1
Pov. Karl
Dzisiaj zaczyna się mój pierwszy rok na studiach, a co za tym idzie mój pierwszy rok w akademiku na terenie placówki. Chodziłem po domu i sprawdzałem czy napewno wszystko wziąłem. Na szczęście wszystko było spakowane, odłożyłem walizkę i torbę do przedpokoju przy okazji zakładając buty. Gdy byłem gotowy, wziąłem klucze z szafki i wyszedłem z mieszkania zabierając bagaże. Dokładnie zamknąłem drzwi i podszedłem do windy, która ułatwi mi transport moich rzeczy. Poczekałem aż zjedzie na moje piętro i wszedłem do niej. Zjechałem na dół i wypakowałem z niej swój dobytek. Podszedłem do taksówki, którą zamówiłem rano. Dałem kierowcy dokładne dane położenia mojej nowej uczelni i usiadłem z tyłu. Kierowca słuchał jakiejś playlist'y na Spotify a ja czytałem książkę. Gdy ją skończyłem, zacząłem zastanawiać się czy będę miał sam pokój, czy może z kimś. W takich przemyśleniach minęła mi cała podróż, która trwała kilka godzin. Wysiadłem z pojazdu i wyjąłem swój bagaż z bagażnika, zapłaciłem kierowcy i pokierowałem się do szkoły. Był przed nią spory tłum ludzi, który najwyraźniej czekał na przydzielenie pokoi. Poczekałem chwilę na swoją kolej, a kiedy ta nastała, dowiedziałem się że mam pokój ze studentem z drugiego roku. Pomyślałem że może być całkiem ciekawie, być w pokoju z praktycznie obcą osobą. Uśmiechnąłem się do siebie i pokierowałem się do kampusu w którym miałem zamieszkać. Budynek wyglądał prześlicznie, bo miał lekko podniszczone stare cegły i zwisający bluszcz. Uwielbiałem takie budowle, przez to że moim stylem było coś pomiędzy Cottagecore i Dark Academia. W każdym razie, podszedłem do drzwi podniszczonego budynku i lekko je pchnąłem. W środku ukazał się bardzo ładny hol w eleganckim stylu. Były tam umieszczone lekko postarzałe marmurowe schody i wiele łuków ozdobnych. Mój pokój miał numer 12 więc musiał być na 1 piętrze, spojrzałem na rozpiskę obok drzwi i faktycznie miałem rację. Musiałem pokonać kilka zakrętów i byłem na miejscu. Pociągnąłem za klamkę, ponieważ nie posiadałem jeszcze kluczy do pokoju. Na moje nieszczęście były zamknięte, więc musiałem poczekać na mojego współlokatora. Usiadłem na mojej walizce którą ustawiłem wcześniej przy ścianie. Siedziałem do czasu, aż zauważyłem czarnowłosego chłopaka z białą bamdamą na głowie. Pomyślałem że to właśnie na niego czekam więc wstałem i lekko się uśmiechnąłem.
-Cześć, jestem Nick, możesz mówić na mnie Sapnap. Potrzebujesz czegoś, czy może jesteś moim nowym współlokatorem? - przedstawił się starszy, a następnie zadał pytanie, na które odpowiedziałem twierdzącym kiwnkecien głową.
-Ja jestem Karl - uśmiechnąłem się pogodnie. Poczekałem aż Nick otworzy drzwi i wpuści mnie do środka, nastąpiło to po kilku sekundach. Wszedłem za Sapnap'em do naszego mieszkania i rozejrzałem i po kim. Było nawet spore bo posiadało dwa pokoje, łazienkę oraz kuchnię połączoną z przedpokojem.
-Który pokój jest twój? - spytałem i czekałem na odpowiedź.
-Ten bliżej kuchni-odpowiedział na moje pytanie szatyn, a po chwili dodał - ostrzegam tylko że nie ma tam nic oprócz szafy, biurka i łóżka.
Kiwnąłem mu głową i poszedłem do drzwi pokoju, który miał należeć teraz do mnie. Na znak że nie będzie mnie chwilę, odwróciłem się i wykrzywiłem swoje usta w szczerym uśmiechu. Chłopak odwzajemnił go i odwrócił się do swoich drzwi,za którymi zniknął. Otworzyłem pokój i rozejrzałem się. Sapnap miał rację, nie było tu dosłownie NIC po za biurkiem, szafą i łóżkiem, na którym był tylko materac. Oceniłem stan pokoju i zaplanowałem na jutro zakupy. Zacząłem rozpakowywać moje rzeczy i wkładać je do szafy. Po kilku rzeczach znudziło mi się, a że wiedziałem że muszę to zrobić, to włączyłem playlistę i układałem ubrania w rytm lecących piosenek. Skończyłem wtedy kiedy zakończyła się playlista,czyli po około 1,5 godziny. Zadowolony popatrzyłem na równo poukładane rzeczy i z powrotem popatrzyłem na pokój. Podłączyłem ładowarkę do kontaktu najbliżej łóżka i położyłem swoje słuchawki na biurku. Zabrałem herbatę, która przywiozłem, do kuchni i tam też ją sobie zaparzyłem. Usłyszałem że Nick wchodzi do kuchni więc odwróciłem się do niego. Uśmiechnął się i stanął na palcach chcąc zobaczyć co robię. Był ode mnie niewiele niższy, co dopiero teraz zauważyłem.
-Chcesz herbaty?-spytałem gdy już się rozejrzał.
