etap drugi

Leciałem przed siebie początkowo bez celu i praktycznie na oślep, ale po dłuższej chwili kiedy już uspokoiłem się na tyle, żeby wiedzieć co dzieje się dookoła zatrzymałem się w miejscu i zacząłem trzepotać skrzydłami na tyle szybko żeby móc utrzymać się w powietrzu jednocześnie zastanawiając się co robić dalej.

Przetarłem delikatnie załzawione oczy. Nie wiedziałem gdzie mógłbym się zatrzymać, gdzie mógłbym zostać... No chyba, że poleciałbym stąd do Niemiec..

-To jest plan..- wymamrotałem- Szwecja mnie przyjmie, wszystko będzie dobrze- Odwróciłem się gwałtownie w powietrzu i poleciałem w przeciwnym kierunku. 

-Muszę... może będę mógł się z nim dogadać wtedy...- nadal gadałem sam do siebie i powoli już przestawałem rozumieć co robię- Załatwię Prusy.. wszystko da się ogarnąć...

Nie było widać słońca, ale nie wiał wiatr ani nie padał deszcz. No może EWENTUALNIE była szansa że zacznie padać, ale na razie niewiele na to wskazywało. Czyli nie musiałem panikować.. Przynajmniej tak to sobie tłumaczyłem. 


...


Dość sporo czasu minęło, zanim udało mi się dolecieć do domu, w którym obecnie mieszkał mój brat. 

Kropelki krwi (niewiele ich tam było, ale jednak jakieś były) na mojej koszuli zdążyły już wyschnąć na tyle, że nie wyglądały specjalnie podejrzanie. 

Deszczyk faktycznie zaczął padać, ale również w tym przypadku mi to nie przeszkadzało.. miałem nadzieję, że plamy rozmyją się w deszczowej wodzie, a jeśli zmoknę przynajmniej nie będzie widać jak bardzo jestem spocony. 

Wylądowałem przed drzwiami i po chwili namysłu delikatnie zapukałem. Przez dłuższy moment nikt mi nie odpowiedział, ale po chwili drzwi się otworzyły. 

A w drzwiach staną Norwegia. Miał nieułożone włosy i koszulę nałożoną na lewą stronę, ale z jakiegoś powodu akurat w tym momencie niezbyt się tym przejąłem. 

-H..hej..- wydukałem- przyszedłem was odwiedzić, ale złapał mnie deszcz.. tak..- zaśmiałem się nerwowo i odwróciłem wzrok. Nadal byłem dość mocno roztrzęsiony i chyba nie zabrzmiało to zbyt przekonywująco. 

-Tak, tak, jasne wchodź!- Odpowiedział Norwegia szybko. 

Chyba nawet nie zauważył mojego zdenerwowania co było dość sporym sukcesem. 

Wszedłem szybko do środka i od razu zdjąłem nadal lekko opryskaną koszulę. Norwegia popatrzył na mnie zdziwiony, bo chyba nie było to zbyt normalne zachowanie.

 -Jest mokra- wyjaśniłem szybko. 

-A, no tak...tak..- wymamrotał- daj mi chwilę. 

Potem poszedł gdzieś do pokoju obok, a ja usiadłem przy stole. Zacząłem nerwowo bawić się okruchami na jakimś brudnym talerzu... 

W końcu skoro już tu jestem powinienem mieć idealny moment żeby móc załatwić też Prusy. Austrią mogłem zająć się później.. Ale Prusy był ultra ważnym elementem. 

-Polen!- Nagle do kuchni wszedł ucieszony Szwecja- Nie mówiłeś że chcesz przyjechać.

-To było trochę... niespodziewane- na szybko wymyśliłem jakieś kłamstwo- akurat miałem lecieć do Francji, no wiesz, ale pomyliłem terminy i tak jakoś wyszło i.. No chcę się tu zatrzymać na trochę, nie masz nic przeciwko?

-Ja nie mam, nie wiem czy Prusy ma, ale on Cię lubi więc pewnie nie ma problemu- Szwed przyjrzał mi się uważnie- wszystko dobrze..?

-Tak, tak, a czemu pytasz?- spytałem nerwowo. 

-Masz krew na szyi?

