Prolog
Właśnie zbliżał się czas przerwy w pracy, podczas której wygłodniali pracownicy jednego ze sklepików znajdujących się w centrum handlowym, mogli w spokoju pójść do innej części centrum na ciepły posiłek.
Taką przerwę miał właśnie Thomas, pracujący w jednym z markowych sklepów. Chłopak założył na siebie bluzę tak aby zakryć t-shirt z logiem sklepu. Wiał najważniejsze przedmioty, telefon i portfel po czym wyszedł ze sklepu. Kierował się na drugi koniec centrum gdyż tam mógł zjeść najtaniej a na dodatek do syta.
Ta przerwa była także oznaką końca zmiany czarnookiego dzięki czemu ten nie musiał się spieszyć aby dojść do domu gdyż nikt tam na niego nie czekał.
Rozmyślania o popołudniu przerwał mu widok płaczącej dziewczynki.
Stała tam przy jednej z witryn sklepowych jednak nikt się koło niej nie zatrzymał. Ludzie mijali ją przyglądając się jej a następnie puszczali ten widok w niepamięć i znów wracali do swojego szarego monotonnego życia.
Tom pomyślał, że dziewczynka po prostu się zgubiła co w przypadku Centrum Handlowego było dosyć normalne. Zwłaszcza, że owe centrum posiadało piętro i takie przypadki zdażały się często.
Czarnooki ukląkł koło dziewczynki i uśmiechnął się przyjaźnie czując na plecach wzrok mijających ich ludzi. Pewnie myśleli sobie teraz, że Tom został młodym ojcem lub bratem i właśnie tłumaczy siostrze bądź córce, że nie kupi jej kolejnej zabawki.
-Cześć malutka, czemu płaczesz?-chłopak jeszcze raz rozejrzał się za jej rodzicami.
-Z-zgubiłam tatusia..-dziewczynka przetarła oczy wciąż drgając i chlipiąc.
-Oh. Nie bój się-Tom wziął dziecko na ręce ocierając jej łzy.-znajdziemy twojego tatusia razem, dobrze?
Dziewczynka o błękitnych oczach uśmiechnęła się kiwając głową. Oparła się o Toma. Wciąż rozpaczliwie rozglądała się za rodzicem.
-On ma um..małe włosy wyglądające jak u diabełka-Niebieskooka usiłowała wytłumaczyć mu jak wygląda jej tata jednak nie potrafiła. Z resztą czego Tom spodziewał się po tak małym dziecku?
-Diabełka? - czarnooki wyobraził sobie punka z irokezem. Zaczął iść z dziewczynką do biura personelu. To właśnie tam znajdują się ludzie odpowiedzialni za puszczanie nudnych piosenek przez głośniki rozmieszczonych w całym centrum. - Jak twój tata ma na imię?
-Tatuś-odpowiedziała bez zastanowienia.
-A jak ty masz na imię?-uśmiechnął się lekko na jej odpowiedź.
-Tamara-dziewczynka spojrzała na biuro- Myślę, że go widzę..
-Naprawdę?
W tym momencie z głośników dało się usłyszeć zachrypnięty głos opisujący wygląd Tamary. Głos zakomunikował jej zgubienie na terenie centrum oraz prosił o pomoc w znalezieniu jej.
Tak, to mógł być zdecydowanie jej tata stający w biurze.
-Przepraszam na moment-Tom wszedł z dziewczynką do biura.-Znalazłem małą dziewczynkę, szuka swojego taty
Mężczyzna stojący w biurze nawet nie spojrzała na czarnookiego, od razu wziął dziewczynkę w swe ramiona i przytulił ją mocno.
-Nigdy więcej tego nie rób-mężczyzna ucałował twarz dziewczynki trzymając ją blisko siebie w uścisku. Tom pierwszy raz spotkał się z taką reakcją. Zwykle rodzice krzyczeli na swoje dzieci za nieposłuszeństwo.
-Tatusiu, tamten pan mi pomógł-Tamara wtuliła się w tatę.
Tord podniósł wzrok na Toma po czym od razu zesztywniał. Zupełnie jak wyżej wymieniony chłopak.
-T-tord?
Szarooki zagryzł wargę z lekkim rumieńcem. Właśnie stał przed nim chłopak, którego kochał tak dawno temu , że sam tego nie pamięta. Wmawia sobie tylko, że go kochał. Jednak Rogacz chciał wyjść z tego z głową. Odchrząknął.
-Dziękuje ci Thomas'ie za odprowadzenie mojego dziecka. Jak mogę Ci się odwdzięczyć?
Urzędowy, monotonny głos Torda wpadł do głowy jednym uchem a wypadł drugim. To, że dziecko jest Torda, zmienia wszystko po kolei.
-T-to twoja córka?-Tord pokiwał na jego pytanie głową.
-Zostawiła mnie. Moja Ex. Nie lubię o niej rozmawiać..
-Oh więc..um..masz naprawdę uroczą córeczkę-chłopak podrapał się po karku nie wiedząc co ma robić. Chciałby już wrócić do domu ale to TORD. TORD, który zniszczył mu całe życie i on pozwoli mu tak po prostu odejść? Bez zapłaty? Bez przeproszenia? Odszkodowania?
Jednak o dziwo nie był zły. Złość zdążyła wyparować przez te parę lat. Zastąpiła ją rutyna,bezsilność. Nienawidził Torda bo tak zdecydował.
-Dziękuję-odstawił dziewczynkę na kafelki po czym złapał jej małą dłoń w swoją. - Chciałbyś może pójść z nami na obiad?
-Nie jestem tego pewien..-zakłopotany Tom nie wiedział czy to spotkanie możliwie skończyć się katastrofalnie. Spojrzał więc na małą dziewczynkę trzymającą dłoń swojego "tatusia". Było mu jej szkoda. Tamara jeszcze nie wiedziała jakim jej ojciec jest potworem. Ale zrobiło mu się jej szkoda, dziewczynka zrobiła oczka spaniela.-No dobrze ale tylko ze względu na Tamarę
Dziewczynka zachichotała po czym złapała Toma za dłoń tak jak trzymała dłoń taty. Ah ta dziecięca naiwność.
Jednak Tom był zadowolony z siebie widząc uśmiech dziecka, który sam wywołał. Zerknął jeszcze na Torda, który po prostu patrzył na córkę uśmiechając się czule i delikatnie. Czyli to naprawdę jego dziecko?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top