Rozdział VI.

Pov. Bakugo
Hehe... Śmieszny koleś.
Ale...
DLACZEGO ON SIĘ TAK DO CHOLERY PATRZYŁ NA TO ŁÓŻKO?!
Kurrrrdeeee....
Może kiedyś było jego?
Albo to on je tutaj sprowadził?
Albo należy do zabitej osoby?
Hmm... Możliwości jest wiele...
Tak sobie rozmyślając, poszedłem spać.

***Nie opisuję poranka, bo nic ciekawego***

Schodzę na dół na śniadanie.
Znaczy, chyba śniadanie, z tego ci mówili.
Przy stole widzę Shigarakiego, Dabiego... i jakąś blondynkę w mniej więcej moim wieku. Też została porwana...?
Zanim w ogóle zacząłem zastanawiać się na tym pytaniem, podbiegła do mnie i z nikąd wyjęła nóż, który przyłożyła mi do gardła.
-Ooooh, więc to jest ten Bakugo! Hej, jestem Toga Himiko, miło poznać! - przerwała na chwilę - Uuu... Ale byś miał piękną krew... Dawaj, sprawdzimy!
-TOGA, CHOLERA, ZOSTAW GO, ON MA BYĆ CZYYSTYYY, ROZUMIESZ?!
-„CZyYYsTY", taaa.... Rozumiem, Dabi-chan!
I usiadła się przy stole.
Ja też miałem swoje miejsce, pomiędzy Dabim, a ścianą. // jak to brzmi XD
Hm, a gdzie jest Kirishima?
Zacząłem się rozglądać. Z początku nikogo nie zauważyłem, lecz po chwili ujrzałem czerwonowłosego w kajdankach, przykutego do słupa za nim (ręce miał za sobą). Przed nim leżała miska z jakimś glutem, czy jakimś innym paskudztwem. Starał się wziąć do ust choć jeden kęs, ale każdy ruch sprawiał mu ból.
Nawet nie dosięgał twarzą do tej papki.
Hm... Wiem już, co zrobię.

Po śniadaniu zszedłem do piwnicy, w której powinien być Kirishima.
Zastałem go tam.
Zauważył mnie i od razu podbiegł.
-Cześć! - powiedział.
-Hej... Mam coś dla ciebie!
Oczy chłopaka rozbłysły.
-Hm? Co to takiego? Uh... - spuścił głowę - Mam nadzieję, że to nie żadna sztuczka i nie zrobiłeś mi nadziei na darmo...
-Co? Nie! Patrz! - wyjąłem kanapkę z serem i szynką, plus gotowane jajko - Dla Ciebie, bierz!
Kirishima wydawał się być serio... zaskoczony.
-C-c-co... E-em... Huh..? Ja... Uh... - nagle przestał dukać, popatrzył się na mnie i zbliżył.
-Ej, co ty zamierzasz? Ej, Kirishi-
Nie dokończyłem zdania, gdyż chłopak wydusił ze mnie całe powietrze siłą swego uścisku.
-Ghh.. Nie mogę... Oddychać!
-Boże! - gwałtownie mnie puścił - Przepraszam! I bardzo dziękuję za jedzenie! - w jego oczach wszędzie śmigały iskierki szczęścia - A to dla Ciebie! - wręczył mi kawałek kanapki.
-Dzięki, ale... Ja już jadłem, nie będę ci marnował jedzenia.
-W takim razie przyjmij to jako mój wyraz wdzięczności!
-Dobra, dobra!
-Łiii! - czerwonowłosy zaczął się chichrać.
-Czego rżysz?
-Bo to strasznie fajne mieć kogoś przy sobie! Lubię cię!
Niestety poczułem, że się czerwienię.
-Umm... Też cię lubię.
Chłopak uśmiechnął się i przystąpił do pałaszowania kanapki.

***

Pov. Kirishima
Z każdą chwilą lubię go coraz bardziej.
Ale nie mogę dać się zwieść.
Złoczyńcy na początku też byli mili, a teraz co...?
Uhh... Głowi mnie boli od rozmyślania.
Nudzi mi się.
Nie chcę siedzieć w tej piwnicy.
O, wiem! Pójdę do Bakugo! Teoretycznie nic o nim nie wiem...

Chwilę później XD

Pukam do jego drzwi.
Otwiera mi ubrany tak jak wcześniej - miał na sobie czarną bluzkę i jeansy.
-Hej, Bakugo!
-Hej.
Wpuścił mnie do środka, a ja zapomniałem o pewnej... ważnej rzeczy.
Cholera, nie znowu.
Moje kolana zrobiły się miękkie, więc musiałem podeprzeć się o szafkę. Bakugo szybko do mnie podbiegł i złapał w talii.
-Ej, co ci jest?! Kirishima!
-B-Bakugo...
Odwrócił mnie zręcznym ruchem przodem do siebie w taki sposób, że nasze twraze dzieliła mała odległość, a z tyłu podpierała mnie jego ręka.
Zacząłem się czerwienić.
-P-przepraszam... J-ja...
-Nie przepraszaj. To pewnie z niedożywienia... Um.. Słuchaj, co ty na to, żebym ci przynosił jedzenie wzięte z moich posiłków? Nie żebym się znał na medycynie, ale nie potrzeba lekarza, aby powiedzieć, że jest z tobą źle... - chwilę się zastanowił - Wiesz co? Może ogólnie będę się toba opiekował? Zadbam o to, abyś mieszkał w komfortowych warunkach, korzystał z czystej łazienki i w ogóle. Co myślisz? - podekscytowany blondyn powiedział to na jednym tchu.
Ja za to nie potrafiłem wykrztusić ani słowa. Dosłownie osłupiałem.
-Uuh... Kirishima...?
-Hm...? Och, tak, tak! Eee... Nie chciałbym sprawiać Tobie problemów. Jeśli cię złapią, to... - ze zgrozą pomyślałem o tym, że mogą torturować Bakugo - Może stać się coś złego.
-Złego? Hm, zaryzykuję! Każde ryzyko jest warte czasu spędzonego z Tobą! Jeśli za karę nie będziemy mogli się już widywać, zignoruję to!
Boże, on chyba nie rozumie, że ich stać na coś o wiele gorszego, niż rozdzielenie nas.
-Bakugo... - pociągnąłem nosem - Bakugo... Ja... - głos już zaczął mi się łamać - Dziękuję!
Teraz to się rozryczałem na dobre.

///
Sorki, że nie było tak długo rozdziału, ale wiecie, SZKOŁA.
Za literówki lib błędy przepraszam, ale chciałam wstawić jak najdzybciej i tgo ani razu nie przeczytałam, więc...

XD

~29.09.2019

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top