-Tak proszę, możesz mi zrobić zwykłą? - zapytał szatyn. Wstałem i podszedłem do szafki, do której wcześniej włożyłem przywiezioną prze ze mnie melisę. Zagotowałem wodę a w między czasie włożyłem torebkę z herbatą do białego kubka z płomykiem. Postawiłem naczynie przed współlokatortem i usiadłem na swoim miejscu.
-więc, ile masz lat? - zapytałem aby jakoś rozruszyć rozmowę.
-20,a ty?
-Skończyłem 21-uśmiechnął się z powodu wiedzy o moim wieku.
-Serio? Myślałem że jesteś młodszy! -, krzyknął Nick. Na co tylko przechylilem głowę, którą oparłem o dłoń. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o sobie do późnego wieczora.
-Będę szedł spać, dobranoc! - powiedziałem gdy sprawdziłem godzinę.
-Dobranoc - odpowiedział szatyn. Wróciłem do pokoju i głęboko odetchnąłem przez szalejące we mnie emocje. Byłem bardzo szczęśliwy, przez tylko parę godzin rozmowy. Zadowolony skakałem po pokoju a gdy się uspokoiłem, otworzyłem okno i usiadłem na parapecie. Zauważyłem mały balkonik niedaleko więc postanowiłem tam zajrzeć. Nie był to balkonik a pojemnik z ziemią i stokrotkami, przypięty do parapetu od zewnątrz. Kolejny raz tego dnia uśmiechnąłem się do siebie i ułożyłem się w łóżku. Noc minęła całkiem spokojne, myślałem że noce w akademikach to wieczne imprezy i skaczacy nade mną ludzie. Zdziwiło mnie to, że nie była to prawda. Wstałem z łóżka koło 5.30, więc miałem dużo czasu na ogarnięcie się. Na samym początku postanowiłem zrobić Nicholas'owi niespodziankę więc wyszedłem na parapet i zerwałem jeden kwiatek. Szybko nabazgrałem coś na karteczce i z kwiatkiem oraz karteczką, wkradłem się do pokoju, śpiącego jeszcze Nick'a. Położyłem wszystko na biurku i szybko się ulotniłem z miejsca zdarzenia. Poszedłem do swojego pokoju i wybrałem rzeczy, które dzisiaj ubiorę. Padło na białą koszulę na którą nałożyłem beżowy sweter, czarne jeansy i czarny, skórzany pasek. Z moim outfit'em udałem się do łazienki, w której wziąłem prysznic i umyłem zęby. Próbowałem jeszcze uczesać swoje niesworne włosy, ale mi nie szło więc się poddałem. Nick jeszcze spał więc nie musiałam martwić się rozmową na temat kwiatka i notatki. Udałem się do naszej małej kuchni i zacząłem robić sobie śniadanie. W trakcie szukania składników przypomniałem sobie że nie przywiozłem że sobą nic na śniadanie więc muszę pożyczyć coś od Sapnap'a. Wyjąłem chleb oraz ser, i zacząłem robić sobie kanapk Po skończeniu przygotowywania posiłku, zjadłem go i poszedłem do pokoju po karteczkę, na której napiszę szatynowi że odkupię mu jedzenie. Zostawiłem kartkę w widocznym miejscu, wziąłem telefon oraz słuchawki i wyszedłem z włączoną już muzyką. Musiałem pójść na pierwszy wykład, który tak naprawdę nie był wykładem tylko poznaniem klasy i ogarnięciem wszystkiego z powodu początku roku. Przeszedłem te 500 metrów i dotarłem do drzwi jednej ze 100 sal na której wykładają profesorowie. Wszedłem do środka i udałem się do ostatniej ławki przy oknie. Nikt tam nie siedział co było plusem. Czekałem 10 minut aż wszyscy wybiorą sobie miejsca, a w tedy podszedł do mnie czarnowowłosy chłopak w czapce.
-Heeej- powiedział przeciągając literę h- Jestem Alex!- się mój nowy kolega z ławki.
-Cześć, ja jestem Karl, miło mi cię poznać- przywitałem się i lekko się uśmiechnąłem.
-Chciałbyś się może spotkać po wykładach? Chciałbym znalesc sobie znajomych na studiach a ty wydajesz się być całkiem spoko- zaproponował mi Alex. Pod koniec swojej wypowiedzi był lekko speszony tym że tak wyszło, lecz szczerze mówiąc, nie zwróciłem na to specjalnej uwagi.
-Pewnie! Możemy się spotkać o 15 pod drzwiami akademika?-spytałem, na co kiwnął głową. Po chwili przyszedł nauczyciel, opowiadać o pierwszym roku studiów. Gdy skończyliśmy nasz pierwszy dzień z 'lekcjami' byłem lekko zmęczony przez ilość godzin, ale musiałem się ogarnąć bo powoli dochodziła 15, czyli spotkanie z Alex'em. Wróciłem na chwilkę do mieszkanka, w którym siedział Sapnap ze znajomymi. Odłożyłem swoją torbę, w której miałem notatnik i długopis do zapisywania ważnych informacji. Na wszelki wypadek zabrałem również portfel z drobniakami i kartą płatniczą. Gdy się tak zbierałem, nie zauważyłem że jest 5 po 15, a ja jestem spóźniony. Szybko wybiegłem z pokoju żegnając się z Nick'iem, a następnie wyszedłem na zewnątrz. Przed drzwi i budynku stał już szatyn. Miał na sobie bluzę z kaczką i niebieską czapkę z napisem LAFD. Gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się i podszedł do mnie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top