Książki
-Polen?- Szwajcaria delikatnie dotknęła mojego ramienia co sprawiło że podskoczyłem lekko wystraszony i odłożyłem układankę- Wszystko w porządku??
-Tak- uspokoiłem się i uśmiechnąłem sztucznie- wszystko ze mną.. dobrze.
-Nie wydaje mi się. Coś się stało?- Kobieta usiadła obok mnie na łóżku.
Wyglądała na zmartwioną. Nie dziwiłem jej się, bo biorąc pod uwagę moje zachowanie w ostatnim czasie nie było zbyt normalne.
-Nic mi nie jest..- zapewniłem ją spokojnie.
-Przecież wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć?- pogłaskała mnie uspokajająco.
-No dobrze- westchnąłem- wiesz coś o Manipulacji?
-Ja? Skądże znowu!- wyglądała na dość zszokowaną, chyba lepiej nie było pytać o to aż tak bezpośrednio- Ja przecież nigdy-
-Nie martw się, rozumiem- przerwałem jej.
-Więc dlaczego pytasz?
Musiałem szybko wymyślić jakieś odpowiednie do sytuacji kłamstwo, więc powiedziałem pierwsze co przyszło mi do głowy.
-Zamierzam napisać pracę na ten temat, ale nie do końca wiem jak zabrać się za rozeznanie.. miałem nadzieję, że może masz o tym jakieś książki?
-Niestety nie mam- Szwajcaria pokręciła głową- Ale.. Rosja będzie niedługo jechał do miasta, możesz pojechać z nim. Wstąpicie do księgarni i coś sobie wybierzesz.
-Nie jestem pewny...- wymamrotałem cicho.
To nie miało się tak skończyć. Nie chciałem i możliwe że nie miałem czasu lecieć z IR aż do miasta.. no ale jak już raz skłamałem to musiałem brnąć w to dalej.
-I tak powinniście spędzać ze sobą więcej czasu- zapewniała mnie.
-No dobrze, pojadę z nim- powiedziałem- ale jeśli już mówimy o spędzaniu czasu to ty też nie robisz tego zbyt często w ostatnim czasie.
Szwajcaria wciągnęła powietrze gwałtownie i odwróciła głowę. Przez moment wyglądała jakby miała się rozpłakać.. to dla odmiany zaniepokoiło mnie. Mogło chodzić po prostu o zwykłą kłótnię bo ona zazwyczaj reagowała dość emocjonalnie. Ale jeśli naprawdę stało się coś złego to jako pierwszy powinienem o tym wiedzieć.
-Nie prawda- kobieta wstała z łóżka- Wszystko jest dobrze..- westchnęła cicho i szybko wyszła z pokoju.
Teraz już wiedziałem że coś było nie tak, tylko musiałem się dowiedzieć co. No ale mimo tego, że nie było to nic przyjemnego to przynajmniej coś wreszcie odsunęło moje myśli od sytuacji na polanie.. zawsze to jakiś plus.
Po tym gdy IR dowiedział się że polecę do miasta razem z nim nawet dość mocno się ucieszył. Mieliśmy tam być tylko jakieś niecałe dwa dni, więc nawet gdyby nie do końca miał ochotę spędzać ze mną czas to i tak nie miałby na co narzekać.
-Gotowy?- spytał Rosjanin poprawiając sznurki którymi miałem być do niego przyczepiony.
-Jasne- wskoczyłem na coś w rodzaju skurzanej huśtawki i przewiązałem się sznurkiem w kilku miejscach.
Oczywiście zawsze mogliśmy zrobić tak, że po prostu leciałbym obok niego, ale nie chciałem nas spowalniać- wiedziałem że on jest o wiele szybszy, więc po prostu uznaliśmy, że praktycznie mnie tam zaniesie.
IR Rozłożył swoje potężne skrzydła i po chwili wzbiliśmy się w powietrze. Trzymałem się linek kurczowo żeby mieć pewność, że nie wypadnę.. Nie za bardzo mieliśmy jak rozmawiać po drodze przez wyjątkowo głośny wiatr.