-Leciała mi z nosa, nie zdążyłem wytrzeć. 

-Zazwyczaj tak nie masz.

-Uderzyłem się. 

-O co?

-O drzewo.

-Przecież ty świetnie latasz?

-Było ciemno- spojrzałem w dół na swoje buty- poza tym już mówiłem żebyś się nie przejmował. 

-Jeju, przecież widzę, że coś jest nie tak...- Szwecja położył mi dłoń na ramieniu, ale ja natychmiast ją zrzuciłem. 

-To przez zmęczenie- odpowiedziałem chłodno. 

-Może chcesz się przespać..?- zaproponował niepewnie, chyba nadal zaniepokojony moim zachowaniem. 

-A kiedy Prusy wróci?- Spytałem gwałtownie. To było ważne. 

-Nie jestem pewny, poszli z Cesarstwem na trening, to może trochę zająć. Ale minęło już sporo czasu, więc może niedługo- wyjaśnił. 

-No tak..- pokiwałem głową- Poczekam aż wrócą, potem się prześpię. 

Po treningu pewnie będą zmęczeni, ale nie mogłem go tak po prostu zastrzelić. Mimo wszystko był tu ktoś jeszcze oprócz kilkunastoletniego dzieciaka i mogliby dość szybko się zorientować co się dzieje. 

-Podasz mi wodę?- spojrzałem na Szwecję wręcz błagalnym wzrokiem. 

-No dobra- wstał i otworzył szafkę ze szklankami. 

-W misce.

-W misce?- popatrzył na mnie zaskoczony.

-Rosyjski zwyczaj- skłamałem. 

-No niech będzie- Szwecja nalał mi trochę wody do miski po czym postawił ją przede mną na stole- Potrzebujesz może te-

-Idź zobacz może co Norwegia robi, pewnie już się stęsknił- przerwałem mu. 

Wyglądał jakby przez moment się wahał, ale potem wzruszył ramionami i wrócił z powrotem do pokoju. 

Popatrzyłem w wodę intensywnie. 

-No dalej, dalej, musisz mi pomóc- mamrotałem nerwowo szturchając wodę palcem. 

W końcu zaczęła się świecić a ja odetchnąłem z ulgą. 

-Chwilę ci to zajęło- mruknąłem.

-Wybacz, chciałem sobie popatrzeć na śmierć Rosji- stwierdził ojciec zadowolony- czego chcesz? 

-Nie wiem co robić dalej, tu jest za dużo ludzi- wyjaśniłem- po prostu mi powiedz. 

-Kiedy ja nie wiem. 

-Nie wiesz..? NIE WIESZ?!- Uniosłem się- To był TWÓJ plan!

-Tak, to akurat wiem. Po prostu musimy poczekać, w końcu znajdziemy odpowiednią okazję, nie martw się. 

-Nie rozumiem..

-Poczekaj chwilę i załatw to gdy tylko nadarzy się okazja. 

-Spróbuję- westchnąłem- ty.. ty.. pomożesz mi jakoś..?

-Zrobię co w mojej mocy- brzmiał na zadowolonego- A, tylko jeszcze jedno...

-Tak.. tato..?- Z jakiegoś powodu te słowa dość ciężko przeszły mi przez gardło.

-Spróbuj się nie wahać tym razem. 

Woda wróciła do normalnego stanu, a ja nadal patrzyłem się w nią tępo. 

Siedziałem tak przez dłuższy moment, aż do czasu gdy wrócił Szwecja. 

-Wszystko dobrze? Nic nie wypiłeś- spytał stając obok mnie. 

-odechciało mi się. 

-No dobra.. Mam to zabrać..?

-Nie. 

Wstałem od stołu, nie wiem czy nie trochę zbyt gwałtownie, po czym odwróciłem się przodem do Szwecji. 

-Powiedz mi jak wrócą, okej? Muszę się przespać.

Odwróciłem się na pięcie i przeszedłem kilka kroków do salonu po czym rzuciłem się na kanapę. Szwecja przyglądał mi się bez przekonania, a ja zamknąłem oczy. 

-No to.. śpij, proszę bardzo- Powiedział niepewnie.

