━ [ ᴄʜᴀᴘᴛᴇʀ xxxᴠɪɪ ].... 𝟭/𝟯
❗❗KILKA UWAG ❗❗
- Rozdział zawiera wulgaryzmy!
- Zainspirowałam się rozdziałem 15 z trzeciej części Seri "Students"!
- Rozdział może zawierać spojlery do książki trzeciej części Seri Students "Identical"!
Stany Zjednoczone - Los Angeles (LA)
15 października, 2023 rok
Ja i JungMi byłyśmy w Stanach Zjednoczonych na tak zwanym "urlopie". Ja dostałam wolne na dwa tygodnie a JungMi też wzięła sobie wolne od bycia szefową firmy więc postanowiłyśmy, że gdzieś pojedziemy. JiHoon nie za bardzo chciał jechać ponieważ bal się latać samolotami, więc bardzo się ucieszył gdy się dowiedział, że pojedzie do swoich dziadków na ten czas. I tak się złożyło, że Jasmine zaprasza nas na impreze do klubu. Z tego co mi wiadomo, to też będą inni nasi znajomi. Zapowiada się super.
Bardzo super... Szczególnie że będzie Johnson
Ja obecnie stałam przed lustrem ubrana w luźną, czarną koszulę, czarne tak samo luźne spodnie i czarne buty. Odpięłam dwa guziki żeby to jakoś wyglądało i popsikałam perfumem z Valentino.
Suguś dziękuję ci za jakże piękny prezent </3
- JungMi, jesteś gotowa?! - krzyknęłam do dziewczyny która aktualnie przebywała w łazience.
- Chwila! -
Chwila już minęła moja panno
Po chwili zobaczyłam dziewczynę ubraną w czarną, przylegającą sukienkę do ud, czarne dość wysokie szpilki i perłowy naszyjnik z logiem "𝗩𝗮𝗹𝗲𝗻𝘁𝗶𝗻𝗼".
Suguś za ten jakże piękny prezent też dziękuję </33
JungMi podeszła do mnie i oplotła swoje ramiona na mojej szyji, a ja ją obięłam w tali. I już nasze usta dzieliły milimetry aby się połączyły w namiętnym pocałunku, ale ktoś nam musiał przerwać, otwierając drzwiod pokoju.
- OOO GOŁĄBECZKI! - zawołał Ethan z zabawnym zaskoczeniem na twarzy, na co my od siebie odskoczyłyśmy jak poparzone. Ja zgromiłam go wzrokiem, ale po chwili zaczęłam się śmiać czego mi dorównali. Chwilę później za Ethan'em pojawiła się Jasmine z wielkim bananem na ryju.
- Czego się szczerzysz? - zadrwiłam w celu żartu a ta zaśmiała się głośno.
- Nie mogę się doczekać! - oznajmiła dziewczyna która była ubrana w czarne spodnie z dość dużymi dziurami, czarną koszulkę, czarną, skórzaną kurtkę z łańcuszkiem który łączył kołnierz kurtki z materiałem na ramieniu i ciężkie buty glany.
Zdecydowaliśmy, że będziemy się powoli zbierać i tak też zrobiliśmy. Jasmine zadzwoniła po taksówkę, a po chwili już siedzieliśmy w samochodzie i smialiśmy się ze wszystkiego.
- Vanessa, miałaś tyle stylów do wyboru a ty akurat postawiłaś na czarny.Jak twoje serce, dusza, włosy, wszystko. Żenada. - zażartowała JungMi komentując mój strój, na co się zaśmiałam.
Po kilku minutach jazdy, dojechaliśmy na nasze miejsce docelowe i wyszedliśmy z taksówki. Jasmine wyciągnęła portfel i podała 130 dolarów.
Ten taksówkarz to sam ma dolary w oczach
- Zwariowałaś? 130 dolarów za jakieś dziesięć minut jazdy? - wyszeptałam do Jasmine ale na tyle głośno aby reszta też mogła usłyszeć.
