.13.

Gdy wróciliśmy razem z Ruskiem do dworku Zsrr, zostałam zamknięta w szczelnym uścisku obejmującym całą rodzinę Zsrr plus mnie duszącą się w środku przez ilość natłoku tlenku węgla w powietrzu.

-Dusicie mnie....-powiedziałam ledwo łapiąc powietrze. Reszta jak na zawołanie się odsunęła.

Z-no to teraz raczysz nam wyjaśnić gdzieś ty do cholery jasnej była!!- powiedział Zsrr zmieniając ton głosu na bardziej mroczny.

T/I- Spokojnie stary dziadzie już tlumaczę- poklepałam go po ramieniu w geście uspokojenia ,a raczej spróbowałam bo żeby to uczynić musiałam ustać na palcach.

Ten tylko machnął ręką na resztę familiady i usiedliśmy na kanapie.

-więc tak... powiedzałam wam że idę się przejść. Stwierdziłam że udam się w stronę tego mrocznego lasku za rogiem i spotkałam rzeszora.

Jak wypowiedziałam tylko ostatni wyraz to wszyscy momentalnie pobledli.

-kontynuując, schowałam się w krzakach by ten mnie nie zauważył ale stało się inaczej ,i mnie ogłuszył. -mowilam to z takim luzem że Rosja był w niemałym szoku.

-no i wtedy gdy się obudziłam to Rzesza mnie ciągnął na linie w stronę jego domu.

Z- A jak udało ci się uciec...? Czy to ma związek z tym czymś?-powiedzał i pokazał palcem na moją twarz i czapkę.

- A to jeszcze za chwile- powiedzałam i się uśmiechnełam.

- Stwierdziłam żeby mu pouprzykszać życie, trochę mu podokuczam- uśmiechnełam się strasznie

Az- Już widzę twoje "troszkę"- Azerbejdżan złapał się za głowę i lekko nią potrzącajac usiadł koło ojca.

-no i tu się kolego mylisz- zrzuciłam z siebie czapkę rzeszy i podałam ją Zsrr -myślę że może ci się przydać~ Powiedzałam melodyjnie do zdziwionego chłopa.

Z- C-co.... НЕТ!!- wstał i wykrzyczał na co reszta dzieciaków ,w tym ja zaczeliśmy się śmiać.

Związek radziecki usiadł spowrotem i oparł się o oparcie kanapy.

-Aaa więęccc.... Spierdoliłam z tego jego dworku jak tylko się tam pojawiłam. Było tak czysto.... ZA czysto.

Z- Hah to u nich normalne....powiedział rozbawiony zsrr.

R- папа? A skąd ty to wiesz?? Przecież nie było cię tem od czasów wojny.... No to się burak wrypał.

Z- Noo ... Teen tego ten.... no i no..-Nie mógł się wysłowić bidulek nasz.

Dzieci patrzyły na jego z wyjaśnieniem, a on sam udał się do swojego pokoju.

Atmosfera zrobiła się gęstsza niż zazwyczaj ponieważ wszystkie pozostałe 15 par oczu zwrócone były w moim kierunku.

Z Ruskiem,Ukrainą, Kazachstanem i Białorusiem się już widziałam ale z resztą jeszcze nie .

____________________________________

HUH to był długi wieczór.

Nie ma to jak zapoznawać się z 15 innymi dzieciakami tego buraka.

"Szybko" zleciało i jak zawsze udałam się do swojego pokoju.

Jako iż dzień był nudny to jak na złość ktoś musiał zadzwonić jakiś nieznany numer.

T/I- Witaj... Emmm Kto ty?-zapytałam

?-Konnichiwa- powiedział jakiś głos z telefonu- jesteś t/i tak?-zapytał po chwili tajemniczy głos.

T/I- Taak..... To ja, A kto dzwoni jak mogę zapytać.

?-Sory że się nie przedstawiłam -wykrzyknął głos że słuchawki.-Jestem Japonia Miło mi !

T/I- Oo Japonia.... Kojażę kojażę...-powiedziałam chwilę się zamyślając.

J-No tooo.... Mogłabym jutro do ciebie, znaczy wbić do domu komucha?- zapytała wprost.

T/I- Jasne kurde, czemu nie już mi się tu w tej chałupie mętli jak w poniemieckim bunkrze.-powiedziałam żartując.

J- Okej to *parska śmiejąc się* to jutro przyjdę- powiedzała podśmiechując.

T/I- okej to Do zobaczenia!!- powiedzałam i już chciałam się rozłączyć ,ale Japonia mi przerwała .

J- Jak chcesz to możemy jutro popróbować na innych moje nowe mikstury wyprodukowane by mua- powiedziała dumnie.

T/I - czemu by nie, będzie zabawa, będzie się działo... -powiedziałam po chwili.

J- To w takim razie do jutra!!!- Wykrzyknęła dziewczyna do słuchawki.

T/J- No pa....-powiedziałam odtykając ucho od pisku dziewczyny.

To był męczący dzień.....

__________________________________

DZIĘKI WAM ZA 1K WYŚWIETLEŃ!!!! JESTEŚCIE CUDOWNI POPROSTU.

słów 900

Do następnego!!!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top