🔸5🔸
Rozdział ⅠⅠⅠ (cz.Ⅰ)
Ⅴ
Chuuya zaczął ubiegać się o kilka dni wolnego od organizacji. Robił to dyskretnie, przesłał specjalną wiadomość tajnymi kanałami. Nie chciał, żeby cokolwiek wgryzło mu się przez to w tyłek. Nie powinien być ścigany i podejrzewany o zdradę, zwłaszcza wtedy, gdy nad Mafią wisiała ciemna chmura, a rozmowy i plotki o Dazai'u wypełniały prawie każdą cenną sekundę z życia Nakahary.
Szef nie informował nikogo o stanie zdrowia Dazai'a, nie wydał też żadnego oficjalnego oświadczenia.
Oznaczało to, że Chuuya musiał przyjąć na siebie ciężar podejrzliwych spojrzeń (zwłaszcza, gdy ktoś wierzył, że Dazai zdradził Mafię, i został rządowym kretem) lub otwarcie wrogich mu spojrzeń (jeśli ktoś myślał, że Dazai zmarł, zostawiając po sobie stanowisko głównego egzekutora). Osamu lubił pozwalać ludziom myśleć, że jedynym powodem, dla którego Chuuya został egzekutorem, był fakt, iż był częścią Soukoku. Nakahara nie miał nic przeciwko takiemu myśleniu, ponieważ sprawiało ono, że ludzie nie doceniali go, a on wręcz uwielbiał udowadniać im, że są w ogromnym błędzie.
Hirotsu zadał jedynie pobieżne pytania o powód wzięcia urlopu. Kouyou-anesan nie wypytywała wprost o stan Dazai'a, więc Nakahara starał się nie mówić bezpośrednio, że Dazai nie zdołał do końca opuścić Portowej Mafii.
Dniem zatwierdzenia jego wniosku o urlop był piątek.
Chuuya ukłonił się w podziękowaniu, gdy dowiedział się, że Kouyou będzie opiekowała się oddziałem podczas jego nieobecności. Upewnił się jedynie, że zdołał poinformować ważne osoby o jego 'wakacyjnych' planach – nie przesadzał jednak, gdyż nie chciał, by ludzie myśleli, że potajemnie się z nimi żegna. Rozmowę z Ryuunosuke pozostawił na koniec. Zdawało się, że młody nastolatek zdawał się nie słyszeć o stanie Dazai'a. Nie próbował potrząsać nim i błagać o szansę na ostatnią walkę z nim, zanim Osamu stanie się bezużyteczny.
W drodze do podziemnego garażu organizacji, złapała go Kouyou-anesan.
"Chłopcze. Masz o siebie dbać, słyszysz?" Wręczyła mu zapakowany prezent - sądząc po wadze, był to niewielki sztylet. Prawdopodobnie jedna z jej najcenniejszych zdobyczy. "Wiem, że stajesz się nad to impulsywny, kiedy jesteś przy nim..."
"Kouyou-anesan". Przerwał jej, uśmiechając się, by pokazać, że wszystko było w porządku. Złożył podarunek z powrotem na jej ręce. Miał swój własny zestaw sztyletów i noży, a jego plany nie zakładały użycia żadnego z nich. "Proszę, nie nazywaj mnie już chłopcem."
Uśmiech Kouyou nie był tak ostry, jak zwykle. "Więc nie daj mi powodu, bym cię tak nazywała".
Chuuya pokręcił głową z wyraźnie zarysowanym uśmiechem.
Nie mógłby jej okłamać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top