Jestem szalony
Cała książka jest z perspektywy Edwarda, jeśli to zmienię, dam wam znać!
Miłego czytania!
_______________________
Zmierzch należy do Stephenie Meyer
CZĘŚĆ TRZECIA
Z otwartymi ustami gapiłem sie na nią.
Czy mogła kłamać? Może Bella miała sekretną siosttę, która mogła mieć w sekrecie brata bliźniaka jak ja. Albo...
Potrząsnąłem głową. To nie może być. Może po prostu śniłem. Albo po prostu zwariowałem.
Tak. To musi być to. Myślałem o mnie i Belli... o naszej przyszłości, że widzę...
- Tatusiu?- zapytała nieśmiało.
Westchnąłem. Czy była prawdziwa? A może była częścią moich desperackich życzeń?
- Czy zapomniałeś wszystko? Bo dziadek mówi, że jak ludzie się starzeją, zapominają wszystko- zapytała. Jej oczy były brązowe i szeroko otwarte.
Tak, jasne. Przewróciłem oczami. To mógł być mój ojciec. Oh! Czy wspomniałem, że jest on doktorem?
- Nie, nie jestem aż tak stary. Mam dwadzieścia jeden lat- powiedziałem kwaśno.
Jak na moje zaskoczenie, zachichotała. Tak, naprawdę.
- Co?- zażądałem odpowiedzi.
- Zapomniałeś wszystko, tatusiu. W zeszłym miesiącu miałeś swoje dwudzieste ósme urodziny. Pamiętasz?- zapytała z usmiechem na twarzy.
Dwadzieścia osiem? Ja? Nie wiedziałem jak wygląda moja twarz, ale nagle spojrzała na mnie ze smutkiem.
Zmarszczyła brwi i powiedziała:
- Myślę, że jesteś chory. Może powinniśmy poczekać na mamusię, więc jak wróci to weźmiemy cię do dziadka.
- Mamusia to Bella, tak?- zapytałem niepewny.
- Tak- szybko odpowiedziała.
- Wróci do domu wieczorem. - Rzekłem.
Nagle usłyszałem cichy jakby warkot dźwięk. Ten odgłos pochodził z brzucha małej dziewczynki.
Była głodna.
- Wygląda na to, że trzeba kogoś nakarmić!- zaśmiałem się.
Zarumieniła się. Była zawstydzona. Tak jak moja Bella.
Westchnąłem.
- Chodź, zjemy coś.- Wyszedłem w kuchni a ona poszła w moje ślady. Po chwili się skapnąłem, że jedzenie jest w kuchni i znowu wszedłem do pomieszczenia. Ona cały czas powtarzała moje ruchy.
Przewróciłem oczami.
- To powiedz na co masz ochotę?
Udawała, że się namyśla. Oh, dzieci. Myślą, że są na tyle duzi, aby robić rzeczy i myśleć samodzielnie.
- Masz może mlecznego shake'a?
- Na to masz ochotę? Mam na myśli, że jest jeszcze wiele innych rzeczy...jak wczorajsze ravioli czy trochę pizzy- powiedziałem lustrując wzrokiem lodówkę.
Normalnie nie miałem pojęcia, co takie dzieci jedzą. Z tego co wiedziałem, dzisiaj dzieci są "zepsute" i jedzą wiele rodzaji fast foodów.
- Masz może kanapki?- spytała.
- Nie, nie ma. Ale mogę ci zrobić.
- Więc będzie jedna kanapka z grilowanym serem, mleczny shake o samku waniliowym i cola. I jeśli możliwe, to jeszcze frytki.- Wyrecytowała.
Czy ja coś mówiłem o niezdrowym jedzeniu i dzieciach?
Jednak jej twarz była bardziej rozpromieniona niż słońce, więc postanowiłem to dla niej przygotować.
Cały czas stała. Pomyślałem, że powinna usiąść w salonie, kiedy będę dla niej to przygotowywał. Nie. Zmarszczyłem brwi. Nie powinienem zostawiać tej biednej dziewczynki samej. Mogłaby się skaleczyć czy coś przez przypadek.
Świetnie. Przywróciłem oczami. Nie minęło dużo czasu, a ja już czułem się zobowiązany do pilnowania jej.
Postanowiłem ją posadzić na blacie, kiedy ja będę robił jedzenie.
Nigdy nie trzymałem na rękach dziecka, a teraz musiałem ją jakoś podnieść. Bałem się, że nagle zacznie krzyczeć czy coś.
Nie mogła po prostu usiąść na blacie sama? Przecież dzieci robią jakieś dziwne akrobacje.
Pokręciłem głową. Jestem szalony.
Podszedłem do niej powoli i uklęknąłem (wiem, prawdopodobnie wyglądałem jak jakiś zboczeniec) i podniosłem ją. Spojrzała się na mnie i uśmiechnęła.
Nie żartowałem kiedy mówiłem, że razem z Bellą mamy jakąś więź, połączenie. Było ono mocne i potrzebowało bycia razem.
Ale z tą małą poczułem ciepło. Czułem się komfortowo i dziwnie... szczęśliwie. Jakby to ona była najsłodszą rzeczą dla mnie.
Czułem, że ja i ona mieliśmy coś ze sobą wspólnego.
Moja krew. Moja córka.
Słyszałem gdzieś od innych ojców o tym, co czuli kiedy pierwszy raz trzymali dziecko na rękach. Czytałem też coś o tym. Ale to było nic w porównaniu z czuciem tego na żywo.
Teraz, kiedy czytałem to dziecko w ramionach, mogłem to poczuć.
Nie wiem, czy jest ona prawdziwa czy może jest częścią moich fantazji, ale będę ją bronił przed wszelkimi złami tego świata! (jak dramatycznie!)
Dlatego, że kocham to dziecko. Moje "wyobrażone" dziecko. I nie mogę się doczekać, kiedy pokaże ją Belli.
Naszego małego aniołka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top