06.Pocałunek.
Następnego dnia od samego rana zbierałem się, żeby porozmawiać z wysokim przystojniakiem, ale miałem obawy. W każdej chwili mógł się na mnie zdenerwować i wrzucić za burtę. Nie chciałem go denerwować.
- Jong Ho, co tak Yeo Sang tak chodzi od lewej do prawej burty? – zapytał Min Gi.
- Yeo chciałby z nami zostać, polubił nas. Zapewne zastanawia się, jak porozmawiać o tym z Seong-hyungiem. – odpowiedział Medyk.
- Och... cieszę się. Uważam, że ze swoimi, kuszniczymi zdolnościami nadaje się pirata. – wtrącił Hong Joong.
- Nie wiem, czy Seongie się zgodzi. Pływanie z nim jest bardzo ryzykowne. Nie wiem, czy Cesarz Aurory nie wysłał za nami jakieś floty, by odbić Księcia. – dodał wysoki czerwonowłosy.
- To prawda... ale decyzja nie należy do nas, tylko do Seong Hwy. – rzekł blondyn.
W samo południe rozpadało się. Nim dobiegłem do kajuty, byłem cały mokry. Gdy wkroczyłem do środka, kichnąłem uroczo.
- Na zdrowie, Yeo. – odezwał się Kapitan, który stał przy biurku w spodniach oraz nieco rozpiętej koszuli. Zmierzyłem go ślepkami, mając rozchylone wargi. Wyglądał cudownie w takim nie ładzie.
Ocknąłem się dopiero, jak srebrnowłosy podszedł do mnie, mówiąc.
- Jesteś mokry. Rozbierz się.
I zaczął odpinać moje odzienie, zaś ja nadal się patrzyłem na niego.
- Nie patrz tak, bo się zakochasz we mnie, Książę. – wyszeptał i zbliżył się do mnie, jak odsłonił moje ciało. Momentalnie zawstydziłem się. Szybko odwróciłem wzrok.
- Och, a to co? Książę się wstydzi bycia blisko z drugą osobą? – zapytał Park.
- Nigdy, z nikim nie byłem blisko, więc to dla mnie nowe. – odpowiedziałem szczerze.
Wtem wysoki przystojniak ujął w palce mój podbródek, uniósł go, by zaraz nakierować moją buzię na swoją twarz. Obdarował mnie czarującym uśmiechem, po czym zbliżył się tak, jakby chciał mnie pocałować. Moje serce mocniej zabiło, otoczyły mnie nieznane mi uczucia.
- Twoja uroda jest niezwykła, niebezpieczna. Gdy przebywam z Tobą, czuję się dziwnie. – wymruczał Kapitan „Ateez."
- Przepraszam... - wydukałem, odsunąłem się od niego, chcąc wyjść, ale nie pozwolił mi. Złapał moją rękę i zaciągnął do szafy. Po jej otwarciu, wybrał mi suche odzienie. Przebrałem się, a on mnie obserwował z fascynacją.
- Panie Park, proszę tak na mnie nie patrzeć. – jęknąłem cicho.
- Patrzę, ponieważ jesteś piękny. To silniejsze od tego, co wypada. – wyjaśnił Seong i stanął naprzeciw mnie, dodając.
- Znów to samo uczucie, takie dziwne. Nigdy wcześniej go nie doznałem.. aż mnie to irytuje. Muszę coś z tym zrobić.
Nagle objął mnie w pasie, podniósł, by zaraz posadzić na swoim biurku oraz wkradł się między moje nogi.
- Panie Park... - wyszeptałem, złapał mój podbródek, zbliżył się, po czym pocałował w taki sposób, że dostałem przyjemnych dreszczy.
Gdy srebrnowłosy odsunął się, zawstydziłem się.
- Od razu lepiej, ale chcę więcej... - powiedział czarująco.
Widać było po nim, że podobało mu się to. Po chwili ponownie mnie pocałował, ale tym razem pogłębił czułość, tuląc mnie do swojego ciała. Odwzajemniłem uroczo, ponieważ to było przyjemne.
Kiedy oderwaliśmy się od siebie, przyszedł Min. Popatrzył na nas, nieco zaskoczony, chrząknął i w końcu odezwał się.
