10.Ultimatum.
Kapitan „AteeZ" podszedł do okna, by popatrzeć trochę na Kang'a, ale słuchał również swoich oficerów.
- Uważam, że możemy trochę odpocząć od piractwa. - zaczął blondyn.
- Zgadzam się. Po obrabowaniu Aurory mamy mnóstwo skarbów, więc nie potrzebujemy nigdzie pływać. - dodał Song.
- Dobrze.. Myślicie, że Książę będzie chciał kiedyś wrócić do Aurory? - wymruczał Park.
- Jeżeli Cię pokocha, to wątpię, ale nadal jest Księciem. - rzekł Hong Joong.
- Pragnę tylko jego szczęścia, nic więcej. Jeżeli zechce wrócić, pozwolę mu na to. To, że jesteśmy blisko, oddaje mi się, nie znaczy, że musi mnie kochać, tak jak ja kocham jego. - ciągnął Seong Hwa.
- Myślisz, że to romans, że on Ci się oddaje, ponieważ jesteś przystojny i Cię pragnie? - zapytał wysoki czerwonowłosy.
- To możliwe. Po prostu jest mu ze mną dobrze. Z resztą jeszcze ani razu nie powiedział mi, że mnie kocha. - odpowiedział srebrnowłosy.
- Daj mu czas. Yeo Sang jest młody. Ty wiesz, czego chcesz, rozumiesz swoje uczucia, a on ledwo co skończył 20 lat. Wszystko jest dla niego nowe. Posmakował wolności, przygody i przyjemności. Musi poukładać swoje uczucia. - stwierdził Hong, którego objął Min.
- Masz rację. Dam mu czas. - postanowił Seong.
Pomogłem młodszemu Choi przy roślinach. Po powrocie do posiadłości, udałem się do gabinetu wysokiego przystojniaka. Jego przyjaciele uśmiechnęli się, po czym zostawili na samych. Podszedłem do Kapitana „AteeZ", pytając.
- Czy wszystko dobrze, panie Park? Potrzebuje pan w czymś pomocy?
Seong Hwa popatrzył na mnie, zaśmiał się cicho oraz odezwał się.
- Nie, ale Tobie jest potrzebna kąpiel. Jesteś cały umorusany ziemią. Chodźmy do łaźni.
Chwycił moją dłoń, splótł ją ze swoją i podążyliśmy na piętro domu.
Gdy wkroczyliśmy do sypialni z podwójnymi drzwiami, zaczął odpinać moją koszulę. Moje serce mocniej zabiło. Wiem, co to oznaczało, i choć wzbraniałem się przed tym uczuciem, to i tak go pokochałem.
Park kolejny raz zapragnął Kang'a, gdyż młodzieniec wyglądał słodko, taki cały w ziemi, taki uroczy, taki piękny, ale uznał, że nie dotknie go, gdyż chce mu pokazać, że jego uczucia są szczere i nie opierają się tylko na ich zbliżeniach.
- Weź kąpiel, a potem zabiorę Cię na spacer. - oznajmił srebrnowłosy, na co ja skinąłem czupryną oraz przeszedłem do łazienki. Byłem trochę zaskoczony, że nie skusił się na kąpiel oraz zbliżenie ze mną.
Odświeżyłem się, przebrałem się i udaliśmy się na spacer. Seong przez całą trasę trzymał moją dłoń. Było romantycznie. Po powrocie do posiadłości, przed wejściem złapał nas San, który przekazał.
- Hyung, przypłynęły zapasy.
- Wspaniale. Przenieśliście wszystko do schowka? - zapytał wysoki przystojniak.
- Tak. I niespodziankę dla Yeo, również. - odpowiedział różowo włosy.
- Niespodziankę dla mnie? - powtórzyłem, zaś mój ukochany potwierdził, po czym podążyliśmy do sypialni.
Kiedy weszliśmy do środka, ujrzałem sztalugę oraz płótna.
- To dla mnie? - wydukałem.
- Tak. Nie chcę, abyś rezygnował ze swoich pasji. Chcę, byś czuł się tutaj, jak w domu. - wyjaśnił Seongie.
- Dziękuję, panie Park - powiedziałem z uroczym uśmiechem.
- Myślę, że pora, abyś przestał zwracać się do mnie na pan. Spędzamy ze sobą czas, śpimy i sypiamy ze sobą, więc pora to zmienić. - stwierdził.
- To jak mam się do pana zwracać? - dodałem.
- Po imieniu.. - zdecydował, wziął mnie w ramiona, a ja powoli wtuliłem się w niego, szepcząc jego imię.
- Seong Hwa...
Wtem srebrnowłosy przyssał się do mnie. Bez wahania odwzajemniłem każdy jego pocałunek, którym mnie obdarował. Potem kochaliśmy się, tacy spragnieni.
(...)
Dwa tygodnie później. Przez ten cały czas, praktycznie w ogóle nie rozstawałem się z moją miłością. Spacerowaliśmy, spędzaliśmy czas z naszymi przyjaciółmi, pływaliśmy, okazywaliśmy sobie mnóstwo czułości i dużo kochaliśmy się.
