Przełom

Hannah

- Więc co to jest? - Zapytałam Rosite unosząc brew.

- Łańcuszek. - Odpowiedziała. - Masz jakiś problem ze wzrokiem? -

- Nie. Zastanawiam się niby z kąd Lloyd to ma. - Powiedziałam patrząc na srebrny łańcuszek z małą zawieszką przypominającą literę C.

- Nie wiem. - Rzuciła a potem dodała. - Może od jakiejś byłej. W każdym razie czy to ci wystarczy Jenny? -

- Tak, daj mi go. Pójdę się przygotować. - Powiedziała niebieskowłosa biorąc przedmiot i wychodząc z pomieszczenia.

Stałyśmy tak przez chwilę w ciszy aż odezwała się czarnowłosa.

- Nie wracasz do domu?. - Zapytała.

- Jakoś nie mam ochoty. - Odpowiedziałam nawet nie patrząc na czarnowłosą.

- Wiesz, kiedyś miałam podobną sytuację. - Zaczęła.

- Naprawdę? - Zdziwiłam się.

- Tak. Ale przede mną ukrywali prawdę po to by mnie ochronić. - Chciałam ją o to zapytać ale do pokoju wróciła Jenny.

- Dobra. Jestem gotowa. - Powiedziała unosząc wisiorek na wysokość oczu które nagle zmieniły kolor na jasnobłękitny i na taki sam zaczęły świecić. Wszystko trwało jakieś dziesięć sekund a kiedy jej oczy "zgasły" i powróciły do poprzedniego koloru powiedziała. - Dziwne. -

- O co chodzi? - Zapytałam krzyżując ręce.

- Wygląda na to że Lloyd jest gdzieś w miasteczku. Niestety nie jestem w stanie powiedzieć gdzie dokładnie. -

- Tyle powinno nam wystarczyć. - Odpowiedziała Rosita odwracając się i wyciągając telefon ale po chwili jakby zrezygnowała i schowała go z powrotem. - Idę do ninja, powiem im wszystko i zaczniemy poszukiwania. A ty Hannah, zostań tutaj. -

I ponownie nie dane było mi się sprzeciwić bo wyleciała jak burza.

- I co ja mam tutaj niby robić? Zapuścić korzenie? - Mruknęłam.

- Ja mam pomysł. - Wtrąciła Jenny w odpowiedzi otrzymując moją uniesioną brew. - Nauczę cię co nieco o magii. -

*:・゚✧*:・゚

Rosita

- Więc twierdzisz że Lloyd jest gdzieś w mieście? - Misako uniosła brew. - To nie możliwe. Gdyby tutaj był już dawno byśmy go znaleźli.

Jak ta kobieta mnie denerwuje, jakby nie mogła czasem posłuchać.

- Magia Jenny się nie myli. Jeszcze nigdy jej nie zawiodła więc skoro mówi że tak jest to ja jej wierzę. - Odpowiedziałam mierząc kobietę wzrokiem, nigdy się nie dogadałyśmy i chyba nie było nam to dane. Była jednym z powodów dla których odeszłam od ninja.

- Nie zaszkodzi sprawdzić jeszcze raz. - Nya stanęła po mojej stronie.

- Zgadzam się. - Odezwał się biały ninja. - Mogliśmy coś przegapić. -

- Masz jakieś pomysły? - Zapytał Jay patrząc na mnie.

Pomyślmy czy w tym mieście mogłoby być jakiekolwiek miejsce by przetrzymywać porwaną osobę? Jedyne co przychodziło mi na myśl to dom stojący kawałek od miasteczka na zachodzie który opuszczono po tym jak kilka lat temu wybuchł w nim pożar. Warto by tam zacząć.

*:・゚✧*:・゚

Hannah

- I że niby jak mam to zrobić? - zapytałam patrząc na Jenny jak na idiotkę.

- Poprostu. - Usiadła przede mną. - Skup się. To jest najważniejsze, głównie na energii która cię otacza. -

- Wszystko pięknie ale co dalej? -

- Najpierw zrób jedno a potem zajmiemy się resztą. - Odparła.

