23. Plan?

- No to co chłopaki? Czas wymyślać plan - usmiechnąłem się do nich.

I zaczęliśmy wszyscy myśleć. (Dop.a: no to nieźle, że zaczęliście w końcu myśleć heh)

- A więc... Ma ktoś pomysł? - zapytał się Edd.

- Ja niby mam, ale ciężko go będzie wykonać... - odezwałem się.

- Mów - uśmiechnął się i zobaczył czy ktoś nas pilnuje. Na szczęście nie było teraz nikogo.

~ Time skip, bo nie mam czasu :'') ~

Kończąc opowiadać im mój pomysł stwierdziłem, że on jest bez sensu. Chłopakom on się spodobał i nie mam nawet pojęcia jak. Nie rozumiem ich.

- Okej, a więc musimy go tylko trochę dopracować - Edd narysował szybko na kartce (którą dał nam wcześniej jakiś strażnik) plan kawałka tego budynku, który znamy. Po chwili ołówkiem pokazał na jedne ze drzwi.

- Musimy tylko wiedzieć gdzie jest [T/I], a tego nie wiemy. Ja stawiam, że jest to tu, ponieważ widziałem jak zanosili ją do tamtego pomieszczenia kiedy nas zabierali. - oznajmił.

- Ale co jeśli to nie będzie ten pokój? - zapytał się Matt.

- To wtedy szybko szukamy odpowiednich drzwi i staramy się, aby jak najmniej osób nas zauważyło... - odpowiedziałem. - Ale nadal nie podoba mi się ten plan. Wiecie, że może on nie wypalić?

- Nie bądź taki pesymistą, Tom... - wywrócił oczami Edd, a ja tylko westchnąłem. Spojrzałem się w stronę korytarza. Właśnie szedł tam... Paul? Nie znam go, ale jak na każdym mundurze widniała tabliczka z imieniem. Szybko powiedziałem chłopakom aby byli cicho, a sam usiadłem sobie pod ścianą.

Paul wyjął jakieś klucze z kieszeni i otworzył naszą cele.

- Chodźcie idziemy. - powiedział surowo i założył nam kajdanki, abyśmy nie mogli się wydostać. Po chwili szliśmy jednym z białych korytarzy.

Spojrzałem się w stronę moich przyjaciół. Nie wiedzieli czy mamy teraz wykorzystać nasz plan, czy jeszcze poczekać. Szczerze? Ja też nie wiedziałem, ale wolałbym jeszcze z tym poczekać. Lekko pokręciłem głową dając im do zrozumienia, że jeszcze nie. Chyba zrozumieli.
Szliśmy dalej tym jakże jasnym i czystym korytarzem, a ja patrzyłem się na każde drzwi które pomijaliśmy.  Może któreś z nich będzie miało tabliczkę z napisem laboratorium czy coś...

Po chwili weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Było tam.... Biało. A czego tu się spodziewać po budynku z który jest cały biały?  Westchnąłem cicho.

- Po co nas tu zabrałeś? - wywróciłem oczami. - Żeby Tord znowu się nad nami poznęcał?

- Nie. Siedź cicho. - popatrzył się nas, a potem ruszył dalej ciągnąć nas za sobą.

Przeszliśmy przez następne drzwi i znaleźliśmy się w jakimś miejscu z dziwnymi urządzeniami. Rozglądałem się po pomieszczeniu, a po chwili zobaczyłem... [T/I]. Czyli teraz wiemy gdzie ona jest! Ale strasznie ciężko się tu dostać...

- Cofnijcie wszystkie prace i odczepcie ją od tego. Ma być normalna. - mówiąc to pokazał tabliczkę z podpisem Torda i napisaną tu zgodą na to. Naukowcy popatrzyli się na niego dziwnie po czym zaczęli cofać wszystkie "zabiegi". Po chwili oznajmili, że wszystko jest już zrobione.

- Dobrze to teraz weźcie ją i idźcie za mną. - powiedział po czym ruszył ku miejscu, którego nie znamy.

Nagle stanęliśmy przed jakimiś drzwiami i się zatrzymaliśmy. Powiedział naukowcom, aby zostawili już ją i wrócili do swoich zadań.

- Co ty robisz? - zapytał się Edd. On jedynie się na niego popatrzył i otworzył drzwi.

Znaleźliśmy się w pokoju, który wyglądał na kantorek. Zamknął szybko drzwi, podszedł do końca pomieszczenia i zaczął coś klikac przy półce z rzeczami do sprzątania. Po chwili otworzyly się przed nami drzwi, których nie było widać. Znaleźliśmy się w pokoju, który w końcu nie był biały! Znajdowało się tam kilka książek, łóżko i biurko.

- witajcie w mojej tajemnej skrytce. - uśmiechnął się lekko, ale potem znowu wrócił do poprzedniej bez emocji miny. - Pomogę wam, bo nie podoba mi się co zrobili mojemu przyjacielowi... - westchnął - wyrzucili go za to, że chciał wam pomóc... Poprosił mnie abym to ja wam teraz pomógł, więc no... Teraz to robię.

- Um... - nie wiedzialem co powiedzieć za bardzo - Dzięki wielkie... - Paul w tym momencie położył [T/I] na łóżku.

- Ja muszę już iść. Niestety nie będę mógł wam pomóc na razie. Ja muszę szybko wrócić i zając się swoją pracą aby mnie nie oskarżali - powiedział to po czym udał się w kierunku tajnego przejścia - ah.. i możecie używać wszystkiego co tu jest.... - wyszedl i zostawił nas samych.

- No to... Widzę, że nie potrzebowaliśmy planu... - powiedział lekko zdziwiony Edd.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top