Rozdział XII.
Kirishima w tym czasie stanął tyłem do mnie.
Gdy doszedłem do refrenu, zauważyłem, że ramiona mu drżą.
Płacze?
Nie...
Nie, on..
On się śmieje.
-OI.
Zignorował mnie i zakrywał usta dłonia.
-OI OI OI.
Dalej nic.
Podszedłem i go szarpnąłem tak, że znalazł się przodem do mnie.
Na jego twarzy był szeroki uśmiech.
Zmarszczyłem brwi, a on zaczął chichotać.
-Co cię tak śmieszy..?
-Hah... Nic.
-Gadaj. Co. Cię. Tak. Śmieszy.
-Umm.. Twoje śpiewanie...
-Tak?
-No... Przepraszam... Ale „I wanna dance with somebody" to chyba nie Twoja piosenka...
-No i co? Ty nawet nie spróbowałeś śpiewać. Ej właśnie... Twoja kolej!
-Hm..? A muszę...?
-Tak.
-Nie chcę...
-Jeśli tego nie zrobisz, nie pomogę ci nigdy więcej w sprzataniu.
-Ugh...
-Dawaj! Zobaczymy, czy śpiewasz lepiej.
Pov. Kirishima
Wziąłem głęboki wdech i spuściłem głowę.
Zacząłem. Akurat ta piosenka jest moja ukubiona.
Muzyka i śpiewanie zawsze pomagało mi przetrwać smutne chwile. Podnosiło mnie to na duchu.
Jednak nikt mnie nigdy nie ocenił.
Nie wiem, czy śpiewam dobrze, czy wręcz przeciwnie.
Jestem już na refrenie, i zacząłem się czerwienić ze skrępowania.
Boże, czemu w końcu się zgodziłem...?
Stres mnie zjada od środka.
Co jeśli mnie wyśmieje..?
W sumie właśnie tego się obawiałem.
Natrętne myśli zaczęły pojawiać się w mojej głowie.
Śpiewam okropnie...
Głos zaczął mi strasznie drżeć.
Zaczął mi się łamać.
Pociągam nosem raz.
Dlaczego komuś zaśpiewałem...?
Co ja w ogóle....
Sobie myślałem...
Teraz będzie się śmiać, upokarzać...
Może jeszcze opowie o tym złoczyńcom...
I oni również będą mi dokuczać...
Czuję, jak jego oczy przewiercają mnie na wylot.
Wgapia się centralnie we mnie....
Nie... Ja nie mogę...
Głos łamie się jeszcze bardziej, a pochlipywanie zamienia się w szloch.
Kurde, co ja wyrabiam?!
Po prostu przestań śpiewać!
Stop!
Przestań ofermo!
Ty...
Z transu wyrwała mnie jego ręka na moim ramieniu.
-Możesz przestać...
Powoli się uspokajałem, jednak zwyczajnie nie miałem ochoty na rozmowę. Dopiero co się przed nim ośmieszyłem.
-Ej, Kirishima...
Jestem taki... jakiś teraz nieobecny.
-Kirishima, przepraszam, że tak cię przyparłem do muru i nie dałem wyboru. Mogłeś odmówić, postawić się mi... Rozumiem, że to była kolejna trauma z pobytu tutaj? Lub wspomnienie z dawnych czasów?
-Cóż... Nic z tych rzeczy... Chyba... Po prostu zbyt wiele negatywnych scenariuszy przeszło przez moja głowę.... Bałem się.
-Huh? Może... miałeś tremę?
-T-tremę...?
-Tak.
-Na czym to dokładnie polega?
-Stresujesz się jakimś występem czy pokazem, czasem płaczesz i w ogóle.
-Aa... W takim razie tak, chyba tak.
-Rozumiem...
//
Macie dwa owo
WAVING THROUGH TGE WINDOOOW
~06.11.2019
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top