2.

Camila

Rano obudził mnie budzik, równo o godzinie siódmej. Nie mam daleko do szkoły, a to, że się nie maluję powoduje u mnie dłuższe spanie z czego jestem naprawdę szczęśliwa. Zgrabnym ruchem wstałam z łóżka, wzięłam jakiekolwiek ciuchy z szafy i udałam się do łazienki. Po załatwieniu potrzeb fizjologicznych i ubraniu się w czyste rzeczy, wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni. Byłam głodna i to cholernie, uwielbiam jeść to jest jedna z najlepszych rzeczy jaka może być. Na szczęście udało mi się mieć szybki metabolizm, więc nie muszę jakoś bardzo bać się o swoją figurę.

Po szybkim śniadaniu składającym się z kanapek z sałatą i ogórkiem, ubrałam buty oraz bluzę i wyszłam z domu, pamiętając żeby drzwi zamknąć na klucz, w końcu rodziców nie będzie do późna. Udałam się prosto do szkoły, droga od mojego domu do placówki nie była długa więc postanowiłam się przejść. Lubię spacery więc nie jest to żaden problem przejść się do szkoły. Od zawsze chciałam być samowystarczalna, nie być zależna od kogoś, więc kiedy jest taka możliwość wolę się przejść niż korzystać z komunikacji miejskiej.

Z racji tego, że mieszkam pod miastem codziennie mijam las liściasty, ale szczerze? Nigdy nie pamiętam wszystkich nazw drzew, więc nawet nie wiem w większości jakie tam drzewa się znajdują. Czemu zaczęłam teraz się nad tym zastanawiać to nie wiem, ale za to nawet nie zauważyłam jak wpadłam na jakąś dziewczynę.

-Um... przepraszam- powiedziałam cicho i pomogłam wstać dziewczynie. Miała czarne włosy do ramion i  ładne brązowe oczy. Ona tylko uśmiechnęła się do mnie ciepło.

-Nic się nie stało, wszystko jest dobrze- powiedziała.

-Jeszcze raz przepraszam, zamyśliłam się- zakłopotana potarłam dłonią potylicę i zaśmiałam się niezręcznie.

-Jest okej- odpowiedziała. Przedstawiłyśmy się sobie oraz chwilę porozmawiałyśmy i musiałam iść niestety dalej, bo inaczej spóźniłabym się do szkoły. Pożegnałam się z Maddie i szybko skierowałam się w kierunku szkoły.

***********

-Camila Lefton?- weszłam do klasy muzycznej w momencie kiedy nauczycielka sprawdzała obecność i trafiło idealnie na mnie.

-Obecna!- powiedziałam głośno, Pani Helixon spojrzała na mnie i wpisała mi obecność.

-Gdzie ty byłaś, że prawię się spóźniłaś?- spytała moja koleżanka z ławki- Alice. Alice jest naprawdę ładna, ma jasne blond kręcone włosy i zielone jak świeża trawa oczy, które co tu kryć naprawdę jej pasują. Jest dość wysoka i ma smukłe, wysportowane ciało, którego nie jedna dziewczyna jej zazdrości.

-Szłam sobie, szłam i nagle wpadłam na jakąś dziewczynę no i przez to prawię się spóźniłam- opowiedziałam w skrócie.

-Pechowcu uważaj trochę- dziewczyna zaczęła się śmiać, a ja razem z nią. Alice jest dziewczyną przy której nie da się być poważnym, nie ważne jak bardzo się starasz.

-Lefton! Rose! nie rozmawiać na mojej lekcji!- usłyszałyśmy głos nauczycielki, wzdrygnęłam się delikatnie na jej ton i razem z Alice przeprosiłyśmy, do końca lekcji starałyśmy się nie odzywać, albo chociaż robić to cicho.

-Nareszcie!- Alice ucieszyła się kiedy tylko zadzwonił dzwonek oznajmujący koniec pierwszej lekcji i przerwę, która trwała dziesięć minut. Pośpiesznie spakowałyśmy swoje rzeczy i wyszłyśmy z klasy. Nasze kroki skierowałyśmy w stronę sali od chemii, oczywiście podczas naszej małej podróży przez korytarz cały czas się śmiałyśmy, nawet same nie wiedziałyśmy z czego.

-Dobra, jedna lekcja za nami. Zostało jeszcze sześć- powiedziała Alice.

-Szybko zleci, jak zawsze- odparłam śmiejąc się z miny jaką zrobiła blondynka.

