22. Światło

- Odsuń się od niej, albo go zastrzelę. - powiedział celując prosto w głowę Edda.

W tym momencie czułem się jakby zatrzymał się czas i nie rozumiałem co się właśnie stało. Widziałem tylko przerażenie Edda i Matt'a oraz Torda trzymającego pistolet. Dlaczego nic nigdy nie wychodzi po naszej myśli?

- T-Tord?... - powiedział przerażony Edd - Co ty... Ro-

- ZAMKNIJ SIE - szarooki zaczął krzyczeć i nagle wystrzelił kulę, która ominęła głowę Edda o kilka centymetrów. Wszyscy staliśmy w osłupieniu i każdy z nas bał się jakkolwiek ruszyć. Po chwili Tord spojrzał się na mnie i [T/I].

- Powtórzę jeszcze raz. Odsuń. Się. Od. Niej. - naładował kolejną kulkę - Albo naprawdę go zastrzelę - powiedział bez emocji.

- T-tord... P-proszę p-przestań... - jęknął Matt. - Proszę...

- PRZESTAŃCIE!!! ZAMKNIJCIE SIE WRESZCIE! - chłopak nie mógł już wytrzymać i jego emocje wybuchły. Można było zobaczyc, że się trzęsie, ale... Dlaczego? - Naprawdę chcecie, abym go zabił? - spojrzał na mnie, lecz w tym wzroku nie widać było czystej nienawiści. Można było zobaczyć rozpacz, niechęć i złość pomieszaną ze sobą. O co tu chodzi?...

Ja nie chętnie odsunąłem się od dziewczyny kilka kroków. Tord, widząc to, odetchnął z ulgą.

- Koniec na dzisiaj. Zabierzcie ich - oznajmił chowając pistolet do kieszeni. Poszedł w kierunku drzwi, ale zatrzymał się przed nimi - A [T/I] weźcie na badania. - wyszedł z pomieszczenia, a na jego miejsce przyszli inni ludzie, którzy mieli nas zabrać do naszych cel.

Spojrzałem raz na [T/I] kiedy przechodziłem przez próg. Ona tylko patrzyła się w ścianę bez żadnych oznak życia i emocji.

~ Perspektywa ??? ~

- Mówisz, że ten facet - rzuciłem nożem w zdjęcie Toma, które znajdowało się na tablicy, na której była reszta - niby obudził trochę ją z tego jebanego transu?! - prychnął - niedorzeczne.

- Tak... Niestety. Znowu będzie trzeba zaczynać od nowa. - westchnął Tord.

- Nie rozumiesz o co chodzi?! - rzuciłem kolejny nóż ze wściekłości prosto w głowę rudzielca. - Jeśli ona się obudzi to bedzię MÓJ koniec.

- A myślisz, że ja tego nie wiem? - cicho powiedział Tord, ale ja to usłyszałem.

- A tak w ogóle... - podszedłem do szarookiego i oplotłem go moimi mackami. - wszystko widziałem - szepnąłem do jego ucha ściskając go mocniej i nie pozwalając mu oddychać - jak jeszcze raz tak zrobisz to obiecuję ci, że będziesz pierwszym, który tutaj umrze. - szybko zniknąłem i znowu pojawiłem się przy tablicy wyjmując dwa noże z niej, które rzuciłem wcześniej. Widziałem kątem oka jak on trzymał się lekko za szyję.

- Idę zobaczyć jak idą postępy - oznajmił Tord i wyszedł z pokoju trochę głośno trzaskając drzwiami.

Ja wiem, że nie dasz rady.

~ Perspektywa [T/I] ~

Czułam się dziwnie. Nic do mnie nie docierało i nie wiedziałam co robię. Niby wszystko widzialam, ale... Tak jakby przez mgłę, z której nie mogłam wyjść. Byłam więźniem własnego umysłu. Niewidzialna bariera nie pozwalała mi kontrolować mojego ciała i tego co robię. Byłam jak marionetka, którą sterują dzieci z góry podczas występów dla swoich kochanych rodziców. Lecz mną nie sterowało dziecko, czy ktokolwiek. Mną kierowałam ja sama. Nie potrafię tego opisać. To jest skomplikowane. Czułam się jakby ktoś siedział we mnie i był MNĄ. Czułam się tak od momentu kiedy uśpili mnie i zaczęli robić na mnie badania. Ale teraz.... Ujrzałam małe światełko (tak jakby iskrę z ogniska) w tej gęstej mgle, która mnie otaczała. Światło było słabe, ale wystarczająco widoczne, żeby mogło mnie wyprowadzić spod tej kontroli. Niestety było dość słabe, aby dało się go łatwo zgasić. Była jak pochodnia lub ognisko.

Mogło się znowu rozpalić.

Ale tak się nie stało.

~ Perspektywa Toma ~

Kolejne kilka godzin w celi. Wspaniale. Bo kto by nie chciał spędzić swojego wolnego czasu na gnicie w jakimś więzieniu?

Siedzieliśmy wszyscy i myśleliśmy co można zrobić, aby uratować [T/I]. Każdy z nas widział to co się stało kilka godzin temu. Ona się zawachala i zatrzymała. Poznała mnie... Czyli jest jakaś nadzieja, prawda?

- Dobra słuchajcie. Trzeba coś w końcu zrobić. - oznajmił Edd. - Każdy z nas widział co się wtedy stało. Trzeba tylko coś wykombinować.. - zielonek zaczął się zastanawiać.
Nagle odezwał się Matt.

- Ale... Zwróćcie uwagę na to, że teraz pewnie ona znowu nie będzie nas poznawać, bo rozpoczęli te badania od nowa. - myśli - nie można spróbować uciec i zakraść się do tego laboratorium i jej uwolnić?... - oznajmił rudzielec. Powiem, że to dobry pomysł, ale może się znowu nie udać...

- Można spróbować... Ale będzie źle jeśli znowu nas złapią... - powiedział Edd.

Spojrzałem na nich. Każdy zastanawiał się co można zrobić w tej kłopotliwej sytuacji. Jedynie pani [T/N] spokojnie spała. Była zmęczona i załamana tym wszystkim, nie dziwię się. Nagle wstałem.

- No to co chłopaki? Czas wymyślać plan - usmiechnąłem się do nich.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top