...
Niemcy
-Powinniśmy sprawdzić co u niego- zarządził Szwajcaria przeglądając papiery- Jak tam skrzydła?- Zwrócił się do stojącego przy ścianie Austrii.
Austria zapukał długopisem w gablotkę, a obiekt w środku zaświecił się lekko.
-Wszystko w normie..- powiedział cicho- Spróbujemy coś jeszcze z tym zrobić? Pewnie jest przerażony.
-Przerażony?- spytałem z sarkazmem w głosie- jak go znam, to raczej już planuje zemstę.. na tobie- wskazałem na Austrię na co on przewrócił oczami.
-Spokojnie, jak ty mu się pokarzesz pewnie będzie wiedział na kim ma się skupić- odgryzł się z poważną miną.
-Uspokójcie się!- Szwajcaria przerwał nam po czym włączył kamery- spójrzcie.
-Co on robi?- Oparłem się o krzesło przyglądając się Polsce który leżał bez ruchu.
-Myślisz że żyje?- spytał Austria wciskając się obok nas.
-Parametry wskazują na to, że żyje- powiedział Szwajcaria pokazując na monitor obok.
-Czyli co?- spytałem zaciekawiony patrząc na rozmazany obraz w kamerze.
Chłopak po prostu sobie leżał.. albo spał? Ciężko było to stwierdzić.
-Czekamy- powiedział Szwajcaria spokojnie po czym zapisał parametry na kartce i włożył ją do tuby obok.
Zamknął tubę i kliknął guzik co sprawiło, że kartka poleciała gdzieś w górę. Najpewniej do biura głównego zarządu.
-Zamontowaliśmy tam głośnik?- usłyszałem wesoły głosik Liechtenstein, która wcześniej siedziała gdzieś z tyłu wypełniając jakieś papiery i dopiero teraz dołączyła do nas przy papierach.
-Po co nam tam głośnik?
-Moglibyśmy ich trochę postraszyć..- zaśmiała się cicho.
-Ich?- uniosłem brew patrząc na nią pytająco.
-Przecież niedługo dokładamy tam Węgry?
-On będzie w innym pokoju- powiedział Szwajcaria spokojnie-.
-Szkoda.. może zobaczylibyśmy coś ciekawego gdyby byli razem- uśmiechnął się Austria.
-Jak definiujesz ''ciekawe''?- spytałem podejrzliwie.
-Inne od tego co na co dzień widzimy?
-A co niby na co dzień widzimy?- wtrąciła się Liechtenstein.
-Cierpienie, rozpacz, przerażenie, panikę.. mam wymieniać dalej?- przewróciłem oczami.
-Niech będzie- dziewczyna wróciła do stołu segregować papiery a ja wbiłem wzrok w ekran monitora.
Ciekawe.. wydawał się taki bezbronny.. zupełnie jak nie on..
Przez moment szkoda mi było że mu to robimy. Przez bardzo krótki moment..
No ale do wyboru mieliśmy albo to, albo konieczność konfrontacji ze zwykłymi ludźmi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top