- Ale to głupie. - Mruknęłam do siebie próbując wykonać to o co prosiła Jenny, poddałam się po dziesięciu minutach. - Nie, sorry nic z tego. Czarodziejki ze mnie nie będzie. Poróbmy coś innego. -

- Za szybko się poddajesz. - Odpowiedziała Jenny wstając z kanapy.

- Tak, bo pewnie ty się wszystkiego nauczyłaś w pięć minut i ani razu nie zwątpiłaś. - Mruknęłam tak żeby nie słyszała.

- Wszystko słyszałam. - Odwróciła się w moją stronę.

- I bardzo dobrze. - Przewróciłam oczami.

- Chodź spróbujemy jeszcze raz. - Powiedziała ignorując moje humory.

Rosita

Razem z ninja ruszyliśmy do tego opuszczonego domu, na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało normalnie, jak na miejsce nie używane od lat. Powybijane szyby, gdzieniegdzie jakaś dziura w ścianie lub podłodze, ślady spalenizny i to co pozostało po meblach ale dom był duży i po za parterem miał jeszcze dwa piętra.

- To co rozdzielamy się? - Zapytał Cole.

- A ty nie oglądasz horrorów? - Odpowiedział mu Jay. - Tak to się zawsze zaczyna a potem wszyscy giną. -

- Jay, nie jesteśmy w horrorze. - Wtrącił się Kai.

- Ale żeby potem nie było że miałem rację. - Mruknął niebieski ninja.

Wyszło na to że się rozdzieliliśmy, na trzy pary dokładnie. Każda para poszła sprawdzić inne piętro. Nya i pan "Tak było w horrorze" zostali na parterze, Cole i Kai poszli na pierwsze piętro tak więc ja i Zane poszliśmy na samą górę i tam też się rozdzieliliśmy on poszedł sprawdzić jedną stronę piętra a ja drugą.

*:・゚✧*:・゚

Nya

- I jak masz coś? - Zapytał Jay.

- Dopiero zaczęliśmy szukać. - Odpowiedziałam i już miałam coś dodać kiedy zauważyłam ślady na podłodze wyglądające jakby coś po nich przesuwano. - Jay, chodź mi pomóc. -

Razem poszliśmy za śladami i trafiliśmy na wielką drewnianą szafę.

- Zawołam resztę. - Powiedział niebieski ninja wychodząc z pomieszczenia.

Po chwili już wszyscy staliśmy w pokoju z szafą.

- Więc co chcemy z tym zrobić? - Zapytał Kai.

- No chyba logiczne że przesunąć? - Odpowiedział Cole.

- A jak coś tam jest? - Zapytał Jay.

- Chyba właśnie po to tutaj przyszliśmy, nie? - Rosita uniosła brew. - Ale jak się boicie możemy z tąd iść. Jestem pewna że Lloyd w końcu sam wróci i okaże się że był gdzieś na Hawajach popijając kolorowe drineczki. -

- Lloyd i kolorowe drineczki? - Teraz to ja uniosłam brew. - Dobra, przesuńmy to. -

Jak powiedziałam tak też zrobiliśmy i wydawało się być to trafem w dziesiątkę. Za meblem znajdowały się schody prowadzące na dół chyba pod ziemię. Wszyscy spojrzeliśmy po sobie a potem zeszliśmy na dół. Tam jedyną przeszkodą były drewniane drzwi które jak się okazało były otwarte a po przejściu przez nie znaleźliśmy się w miejscu które w niczym nie przypominało tamtego spalonego domu. Korytarz w którym byliśmy był biały a w powietrzu unosił się zapach podobny do tego w szpitalach, po lewej, po prawej i na przeciwko znajdowały się drzwi i to te ostatnie nagle się otworzyły, przeszedł przez nie mężczyzna w białym kitlu. Kiedy nas zobaczył nie wyglądał na ani trochę zaskoczonego wręcz przeciwnie zachowywał się tak jakby na nas czekał a upewnił mnie w tym przekonaniu kiedy się odezwał.

- Jesteście w końcu! Już myślałem że będę czekać wieczność. -

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top