10. Kto to był?

Ujrzałem w  moim pokoju Torda oraz osobę, której nie znam. Kto to jest?

- Tord co ty robisz?! I kto to je... - w tym momencie Tord i owy mężczyzna odwrócili się do mnie. Nieznany widząc mnie oplótł wokół mnie jakieś macki. Nie mogłem się ruszyć i w dodatku oddychać. Mężczyzna schował się robiąc się niewidzialnym... Jak on to do cholery zrobił?!

- Poluzuj trochę, bo on zaraz nam tu umrze. Jeszcze się może przydać w przyszłości. - Nieznajomy lekko poluzował węzły dzięki czemu mogłem oddychać.

- Co ty robisz?! Jak reszta się dowie to ci nogi z dupy powyrywa! - krzyknąłem.

- Oni? Hahaha! Nawet się o tym nie dowiedzą. - Ugh! Działa on mi już na nerwy.

- Ja im powiem!

- Ty? Hahaha! Weź mnie nie rozśmieszaj. - zbliżył się do mnie w niebezpiecznej odległości - Myślisz, że oni CI uwierzą? Hahaha! To niezły żart. Oni NIGDY ci nie wierzyli, więc czemu mają uwierzyć teraz? - odwrócił się na pięcie. - Wierzą mi, nie tobie. - znowu odwrócił się w moją stronę. - Jesteś NIKIM w porównaniu do mnie... - szepnął do mnie ze złowieszczym uśmiechem, a następnie odwrócił się do tamtego mężczyzny.

- Uwierzą mi! - krzyknąłem. Ale on ma rację... Nie uwierzą...

- Na nas czas. Pilnuj go. - nieznajomy przytaknął i jeszcze bardziej obwiązał mnie tymi mackami. To bolało. - A i jak chcesz to możesz się nim pobawić. - czekaj co?! Nagle zaczęło coś mną machać i obijać po wszystkich rzeczach: ścianach, szafkach, suficie. Osobą robiącą to był właśnie ten mężczyzna. Zobaczyłem teraz jego złowieszczy uśmiech. Znowu uderzył mnie o ścianę głową. Wszystko miałem połamane. Czułem, że powoli tracę przytomność, ale starałem się bardzo, aby tego nie zrobić. Muszę stąd jakoś uciec! Nieznajomy wkońcu raczył przestać się mną bawić, jakkolwiek to brzmi. Upadłem na ziemię i strasznie mnie wszystko bolało. Nie dam rady... On ma rację. Jestem nikim... Oni mi nie wierzą... Ale mogę się z nim rozprawić w pojedynkę! Pod wpływem złości zmieniłem się w ogromnego potwora rozrywając przy tym te dziwne macki i rzuciłem się na Torda. Na początku był zdezorientowany, ale po chwili się ogarnął i zrzucił mnie jakoś z siebie. Następnie z nożem, który trzymał pod ręką, rzucił się na mnie, lecz ja zrobiłem dobry unik. Warknąłem na niego i zaatakowałem. Niestety dla mnie, on zrobił unik. Przez całą tą walkę zapomniałem o drugim gostku, który akurat się na mnie rzucił i oplótł wokół mnie wiele macek przez co uniemożliwił mi ruch. No i tutaj kończy się moja walka. Próbowałem się wyrwać, lecz tym razem było ich za wiele. W tym momencie Tord podszedł do mnie i wstrzyknął mi coś. Zrobiło mi się słabo i zemdlałem.

~ Perspektywa [T/I] ~

Szukając Edda rozglądałam się jeszcze po sklepach. Kupiłam sobie i reszcie naszyjniki przyjaźni. Jest to serduszko, w którym jest napisane "Best Friend" Ciekawa jest jeszcze opcja, że można go otworzyć i do środka włożyć zdjęcie. Mam nadzieję, że im się spodoba. Kupiłam sobie jeszcze [U/K] bluzę. Następnie poszłam szukać zielonka dalej. Przechodząc obok parkingu popatrzyłam się w jego (parking) stronę i zobaczyłam, że nie ma naszego samochodu! Następnie zobaczyłam Edda czekającego na resztę. Szybko do niego podbiegłam i opowiedziałam mu co się stało.

- Edd! Nie ma naszego samochodu na parkingu! - powiedziałam na jednym wdechu.

- Jak to? Napewno tam jest.

- No mówię ci, że nie ma! - lekko się zdenerwowałam. Edd tylko westchnął.

- No dobra wierzę ci... To chodźmy poszukać Matta, Toma i Torda... - szybko ustaliliśmy gdzie mamy się spotkać i kogo szukać. Ja mam poszukać Torda i Toma. Pobiegłam w stronę sklepu, w którym miał być Tord. Ugh... Jak on może na to patrzeć? Doszłam do tego miejsca i niestety czerwonego nie było. Przeleciałam jeszcze wszystkie sklepy, a chłopaków jak nie było, tak nie ma. Zrezygnowana wróciłam do miejsca spotkania. Był tam już Edd i Matt.

- [T/I] chłopaków nie ma w sklepie! Powiedzieli, że poszli do domu. Tord nic potem nie dodał, a Tom trzymał jakąś kartkę w ręku i powiedział, że idzie oskarżyć Torda. - oznajmił rudzielec.

- No to na co jeszcze czekamy? Chodźmy do domu! - okrzyknęłam i wyszliśmy z galerii. Udaliśmy się następnie do naszego domu.

~ Perspektywa ??? ~

Hahaha... Jak tu przyjdziecie to wszyscy będziecie martwi. Patrzyłem się jak zmierzają do domu nie wiedząc co ma się tam wydarzyć. Odwróciłem się w kierunku CIEBIE.

- A ty wiesz co tam się stanie? Nie?... To dowiesz się w swoim czasie...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top