15. Szyfr

Obudziłam się o 6. Było mi jednocześnie bardzo wygodnie i jednocześnie coś mi przeszkadzało. Leniwie otworzyłam oczy, aby zobaczyć na czym leżałam. I tym czymś był... Tom? Ale cze... A no tak. Lekko się uśmiechnęłam na myśl o wczorajszym wieczorze. Popatrzyłam na Toma, który smacznie sobie spał. Wygląda słodkooo. Rozejrzałam się po salonie i znalazłam koc. Wzięłam go do ręki i powoli wstałam próbując nie obudzić Toma. Następnie wzięłam owy kocyk i przykryłam nim go. Teraz wygląda jeszcze bardziej uroczo. W końcu udałam się w stronę kuchni, aby zrobić wszystkim śniadanie. Otworzyłam lodówkę i popatrzyłam co w niej jest. Jak zawsze: nic. Z tego powodu wzięłam karteczkę i długopis, a następnie napisałam na niej, że poszłam do sklepu po coś do jedzenia. Po skończeniu tej czynności udałam się do sklepu. Szybciutko założyłam coś na siebię i wyszłam z domu.

~ Perspektywa Toma ~

Obudziłem się na kanapie przykryty jakimś kocem. Lekko otworzyłem oczy i zobaczyłem, że nie ma przy mnie mojej [T/I]. Pewnie już wstała. Ja zrobiłem to samo i udałem się najpierw do kuchni zobaczyć czy nie ma jej tam. Niestety nie było jej. Była tylko mała karteczka na stole. Wziąłem ją i przeczytałem.

Hej ja poszłam do sklepu po jakieś jedzonko, bo w lodówce świeci pustkami (jak zawsze). Wrócę niedługo.
                                                       [T/I]

Aha. Spoczko, czyli nie ma [T/I] i żarcia. Najgorzej. Wróciłem spowrotem do salonu i włączyłem telewizor. Teraz musi akurat na WSZYSTKICH kanałach lecieć znienawidzony przeze mnie serial. "Zdrady". Ugh... Jak ja tego nienawidzę... Wszyscy nagle tak z dupy się zdradzają. Wyłączyłem telewizję i udałem się do pokoju [T/I] zobaczyć czy chłopaki nadal śpią. A więc jak pomyślałem tak zrobiłem. Poszedłem na górę i wszedłem do pokoju dziewczyny. Zobaczyłem jak Edd i Matt oglądają jakieś zdjęcia i mnie nie zauważyli, więc zakradłem się do nich od tyłu i zobaczyłem co oglądają. Powiem krótko: mają przegwizdane. (dop.a: zobaczymy ile osób to kojarzy hehe xD)

- Oddajcie telefon albo macie przejebane - powiedziałem tak jakby strasznie. Chłopaki podskoczyli i jednocześnie się odwrócili. Popatrzyła na siebie jednocześnie, a potem na mnie. - Liczę do trzech. 1... 2... 3! - i w tym momencie Edd rzucił Mattowi telefon, a we mnie poduszką i zagrodził mi drogę. Matt w tym czasie uciekał.

- Hahaha nigdy nie złapiesz tego telefonu hahaha - wkurzył mnie. Wyrwałem mu z rąk poduszkę i walnąłem z całej siły w jego twarz, a potem wyszedłem z pokoju i udałem się na poszukiwania rudzielca. Ale przed tym szybko powiedziałem do Edda.

- Nie złapię, heh? Zobaczymy... - i poszedłem.

~ Perspektywa [T/I] ~

Idę sobię pięknego dnia spokojnie do sklepu, a nie przepraszam pomyliłam się. Idę sobie ZASRANEGO dnia z ulewą i NIESPOKOJNIE, bo jakiś facet w czarnym cały czas za mną idzie i ewidentnie patrzy się cały czas na mnie. To trochę straszne. Niestety został jeszcze kilometr do sklepu i nie mam gdzie się ukryć przed ulewą. A ten facet CAŁY czas za mną idzie. Postanowiłam, że przyśpieszę kroku. Tak też zrobiłam, ale owy mężczyzna za mną zrobił to samo i w dodatku zadzwonił do kogoś i z nim rozmawiał. Teraz najgorzej, bo muszę przejść przez małą uliczkę, aby dotrzeć do mojego celu, ale trochę ciężko zrobić to jaki idzie za tobą jakiś  zboczeniec, morderca, stalker, psychol czy co tam jeszcze. No ale niestety musiałam to zrobić. Skręciłam w prawo i szłam szybkim krokiem. Oczywiście facet, który cały czas gada z kimś za mną jest. Byłam już w połowie ścieżki gdy usłyszałam jak mężczyzna powiedział:

- Teraz - i nagle pojawiło się przede mną 3 mężczyzn a z tyłu doszło dwóch. Otoczyli mnie i w jedną sekundę ktoś złapał mnie od tyłu i zasłonił mi usta ręką. Próbowałam się wyrwać, lecz trochę ciężko jest jak atakuje cię 6 mega napakowanych facetów, co nie? Po chwili wiercenia się jeden z nich wstrzyknął mi coś do szyi i zemdlałam. Usłyszałam jedynie to:

- No to załatwione. Teraz do szefa z nią - i więcej nie usłyszałam.

~ Perspektywa Toma ~

Uh... [T/I] nie ma już od dwóch godzin i wszyscy zaczynamy się martwić. Czekamy i czekamy, a jej nie ma! Obok mnie siedzi Edd, Matt i mama [T/I].

- Nie no ja już dłużej nie wytrzymam. Idę po nią - wstałem i miałem już iść, ale zatrzymał mnie Edd.

- Tom... Poczekajmy jeszcze chwilę... Może jest po prostu.. Um... Długa kolejka w sklepie? Haha... - zaśmiał się nerwowo. Przecież widzę, że on też się martwi, więc po co mnie zatrzymuje?

- Tom, Edd ma rację. Poczekajmy jeszcze chwilę.... - powiedziała mama dziewczyny. No dobra jej się posłucham...

- Ugh.. no dobrze... - i w tym momencie do każdego z nas przyszedł SMS. Włączyłem telefon jak torpeda i zobaczyłem wiadomość. To było od [T/I]

[Z/I]:
MA-LI-NO-WE-BU-TY zawsze się przydadzą =)

Emszm prztjmclnikm pnremom znsymim
Brmynemc jwj olw zdnimclw
Olw nalolw jm przwzomczwolw
Olw prnubjclw jwj rmynemc,
Un ymkzw zglolwclw

                          Jwj knchmot urmclszwk

PS. Wkrótce napiszę znowu... Jmk jm brmynemc

Co to ma znaczyć??? Popatrzyłem się na resztę i są tak samo zdziwieni jak ja. Nie wiem co to za pojebany szyfr, ale wiem jedno: [T/I] jest w niebezpieczeństwie.

- Dobra Tom miałeś rację... Mogliśmy po nią pójść... Ale co teraz? W ogóle wie ktoś co to oznacza? - Edd złapał się za głowę i zaczął patrzeć się na podłogę bez życia. Szkoda mi go...

- Um... To wiemy, że jest to szyfr... Ale jak go rozwiązać? Wiemy jeszcze, że ten ktoś napisze znowu... Ja nie wiem... - wow Matt zaczął myśleć.

- Moja [T/I]... Moja kochana córcia...- jej mama jest na krańcu wytrzymania (Cooo xD) szkoda mi jej... Podeszłem do niej i popatrzyłem się na nią. Zobaczyłem, że miała w oczach łzy.

- Niech pani już nie płacze... Wszystko będzie dobrze...

- Nie będzie dobrze! Moją córkę porwano! - przerwała mi.

- Ale mówię prawdę. Znajdziemy ją. Obiecuję. Znajdziemy pani córkę... Ja obiecuję. - popatrzyłem się na nią, a ona niepewnie przetarła łzy i powoli się uspokoiła.

- Um... No dobrze... To co w takim razie zrobimy?...

- Musimy rozszyfrować wiadomość. - powiedział Edd.

~ Perspektywa ??? ~

Dobrze... Jak widzicie oni muszą rozwiązać zagadkę, która na nich czeka. Ale... Zagramy w grę. To WY będziecie musieli rozwiązać tą zagadkę. Tak jakby zamieniliście się miejscami z ich 4 i to od WAS zależy jak potoczy się dalsza historia. Jak uda wam się rozwiązać zagadkę to wszystko będzie dobrze... Ale jak nie... No to sami wiecie =)

Autorka wstawi jeszcze jeden rozdział, ale tylko z dalszą częścią zagadki...

Macie czas do końca tygodnia... Czyli... Dzisiaj jest środa no to czyli macie 5 dni (dop.a: bo rozdział będzie w poniedziałek)
To od was zależy jak potoczy się dalsza historia...

[T/I] czeka aż ją uratujecie...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top