Po jakiejś godzinie byliśmy już na miejscu. Wylądowaliśmy niedaleko za miastem a ja wyszedłem z ''koszyka'', a IR powiesił go na jakimś drzewie.
Poszliśmy do w stronę miasta i już po chwili znajdowaliśmy się na zatłoczonej ulicy. Osobiście nigdy nie lubiłem tego całego zgiełku. Ludzie oglądali się za nami (a zwłaszcza za Imperium) zaciekawieni.
-Więc o czym chciałeś tą książkę?- spytał IR dziwnie znudzonym głosem.
-o..- Zawahałem się- O manipulacji.
-To może ty skocz do księgarni i sobie coś wybierz, ja w tym czasie załatwię to co miałem- powiedział wskazując ruchem ręki na dość spory budynek nieopodal- Spotkamy się potem i pójdziemy coś zjeść razem, co ty na to?
-Niech będzie- pokiwałem głową- w tym samym miejscu?
-Jasne- Rosjanin pomachał dłonią na pożegnanie i odszedł gdzieś w niewiadomym kierunku.
Ja poszedłem do okrągłego budynku i wszedłem do środka. Księgarnia nie była duża, ale wyglądała na dość czystą i zadbaną. W środku pomimo pięknego dnia nie było tam prawie nikogo.
-Witam!- ktoś dotknął mojego ramienia przez co odwróciłem się gwałtownie- szuka pan czegoś konkretnego?
Była to dość ładna, młoda dziewczyna z bardzo jasnymi włosami. Miała na sobie długą do ziemi sukienkę i jasną kamizelkę z naszywką, która świadczyła chyba o tym, że tu pracuje.
-Tak.. uhh.. – zmierzyłem ją wzrokiem i odsunąłem się lekko- Szukam czegoś o psychologii.. manipulacja, te sprawy..
-Planuje pan ocś nieładnego?- spytała z udawaną podejrzliwością.
-Nie, nie..- zaśmiałem się, chociaż zabrzmiało to dość nerwowo- po prostu chcę napisać pracę na ten temat.
-Rozumiem.. idź do działu numer 7, tam powinno być coś dla ciebie- wskazała na jeden z regałów.
Podziękowałem jej skinieniem głowy i poszedłem szukać odpowiedniej książki. Nawet się nad tym nie zastanawiałem tylko wziąłem po prostu pierwszy lepszy tytuł ze słowem ''Manipulacja'' w tytule jaki wpadł mi w oko. Na wszelki wypadek wziąłem jeszcze jakiś mniejszy tomik psychologiczny.
Czułem się dziwnie rozkojarzony.. jakbym to nie był ja.
-Proszę- podszedłem do lady o położyłem na niej książki.
Wzięła je ta sama dziewczyna, która zaczepiła mnie wcześniej. Sprawdziła cennik a ja zapłaciłem jej odpowiednią kwotę. Już miałem stamtąd wychodzić kiedy znowu mnie zagadała.
-Ty jesteś tym całym flagowcem, no nie?
-Tak- westchnąłem- ale to nic specjalnego.
-Widujemy tu Rosję dość często- powiedziała z uśmiechem.
Widocznie zależało jej na rozpoczęciu konwersacji, a że póki IR miał skończyć swoje sprawy zostało mi pewnie jeszcze trochę czasu uznałem, że starczy mi czasu na krótką pogawędkę.
-Tak wiem, znam go- odpowiedziałem i oparłem się o ladę.
-No tak.. on jest wspaniały- westchnęła.
-Z pewnością jest...- stwierdziłem- ale ma żonę.
-Tak?- dziewczyna popatrzyła na mnie wyraźnie zaskoczona.
-No, tak.
-Wybacz, w tych stronach to niezbyt powszechna wiedza.
-A jaka jest ta powszechna?
-Że jest bogaty i wpływowy?
-No tak, to zrozumiałe..
-A ty?- przechyliła głowę- Jaki z ciebie kraj?
-Oh..- zawahałem się lekko- Jestem polska.