Leżałem na kanapie nie ruszając się, ale czułem że mój brat cały czas na mnie patrzy. Zacząłem myśleć o tym jak by zareagował, gdyby dowiedział się co zrobiłem. 

On był zawsze taki miły... Pewnie nawet by się nie wkurzył. Po prostu się wystraszył, albo byłby zawiedziony czy coś. Akurat co do tej jednej sprawy ojciec miał rację.. Szwecja serio był słaby. Zawsze jak działo się coś złego, to ktoś inny musiał go ratować bo nie umiał sam o siebie zadbać. Nie umiał walczyć, nie miał jak uciekać.. Po prostu sam by sobie nie poradził. Nic dziwnego, że jego Prusy nie zabierał na treningi...

Poczułem, że zaczynam już odpływać i po chwili udało mi się zasnąć. No może nie był to do końca sen, bo wrażenie było mniej więcej takie, jakbym po prostu odpłynął na kilka sekund, chociaż wiedziałem, że naprawdę minęło dużo więcej czasu.

Wróciłem do zmysłów w momencie w którym ktoś mnie przytulił. Otworzyłem szeroko oczy i odskoczyłem wystraszony. 

-Polen!- Cesarstwo Niemieckie siedział naprzeciwko mnie uśmiechając się wesoło. 

Był dość brudny, miał zacięcie na policzku, a jego twarz była okropnie zakurzona, ale najwyraźniej mu to nie przeszkadzało. 

-Tak, to ja- podniosłem się lekko nadal trzymając się z dala od niego- Prusy już jest?

-Tak, czemu pytasz? Już wie, że tu jesteś chyba nie ma nic przeciwko- wyglądał jakby moja reakcja trochę zbiła go z tropu- wszystko w porządku?

-Tak, nie przejmuj się- odpowiedziałem lodowato.

-No okej..- przysunął się do mnie lekko- wiesz, w sumie dobrze że jesteś. 

-Czemu?

-Chciałem z tobą porozmawiać.

-O czym?

-O nas? 

..Odwróciłem wzrok lekko speszony. No tak, w końcu do tego też musiało dość... Oczywiste, że chciałem z nim o tym pogadać, ale jeszcze nie teraz.

-Możemy kiedy indziej?- spytałem z nadzieją. 

-Dlaczego?? Nie rozumiem... 

-Po prostu dzisiaj nie chcę, okej?

-Ale ja już nie wiem co o tym myśleć, po prostu miałem nadzieję, że przynajmniej powiesz mi czy to coś poważnego, czy jak..?

-Jeszcze się zastanowię- wstałem z kanapy i po prostu wyszedłem z salonu.

O dziwo CN za mną nie szedł. Pokręciłem się trochę po domu próbując znaleźć Prusy oraz ewentualnie jakąś broń do pozbycia się go. Z całej siły starałem się nie myśleć o wszystkich miłych rzeczach które dla mnie zrobił.. Czułem, że jeśli za bardzo skupię się na wspomnieniach to znowu spanikuję i coś mi nie wyjdzie. 

W końcu znalazłem Prusa. Chociaż bardziej on znalazł mnie... No po prostu wpadłem na niego na korytarzu. 

-Już nie śpisz?- spytał wesoło.

-Tak, tak właśnie..- odsunąłem się kilka kroków do tyłu.

-To co cię tu dokładnie sprowadziło?- Oparł się o ścianę. 

-Szwecja ci nie powiedział..? Pomyliłem daty i wpadłem po drodze do Francji..

-A no tak, jasne.. Cośtam mówił. Teraz sobie poszedł, mieli gdzieś tam pojechać z Norwegią. 

Starałem się nie patrzeć mu w oczy. Dosłownie zaraz miał przeze mnie umrzeć.. To nie wydawało mi się sprawiedliwe.. No ale skoro już to zacząłem to trzeba było to skończyć. Pewnie gdyby dowiedział się, że IR jest martwy to i tak sam odebrałby sobie życie.. Więc ja tylko oszczędzałem mu cierpienia, prawda?

-No właśnie- wyszeptałem. 

-No nie wiem, ja bym się czegoś napił skoro już tu jesteś- stwierdził i poszedł w stronę salonu- wziąłbyś mi coś? Wiesz gdzie trzymam wino, możesz nam nalać? 