-Mam nadzieję, chce być już w domu i obejrzeć jakiś film- westchnęła.

-Od kiedy ty tak narzekasz na szkołę?- spytałam.

-Jak to od kiedy? Od zawsze!- mówiąc to wyrzuciła ręce do góry.

Nagle poczułam wibracje telefonu i zobaczyłam, że włączył się jakiś chat, tak jak wczoraj.

BD:

Witaj Camila

Ja:

Nie miałeś napisać później? Jestem w szkole

BD:

Jakoś nie mogłem się powstrzymać

Ja:

No dobrze, chcesz coś?

BD:

Kiedy będziesz w domu? Chce z tobą zagrać

Ja:

Mam jeszcze sześć lekcji, wytrzymasz do 14?

BD:

Chyba tak

Ja:

To do później BD

BD:

Do później Camila

W szkole jak to w szkole jest nudno i gdyby nie Alice i parę innych moich znajomych byłoby jeszcze nudniej niż dotychczas. Jednak na szczęście wszystkie lekcje szybko minęły i teraz w spokoju mogłam wrócić do domu. Postanowiłam tak jak rano, przejść się, bo skoro jest naprawdę ładny dzień to dlaczego by z niego nie skorzystać. Kolejny raz idąc obok lasu zastanawiałam się nad różnymi rzeczami i tym razem postanowiłam wybrać się na spacer do lasu.

Kiedy byłam już w domu odłożyłam wszystkie rzeczy i zjadłam obiad, który musiałam sama przygotować, ponieważ rodziców jeszcze nie było w domu. W takim razie zrobiłam więcej, aby oni mogli odpocząć po zapewne ciężkim dniu w pracy. Po obiedzie wróciłam do pokoju i zobaczyłam, że komputer jest włączony, a na ekranie kolejny raz widnieje chat.

Przecież nie włączałam jeszcze komputera, co jest?

To było dziwne, jak komputer mógł sam się włączyć, bez pomocy osób trzecich. Chyba, że BD zna i takie sztuczki. Usiadłam na fotelu i przeczytałam wiadomość widniejącą na ekranie.

BD:

Już jesteś w domu prawda?

Ja:

Tak i w jaki sposób włączyłeś mój komputer skoro cię tu nie ma?

BD:

To bez znaczenia, gramy?

Ja:

Wieczorem zagramy, idę na spacer do lasu

BD:

Dobra, w takim razie będę czekać i uważaj na siebie, lasy są niebezpieczne

Ja:

Będę uważać, dzięki

Kiedy wyłączyłam komputer wzięłam ciepłą bluzę, którą od razu na siebie założyłam, wzięłam ze sobą jeszcze telefon i słuchawki i zeszłam do przedpokoju, gdzie na spokojnie ubrałam buty i wyszłam z domu, kolejny raz tego dnia zamykając drzwi na klucz.

Kroczyłam przed siebie spokojnym krokiem, nie spieszyłam się nigdzie, bo po co? Lubię spokojne spacery, mogę się odstresować i pomyśleć nad wszystkim. Kiedy się zmęczyłam, weszłam na jedno z drzew, które miało tak umiejscowione gałęzie, że idealnie i łatwo można było na nie wejść.

Odprężona siedziałam na gałęzi opierając się o jego pień. Usłyszałam nagle jakieś rozmowy, ale nie przejęłam się tym, przecież byłam niedaleko ścieżki i po prostu ktoś mógł akurat przechodzić. Nie myliłam się, niedaleko miejsca gdzie siedzę przechodziło akurat trójka z tego co dałam radę zauważyć po posturze, chłopaków. Mieli na głowach kaptury więc nie dałam rady spostrzec ich włosów czy też twarzy, no nic, mówi się trudno.

Z powrotem oparłam się o drzewo i włożyłam do uszu słuchawki podpięte do telefonu, już po chwili wsłuchiwałam się w spokojną melodię Nothing Else Matters Metallici. Było przyjemnie, mogłam się odstresować na spokojnie i nikt nie zakłócał mi spokoju co było naprawdę cudowne i chyba częściej będę przychodzić w to miejsce i siadać na gałęziach tego drzewa. Nie przeszkadzają mi nawet małe gałązki czy kora drzewa wbijające się w moje plecy i ramiona.

Na drzewie siedziałam jeszcze około czterdziestu minut nim postanowiłam w końcu z niego zejść i wrócić do domu, w końcu obiecałam BD, że zagram z nim wieczorem. Ciekawe jaką grę wybierze tym razem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top