Pewnego dnia, popołudniową porą Jeong oraz młodszy Choi udali się na zacumowany statek, natomiast ja wraz z pozostałymi odprężaliśmy się na brzegu morza. Hongie i Minnie leżeli na kocu. Youngie i Sanie spacerowali, a ja oraz Seong Hwa wygłupialiśmy się w wodzie.
Gdy Park wziął mnie w swoje ramiona, ja otoczyłem rękoma jego kark, popatrzyłem w ślepia, a on wyznał.
- Yeo, kocham Cię i chciałbym spędzić z Tobą resztę życia. Wyjdź za mnie.
Rozchyliłem wargi, wpatrzony w niego, niczym zaczarowany. Po chwili uśmiechnąłem się. Już miałem się odezwać, lecz uczynił to II oficer.
- O rany! Jakiś statek tutaj przypłynął!
Szybko skierowałem oczy w stronę „AteeZ", do którego podpłynął obcy, lecz nie dla mnie. Należał on do Aurory.
Nagle usłyszałem krzyki Yun'a oraz Jong'a. Żołnierze ich zabrali na pokład statku mojego ojca.
- Chłopcy! Przygotować się do walki! - podniósł głos mój ukochany.
- Nie. Nikt z nikim nie będzie walczył. - powiedziałem, zerknąłem na wysokiego przystojniaka i zapewniłem.
- Yun-hyung i Jongie za chwilę do nas wrócą.
I ruszyłem do szalupy, lecz nim do niej wsiadłem, zatrzymał mnie Seongie.
- Zaczekaj. Jeżeli tam popłyniesz, możesz nie wrócić.
- Wrócę z chłopakami. Zaufaj mi, Seong Hwa.
Srebrnowłosy wziął oddech, ujął moją łapkę, ucałował ją czule oraz pozwolił mi odpłynąć.
Po dotarciu do moich rodaków, wspiąłem się na pokład. Zaraz wszyscy oddali mi ukłon. Popatrzyłem po nich, mówiąc.
- Możecie uwolnić tych mężczyzn. Są nie groźni.
- Porwali Cię, Wasza Wysokość. - rzekł Kapitan Straży Cesarskiej.
- Przez przypadek. W ogóle nie byłem ich celem. Wypuście ich. - nalegałem, a Kapitan to uczynił. Zaraz dodałem.
- Dziękuję. Możecie wracać do Aurory, ja zostaję tutaj, z moimi, nowymi przyjaciółmi.
- Wasza Wysokość musi wrócić. Cesarz jest bardzo zmartwiony, Cesarzowa nie chce jeść, tylko modli się o Ciebie, Książę. - wyjaśnił podwładny mojego ojca.
- Nauczą... - przerwałem, gdyż Kapitan Straży Cesarskiej wszedł mi w słowo.
- Jeżeli Wasza Wysokość nie wróci z nami, będę musiał zabić tych piratów, wszystkich...
Słysząc to, zmartwiłem się. Wiem, że to szantaż, ale dla Seong'a oraz naszych przyjaciół jestem gotów na poświęcenie.
- Dobrze, ale musi mi pan obiecać, że nie skrzywdzi tych ludzi, wtedy wrócę. - oznajmiłem.
- Obiecuję, że nie tknę ich palcem. Możemy ruszać? - zapytał Kapitan, na co ja skinąłem czupryną.
- Yeo Sang, nie możesz nas zostawić. - wyskoczył Medyk, do którego podszedłem. Uściskałem go oraz jego ukochanego, szepcząc.
- Wracajcie do pozostałych. Przeproście ich ode mnie, przekażcie, że mam swoje obowiązki, i jeżeli los pozwoli, to znów się zobaczymy.
- Seong-hyung Cię kocha. Zostawisz go? - wtrącił Kwatermistrz.
- Muszę go zostawić. Jeżeli tego nie zrobię, umrze, a tego nie przeżyłbym. Zbyt mocno go pokochałem. Niestety, nie pasuje do jego świata. Może gdybym był zwykłym chłopakiem, to wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej. - wyszeptałem.
- Co mamy mu przekazać? - jęknął Jongie.
- Przeproście go, że nie mogę zostać, ale nie zdradzajcie, dlaczego. Po prostu uznałem, że pora wrócić. Nie może znać prawdy, bo będzie chciał za mną ruszyć. Musicie skłamać. To ważne. - powiedziałem cicho, pożegnałem się z nimi i pora było wracać do domu.
Jong Ho i Yun Ho wrócili na wyspę. Pozostali patrzeli na nich w milczeniu. Ciszę przerwał Kim.
- Gdzie Yeo Sang?
Młodszy Choi oraz Jeong opowiedzieli wszystko swoim przyjaciołom. Wysoki przystojniak zmarszczył brwi, warcząc.
- Mówiłem Wam, że ten smark mnie nie kocha... Uwolnił się od nas, ode mnie... Mam dość...
I podążył do posiadłości.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top