- Seongie, na północ od nas pojawił się inny statek piracki. To bandera „Vertigo", Lee Heon'a.
- Szlag.. już idę. – burknął Park, a po wyjściu II oficera zwrócił się do mnie.
- Nie wychodź. Lepiej, by oni Cię nie widzieli.
- Ale mogę pomóc, Panie Park. – stwierdziłem.
- Nie. Lee Cię zapragnie. Jeżeli trafisz w jego łapy, wykorzysta Cię, Yeo Sang. – wyznał srebrnowłosy oraz wyszedł.
Minnie udał się do steru, gdzie byli pozostali. Zaraz podzielił się z przyjaciółmi tym, co zobaczył w kajucie Park'a. Chłopcy unieśli brwi, ale tylko na moment, gdyż uśmiechnęli się. Nagle podskoczyli na dźwięk głosu Seongie'go.
- Jak blisko są?
- Właśnie zwolnili. Dopływamy do nich, Seongie. – powiedział Kim.
- Rany, musimy ich się jakoś pozbyć. Nie mogą znaleźć Yeo Sang'a. – rzekł wysoki przystojniak.
- Nie martw się na zapas. Poza tym skoro jesteś z nim tak blisko, to zapewne pozwolisz mu zostać, co hyung? – palnął Young.
- To nie wasza sprawa, jak blisko, i o czym Ty mówisz, Young? – wymruczał Kapitan „Ateez."
- Yeo Sang chce z nami zostać. Powiedział, że nas polubił. Miał z Tobą porozmawiać, hyung. – zdradził różowo włosy.
- Nic mi nie mówił... ale nie może zostać. Nie pozwolę, by to się na nas zemściło. Aurora jest potężna. – oznajmił Seong Hwa.
- Zostawisz go, choć zbliżyłeś się do niego, hyung? – zapytał Yunie, obejmując Jongie'go.
- Pirat nie może kochać, być z kimś w związku, zwłaszcza z Księciem. Z resztą to był tylko pocałunek, który nic nie znaczy, bynajmniej dla mnie. – wytłumaczył srebrnowłosy.
- Seongie, wszyscy Cię kochamy, ale my również polubiliśmy Yeo Sang'a. Pozwól mu zostać, skoro tego chce. Wróci do domu, gdy uznać, że już pora. – ciągnął Hong Joong.
- Nie.. koniec tematu. Przygotujcie się na spotkanie z Lee. – warknął Park.
Wtem statek zatrzymał się. Usłyszałem, że na pokład wchodzą jacyś ludzie. Jeden z nich zaczął.
- Witaj, Park.
- Lee.. czego chcesz? – odezwał się Seong.
- Słyszałem, że na Twoim pokładzie jest piękny Książę Aurory. – dodał pirat.
- Kto Ci naopowiadał takich kłamstw? – zapytał Kapitan „AteeZ."
- Kłamstw?... Nie dawno spotkałem się z Kapitanem, z którym ostatnio walczyłeś. Jeden z jego ludzi dostrzegł pięknego chłopaka z niezwykłym pierścieniem Książęcym Aurory. Gdzie on jest? – nie odpuszczał Lee.
- Myślisz, że Ci powiem, albo oddam Ci go? – ciągnął srebrnowłosy.
- Tak, bo inaczej Twoi chłopcy zginą, a Ty z nimi... Posłuchaj, on jest sporo wart. – powiedział Heon.
- Po moim trupie! – krzyknął Seongie i usłyszałem odgłosy walki.
Wyjrzałem przez lekko uchylone drzwi. Załoga „AteeZ" walczyła z intruzami, nawet wysoki przystojniak, który został obezwładniony od tyłu, przez sługusa wrogiego pirata. Zaczął się szarpać, ale nie mógł się uwolnić.
- Trzymajcie go, panowie. Idę po Księcia. – rzekł Lee.
Chwyciłem kuszę, która zabrałem podczas ostatniego ataku, wyszedłem z kajuty, wymierzyłem oraz wystrzeliłem. Bełt drasnął policzek Heon'a i trafił jednego z jego ludzi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top