- No co? Niech się cieszy chłop. - odszepnęła dziewczyna chowając portfel do kieszeni kurtki.
- I Vanessa pamiętaj. - wskazał na mnie palcem Ethan. - Żadnych dram, kłótni, docinek, szydery. Bądź ponad tym. Zaprzyjaźnisz się z Johnsonem i będziemy się dobrze bawić z Stacy, Alice, Jack'iem i Asher'em. Zrozumiano?
Przewróciłam oczami na wymienione imiona moich wrogów jeszcze za czasów Liceum. Jednych z plusów wyjechania do Korei Południowej aby spełniać marzenia, było, że przynajmniej nie musiałam widzieć z moimi wrogami.
Pokiwałam głową i po chwili weszliśmy do budynku, gdzie była głośna muzyka i pełno ludzi. Poszliśmy do pokoju VIP gdzie były już jeszcze inne osoby.
To będzie wspaniały wieczór.
Usiadłam na kanapie a koło mnie JungMi, Jasmine i Ethan. Spojrzałam kątem oka na Stacy i Alice.
Przewróciłam w myślach oczami i starałam się dobrze bawić, mimo, że jeszcze impreza się dobrze nie zaczęła.
Ja już nie wiem która gorsza. Jedna i druga jak się ubierały jak dziwki to tak się dalej ubierają.
- Vanessa... - szepnęła mi do ucha JungMi, a ja obięłam ją mocniej w tali.
- Tak? -
- Staraj się ich ignorować. Nie pozwól jakimś idiotom zrujnować twojego wieczoru. - pocałowała moje ucho delikatnie na co się lekko uśmiechnęłam.
- Postaram się. -
Po trzydziestu minutach przyszli Johnson, Jake i Asher.
W sumie Asher nie jest taki zły. Jego to nawet lubię. Nie zachowuje się jak debil nie to co reszta.
Wzięłam głęboki wdech i patrzyłam na to, jak siadają centralnie na przeciwko mnie i JungMi. Sama ich obecność mnie wkurzała.
Oczywiście nie Asher. To jest aniołek.
Spojrzałam ukradkiem na Johnsona i prawie nie wybuchłam śmiechem. On tą koszule miał tak dopasowaną, że miałam ochotę zabrać go ze sobą do sklepu i kupić mu jakąś normalną koszule.
W pewnym momencie przyszła Olivia wraz z Michael'em. Gdy zobaczyłam strój dziewczynym zawołałam do niej:
- Cycki na wierzchu. Trzeba było odrazu stanik ubrać! To nie klub z striptizem! - zażartowałam na co reszta mi dorównała.
- Weź spierdalaj! - odparła tym samym tonem dziewczyna, śmiejąc się głośno.
Byli już wszyscy i zaczeliśmy rozmawiać na różne tematy a przy okazji poznałam JungMi z resztą moich znajomych. Bo Ethan i Jasmine znała.
Po chwili Johnson odparł:
- Co robisz w Stanach? - zapytał mnie chłopak, a ja na sam widok jego facjaty zbierało mi się na wymioty. Nie wiem co te laski w szkole wtedy w nim widziały. I teraz co w nim widzą.
- Przyleciałam tutaj odwiedzić resztę moich znajomych. - powiedziałam, starając się nie wkurwić.
- Nie masz przypadkiem kariery?
- Nie masz przypadkiem własnych spraw, tylko musisz się przypierdalać do innych? - odwarknęłam w jego stronę już lekko wkurzona.
Poszło szybciej niż myślałam
- O boże, ale mi gardło zaschło. Pójdę po drinka, chce ktoś? - zapytałam wstając z kanapy i szczególnie patrząc na Alice, Stacy, Johnsona, Jake'a.
