🔸 1🔸


Rozdział Ⅰ

Ⅰ.

      Nakahara właśnie był u kresu wypełniania misji, gdy jego telefon zawibrował. Był w trakcie tłumienia zamieszek, między Portową Mafią, a inną międzynarodową organizacją użytkowników umiejętności. Prawdę mówiąc, jego misje były dla niego dość nudne. Szły na tyle gładko, że nie potrzebował nawet najmniejszego wsparcia. Jego zdaniem po części wynikało to z tego, że żadna z tych organizacji, nie miała niczego, z czym strategicznie nie był w stanie sobie poradzić.

      Czuł się dziwnie, radząc sobie z czymś bez jakiegokolwiek planu Dazai'a, rzucąjcego cień na jego działania.

      Chuuya pokręcił głową, oddając strzał w stronę ostatniego mężczyzny. To był jedyny raz, gdy spojrzał na swój telefon podczas misji. Był profesjonalistą, do cholery.

      >MAKRELA: Chuuya, ufasz mi?
      >MAKRELA: Przerwij misję w Rosji i wróć następnym lotem do Narity. Spotkamy się w Magazynie 404, za 72 godziny.
      >MAKRELA: Do zobaczenia.

      Dziwne.

      Dazai po raz pierwszy wysłał mu wiadomość, która (a) nie była zaśmiecona irytującymi literówkami, powodującymi krwawienie z oczu, (b) nie była zapchana obrzydliwymi emotkami. Była prosta i zwięzła. Zupełnie jak nie on!

      Zadziwiające!

      Zaskakujący był fakt, że Nakahara niemal natychmiast oddzwonił do nadawcy wiadomości. Bezskutecznie. Odezwał się standardowy komunikat poczty głosowej. Oznaczało to, że Dazai odłączył swój numer, zaraz po wysłaniu wiadomości. Chuuya zmarszczył brwi, próbując rozważyć wszelkie możliwości.

      Był profesjonalistą, zwłaszcza, jeśli chodziło o wypełnianie własnych obowiązków. Był pieprzonym egzekutorem! Musiał być dobrym wzorem do naśladowania dla swoich podwładnych!

      Nie mógł tak po prostu... porzucić misji, tylko dlatego, że Dazai go o to prosił.

      Postanowił więc napisać do Kouyou. Jeśli cokolwiek miałoby się dziać, ona wiedziałaby o tym jako pierwsza – a Chuuya miał właśnie takie przeczucie.

      >ANE-SAN: Trzy dni temu Dazai zdradził Portową Mafię...

       Chuuya upuścił telefon. Jednak nie było to takie zaskakujące, mógł się tego spodziewać.

      Dazai zawsze był dość wybredną osobą, łatwo dającą się pokusom najmniejszego oporu. Zwłaszcza, jeśli tylko oznaczało to postawienie na swoim. Był prawdziwym dzieckiem, zamkniętym w ciele dorosłego. Zdawał się też być odległy, niedostępny i to nie tylko z powodu geograficznego położenia między nimi. Ale Nakahara nie myślał trzeźwo.

      Skierował wzrok na upuszczony wcześniej - a teraz rozbity – telefon. Śnieg był w stanie ledwo zamortyzować upadek. Dazai zdradził Mafię i prosił go o pojawienie się w jednej z jego kryjówek, z dala od organizacji. Istniało duże prawdopodobieństwo, że była to pułapka, a Nakahara spodziewał się w tamtym momencie tylko dwóch opcji. Mógł zostać poproszony o pozostanie na kontynencie, dopóki nie zostanie oczyszczony z zarzutów o zdradę i współudział. Wszyscy wiedzieli, że nie potrafi porozumieć się z Dazai'em, ale zdawali sobie sprawę, że są wieloletnimi partnerami, legendarnym duetem, którego synchronizacja i moc uczyniły z nich parę, do której wszyscy aspirują.

      Ewentualnie mógł zostać poproszony o natychmiastowy powrót do Yokohamy, by poprowadzić polowanie na zbiegłego węża. Dazai był idealną, irytującą hydrą, a Chuuya był jedynym kandydatem do odcięcia wszystkich jej głów na raz. Nakahara, wpadający w ręce Osamu, zanim spełni się którykolwiek z tych dwóch scenariuszy - było to najlespsze wyjście dla Dazai'a.

      Rzecz w tym...

      ...że Chuuya ufał Dazai'owi.

      Bezgranicznie.

      Rudowłosy przygryzł wargę i podjął decyzję. 


__________________
tak jak mówiłam, wzięłam się za tego oto cudnego fanfika

tym razem chyba nie będzie wylewu łez 

(nie czytałam, więc lecę na żywioł z tłumaczeniem, hehe~)


a więc zapraszam i miłego czytania!! <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top