17

-Nie zarwałeś dziś nocki? Skąd ta nagła zmiana?

-Jakbyś nie zauważyła, nie mamy teczki. A ten idiota Baekhyun nadal mi jej nie przyniósł. Jest już dziesiąta, a jego wciąż nie ma. Od początku mówiłem, że będą z nim same problemy.

Yixing opadł ciężko na krzesło. Krystal stanęła tuż za nim. Położyła swoje drobne dłonie na jego karku i powoli zaczęła go rozmasowywać.

-Co...co robisz?

-Za bardzo się tym wszystkim przejmujesz. Dobrze wiesz, że młody robi, co może. Ostatnio przechodzi trudne chwile. 

-Wszyscy je przechodzimy. Według mnie jest po prostu niekompetentny. 

-Czy mi się wydaje, czy mu zazdrościsz?

Na te słowa Yixing prychnął arogancko. 

-Niby czego? Przypominam ci, że on jest tylko pomocnikiem. Niech się w ogóle cieszy, że pozwalam mu rozpatrywać tę sprawę. Przysięgam, że jeśli nie zjawi się tu za pół godziny, wróci do zmywania podłóg.

⊱⋅ ──────── ⋅⊰

Tymczasem czarnowłosy szedł szybkim krokiem przez park. Tuż obok niego szedł zaspany Chen, który od czasu do czasu szeroko ziewał, nie trudząc się nawet, by zasłonić usta.

-Jongdae, spowalniasz mnie.

-Bardzo przepraszam, że chce mi się spać o dziesiątej rano. Wczoraj miałem dostawy do bardzo późna.

-Ciebie przynajmniej nikt nie całował.

Chen zatrzymał się na chwilę, by przeanalizować to, co usłyszał. Wyglądał tak, jakby słowa Baekhyuna w ogóle do niego nie dotarły. Po chwili podbiegł do czarnowłosego. 

-O czym mówisz? - Wyglądał na niezwykle zaimtrygrowanego.

-Jakaś wariatka się na mnie rzuciła.

-Ile ja bym dał, żeby być na twoim miejscu. Moja ukochana czasem mnie nawet nie zauważa. Cały czas prowadza się z tym durniem, Xiuminem. 

-To jej chłopak?

-Nie, służący.

Tym razem to Baekhyun się zatrzymał i spojrzał na Chena współczująco.

-Tak w ogóle, to gdzie się tak spieszysz? - Jongdae odbiegł nagle od tematu.

-Do pracy. Wczoraj miałem kolejną wizję. Było tam rodzeństwo. Niestety, nie pamiętam ich twarzy. Wiem jednak, że dziewczynka nazywała się Róża, a chłopiec...o cholera.

-Powiedziałeś Ró-

-Chen, ten chłopiec nazywał się Diamond. Wiesz, co to oznacza? - Baekhyun obrócił się raptownie i potrząsnął przyjacielem.

-Co?

-No właśnie nie wiem. - Baekhyun jęknął. - To nic mi nie daje. Wiem,że coś go wkurzyło. Tak bardzo,że upuścił zakupy.

-Ty się na pewno dobrze czujesz?

-A może Diamond został zdradzony? Mówił komuś, by się wynosił.

-Bzdura. - Chłopak spojrzał na Baekhyuna z uczuciem tak nieokreślonym, że sam czarnowłosy nie mógł odczytać, o czym Chen teraz myślał. - Jak na mój gust, ktoś chce wsadzić Diamonda do paki.

-No co ty nie powiesz. Nawet wiem, kto to jest. Ja. Każdy policjant. Wszyscy. 

-Nie o to chodzi. Wyobraź sobie,że pewna osoba kocha drugą osobę. Ale ta druga osoba kocha kogoś innego. I ojciec tej pierwszej chce doprowadzić do ślubu z tą drugą, ale ta druga się nie zgadza, bo kocha tę trzecią. I ta pierwsza bardzo nie toleruje tej trzeciej i chce się jej pozbyć. Ale wtedy wchodzi ta druga i się mści na ojcu tej pierwszej. I wie o tym tylko ta trzecia i jeszcze inna osoba. I ta inna osoba kocha tę pierwszą.I ta pierwsza osoba nadal kocha tę drugą, więc chce ją wsadzić do paki.

-Zostańmy przy tej mojej wersji. 

-Rób jak chcesz. Przedstawiłem ci już swoją teorię. -Chen wzruszył ramionami.

Nie wiedzieć kiedy, chłopcy dotarli pod drzwi komendy. Pożegnali się. Było wpół do jedenastej. Nim Baekhyun zdążył przekroczyć próg posterunku, już doszedł jego uszu głos Yixinga.

-Uspókój się! - Krystal dreptała za rozwścieczonym mężczyzną, który robił kolejne kółka po sali, wciąż wymachując rękami.

-Patrzcie, kto się zjawił. Jaśnie pan zaszczycił swoją obecnością.

-Przepraszam za spóźnienie. Oto teczka. 

Yixing spojrzał na czarnowłosego zmęczonym wzrokiem i prawie że wyrwał mu teczkę z rąk. Przejrzał kolejne akta, westchnął głęboko i poklepał się po brzuchu.

-Nie potrafię trzeźwo myśleć, gdy jestem głodny. To wszystko twoja wina. - Wskazał palcem na Baekhyuna.

-Możemy pójść coś przekąsić, a potem wrócimy do pracy. - Krystal starała się zagłodzić sytuację.

-Czy podczas tego tygodnia, kiedy teczka była w twoim posiadaniu, coś przyszło ci do głowy?

-Nie do końca.

Mężczyzna uśmiechnął się. 