Mam trucizne na myszy w kieszeni (żartuje)
- Ja chce! Ja Aperola! - odpowiedziała Jasmine, zanim przeniosła się z naszej kanapy na kanapę gdzie siedziała Olivia i Michael.
- Alice, Stacy? Johnson? Asher? Nie chcecie nic? - zapytałam patrząc na trójkę poprzednio wymienionych osób oprócz Asher'a z fałszywym uśmiechem wymalowanym na twarzy.
- Nie. Jeszcze coś mi dasz, a ja bym tego chciała. - posłała mi obrzydliwy uśmiech w moja stronę na co tylko pokiwałam lekko głową dalej mając fałszywy uśmiech.
Dać to ja ci mogę kopa w dupe, ale trucizny na myszy też bym nie pogardziła.
- Ja z tobą pójdę! - odparł rozpromieniony Asher na co też się rozpromieniłam.
Poszłam z chłopakiem do baru i poprosiłam barmankę o Aperola dla Jasmine i Mojito dla siebie.
Gdy czekałam na swoje zamówienie chłopak zaczął:
- To... Jak kariera...? - zapytał opierając swój łokieć o blat.
- Nawet dobrze. Dostałam dwa tygodnie wolnego od menadżera. - zaśmiałam się cicho, na co brunet się uśmiechnął.
~•❄•~
Jasmine i Ethan byli już trochę wstawieni.
Nie. Wróć. Jasmine i Ethan byli już bardzo wstawieni. Alice i Stacy też, ale mnie to nie dziwiło. Ja, JungMi i Michael postanowiliśmy wyjść na dwór aby się dotlenić. Więc jak tak postanowiliśmy, tak też zrobiliśmy. Wyszliśmy z budynku i usiedliśmy na ławce która była w małym "parku" koło klubu. Michael wyciągnął paczkę papierosów i zapalniczkę, i zapalił jednego i wypuścił biały, papierosów dym.
- Jeśli mówiłam, że wychodzimy się DOTLENIĆ, to nie miałam na myśli tego, aby się dotlenić PAPIEROSAMI. - zażartowałam na co chłopak się zaśmiał w tym samym momencie wypuszczając dym z ust.
- MICHAEL, NIE PAL BO BĘDZIESZ MIAŁ MAŁEGO! - zawołał Asher gdy wychodził z klubu aby się do nas dosiąść, na co my wybuchneliśmy śmiechem. Brunet usiadł koło JungMi.
- Wogóle opowiedzieć wam śmieszny żart? Ostatnio opowiedziałam go JiHoon'owi. - oznajmiła JungMi, na co ja przetarłam twarz dłońmi.
- Aż się boję. - powiedział Asher który brał papierosa od Michael'a.
- Jaki jest magik, kiedy straci pracę? - odparła JungMi, na co ja zakrywam twarz dłońmi śmiejąc się.
- Japierdole. Rozczarowany. - zaśmiałam się głośniej na co reszta mi dorównała.
- Hej, jesteś w tym dobra. - oznajmiła śmiejąc się cicho. - A o czym myśli porywacz z zatwierdzeniem?
- Okupie. - westchnęałam załamana, na co Michael się głośno zaśmiał.
- Skąd ty to wiedziałaś?! - podniosła głos z niedowierzania i jak ja oraz reszta się roześmiała.
- Teraz następny żart, ale on jest trochę dłuższy, dobra? - ja, Michael i Asher przytakneliśmy a JungMi wstała, stanęła przed nami i zaczęła opowiadać.
- Dobra, więc przychodzi do parku facet z buldogiem, a tam same charty. Takie wiecie...
Z długimi nogami, wysportowane, szczupłe. Wiecie jak wyglądają charty. Jakby jeszcze w brzuchu matki trenowali jogging. Talia osy i te inne sprawy. A ten buldog, jak to buldog, gruby, niski, leniwy, powolny. Nóżki to takie jak jamnik, a masa taka jak jakiś husky. No i okazuje się, że odbywa się tam wyścig psów. I buldog mówi do tego właściciela:
"Stary, zapisz mnie, na jak to wygram. No słowo ci daje, że je pokonam".
