Marzenie Nr. 2
(Pov Felix)
Dobrze być tu i to z T/I, ale chyba wolę tamtą krainę, spokój, cisza, niczego nie brakuje i sami ludzie o czystym sercu, może nieraz zagubieni ale jednak, zostały dwa życzenia tym razem mój kolej)
T/I: Felix, a co jest twoim marzeniem ?
Felix: Moim marzeniem jest by spotkać pewną osobę...(zatrzymał się po czym znów zaczął)
Felix: gdy byłem chory, na salę przychodziła do mnie mała dziewczynka, była chora...na białaczkę, nie było dawcy, ona umierała, ale zawszę gdy była, graliśmy w różne gry, byle co, po to by zapomniała o tym co może się z nią stanie, dała mi swoją chuste z głowy
(wyjął z kieszeni różową chuste)
T/I: o jezu
Felix: chyba to ten czas bym jej ją wreszcie oddał...
T/I: w jakim sensie oddać ? (spytałaś)
Felix: chodź pokaże ci (pociągnął cię za rączkę i poszliście po chwili dotarliście na łąkę pełną kwiatów, zauważyłaś sporą górkę z ogromną wierzbą, a przy korzeniach tabliczkę, pideszliście do drzewa, na tabliczce pisało imię Lucy, spodobało ci się, zrozumiałaś że tu leży dziewczynka)
Felix: Lucy, zawsze mówiłem że to śliczne imię, pasowało do niej, byli widać że powoli traci siłę do dalszej walki, w końcu straciła ją, dała mi tą chuste bym o niej pamiętał, ale znajdę ją, tam na górze jak tylko wrócimy, tak strasznie chciała cię poznać, gdy pokazałem jej nasze zdjęcie, powiedziała że jesteś śliczna jak anioł, koniecznie chciała cię spotkać, teraz jest szansa że spodkamy się w końcu wszyscy razem, chcę zostawić tą chuste tu, żeby ludzie wiedzieli jaką była osobą, mimo że nie miała siły pomagała mi we wszystkim, nie wiedziała wtedy że ciebie już nie ma, gdy w końcu jej powiedziałem, ucieszyła się, powiedziała że napewno cię znajdzie i będziecie przyjaciółkami, cieszyła się że nie będzie sama, ona zasługuje by być szczęśliwa (podszedł do tablicy i zawiesił na rogu chuste, ukucnął, a z jego oczu poleciało kilka łez)
T/I: muszę ją poznać, będziemy razem obgadywać innych (zaśmiałaś się i złapałaś za jego ramię, chłopak też krótko się zaśmiał, przytulił cię)
Felix: Na lepszą osobę nie mogłem trafić, tak strasznie cię kocham, jesteś moim aniołkiem
T/I: Ja ciebie też, nawet nie wiesz jak mocno (pocałował cię lekko w usta i odeszliście trzymając się za ręce, przed odejściem spojrzałaś ostatni raz na imię i szepnęłaś)
T/I: Znajdę cię Lucy (posłałaś uśmiech i odeszliście)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top