Rozdział II.

Pov. Bakugo
Skuli mi ręce kajdankami.
Serio...?
Chociaż, gdyby tak pomyśleć o niskim, czerwonowłosym chłopaku, który szedł teraz odsunięty ode mnie na maximum, z przerażoną miną, to się nie dziwię, przecież dopiero co się na niego rzuciłem.
-Po co tu jestem? Dlaczego porwaliście mnie, a nie kogoś innego?
Skołowany spojrzał na mnie i powiedział:
-Sz-szef tak sobie życzył...
Dotknął swojego lewego ramienia, które pokrywały krwiste ślady.
-Ty, od czego to masz?
-N-no... Jeśli źle wypełnię polecenie, zasługuję na karę. Na ogół nie dają mi po łapach, a po plecach.
Odwrócił się, a ja zobaczyłem więcej takich zadrapań.
-To po co tu tkwisz, skoro tak cię traktują? Nie żebym ci współczuł, ale to idiotyczne, tak dawać się wykorzystywać.
-Nigdzie indziej nie ma dla mnie miejsca.
Hm, taka krótka wypowiedź, a tak interesująca. Aż bym go poznał bliżej.
Jednak jego głupota wręcz mnie powala. Przecież on nawet nie myśli za siebie.
Może również dam radę sobie go owinąć wokół palca i się stąd wydostać?
W końcu dochodzimy do „mojego pokoju".
Chłopak otwiera je i razem do niego weszliśmy.
Zadziwiłem się tym luksusem. Ściany były bordowe we wzór z rubinami. Na środku stało wielkie łóżko z baldachimem. Pościel była biała, bardzo czysta. Obok łóżka stała szafka nocna, a pod ścianą, trochę dalej, znajdowała się ogromna, drewniana szafa. Cholera, wszystko wygląda drogo.
Zerknąłem na chłopaka obok.
Wpatrywał się w coś intensywnie z przestraszoną miną.
Na szafę?
Nie.
Nie na szafę.
Na łóżko.
Stałem chwilę, czekając na jakąkolwiek reakcję z jego strony. On jednak tylko przełknął ślinę, a oczy zrobiły się lekko szkliste.
-Ej, ty, złoczyńco! Ej!
Nagle wbił wzrok we mnie.
-S-słucham, proszę Pana...
„Proszę Pana"? Hah, dobrze wychowany jak na złoczyńcę.
-Na co się tak gapiłeś?
-Umm... Na nic. Tak o, sobie patrzyłem.
-To nienormalne, żeby z takim niepokojem i intensywnością gapić się na łóżko.
-Nie gapiłem się na łóżko!
-Huh? Przecież widziałem.
Kurdupel spuścił wzrok i nie odpowiedział. Zmienię temat, może się dowiem po co i dlaczego tu jestem.
-Czemu wszystko tu jest takie luksusowe?
-Abyś dobrze się czuł.
-Porwaliście mnie. Nie żebym na to narzekał, ale czy podarowanie mi takiego pokoju nie jest... dziwne?
-U nas każdy dostaje taki pokój, na jaki zasługuje.
-Tak? A ty jaki masz?
-Uuh... J-ja...-odwrócił głowę-Mam, jaki mam.
-Możesz mi pokazać? Jestem tu więźniem, daj mi trochę wygody, skoro już tu jestem. Daj pozwiedzać.
-D-dobrze, proszę Pana...-mruknął.
Zabrał mnie znowu na korytarz.
Szliśmy nim, aż przystanął przy szarych, zniszczonych drzwiach. Po ich otwarciu, moim oczom ukazały się schody prowadzące gdzieś na dół.
Zaczęliśmy schodzić, a robiło się coraz zimniej. Dobrze, że mam na sobie bluzę.
Jednak czerwonowłosy ubrany jest tylko w bluzkę z krótkim rękawem i widziałem, jak dygocze z zimna i szczęka tymi ostrymi zębami.
W końcu pokonaliśmy wszystkie stopnie.
Doszliśmy do piwnicy. Ciemnej i zimnej.
-No, to gdzie jest ten Twój pokój?
Pytanie zawisło w powietrzu. Było tak ciemno, że ledwie mogłem dostrzec chłopaka, który, jak zauważyłem, zbliżył się do mnie. Może, by było mu cieplej.
Nagle pewna myśl spadła na mnie jak grom z nieba.