Ten właściciel tak patrzy na buldoga, patrzy na chaty, no i tłumaczy mu spokojnie:
"No co ty, buldog nie dasz rady".
Ale ten buldog nie chce tak łatwo odpuścić i ciągnie dalej:
"Mówię ci, dam rade, zobaczysz, stary".
Facet próbuje go przekonać, że to chujowy pomysł, ale bulgod nie daje za wygraną, więc w końcu właściciel się zgodził. No wiesz, on widzi, że ten buldog taki zawzięty, to sobie myśli ze pewnie buldog wie, na co się pisze, i ma jakiś plan. - mówiła, a my słuchaliśmy uważnie uśmiechając się pod nosem.
- Więc facet zapisuje buldoga i z bólem serca płaci nie małe wpisowe. Kocha buldoga i wierzy, że jakimś cudem może go wygrać. W końcu gdyby nie miał pomysłu, to by się aż tak nie upierał, prawda? - pokiwaliśmy głowami, a ta kontynuowała.
- No i w końcu wszystkie psy stanem na starcie. Te charty tak z politowaniem patrzą na tego buldoga, ale buldog jest pewny siebie, więc tym bardziej czuje, że buldog musi mieć jakaś strategię. Sędzia w końcu rozpoczyna wyścig i wszystkie psy startują. Charty wystrzelają jak z procy, a buldog na razie spokojnie. Mija pierwsze okrążenie I sytuacja nie wygląda najlepiej. Okazuje się, że buldog jest ostatni. Właściciel zaczyna się nieco stresować i krzyczy do buldoga:
"Buldog, no kurwa, jesteś ostatni! I co?!".
Ale buldog obraca się na luzaku i krzyczy:
"Spoko, spoko!"
Wogóle nie wygląda, jakby jego w uniknąć jakkolwiek go niepokoił. Biegnie dalej, kompletnie nieprzejęty faktem, ze odległość miedzy nim a chartami staje się coraz większa. Drugie okrążenie wcale nie poprawia sytuacji buldoga. Charty biegną jak szalone, a buldog na samym końcu. Na dodatek charty wyglądają jakby ciągle miały pełno energii, buldog z każdą sekundą ma coraz większą zadyszkę.
"Buldog! Co jest?!", krzyczy już naprawdę zaniepokojony właściciel. A buldog znowu:
"Spoko, spoko stary!".
Brzmi tak pewnie, że nawet to, że buldog jest cały spocony, nie sprawia, że właściciel traci wiarę.
- Kurwa, długo to jeszcze potrwa? - zapytałam ze śmiechem w głosie, na co Asher i Michael mi dorównali.
- Zaczyna się ostatnie okrążenie, buldog ciągle na szym końcu, więc facet krzyczy:
"Buldog! Co jest?! Dasz radę?!". A buldog na to:
"Dam, spoko, spoko stary".
Właściciel wstaje i obserwuje buldoga coraz bardziej zaniepokojony. Obserwuje wszystkie psy, ale najbardziej skupia się na buldogu. Ostatnie sekundy wyścigu, charty gnają, a buldog taki kawał za nimi. Charty kończą wyścig a buldog przybiega na metr jako ostatni, więc wściekły facet podchodzi do niego i pyta:
"No i co? Mówiłeś, że dasz radę, a jesteś ostatni. Co się stało?".
- I co na to buldog? - zapytał Asher.
- "Kurwa, niewiem".
Zaśmiała się głośno na co my jej dorównaliśmy równie głośno się śmiejąc.
Gdy dawka śmiechu się opanowała stwierdziliśmy, że pójdziemy już do środka.
- To co? Gramy w prawda czy wyzwanie? -
zapytała Olivia na co wszyscy przytaknęli.
