Rozdział IX.

UWAGA! JAK CHCECIE, TO CZYTAJCIE, ALE W TYM ROZDZIALE NIE MA "ą"!
ZA JAKIŚ CZAS TO ZEDYTUJĘ!!!!!!!!!!

Pov. Bakugo
Ała... Moja głowa...
Huh? A, byłem wczoraj na imprezie z Kirishima. Tańczyliśmy, jedliśmy, a potem się upiłem. Próbowałem sobie przypomnieć cokolwiek z późniejszych wydarzeń, lecz nic a nic nie pamiętam.
Hm, pójdę do Kirishimy i się spytam, co robiliśmy.
Pukam do jego pokoju. Nie odpowiada, więc po prostu wszedłem.
Zastałem go leżacego na swoim "łóżku".
-Hej, Kirishima, pamiętasz może...
-Wyjdź stad, proszę.
-Yyy?! Kirishima?!
-Idź *chlip* sobie...
-Ej... - podszedłem i położyłem mu dłoń na ramieniu; aż się wzdrygnał pod wpływem dotyku -Co się sta...
Nie zdażyłem dokończyć zdania, ponieważ on odtracił moja rękę i zaczał się trzaść.
-Wyjdź, błagam! - jego łzy lały się strumieniami - Wiem już, co o mnie sadzisz, więc po co jeszcze udajesz?! *chlip* Robisz mi fałszywa nadzieję?! Uważasz, że po tym możesz robić ze mna, co chcesz?! Może po prostu bawiło cię, jak się zabawiałeś mna i moimi uczuciami?! Dlaczego aż tak bardzo chcesz mnie teraz krzywdzić, pokazujac mi się na oczy... Byłeś tym, który powoli wyciagał mnie z tego bagna! Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi... Kurde, przeliczyłem się, bo przecież jestem tylko GŁUPIM KUNDLEM!
Zaczał się zapowietrzać i myślałem, że zemdleje. I faktycznie, zasłabł, więc szybko podbiegłem i go złapałem.
-Puść... mnie... - wychrypiał.
-Co ci jest?! O co ci chodzi, do cholery?! Nawet nie wiem, o czym mówisz!
Stanał już samodzielnie i zrobił wielkie oczy.
-Nie wiesz...? -pytanie zawisło w powietrzy na parę chwil - Jak możesz nie wiedzieć...? Jak możesz... Nie pamiętać...? Ty... - zakrył usta dłońmi tłumiac szloch - Ty... Powiedziałeś, co o mnie myślisz i chciałeś z.... zg.... *chlip* z-zgwał...
-Z-zgwałcić...?
Pokiwał głowa, skulił się i ukrył twarz w dłoniach, cały czas płaczac.
Ja za to stałem w szoku.
Ja? Zgwałcić?
-Kirishima... Ja nic nie pamiętam i nie żeby coś, ale... czy nie wyobraziłeś sobie tego? W sensie przez alkohol...?
-Huh? Hahaha.... - popatrzył na mnie z niechęcia i strachem - Taaa, na pewno tak było... Na pewno sobie wyobraziłem to wszystko, co zrobiłeś i powiedziałeś... Poza tym... - pokazał na szramę na głowie, której wcześniej nie zauważyłem - To jest ślad po tym, jak rzuciłeś mna o ścianę.
Stałem nieruchomo i powoli przypominałem sobie coraz więcej...
Boże, to prawda...
Poczułem łzy piekace pod powiekami.
Co ja mu zrobiłem?!
Jestem jakimś potworem.
Wykorzystałem go, choć stanowczo się stawiał. Miał taka zapłakana twarz... Nic dziwnego, właśnie jedyna osoba, której ufał, wykorzystuje go...
O nie, przypomniało mi się, co mówiłem.
"Szmaciuro"?!
Katsuki Bakugo, jesteś okropny.
-B-Bakugo...?
Kirishima coś do mnie powiedział, jednak ja nie zwróciłem na to uwagi.
Boże, gdybym się nie upił, do niczego by nie doszło.
-Kirishima... J-ja... Przepraszam... Z całego serca! Byłem pod wpływem alkoholu, nie skrzywdziłbym cię celowo!
-Mam jeszcze pytanie, Bakugo.
-Tak...?
-Czy ty naprawdę tak o mnie sadzisz...?
-Co?! Nie! Jasne, że nie! Wszystko, co mówiłem, jest nieprawda. Uwierz mi.
-J-ja... - Kirishimie zaczęły skapywać łzy po policzkach - Nie wiem... Dlaczego życie musi być takie trudne?! Dlaczego nie migę wiedzieć nic na pewno?! Dlaczego życie sobie gra w jakaś grę?! Dlaczego... - urwał na chwilę - Dlaczego ja żyję...?
Staliśmy chwilę w milczeniu.
-Może... Żyjesz nie dla samego życia, a dla kogoś, Kirishima...?
-Taaa... Dla kogo?
-Umm... Dla mnie....
Spojrzał się na mnie ze zmieszana mina.
-Myślałem, że jestem tylko *chlip* zabawka i szmaciura do zachcianek.
-Nie, proszę, nie mów tak! Ja naprawdę nie chciałem! - mnie również łzy zmoczyły policzki - U-uwierz mi... Proszę!
-N-nie płacz.... Okej, wierzę!
Boże, tak się cieszę!
Podbiegłem do niego i przytuliłem z całych sił.
-B-Bakugo... W-weeeeh! - wybuchnał niespodziewanym płaczem - *pociaga nosem* Yhyhyyyyy! Nie mów mi takich rzeczy, już nigdy! *chlip*
Przejeżdżałem ręka po jego plecach i ho głaskałem.
-Już, już... Przepraszam cię jeszcze raz, teoretycznie mógłbym iść do więzienia za próbę gwałtu.
-T-to było straszne... Okropne... Najgorszy moment w całym moim życiu... Czułem się... jak tania locha z ulicy...
-Huh? Bidoto ty.... - ujałem jego twarz w dłonie - Będę cię chronił na wieki, przyrzekam!
-Uhh, Bakugo... Wiem, że dziwna prośba, ale czy mógłbyś poprosić o zmianę łóżka na inne...? Z tym mam strasznie dużo złych wspomnień....
-Dobrze, nie ma problemu.

//
Mam karę na miesiac na telefon, więc nie będzie chwilowo rozdziałów TwT

Ten rozdział (samo ff) ma 666 słów. Przypadek???

~06.10.2019

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top