-Nie do końca. Nie do końca?! Za kogo ty się uważasz? Powinieneś już dawno go rozgryźć. Dlaczego to jest tak skomplikowane? Dlaczego nie mam  mocy rozmawiania z trupami? Wtedy mógłbym zapytać, jak wyglądał chłopak, który zrobił im tę cholerną bliznę i byłoby po sprawie. Ale oczywiście, wszyscy muszą już  nie żyć.

-O ile się nie mylę, to jest pewna osoba, która żyje, mimo posiadania tej blizny. - Krystal wtrąciła się niepewnie. - Chanyeol, tak? To chłopak Baekhyuna.

-Baekhyun, mój drogi chłopcze. - Yixing uśmiechnął się promieniście do czarnowłosego i zamrugał. - Czy chcesz mi powiedzieć, że twój chłopak, z którym jesteś Bóg wie ile czasu, ma na dłoni bliznę w kształcie diamentu, a ty... nic mi o tym nie powiedziałeś?!

-Ja...-

-Kim on jest> Muszę go poznać. Jeszcze dziś. Przyprowadź go. O czternastej chcę was widzieć na komendzie. Zjemy obiad i wszystko nam powie.

⊱⋅ ──────── ⋅⊰

Tak, jak zarządził Yixing, punkt czternasta cała czwórka siedziała już w pobliskiej restauracji. Zajęli miejsce na zewnątrz, by żadna niepowołana osoba nie usłyszała tego, o czym mieli dowiedzieć się od Chanyeola. Mimo usilnych przekonań Baekhyuna, że wypytywał bruneta wiele razy i nie uzyskał odpowiedzi, Yixing postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Miał o tyle łatwiej, że jemu w ogóle nie zależało na losie Chanyeola, podczas gdy Baekhyun nie miał poza nim nikogo innego. Jeśli chodzi o Krystal, ona była rozerwana. Co prawda miała pewne podejrzenia, jednak, nie będąc do końca pewną, postanowiła się nim nie dzielić, przynajmniej na chwilę obecną. Spotkanie w restauracji znacznie ułatwiło jej plany.

-A więc Yixinga rozległo się donośne jęknięcie. Dłonie Krystal mocno zacisnęły się na butelce, jednak zakrętka nawet się nie ruszyła.

-Chanyeol, mógłbyś mi pomóc?

Podała chłopakowi butelkę. Otworzył ją jednym, silnym ruchem i oddał ją czarnowłosej, która nie mogła powstrzymać zmarszczenia brwi.

-Lubisz być w centrum uwagi? - Wypaliła nagle.

-Krystal, z całym szacunkiem, ale nie sądzę, by to pytanie było konieczne. Poza tym nie odpowiedział jeszcze na moje.

Posłała mu lekko zdenerwowane spojrzenie, które od razu podchwycił i więcej nie wracał do tematu. Tak, jakby rozumieli się bez słów. Baekhyun był pod ogromnym wrażeniem. Ta dwójka musiała być partnerami od długiego czasu. Dopiero teraz spostrzegł, że on partnera nie miał. Co prawda, był tylko początkującym posterunkowym, ale miło byłoby mieć doświadczonego przyjaciela, na którym można polegać w fachu. Musiał jednak wyrywać się z zamyślenia, gdyż sytuacja stała się dużo poważniejsza, niż byłby się tego spodziewał. W końcu jego chłopak był przesłuchiwany, co nie mogło wróżyć niczego dobrego. 

-W centrum uwagi? Co to ma do rzeczy?

-Po prostu odpowiedz. - Krysta, zachęciła go. Nie zrobiła to jednak w ten sam sposób, co Yixing. Uśmiechnęła się do Chanyeola krzepiąco i mówiła spokojnym głosem.

-Nie za bardzo. Wolę odwracać od siebie uwagę niż być jej ogniskiem.

-Dziękuję. Tyle wystarczy.

-Zwariowałeś? Nadal nie wiemy nic o Diamondzie. - Yixing patrzył na dziewczynę z niedowiedzaniem.

-Czy podczas mojej nieobecności coś ustaliliście? - Baekhyun włączył się nagle do rozmowy.

-Wkrótce dostaniemy nagrania z kamer przy banku. Możę one nam pomogą. Szanse są jednak bardzo znikome, Diamond nigdy nie dał złapać się na żaden haczyk.

Baekhyun spojrzał na Chanyeol. Jego mina zupełnie odbiegła od tej, która gościła na jego twarzy jeszcze chwilę temu. Wyglądał na niezwykle zdenerwowanego. Jego potężne dłonie zacisnęły się mocno w pięściach. Wyprostował się i nerwowo przełknął ślinę.

-Wszystko w porządku?

Nie dostał odpowiedzi. Wysoki brunet wstał, podziękował za posiłek i pośpiesznie opuścił lokal. Cała trójka spojrzała po sobie, starając się znaleźć wytłumaczenie zaistniałej sytuacji na twarzach pozostałych. Bezskutecznie. Wszyscy byli tak samo zdezorientowani, a już najbardziej Baekhyun. On już sam nic nie wiedział. Podejrzane  pytania Krystal, zachowanie Chanyeola. Bez przerwy odnosił wrażenie, że za jego plecami został uknuty jakiś spisek. Wiele się nie pomylił. W istocie było coś, o czym jako jedyny nie był poinformowany. A nawet kilka takich spraw. Lecz wkrótce miało się to zmienić. I wtedy sam żałował, że w ogóle chciał znać prawdę. Bo czasem słodkie kłamstwo lub złote milczenie jest o wiele bardziej kojące niż gorzka, bolesna prawda, która wywraca całe ludzkie życie do góry nogami. 

- - - - -
Do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top