Rozmowa czy coś
-No dobra.. Moim małym dużym oczkiem widzę coś.. co zaczyna się na literę "ś"- Portugalia uśmiechnęła się delikatnie.
-Ściana?- spytał Estonia zrezygnowany.
-Tak, skąd wiedziałeś?
-A widzisz tu coś innego?
-...Zawsze mógł być sufit.
-To na "s".
-A no tak.. racja.
Ukraina spała sobie spokojnie oparta o moje ramię, a ja zabawiałem się rozplątywaniem supełka, który zrobił się na jednej z przyczepionych do mnie rurek.
Portugalia i Estonia próbowali grać w tą swoją grę już od dłuższego czasu, ale chyba niezbyt im to wychodziło, bo w okolicy nie bardzo było co zgadywać.
No ale trzeba było przyznać, że mimo wszystko będąc we czwórkę nudziło nam się zdecydowanie mniej.
Popatrzyłem na Ukrainę i poruszyłem się lekko żeby usiąść w wygodniejszej pozycji starając się jak tylko mogłem żeby jej przy tym nie obudzić. Westchnąłem cicho i oparłem głowę o ścianę za mną.
-Estonia!- zawołałem go cicho.
Chłopak odwrócił się i spojrzał na mnie pytająco.
-Masz jeszcze te chusteczki?- spytałem szeptem, a Esti energicznie pokiwał głową.
Wydobył z kieszeni paczkę chusteczek i rzucił mi jedną z nich. Szybko nakryłem nią swoje usta i odkaszlnąłem głośno.
Z ust wyleciało mi trochę krwi więc tyle dobrego że byłem na to przygotowany. Odrzuciłem zakrwawioną chustkę gdzieś na bok... Pewnie i tak mieli tu kogoś od sprzątania.
A nawet gdyby nie mieli to za nic nie byłoby mi ich szkoda.
-Nie uważacie że powinniśmy spróbować opracować jakiś plan ucieczki?- spytała nas Portugalia cicho.
-A no niby mamy zrobić? Tu nie ma niczego- odparłem zrezygnowany.
-To ty tu jesteś tym krajem co nigdy nie traci nadziei, może po prostu coś wymyśl?
-Ja ci zaraz dam "po prostu". To nie jest ANI TROCHĘ proste. Z resztą przecież nie mamy magii..-westchnąłem- Bez niej nie za wiele zrobimy i ty dobrze o tym wiesz.
-No tak, racja- odwróciła wzrok lekko patrząc na jedną z identycznych ścian - ale... Wiesz no, nie możemy się poddać.
-Właśnie, poza tym nie wiadomo czy oni nie zechcą też skrzywdzić kogoś innego- dodał Esti- Może jakbyśmy się pospieszyli zdążylibyśmy ich ostrzec!
-Trochę nie na miejscu jest ten wasz optymizm, nawet nie mamy pewności które kraje są częścią tego czegoś, a które nie. Oraz które teraz nie są ale na przykład będą w przyszłości.
Estonia westchnął i oparł się o Portugalię zamykając delikatnie oczy.
-To boli- mruknął wtulając się w jej plecy.
-Co boli?
-Ta dziura.
-Ciesz się przynajmniej że żyjesz - spróbowałem poprawić mu humor.
- Jak to?
-Przecież w każdej chwili mogą chcieć nas tu zabić- wzruszyłem ramionami.
Chyba nie bardzo go to pocieszyło, ale to już nie był mój problem.
-Wiesz, jakoś mi się nie widzi umieranie- wtrąciła się Portugalia.
-Śmierć jest naturalnym elementem życia- stwierdziłem obojętnym głosem.
-Dziwnie się zachowujesz..- Estonia przechylił głowę.
-Dziwi cię to?
-Wcale nie- westchnął- też mam wrażenie, że zaraz tu zwariuję.
Na szczęście nudę przerwał nam odgłos przesuwającego się w ścianie mechanizmu.
Praktycznie wszyscy poderwaliśmy się z miejsca.
No, może "poderwaliśmy" to za dużo powiedziane, bo wstać na czas udało się tylko mnie. Portugalia szybko podniosła głowę, Ukraina zrzucona ze mnie leżała plackiem na ziemi, a Estonia lekko zaskoczony odsunął się po podłodze trochę dalej od źródła dźwięku.
Chwilę później ściana otworzyła się i do środka weszły dwie osoby. Obie miały kombinezony oraz zakryte twarze, a jedna z nich trzymała coś, co wyglądało na długi metalowy drąg z małą drucianą pentlą na końcu. Z jakiegoś powodu niezbyt miałem ochotę przekonać się jaką ten przedmiot pełnił funkcję.
-Estland- Odezwał się jeden z przybyszów- proszę z nami.
Estonia rozejrzał się dookoła wystraszony i odsunął jeszcze dalej, ale raczej średnio ich to powstrzymało, bo pracownik po prostu podszedł do niego, złapał go za fraki i podniósł do góry. Portugalia ewidentnie próbowała go powstrzymać, ale drugi z naszych nowych kolegów skutecznie jej to uniemożliwił przyciskając do jej twarzy pętęlkę na końcu pręta.
W miejscu "ataku" na skórze dziewczyny zrobił się dość wyraźny wypalony ślad, a ona sama odsunęła się trzymając się za policzek.
Estonię udało im się wyprowadzić dość szybko, bo praktycznie w ogóle nie protestował, a ja razem z dziewczynami patrzyłem się jak debil jak zamykają sie za nim drzwi.
-Mogłeś coś zrobić!- odezwała się wreszcie Portugalia wkurzonym głosem,
-Co niby?!
-Cokolwiek!
-Mieli broń.
-Boisz się nagrzanego patyka.
-Na ciebie podziałało- mruknąłem siadając z powrotem na podłodzie.
-Bo ja jestem osłabiona.
-A ja niby nie jestem?
-Ty..- oparła się o ścianę- nie wiem, byłeś tu wcześniej czy coś..
-Skąd wiesz?
-Nie wiem.
-No właśnie.
-Chyba po prostu jestem zmęczona.
-Wszyscy jesteśmy- pokiwałem głową.
Spojrzałem na Ukrainę, która znowu zasnęła, ale za to tym razem na podłodze.
-Ja pierdolę...- wymamrotałem.
-Trafna uwaga- zgodziła się dziewczyna- lepiej bym tego nie podsumowała.
...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top