~•❄•~
Wkrótce i ja się też lekko spiłam. JungMi też, ale potrafiła normlanie kontaktować. Gra okazała się strasznie nudna i wydawała się nie kleić więc zdecydowaliśmy, że nie będziemy już grać. Jak to zawsze, po alkoholu odwala się różne rzeczy, i teraz jest jedna z tych rzeczy. Normalnie na luzie gadałam sobie z Johnsonem, a tak na trzeźwo, to byśmy sobie docinali i warczeli na siebie. Tańczyłam i darłam na całe gardło piosenki Olivi Rodrigo lub innych wykonawców z Johnsonem.
- Vanessa, chcesz drinka? - zapytał Johnson. - Właśnie mam zamiar iść do baru. -
- Tak, strasznie mnie suszy. - Chłopak kiwnął głową i poszedł do baru a ja krzyknęłam za nim. - Bez truskawek!
Po chwili chłopak wrócił z drinkiem dla mnie a ja wzięłam szklankę w ręce i poszłam do Michael'a i Olivi oraz JungMi.
Wzięłam łyka napoju a po chemii westchnęłam głęboko. Byłam strasznie spragniona a słodki i zimny napój tak mi zasmakował, że wlałam sobie do gardła dużą jego ilość.
JungMi wyrwała mi szklankę z ręki.
- Popieprzyło cię? Nie pij tyle, do hotelu się nie dowleczesz, już nie pijesz dzisiaj. - powiedziała, dalej trzymając szklankę z napojem.
- Johnson, co to? - zapytałam, ale nagle poczułam, że robi mi się strasznie duszno i gorąco oraz zaczęłam szybciej oddychać. JungMi się przeraziła i zajrzała do napoju, wzięła jeden łyk i wytrzeszczyła oczy.
- Czy to Margarita? - zapytała zszokowana JungMi bardziej ściskając szklankę.
- Kurwa, przecież ci mówiła, że ma być bez truskawek! - warknęła w jego stronę, a po chwili ja wybiegłam z klubu przykładając rękę do ust.
Ty jebany, kurwa, szmaciarzu
Gdy już byłam na dworze oparłam się o bokiem o mur budynku. Zaczęłam się dusić i nie potrafiłam wziąć oddechu. Zjechałam po murze na ziemię i złapałam się za brzuch. Po chwili zobaczyłam JungMi, Ethana, Jasmine, Olivie, Michael'a, Asher'a i tego idiotę Johnsona.
Zaczęłam kaszleć, było mi strasznie trudno oddychać. JungMi objęła mnie ramieniem i zadzwoniła na pogotowie, gdy ja kaszlałam jak nienormalna.
- Spoko, Vanessa, JungMi już zadzwoniła po pogotowie. Nie stresuj się. Spoko spoko.
Jak buldog do starego
- Ten szmaciarz chciał mnie zabić.. - wymamrotałam cicho, patrząc ostatkami sił na Johnsona, a po chwili zwróciłam się do Olivi. - Dwoń po psy..
- Vanessa, oddychaj...
Usiadłam na krawężniku i załapałam mocno dłoń JungMi. Było mi bardzo gorąco i duszno.
- Na psy dzwońcie... - wyszeptałam gdy próbowałam oddychać. JungMi odpięła mi kilka guzików od mojej koszuli, aby zrobiło mi się chociaż trochę lepiej, ale nic nie pomogło.
Teraz znienawidziłam Johnsona jeszcze bardziej. Po chwili zobaczyłam mroczki przed oczami i straciłam przytomność.
~•❄•~
Hej </3
Lepiej się nacieszcie tym rozdziałem bo to jest pierwszy taki w tej książce gdzie jest ponad 2000 słów, a drugi raz taka okazja może się nie zdarzyć 💙
Następny rozdział w sobotę czyli dzień po zakończeniu roku hah
(22.06.24r.)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top