Powód nr.4
(Pov Felix)
Byłem załamany...ona by żyła...przez te zdarzenia i przez to że nie zauważyłem...pamiętam...w tamten dzień poszedłem do niej, były jej urodziny, gdy byłem w jej pokoju...nie mogłem sobie takiego widoku nigdy wyobrazić...leżała i nie ruszała się, a jej klata...była bez oddechu, pomoc przyjechała, ale i tak jej nie pomogli...od tygodnia gdy znalazłem ten list, nie potrafię spać spokojnie, nie mam się do kogo przytulić, pocałować, powiedzieć kocham...razem z jej odejściem, odeszła część mnie, i już nigdy nikt mi jej nie zwróci...
,,Felix, wiem że namieszałam tym listem, ale chcę pokazać czemu to zrobiłam, i że to nie twoja wina, nie ważne jak...zawszę będę cię kochać.
Powód trzeci, jest nim mój ojciec, to co zrobił mi i mamie, na pierwszy pozór było wszystko idealnie, piękna żona z poukładanym mężem i wykształconą córką, nie, tak nie było, gdy wracałam ze szkoły, ojciec siedział napity z tysiącami butelek wódki i piw wokół siebie, a mama ? Mama siedziała na górze i płakała, ale nie spodziewałam się że zrobi nam coś takiego, gdy zeszliśmy zrobić kolację, podszedł do mamy i wbił jej kawałek szkła w brzuch... miałam nadzieję że to co widzę to tylko chory, popieprzony sen, to nie był sen, chwilę po tym jak mama upadła na ziemię, podszedł do mnie i uderzył z pięści w twarz, upadłam na podłogę, tusz obok mamy, odszedł gdzieś, wykorzystałam sekundy i sprawdziłam puls...niestety, zabił ją, udawałam że zemdlałam, po to żeby móc zadzwonić na policję jak wyjdzie.
Przepraszam Felix, powiedziałam ci że moja mama wyjechała do innego kraju, tak naprawdę osobą do której chodziliśmy na cmentarz...była moją mamą, nie pytałeś o nazwisko, nie wiedziałeś, ponieważ nazwisko przykrywały kwiaty. Mam nadzieję że mi wybaczysz."
(Pov Felix)
Jezu...tyle krzywd i ran wyrządzonych przez ludzi, świąt jest nie sprawiedliwy, dalej ją kocham, mimo że mi nie mówiła...zacząłem przypominać sobie urywki z naszego związku...
T/I ! Gdzie ty się schowałaś, nie mogę cię znaleźć- zaśmiał się radośnie Felix, wpadł na pomysł gdzie może się ukrywać
Mam cię ! - krzyknął z uradowaniem, a dziewczyna zaczęłam się śmiać i uciekać
Ejjj to nie fair ! - gdy dogonił dziewczynę, przypadkiem źle postawił nogę i upadli na trawę pełną białych i różowych stokrotek, leżał na dziewczynie, a ona trzymała jego barki, po chwili chłopak wpił się w usta T/I
(Pov Felix)
Rozpłakałem się na dobre...pamiętam jej radosny śmiech i ten szeroki uśmiech, nie ma jej...raz dostała pracę w lodziarni do której zawszę chodziliśmy, po pierwszym dniu została wywalona, nie potrafiła nakładać gałek do rożka, za każdym razem gdy próbowała, lody lądowały na czyiś ubraniach lub na twarzy, zawszę gdy to widziałem myślałem że się zaśmieje na śmierć...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top