-Ciekawe,.. wiesz, ja raczej jestem trochę noga z geografii, ale nie pamiętam niczego takiego- przyjrzała mi się podejrzliwie.
-Tak, wiesz..- zaśmiałem się nerwowo- Bo Polska jak na razie tak do końca nie istnieje..
-Nie istnieje?
-Nie potrzebuję jej. Mój.. No Imperium Rosyjskie i jego znajomi podzielili się tym wszystkim, a ja nie narzekam- tłumaczyłem jej cierpliwie.
Chociaż mój głos załamał się kilka razy z jakiegoś powodu. Mówiłem to ludziom przecież tysiące razy, a przecież to nie tak, że coś się zmieniło.
-I tak zupełnie dobrze sobie radzisz bez własnego kraju?
Zaczynałem powoli mieć dość tego jej wypytywania. Nie chciałem o tym myśleć..
-Tak, radzę sobie świetnie!- Powiedziałem trochę głośniej niż zamierzałem.
Wziąłem książki i wyszedłem bez pożegnania. Chyba nie powinienem być aż tak nieuprzejmy, ale każdemu mogło się zdarzyć. Nie lubiłem gdy ludzie za bardzo interesowali się nie swoimi sprawami..
Spotkaliśmy się z IR jakiś czas później. Wyglądał na trochę bardziej szczęśliwego niż wtedy gdy się rozdzielaliśmy.
Poszliśmy do jakiejś kawiarni w okolicy. Piłem kawę patrząc na niego w milczeniu.
-Słuchaj..- zacząłem- Wszystko u ciebie w porządku ostatnio???
-Tak, a dlaczego pytasz?- Imperium uśmiechnął się szeroko, chociaż wyglądało to niezbyt szczerze.
-Ostatnio wydajesz się trochę spięty, no i Szwajcaria-
-Mówię że wszystko jest dobrze- przerwał mi stanowczo i wyprostował się lekko.
-Czy coś się dzieje?- westchnąłem- Przecież widzę, że coś jest nie tak.
-Nie przejmuj się tym.
-Będę się przejmował, jesteście dla mnie jak rodzina, a ja nie chcę żeby ta rodzina się rozpadła.
-...To po prostu skomplikowane- ściszył głos lekko.
-Jestem dorosły, zrozum że chcę tylko pomóc.
-Ona ciągle narzeka, że nie spędzam z nią czasu!- odpalił się wreszcie i zaczął narzekać- Ja mam dużo pracy, a jej to przeszkadza. Powinna się cieszyć, że na nią zarabiam, a ona ciągle stara się mnie kontrolować!
-Szwajcaria..? Kontrolować..?- uniosłem brew z niedowierzaniem- Bez urazy, ale zachowujesz się jak dziecko.
-Powiem to inaczej. Ona za bardzo się martwi, a to mi działa na emocje- nie zezłościł się na mnie, co było dość sporym osiągnięciem z mojej stront bo byłem pewny, że nieźle się wkurzy za nazwanie go dzieckiem.
-Cóż, to chyba logiczne, że się o ciebie martwi. W końcu jesteście małżeństwem.
-Do czego w zasadzie zmierza ta rozmowa?
-Ja raczej niewiele ci tu pomogę, ale powinieneś z nią na poważnie porozmawiać.. To nie może się skończyć tak, że rozejdziecie się, a ona nie będzie nawet wiedzieć co robiła źle- Zaczynałem serio się czuć jakbym tłumaczył to dziecku.
-Mogę spróbować- IR przewrócił oczami ostentacyjnie- ale nie gwarantuję ci że to coś da.
Zamrugałem szybko i popatrzyłem na niego zdziwiony. Mimo że Imperium nigdy nie był nieprzyjemną osobą, to jednak był dość uparty.. nie sądziłem, że uda mi się go przekonać tak łatwo, zwłaszcza, że nie byłem jakimś specem od relacji międzyludzkich.
-Miło, że w ogóle bierzesz to pod uwagę.
Zobaczyłem, że uśmiechnął się delikatnie gdy to usłyszał, ale postanowiłem tego nie komentować.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top