swoim pokoju z zasuniętymi zasłonami. powolne kroki po schodach sprawiły, że lekko otworzył oczy. przetarł twarz, a wtedy rozległo się ostrożne, ciche pukanie.
— wejdź, różyczko. — powiedział niezrozumiale, ale nie miał siły by się podnieść.
z zainteresowaniem obrócił się na drugi bok patrząc na drzwi, które otworzyły się gwałtownie przez jego brata. finn zwątpił w przybycie dziewczyny zirytowany, ale wtedy zobaczył ją, wchodzącą z talerzami i miskami w dłoniach i z torbą przewieszoną przez ramię. miała na sobie jego ulubioną sukienkę w truskawki i włosy spięte spinkami w kształcie żab. uśmiechnęła się zawstydzona mimo nieśmiałości i pokracznie położyła wszystko na biurku.
— dziękuję, nick.. — powiedziała do chłopaka w drzwiach.
— drobiazg. — skinął głową z uśmiechem i spojrzał na moment na finna. — szczęściarz. — wymamrotał i zamknął za sobą drzwi.
— cześć, puchatku. — dziewczyna zaczęła przesypywać przekąski do misek i ustawiać ciastka na talerzach.
— cześć. — powiedział cicho wpatrując się w nią i czując jak jego serce bije szybciej.
— mam dla ciebie obiad, ale twoja mama powiedziała, że mnie zawoła bym po niego poszła. — kontynuowała spokojnie, a bijąca od niej anielska aura sprawiała, że finn całkowicie się rozczulał.
— oh.. dziękuję. — skinął głową i wtulił się bardziej w poduszkę.
dziewczyna położyła małą miskę z kolorowymi, owocowymi piankami na małym talerzyku, który otoczyła ciastkami z kawałkami czekolady, które sama upiekła. obok niej miała jeszcze większą miskę z cheetos'ami o smaku pizzy, a na końcu była kolejna miska z żelkami i cukierkami w opakowaniach. zostawiła wszystko na biurku, żeby finn nie podjadał niczego przed obiadem i podeszła do niego, kucając przy łóżku.
— chcesz o tym pogadać? — spytała, wplatając niepewnie dłoń w jego włosy i głaszcząc go delikatnie.
— nic sie nie zmieniło. — wzruszył ramionami.
— no wiem, ale może jakbyś się wygadał to- — zaczęła, ale chłopak jej przerwał.
— po chuj? — syknął wpatrując się w nią. — nie zacięła mi się żadna płyta, høpe, nie będę w kółko o tym pierdolić, bo chcesz posłuchać. przecież wiesz co się dzieje.
młoda bailey poczuła ukłucie w sercu i powoli zabrała dłoń z jego włosów, układając ją na jego policzku i gładząc go delikatnie. finn nie był sobą, a ona to wszystko rozumiała, dlatego postanowiła zostać cierpliwą. ucałowała jego czoło, mimo, że ledwo powstrzymywała łzy i wciąż jeździła kciukiem w obie strony. chłopak poczuł nagłe poczucie winy i westchnął cicho wiedząc, że dziewczyna ponownie weźmie sobie wszystko do serca.
— przepraszam. — wymamrotał składając pocałunek na jej nadgarstku. — nie myślę tak, kocham z tobą rozmawiać i kocham to jak bardzo lubisz mnie słuchać. doceniam to, czuję się przez to wyjątkowy.
twarz dziewczyny rozpromieniła się i høpe od razu złożyła kolejny pocałunek na jego czole. finn nie miał ochoty wypowiadać tych słów, ale za bardzo martwił się o samoocenę swojej dziewczyny i nie chciał być jednym z powodów dlaczego by ona spadła.
— sprawdziłam i poprawiłam te scenariusze dla ciebie, żebyś nie musiał tego robić. — powiedziała cicho i sięgnęła do torby.
— no chyba żartujesz, lolitko. — finn spojrzał na nią i uśmiechnął się pod nosem. — przecież wiesz, że sam bym to zrobił.
— wiem, ale chciałam, żebyś miał mniej pracy. — brunetka położyła teczkę obok łóżka i spojrzała w oczy chłopaka.
— oj no chodź tu. — przesunął się bliżej ściany i odsunął kołdrę, rozkładając przy okazji rękę, na której chciał by dziewczyna się ułożyła.
— ale zaraz będzie obiad... — zakłopotana bailey zarumieniła się lekko.
— chcę ci dać jedno buzi. — uśmiechnął się szeroko, widząc na twarzy dziewczyny większe rumieńce.
høpe mimowolnie wstała i wdrapała się na duże łóżko finna, wsuwając się pod kołdrę i od razu oplatajac go rękami. zadowolony wolfhard, któremu humor nieco się poprawił, ucałował słodko jej usta kilka razy, dopóki nie spojrzał ponownie w jej oczy.
wpatrywał się w nią chwilę z uśmiechem, wciągając się w syrenie spojrzenie wybranki i gładził ją przy tym po policzku kciukiem, dopóki nie złożył na jej ustach dłuższego, pasjonującego pocałunku.
— høpciu, wasz obiad gotowy! — zawołała mary z dołu, sprawiając, że nastolatkowie oderwali się od siebie.
finn warknął coś niezadowolony i odsunął się od dziewczyny, a ona cała zawstydzona, wstała jak najszybciej i pognała do kuchni, zostawiając drzwi uchylone. młody wolfhard leżał tak dłuższą chwilę, chcąc jak najszybciej kontynuuować to co zaczął, ale widząc dziewczynę pokracznie niosącą tackę z dwoma miskami, coś przekonało go by zmienić nastawienie.
— zrobiłam rosół... — zaczęła nieśmiało dziewczyna kładąc tackę na podłodze. — ten co kiedyś jedliśmy w polsce.
wolfhard uśmiechnął się szeroko i powoli wyszedł z łóżka siadając naprzeciwko swojej ukochanej.
— słodko. — wolfhard ucałował jej nos i złapał za łyżkę.
często jedli siedząc na podłodze i szczerze mówiąc to uwielbiali. finn patrzył chwilę na dziewczynę, która właśnie skończyła dodawać do talerza, coś na co mówiła: maga. wiedziała, że finn nie lubił jeść sam, więc postanowiła wmusić w siebie chociaż odrobinę.
jedli powoli i spokojnie, a høpe puściła ich playlistę w tle. co jakiś czas wymieniali nic nie znaczące uśmiechy, a czasami nawet krótkie zdania. kiedy w końcu oboje skończyli, brunetka zabrała się za sprzątanie, ale zimna dłoń zwinnie oplotła się wokół jej nadgarstka.
— zostaw. — powiedział spokojnie chłopak i odłożył tackę gdzieś na bok.
— ale... zniosę to szybko i zaraz będę, puchatku..
puchatku. zawsze czuł się specyficznie, gdy tak do niego mówiła. oczywiście nie w złym tego słowa znaczeniu, raczej było to coś na co jego serce reagowało inaczej. mimo, że mógłby teraz sprzedać za nią świat, powstrzymał się i po prostu ją do siebie przyciągnął. potrzebował się przytulić, nawet jeżeli nie miał zbyt kontaktowej dziewczyny.
na szczęście zrozumiała, wplatając palce w jego włosy i gładząc go po głowie paznokciami. zamruczał cicho, opierając się bardziej o jej bark i oplótł ją rękoma czując znajome ciepło i bezpieczeństwo.
kochał ją, chociaż nigdy jej tego nie powiedział.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top