.9.

Pov:Polska

*Nosz japierdziele..... Czy ja zawsze musze mieć problemy? *(powiedziałem sobie w myśli)
Siedzę z Węgrem i obserwujemy "mnie"
Jak rozmawiam z ojcem rosji i innymi.
Jak to nie jest zsrr ani nazi to ja ...
Chociaż niepowiem.... Jako moja podróba wyglądam lepiej.

Rozmyślałem tak sobie w głowie, aż do momentu w którym mój brat zaczął mną potrząsać.

P- KURWA.... Przestań kurwa już mną trząść - powiedziałem LEKKO wkórwiony,

W- Ło... Polska SPOKOJNIE.... - powiedział lekko zestresowany paprykarz odsówając się ode mnie na tyle ile auto mu pozwoliło.

A ja z lekkim fochem, opierając się o szybę zastanawiałem się, czy nie zgłosić by tej sprawy do uni albo nato.

Hmmmm może jeszcze poczekam....

"POV. T/I"

Gadałam sobie ze swoją załogą do czasu, w którym zaczęłam mieć poczucie że ktoś mnie obserwuje.

Wstałam lekko zdenerwowana i rozglądając się na boki, moją uwagę przukuło auto z dwoma osobami w środku, z czego jedna siedziała z fochem a druga patrzyła na mnie przez lornetkę, robiąc co chwile zdjęcia.

Ja nie robiąc sobie z tego problemu, wczułam się i zaczełam pozować do zdjęć wytykając środkowe palce na lewo i prawo.

Osoba która robiła zdjęcia trochę się zdziwiła i szturneła ręką pana focha, na co ten się obrócił i zaciosając rękawy wyszedł z auta i udał się w moją stronę jak taki boss.

Ja tylko odwróciłam się za siebie, i zauważyłam jak moja paczka chowa się za rogiem sklepu.

Jestem w czarnej dupie....

Rusek tylko zdążył cicho szepnąć do mnie żebym spieprzała bo wkurzony polak to zgon na miejscu.

Wziełam sobie jego słowa głęboko do serca, i zanim zdążyłam się obrócić, polak już stał naprzeciw mnie.

No myślałam że się zapadnę pod ziemie.

Nastała grobowa cisza, przerwana przez pierogożercę, który nie był zadowolony z mojego podszywania się pod niego.

P"-Kim... Ty..... kurwa......jesteś- żekł po chwili zastanowienia, patrząc na mnie wzrokiem który przewiercał się we mnie z sekundy na sekundę coraz mocniej.

A ja stałam tak niewiedząc co ze sobą zrobić.

Polak szybko się zniecierpliwił i zaczął podchodzić do mnie, rozsówając swoje białe jak ściana skrzydła.

Ten widok aż mrozi krew w żyłach.

Kraj który został w aucie, wyszedł i podszedł do swojego kompana, uspokajając go co nieco.

Stałam tak sobie i zauważyłam za sobą stojącego ruska już z zmytą farbą z twarzy, ale ciągle w ubraniu. A za nim ukrainę z Białorusią.

Węgier, trzymał polaka za rękę by ten za chwilę nie żucił się na mnie.

Polak tylko spojrzał na rosję, i z głupim spojżeniem odpuścił sobie nerwów.

T/i - emm.... Kurwa czemu teraz dopiero przychodzicie japierdole.... - szepnełam do ukrainy ale niestety na tyle głośno aby polak też zrozumiał.

P- węgry, nie to że się ktoś kurwa po demnie podszywa to jeszcze umie polskie przekleństwa.... - powiedział po chwili polak.

Atmoswera była trochę gęsta ale oczywiście musiało ją coś przerwać. I nie to nie żadna z przebywających tu osób a deszcz. Głupi deszcz przez który moja farba na twarzy zaczeła się zmywać.

No to się polak zdziwił, nie widząc na twarzy flagi a zwykłą jasną ludzką karnację.

Ja tylko spojrzałam na niego i, się uśmiechnełam.

P- no to już wszystko jasne, że to mój obywatel - powiedział ale został poprawiany przez Białoruś że ja to obywatelka, na co się zdziwił.
P-no ale co tu robi człowiek? - powiedział trochę głośniej na co ja, jak i reszta załogi zamyśliła się na moment.

R- No tak naprawdę..... To my sami tego niewiemy. Wiemy tyle że..... Myślę że t/i może dokończyć.

Ja nie mając wyboru zwinęłam skrzydła do siebie i udając się pod duże zadaszenie koło sklepu, usiadłam na ławce i pokazując skinieniem głowy żeby polak z Węgrem podeszli, co uczynili.

A więc to było tak..............

-----------------------------------------------------------------

Słów 1000

Sory że niebyło ostatnio rozdziałów ale mam mało czasu.

Mam plan że na 500 odczytów zrobić jakby taki bonus z face reveal i odpowiedzi na pytania jak jakieś macie.

Kolejny rodział w sobotę albo niedzielę mmm. Do następnego

Ps: jak macie jakieś pomysły dotyczące fabuły to piszcie.------------> \__/ <---------------


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top