Przecież jeszcze niedawno go prawie udusiłem! Może jako rekompenstę chciał mnie tu zaprowadzić, aby mnie tu zamordować?! Ukatrupić?! Zgwałcić?!
Już byłem gotowy na atak, z tym, że ręce miałem w kajdankach, jednak on tylko stał.
-P-pytałeś, gdzie mój pokój? To on.
Opuściłem gardę i się trochę uspokoiłem, ale nadal jestem czujny.
-Gdzie ty do cholery śpisz?
Wskazał na miejsce w kącie. Było obłożone gazetami. Obok leżał kawałek kartonu i jakiejś szmaty.
-Tam.
Przecież to nieludzkie. Wiem, nie powinienem przejmować się losem jakiegoś złoczyńcy, ale ludzie, kto tak w ogóle kogoś traktuje? Nie żebym ja był jakimś aniołem, oj nie.
Ale to? To jest nieludzkie żyć w takich warunkach.
A ten chłopiec nie wydaje się nawet być taki zły. W porównaniu do tamtej wrzeszczącej lebiody z szajki Shigarakiego, tego całego Dabiego.
Czułem, że muszę go pocieszyć.
Powiedzieć coś.
-Słuchaj... Ty wiesz, że nie możesz tak żyć, nawet jeśli jesteś złoczyńcą? Nie żebym miał coś do powiedzenia na ten temat, ale myślę, że nie zasługujesz.
-Każdy tutaj ma, na co zasługuje. Ja... Ja jestem tylko psem...-na chwilę urwał i pociągnął nosem-...Tylko... Psem...
Chwilę później już płakał na dobre.
Ugh, ale niezręcznie. Jestem w jakiejś zasranej piwnicy z ryczącym złoczyńcą.
Super, gratuluję Bakugo Katsuki, nie wiem, jak to zrobiłeś, ale Twe dotychczasowe życie doprowadziło do takiej oto sytuacji!
W tym czasie on usiadł na gazetach i chlipał dalej. Przysiadłem się. Nie wiedząc, co zrobić, położyłem mu rękę na ramieniu. Wzdrygnął się, gdy tylko poczuł dotyk. Spojrzał na mnie błyszczącymi od łez, wielkimi oczami.
Przesunąłem ręką po jego karku. On tylko się wzdrygał przestraszony.
-Spokojnie, nie zjem Cię, to ja powinienem być bardziej przestraszony od Ciebie.
-P-przepraszam, proszę Pa-
-Nie nazywaj mnie tak. Mów mi... Królu Morderczych Eksplozji.
Jego twarz zastygła w bezruchu. Po chwili parsknął śmiechem.
-Haha, co to za ksywka? Też chciałbym taką! A nie, jakieś „Kundlu"...
-Mówią do Ciebie „Kundlu" albo „Psie"?
-Tak... Ale zawsze marzyłem, aby mieć przydomek, który brzmi bohatersko...
-Co powiesz na... „Red Riot"? Pasuje Ci, bo masz czerwone włosy, oczy...
-Podoba mi się! Hm, inspirowałeś się tym bohaterem? Dziękuję Ci bardzo, ale... ja? Bohaterem...? W życiu... Ale pomarzyć zawsze można...
-Czy ty w ogóle chcesz być złoczyńcą? Bo mi na to nie wygląda...
-Nie, nie chcę... Prawdę mówiąc, zostałem porwany tak jak ty, tyle, że miałem 7 lat. Teraz są... moją nową rodziną...? Tu jest moje miejsce.
-Jesteś za dobry dla tych idiotów.
Zaczął się czerwienić, było to widać nawet w takiej ciemności.
-Dz-dziękuję, proszę P-
-Co ja mówiłem?!
-Królu Morderczych Eksplozji.
I wybuchł śmiechem. Prawdę mówiąc, był to najserdeczniejszy śmiech, jaki w życiu słyszałem.
Nagle ktoś ryknał z góry:
-ZAMKNIJ PYSK, PSIE ZAPCHLONY! IDŹ JUŻ SPAĆ I NIE SZCZEKAJ!
Jego śmiech ustał i zamilkł.
-Lepiej, już idźmy, Królu Morderczych Eksplozji...
-Dobra, prowadź.

///

Myślałam nad zrobieniem Modern Teens BNHA, bo marzę o Todorokim w czernym golfie aka Tumblr Boy OwO

Aha, i jeszcze reklama innej książki, „Together in this Madness".
Fajna taka.
Polecam.
Chyba.
XD

~10.09.2019

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top