-Jasne, jasne..- odłączyłem się od niego i poszedłem do kuchni. 

Nadal myślałem o sposobie w jaki mógłbym to rozwiązać...

...I wtedy w końcu wpadłem na jakiś pomysł. 

Wziąłem wino z szafki i postawiłem je na blacie. Odkręciłem korek po czym zacząłem gorączkowa przeszukiwać pozostałe szafki. 

Po chwili udało mi się znaleźć to czego szukałem- opakowanie z trutką na szczury. Była dość stara, ale chyba powinna zadziałać. 

Wziąłem pudełko i wsypałem prawie połowę zawartości do butelki po czym wymieszałem lekko. Idealnie. 

Zaniosłem wino do pokoju, gdzie Prusy zdążył już wyciągnąć kieliszki. Udałem, że dopiero odkorkowuję wino po czym przelałem trochę zmętnioną zawartość do kieliszków. Trutka trochę zmieniła kolor napoju, ale Prusy nigdy nie był jego specjalnym koneserem.

Zaczął powoli pić opowiadając mi o jakichś głupotach. Nawet go nie słuchałem.. Swoje wino wylałem do jakiejś doniczki z paprotką. 

Zostawiłem resztkę w kieliszku i udałem, że się nią oblałem. Wolałem tu nie być, żeby nie musieć na to patrzeć. 

-Ojej...- mój głos chyba nie brzmiał zbyt przekonywująco, ale szybko wstałem od stołu- muszę się wytrzeć..- pobiegłem do łazienki. 

Zamknąłem drzwi i stanąłem przed lustrem. Włożyłem korek do zlewu i nalałem wody. 

-Udało się, wyłaź!- Powiedziałem rozkazującym głosem.

Tym razem reakcja była praktycznie natychmiastowa. 

-Nie żyje?

-Zaraz nie będzie- powiedziałem z przekonaniem. 

-Czyli został już tylko Austria- ojciec brzmiał na zadowolonego.

-No nie wiem.. AW może się wkurzyć- stwierdziłem bez przekonania. 

-Spokojnie, wierzę w ciebie.

To było dość niespodziewanie miłe. Mimo woli poczułem dumę.. Chyba pierwszy raz w życiu usłyszałem od niego coś takiego. 

Siedziałem w łazience jeszcze przez kilka minut żeby zebrać myśli, a potem zdecydowałem się wrócić zobaczyć efekty. Nie czułem się aż tak spanikowany jak przy IR... może temu, że na samą śmierć nie musiałem patrzeć. 

Wszedłem do salonu i rozejrzałem się dookoła. Prusy półleżał wygięty w dość dziwnej pozie na podłodze opierając się o krzesło. Z jego ust leciała  piana.. Nie ruszał się, ale jego powieki  nadal lekko drgały. Odwróciłem wzrok niechętnie...

W tym momencie przypomniałem sobie, że Szwecja co prawda wyszedł, ale CN nadal gdzieś tu jest. 

-Hej, Niemcy..!- wydawało mi się, że nie spanikowałem ale głos i tak lekko mi drżał.

Nikt mi nie odpowiedział.. To było już dziwne. Może po prostu już go zobaczył i wybiegł gdzieś szukać pomocy..? Ale wtedy raczej najpierw spróbował by mnie zawołać. 

Rozejrzałem się po kuchni i jadalni, ale nigdzie go nie znalazłem. Dopiero później wpadłem na to, że mógłbym po prostu sprawdzić jego pokój. 

Wszedłem do środka i praktycznie od razu zamarłem. 

Na biurku stał pusty kieliszek, ze resztką wina w środku.. Rozejrzałem się po pokoju spanikowany i zobaczyłem, że CN leży pod szafą mniej więcej w podobnej pozycji w jakiej wcześniej widziałem Prusy. 

W przeciwieństwie do tego drugiego, Cesarstwo nadal lekko drgał, wydając jakieś charczące dźwięki. Poczułem, że robi mi się słabo..

Podszedłem do niego i uklęknąłem obok. Ręce znowu zaczęły mi się trząść..

-Nie, nie, nie, nie nie...-Schowałem twarz w dłoniach. 

To nie miało tak wyjść..





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top