4.

Camila

Rano obudził mnie budzik, normalnie jak co dzień. Nie wiem o co mogło chodzić BD nic się przecież nie stało. Kazał zamknąć drzwi i okna, ale nie powiedział dlaczego. Wstałam z łóżka i od razu skierowałam się z losowymi ciuchami wyciągniętymi z szafy do łazienki. Gdy wróciłam do pokoju po plecak zauważyłam coś dziwnego na oknie, jakby odciśniętą dłoń. Nie powiem zdziwiłam się dość bardzo bo skąd się wzięło odbicie dłoni na oknie patrząc na to, że mam pokój na piętrze.

Wyjrzałam przez okno, nie zobaczyłam niczego dziwnego więc wzięłam plecak i zeszłam do kuchni gdzie zastałam mamę.

-Cześć mamo- przywitałam się i odłożyłam plecak na podłogę podchodząc do lodówki.

-Hej Cami, zjedz coś pożywnego, a nie płatki z mlekiem- powiedziała gdy zobaczyła, że wyciągam mleko z lodówki i płatki z szafki.

-Płatki z mlekiem są bardzo pożywne- zaśmiałam się do niej i przygotowałam sobie jedzenie. Usiadłam na krześle przy stole i spojrzałam na kobietę.

-Bardzo pożywne oczywiście, przynajmniej do szkoły weź jabłko czy cokolwiek co będzie mieć więcej witamin i substancji odżywczych niż płatki z mlekiem. Okej?- zapytała patrząc na mnie z litością.

-Jasne jak słońce mamo, jak nie zapomnę to wezmę- uśmiechnęłam się do niej co odwzajemniła i westchnęła cicho. Doskonale wiedziała, że wezmę tylko jabłko, albo całkowicie nic.

-Jesteś uparta jak ojciec, całkowicie- zaśmiała się i przeczesała, moje włosy palcami i wyszła z domu zapewne do pracy.

-Nie da się zaprzeczyć- również się zaśmiałam i wsadziłam łyżkę z mlekiem i płatkami do ust. Dość szybko zjadłam śniadanie, wsadziłam łyżkę oraz miskę do zmywarki  i skoro jeszcze pamiętałam to wzięłam jabłko z miski, która stała na stole i wsadziłam je do plecaka. Spojrzałam na zegarek i stwierdziłam, że powinnam już wychodzić jeśli nie chce się spóźnić wiec założyłam buty, wzięłam plecak i wyszłam z domu zamykając go na klucz.

Postanowiłam, że się przejdę skoro pogoda nie jest taka zła, założyłam słuchawki i włączyłam muzykę, szłam spokojnym krokiem bo skoro mam czas to po co się spieszyć? Jak się człowiek spieszy to się diabeł ciesz nie? Zaśmiałem się cicho pod nosem, zmieniłam lecąca w słuchawkach piosenkę i cicho nucąc szłam dalej.

Kiedy doszłam do szkoły skierowałam się pod klasę, usiadłam na parapecie i włączyłam grę na telefonie nie przejmując się nikim ani niczym, po prostu grałam.

BD: Już w szkole?

Zmarszczyłam brwi kiedy na ekranie wyskoczył chat tym samym przerywając mi grę.

Ja: Tak, właśnie przyszłam i grałam

BD: Wiem, kiepsko ci idzie z tym bosem

Ja: Twierdzisz, że jestem kiepska w gry?

BD: Oczywiście, że nie. Jesteś bardzo dobra w gry, tylko z tym ci nie idzie. Użyj innego ataku

Ja: No masz szczęście

Zaśmiałam się cicho. Użyłam innego ataku jak napisał BD i faktycznie to zadziałało, nie wiem skąd to wie, ale niech będzie nie będę pytać, ważne, że się udało.

BD: No i widzisz? Udało ci się

Ja: Dzięki tobie tak naprawdę

Kiedy zadzwonił dzwonek oznajmiający, że czas zacząć mękę na pierwszej lekcji westchnęłam cicho.

Ja: Muszę lecieć, lekcje się zaczęły

BD: Napisze później, nie martw się

Ja: Nie śmiem tego robić

Uśmiechnęłam się do telefonu i schowałam go do kieszeni schodząc z parapetu. To będzie strasznie nudny dzień. Zaczynamy fizyką więc zdecydowanie będzie nudno. Facet nie potrafi opowiadać, żeby czegoś się nauczyć z tematu muszę sama wszystko opracować i czytać nie tylko to co jest w książce bądź notatkach, które jako tako robimy.

Siedziałam na tej jakże nudnej lekcji aż z przysypiania wyrwały mnie wibracje telefonu. Wyciągnęłam go tak by nauczyciel nie zobaczył i odblokowałam go.

BD: Wiem, że miałem napisać potem, ale uważaj jak będziesz wracać do domu okej?

Ja: Ratujesz mnie od nudy BD i czemu mam uważać?

BD: Nie zadawaj pytań tylko uważaj

Ja: Okej, okej będę uważać, ale potem chce zobaczyć wyjaśnienie dlaczego


Po lekcjach tak jak pisał BD uważałam wracając do domu. Jednak chyba coś mi nie wyszło i będąc obok lasu ktoś zaczął mnie gonić, zaczęłam uciekać nawet nie oglądając się za siebie.

Pierwsza zasada uciekania- nigdy się nie odwracaj.

Na całe szczęście udało mi się dobiec do domu, nie wiem jak może ta osoba odpuściła, albo w moich żyłach płynęło tyle adrenaliny, że dostałam jakiegoś magicznego przyspieszenia. Nawet chyba nie chce wiedzieć, autentycznie zaczęłam się bać co się dzieje. Najpierw odbita dłoń na szybie teraz jakiś goniący mnie gościu. Chyba czas zapisać się na jakąś samoobronę, dobrze by mi to zrobiło.

Weszłam do kuchni uprzednio zostawiając buty w przedpokoju i usiadłam przy stole opierając o niego głowę próbując unormować oddech.

-Cam? Co się stało- usłyszałam pytanie ojca.

-Ktoś mnie gonił, chce się zapisać na samoobronę, żeby móc się jakoś bronić- odpowiedziałam co się stało.

-Jasne, nie będzie z tym problemu, jeśli chcesz znam jednego gościa który uczy i może cię od razu przyjąć do grupy. Co ty na to?- zapytał. Pokiwałam od razu głową, na znak że się zgadzam a ten wyciągnął komórkę i zadzwonił do tego gościa.- Załatwione, jutro od razu po szkole idziesz na trening- uśmiechnął się lekko w moją stronę.

-Dzięki tato, będę czuć się trochę bezpieczniej- wstałam od stołu i zajrzałam do lodówki, nie mam na nic ochoty, ale jakoś tak zajrzeć nie zaszkodzi.- Będę u siebie jak coś, mam lekcje do odrobienia- powiedziałam i ruszyłam z plecakiem na górę. Weszłam do pokoju i od razu w oczy rzucił mi się włączony komputer i chat z Cleverbotem, uśmiechnęłam się lekko.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top